Góra Miedzianka Zygmuntówka - na szlaku przygody z Tomaszem!
: 29 lip 2016, 20:57
Chciałabym w tym miejscu zrelacjonować krótki wypad w Góry świętokrzyskie, który zainspirowany został przejazdową wizytą TomaszKa w okolicach Łodzi.
Dzień przed wycieczką spotkaliśmy się w składzie Milady, Zbychowiec, Panna Monika i TomaszeK u bardzo gościnnego Vdl.
Siedząc przy ognisku, będąc nadal pod wpływem egzotycznych składników potrawy zaserwowanej nam przez Vdl (tak właściwie to ktoś zrobił zdjęcie tego kulinarnego cuda?) razem ze Zbychowcem zaplanowaliśmy, że następnego dnia "odprowadzimy" TomaszKa do okolic Chęcin.
....
Tym bardzie, że Tomasz planował tam poszukiwania tropem "Księgi Urwisów" E. Niziurskiego w kamieniołomie "Zygmuntówka" na Czerwonej Górze oraz na Górze Miedziance.
Pogoda na miejscu nas nie rozpieściła niestety. Chociaż ja uważam, że lekki deszczyk nadał naszej wyprawie specyficznego klimatu - klimatu odkrywania mrocznych tajemnic starego kamieniołomu oraz opuszczonej kopalni.
W pierwszej kolejności dotarliśmy do kamieniołomu "Zygmuntówka", który zamknięto po tym jak po drugiej stronie Czerwonej Góry, na której to kamieniołom się znajduje, odkryto jaskinię Raj. Aż dziw, że nie zaczęto szukać w tym miejscu więcej takich jaskiń.
Tutaj właśnie Tomaszek zachwycił nas swoją szeroką wiedzą geologiczną.
Nie dość, że według mnie Tomaszek ma dar przekazywania wiedzy to na dodatek potrafi opowiadać z taką pasją, że nawet leniwiec poczuje się pobudzony.
Dowiedziałam się między innymi jak wyglądają skały, które tworzyły kiedyś wewnętrzną ścianą jaskini. Odnaleźliśmy kilka takich miejsc w kamieniołomie oraz najprawdziwsze jaskinie.
Eksploracja tego miejsca pewnie trwałaby dłużej gdyby nie fakt, że prawie pływaliśmy w czerwonej ... no właśnie, co to było? Zabarwienie spowodowane cechami wydobywanego tam materiału.
Wróciliśmy do samochodów i ruszyliśmy w kierunku Góry Miedzianki. Na początku zatrzymaliśmy się przy Muzeum Górnictwa Kruszcowego. I to była jedna z tych decyzji, gdzie śmiało można rzec - lepiej być nie mogło.
Zdaję sobie sprawę, iż mina Tomaszka na tym zdjęciu może sugerować, że było zupełnie inaczej. Więc może wytłumaczę, że początkowo drzwi do Muzeum zastaliśmy zamknięte - stad niezadowolenie, które jednak za chwilę zniknęło, ponieważ w mgnieniu oka pojawiła się bardzo miła Pani, która po Muzeum nas oprowadziła.
C.D.N.
Dzień przed wycieczką spotkaliśmy się w składzie Milady, Zbychowiec, Panna Monika i TomaszeK u bardzo gościnnego Vdl.
Siedząc przy ognisku, będąc nadal pod wpływem egzotycznych składników potrawy zaserwowanej nam przez Vdl (tak właściwie to ktoś zrobił zdjęcie tego kulinarnego cuda?) razem ze Zbychowcem zaplanowaliśmy, że następnego dnia "odprowadzimy" TomaszKa do okolic Chęcin.
....
Tym bardzie, że Tomasz planował tam poszukiwania tropem "Księgi Urwisów" E. Niziurskiego w kamieniołomie "Zygmuntówka" na Czerwonej Górze oraz na Górze Miedziance.
Pogoda na miejscu nas nie rozpieściła niestety. Chociaż ja uważam, że lekki deszczyk nadał naszej wyprawie specyficznego klimatu - klimatu odkrywania mrocznych tajemnic starego kamieniołomu oraz opuszczonej kopalni.
W pierwszej kolejności dotarliśmy do kamieniołomu "Zygmuntówka", który zamknięto po tym jak po drugiej stronie Czerwonej Góry, na której to kamieniołom się znajduje, odkryto jaskinię Raj. Aż dziw, że nie zaczęto szukać w tym miejscu więcej takich jaskiń.
Tutaj właśnie Tomaszek zachwycił nas swoją szeroką wiedzą geologiczną.
Nie dość, że według mnie Tomaszek ma dar przekazywania wiedzy to na dodatek potrafi opowiadać z taką pasją, że nawet leniwiec poczuje się pobudzony.
Dowiedziałam się między innymi jak wyglądają skały, które tworzyły kiedyś wewnętrzną ścianą jaskini. Odnaleźliśmy kilka takich miejsc w kamieniołomie oraz najprawdziwsze jaskinie.
Eksploracja tego miejsca pewnie trwałaby dłużej gdyby nie fakt, że prawie pływaliśmy w czerwonej ... no właśnie, co to było? Zabarwienie spowodowane cechami wydobywanego tam materiału.
Wróciliśmy do samochodów i ruszyliśmy w kierunku Góry Miedzianki. Na początku zatrzymaliśmy się przy Muzeum Górnictwa Kruszcowego. I to była jedna z tych decyzji, gdzie śmiało można rzec - lepiej być nie mogło.
Zdaję sobie sprawę, iż mina Tomaszka na tym zdjęciu może sugerować, że było zupełnie inaczej. Więc może wytłumaczę, że początkowo drzwi do Muzeum zastaliśmy zamknięte - stad niezadowolenie, które jednak za chwilę zniknęło, ponieważ w mgnieniu oka pojawiła się bardzo miła Pani, która po Muzeum nas oprowadziła.
C.D.N.