Requiem dla kotka
-
- Poszukiwacz przygód
- Posty: 11
- Rejestracja: 11 lip 2013, 11:25
- Tytuł: autoryzowany autor
- Miejscowość: skądinąd
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Requiem dla kotka
(z A. de Mello)
Pewna Marysia (lecz nie sierotka)
dostała raz od rodziców
jak malowanie ślicznego kotka
- kotek nazywał się Kiciuś
Bure miał łapki, białe skarpetki
pod bródką biały krawacik
z pyska podobny nieco do fretki
nieduży, ot – koci skrzacik
Całymi dniami łaził w ogródku
żrąc nieostrożne motyle
lecz raz Marysi przysporzył smutku
- nieświeży rybi zjadł filet -
Wyciągnął łapki białe ku niebu
i zamknął małe oczęta
przygotowano go do pogrzebu
- Marysia przy kotku klęka.
Tatuś, chcąc córkę nieco pocieszyć
sam ceremonię zgotował:
Były trzy wieńce, pastor, kościelny
i pogrzebowa przemowa
Niejeden człowiek nie miał takiego
uroczystego pochówku
- kiry żałobne, syn kościelnego
czuwał godzinę przy trupku
Lecz nagle co to? Kot się przeciąga
i ziewa mlaszcząc okropnie
- zgon mu stwierdziła domowa plotka
chyba co nieco pochopnie.
Smutna Marysia na to, do mamy:
„A taki fajny był pogrzeb...
- będziemy Kicia musieli zabić
niedobrze, bardzo niedobrze.”
Morał z tej bajki – gdy los swą kartą
krzyżuje nam nasze plany,
łatwiej niestety iść nam w zaparte
niż rzec, że racji nie mamy.
Pewna Marysia (lecz nie sierotka)
dostała raz od rodziców
jak malowanie ślicznego kotka
- kotek nazywał się Kiciuś
Bure miał łapki, białe skarpetki
pod bródką biały krawacik
z pyska podobny nieco do fretki
nieduży, ot – koci skrzacik
Całymi dniami łaził w ogródku
żrąc nieostrożne motyle
lecz raz Marysi przysporzył smutku
- nieświeży rybi zjadł filet -
Wyciągnął łapki białe ku niebu
i zamknął małe oczęta
przygotowano go do pogrzebu
- Marysia przy kotku klęka.
Tatuś, chcąc córkę nieco pocieszyć
sam ceremonię zgotował:
Były trzy wieńce, pastor, kościelny
i pogrzebowa przemowa
Niejeden człowiek nie miał takiego
uroczystego pochówku
- kiry żałobne, syn kościelnego
czuwał godzinę przy trupku
Lecz nagle co to? Kot się przeciąga
i ziewa mlaszcząc okropnie
- zgon mu stwierdziła domowa plotka
chyba co nieco pochopnie.
Smutna Marysia na to, do mamy:
„A taki fajny był pogrzeb...
- będziemy Kicia musieli zabić
niedobrze, bardzo niedobrze.”
Morał z tej bajki – gdy los swą kartą
krzyżuje nam nasze plany,
łatwiej niestety iść nam w zaparte
niż rzec, że racji nie mamy.
Kot to nie zwierzę - to stan umysłu