_________________ Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
XIII VII III I V XX XIV 1
Ostatnio zmieniony przez johny 2015-11-06, 12:15, w całości zmieniany 1 raz
Książka jest całkiem niezła, ale według mnie jest za dużo o przyrodzie. Bardzo mi się podobał Milczący Wilk - to chyba najsympatyczniejsza postać w książce.
Książka jest całkiem niezła, ale według mnie jest za dużo o przyrodzie.
Hmm. Zależy co kto lubi. Mnie na przykład nie bardzo interesują cuda architektury, natomiast zachwycam się chaszczami, zaniedbanymi ogrodami, zarośniętymi starymi nie upiększanymi parkami(jak chociażby w Dworze). Przyznam się bez bicia, że wolę dziką, zmierzwioną przyrodę niż rzeczy zrobione ręką człowieka. Dlatego Winnetou bardzo mi pasuje.
A co się dzieje ze szczotawem? Coś Go nie widzę...
Pojawia się i znika!
_________________ Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
XIII VII III I V XX XIV 1
Mnie na przykład nie bardzo interesują cuda architektury, natomiast zachwycam się chaszczami, zaniedbanymi ogrodami
Oj to zachwiycilbys sie moim ogrodem...
_________________
Von Dobeneck [Usunięty]
Wysłany: 2016-07-28, 20:21
Brunhilda napisał/a:
Von Dobeneck napisał/a:
Mnie na przykład nie bardzo interesują cuda architektury, natomiast zachwycam się chaszczami, zaniedbanymi ogrodami
Oj to zachwiycilbys sie moim ogrodem...
Tak? Nie lubię wypacykowanych i wypielęgnowanych ogrodów, nie lubię kwiatów(oj pewnie się ponarażam ). Lubię najwyżej iglaki, a zwłaszcza świerki Konica, choinę kanadyjską i jałowce. Pewnie najlepiej bym się czuł w pierwotnej puszczy.
Czytam właśnie "Winnetou" i dopiero teraz dotarło do mnie, jakim paskudnym kłamczuchem jest Pan Samochodzik w tej części
Oprócz tego, że oszukuje Milady w sprawie autobusu do Warszawy, to jeszcze kłamie sekretarce Purtaka, że został w Złotym Rogu dla niej!
Nie zmienia to faktu, że bardzo tę część lubię.
Jeśli chodzi o sekretarkę Purtaka, to można uznac, że P.S. kłamał niejako w "słusznej sprawie". O ile dobrze pamiętam, chodziło wszakże wtedy o znalezienie i uwolnienie psa leśniczego,
Natomiast kłamstwa wobec Milady to już niestety z czysto egoistycznych pobudek
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
Von Dobeneck [Usunięty]
Wysłany: 2019-11-06, 11:28
Milady też była niezła, najpierw robiła maślane oczy i się wdzięczyła, a jak Tomasz wziął się do całowania, to mu rękę podsunęła. Do kitu z takim całowaniem.
Bajeczka była najlepsza z wszystkich potencjalnych kandydatek.
Milady też była niezła, najpierw robiła maślane oczy i się wdzięczyła, a jak Tomasz wziął się do całowania, to mu rękę podsunęła. Do kitu z takim całowaniem.
Bajeczka była najlepsza z wszystkich potencjalnych kandydatek.
Przecież jak kobieta mówi nie, to znaczy tak i autor wyraźnie dał odczuć, że Tomasz za szybko odpuścił "zaloty".
Właśnie odświeżyłem sobie tę część przygód Pana Samochodzika i nie da się ukryć, że po raz pierwszy odszedł on tak bardzo od utartej formuły. Już w "Nowych przygodach..." brakowało mi tej dawki historii, którą uwielbiam, ale jakoś się z tym pogodziłem. W sumie była ładna dziewczyna , tajemnica i trochę historii z zatopioną ciężarówką.
Tym razem twórca całkowicie zrezygnował z jednej z podstawowych składowych serii . Czy ze szkodą dla odbiorcy? Posłużę się tu słynnym powiedzeniem byłego prezydenta: "i tak, i nie".
Każdy musi kiedyś odpocząć od pracy, nawet jeśli jest szczęściarzem i robi to co lubi. A nasz skromny urzędnik do tej pory zawsze spotykał na swej drodze zagadki kryminalne. Urlop nie urlop, wiecznie w pracy.
A tak poważniej, to już przedmowa autora wyraźnie wskazała na jakie akcenty postawi w tym utworze. Może zabrakło już miejsca na prawdziwą zagadkę historyczną, bo całość wypełnił wątek ochrony przyrody i turystyki pożerającej naturę- temat wciąż aktualny.
Akcja jest zwarta i spójna i zabrakło miejsca na dodatkowy, rozbudowany wątek historyczny. A wstawienie jakiegoś małego akcentu, jak we wspomnianych wyżej "Nowych przygodach..." na szczęście nie przyszło autorowi do głowy (a może przyszło, ale umieścił z tego tylko stertę renesansowych cegieł ).
Oprócz ochrony przyrody mamy tu też jakby podróż sentymentalną w świat dzieciństwa, przynajmniej mój. Pamiętam zaczytywanie się w powieściach Maya, a potem odgrywanie na podwórku i w lesie indiańskich rytuałów. W świecie dorosłych jest to nierealne, ale to tylko książka, więc łatwiej uwierzyć , że ktoś tak się zachowuje. Chociaż obecnie widziałem parę programów o „dziwakach” żyjących w wolnym czasie życiem swoich ulubionych postaci literackich czy filmowych. Nie wspominając o różnych zlotach miłośników dawnych czasów.
Spotkanie „prawdziwej damy”, która jest niczym błyszcząca gwiazda w przy naszym boku, to marzenie niejednego faceta. Tak ją sobie wyobrażał Nienacki i tu możemy się z nim zgodzić lub nie, kwestia gustu. I ogólnie mówiąc, więcej tu dziewczyn niż zazwyczaj spotykałem w Samochodzikach.
Co mi się nie podobało lub podobało mniej? Za dużo było tu szczegółów z prowadzenia jachtu, co niepotrzebnie odciąga od akcji. Nie żegluję, więc prosty opis by mi wystarczył, a tu autor jakby popisywał się swoją wiedzą.
Dla mnie jedna z ważniejszych części cyklu (de gustibus…). Jest odmienna od poprzedników, a łączy ją z całością główny bohater, który tym razem był mniej Panem Samochodzikiem, a bardziej Tomaszem na urlopie.
Napisałbym coś więcej, ale przerwa na obiad zabrała mi natchnienie.
_________________
Podpis wstawię jak tylko znajdę coś wartego wstawienia.
Dołączył: 04 Gru 2020 Posty: 9 Skąd: to tu, to tam
Wysłany: 2020-12-05, 20:27
Jedna z moich ulubionych i najczęściej czytanych części. Bardzo podoba mi się ten wakacyjno-mazurski klimat. Także dlatego, że rodzice kupili mi tę książkę (z białej serii) właśnie w Olsztynie, podczas wakacji, po czym przeczytałem ją w ciągu kilku wakacyjnych dni na mazurskim biwaku. Choć zgadzam się, że nie jest to klasyczny Samochodzik (nie ma tu zagadki historycznej czy poszukiwania jakichś zbiorów) to jako taka wakacyjna, urlopowa powieść sprawdza się znakomicie. No i te indiańskie klimaty -też dobre na taką wakacyjną beztroską zabawę. Zwróćmy uwagę, że już w Niewidzialnych Winnetou był jakby poważniejszy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum