Na razie koncentruję się na rozdziałach dotyczących części
Tajemnicy Tajemnic, ktora rozgrywa się w Bieszczadach. Z wiadomych względów, żeby zdążyć z mapami przed naszym Tajemniczym Zlotem.
Rozdział 5
"Po całodziennej podróży koleją wysiedliśmy na stacji w
Zagórzu (1) i udaliśmy się do pobliskiej wioski, do pana Jana Sekundusa. Pozwolił nam rozłożyć pierwsze nasze obozowisko w sadzie koło swego domu.
(...)
nazywa się Józef Gnat i najlepiej o drogę do niego wywiedzieć się w Bystrem, które leży przy szosie z Baligrodu do Cisnej.
(...)
W każdym bądź razie postanowiłem tak pokierować naszą wycieczką, żebyśmy mogli odwiedzić zagrodę Józefa Gnata. Wieczorem popatrzyłem na mapę i doszedłem do wniosku, że nie będzie to trudne, ponieważ właśnie tamtędy wypada nam trasa na Chryszczatą.
Nocowaliśmy w
Lesku (2), które jest jakby bramą wypadową w Bieszczady. Nad brzegiem Sanu znaleźliśmy wolne miejsca w domkach campingowych, nie było więc kłopotu z rozbijaniem obozu i nie musieliśmy sobie przygotowywać śniadań ani kolacji, bo na campingu była stołówka.
(...)
Miasteczko Lesko jest małe i nie wydało mi się ciekawe. Obejrzeliśmy wznoszący się na dość stromej górze średniowieczny zamek, należący do słynnego rodu Kmitów, a potem Stadnickich. To właśnie tutaj ukrywał się przez jakiś czas słynny "diabeł łańcucki", Stanisław Stadnicki, największy awanturnik, warchoł, zabijaka i okrutnik, który grasował w Polsce na przełomie XVI i XVII wieku. Zamek w Lesku był wielokrotnie przebudowywany, niewiele więc pozostało z jego dawnego charakteru. Obecnie jest w stylu klasycystycznym, a wiąże się z osobą słynnego poety Wincentego Pola, mieszkającego ongiś w tych stronach, podobnie zresztą jak wielki pisarz polski, Aleksander Fredro, którego rodzina miała majątki w okolicach Leska.
Nazajutrz wczesnym rankiem pomaszerowaliśmy w stronę Chryszczatej. Wygodną asfaltową
szosą (3) szliśmy najpierw wzdłuż
lewego brzegu Sanu (4), piękną malowniczą doliną. Przez kilka kilometrów wciąż mogliśmy podziwiać tę rzekę, dość szeroką, lecz bardzo płytką, zaledwie po kostki.
(...)
Aż do wsi Hoczew towarzyszył nam z prawej strony San, a po lewej lesiste wysokie stoki
góry Czulni (5), wysokiej na 576 m.
Przed wsią Hoczew szosa odchodzi od Sanu (6) i odtąd prowadzi doliną
rzeki Hoczewki (7), przeskakując mostami raz na jej lewy, raz na prawy brzeg.
W
Hoczwi (8) zwiedziliśmy stary kościół zbudowany w 1510 roku i staropolską karczmę. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Hoczew opisuje Fredro w utworze "Trzy po trzy".
W Hoczwi dopisało nam szczęście. Pan profesor zatrzymał jadącą do Baligrodu pustą ciężarówkę, która zabrała naszą gromadę. W ten sposób drogę do
Baligrodu (9) przejechaliśmy szybko i wygodnie. Obiad zjedliśmy w gospodzie, a następnie zwiedziliśmy miasteczko. Narwaliśmy polnych kwiatów i złożyliśmy je na cmentarzu 34 pułku piechoty, który szczególnie odznaczył się w walce z oddziałami UPA.
(...)
Dolina rzeki Hoczewki, zwanej tu
Jabłonką (10), zwęża się, co daje wrażenie, jakby wchodziło się w czarną gardziel.
Lecz oto przystanek PKS-u o nazwie
Bystre (11). Odgałęzia się stąd
droga w prawo (12) do Rabego, prowadząca wzdłuż potoku o tej samej nazwie.
Rabe (13) - to była kiedyś duża wieś, gdzie mieli swój piękny dwór rodzice Aleksandra Fredry. Teraz jednak wieś ta już nie istnieje.
Droga wzdłuż
potoku Rabego (14) jest bardzo malownicza. Za zakrętem doliny otwiera się widok na gołoborze, stok usłany głazami, wśród których kurczowo trzymają się urwiska karłowate świerki, jarzębiny i osiki.
(...)
Po drodze napotkaliśmy nowe zabudowania, lecz poza tym - zupełne pustkowie.
Przy zabudowaniach odpoczywali robotnicy, zapewne drwale. Poinformowali nas, że na Chryszczatą możemy pójść albo ścieżką przez ruiny dawnej wsi Rabe, albo wzdłuż bocznego potoku przez spaloną przez ukraińskich faszystów
wieś Huczwice (15). Potem już sami zorientujemy się w kierunku marszu, gdyż ujrzymy zielony masyw Chryszczatej.
Gdy profesor i chłopcy oddalili się nieco, wróciłem do robotników i zapytałem o zagrodę Józefa Gnata.
- Musisz pójść brzegiem bocznego potoku przez Huczwice. Za tą wsią, nad potokiem, stoi zagroda Gnata - powiedział mi jeden z robotników.
(...)
Mój zastęp sprawnie rozbijał obozowisko u podnóża
Chryszczatej (16), a ja zawiadomiłem profesora, że zamierzam dokonać zwiadu w okolicy."