Relacja z III Tatrzańskiego Mini-Zlotu Tatry 2014

Oficjalne zloty Miłośników Samochodzikowej Przygody
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Relacja z III Tatrzańskiego Mini-Zlotu Tatry 2014

Post autor: Czesio1 »

Minęły już ponad trzy miesiące od naszej tegorocznej tatrzańskiej przygody. Czas najwyższy podzielić się wrażeniami z lipcowego spotkania.
III TATRZAńSKI MINI-ZLOT
TATRY 2014

20-23 lipca 2014 roku
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 8827
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 47 razy
Otrzymał podziękowań: 366 razy

Post autor: TomaszK »

ROZDZIAŁ 1 - TomaszK
Dla mnie zlot zaczął się dość wcześnie, bo byłem w Kościelisku już w niedzielę koło południa.

Obrazek
Domek TomaszKa w Kościelisku
fot. Konfiturek

Obrazek
Domek TomaszKa w Kościelisku
fot. Konfiturek

Po kilku godzinach dojechali pozostali uczestnicy – Czesio z Agnieszką, a w drugim samochodzie johny z Anią, Konfiturek i Renata. Z okazji niedalekich urodzin, dostałem od nich wspaniały prezent – kryształową czaszkę napełnioną tajemniczym płynem, którą przedstawiono mi jako Nikodema Plutę, z poleceniem odtworzenia jego wizerunku.

Obrazek
Nikodem Pluta - urodzinowy prezent dla TomaszKa
od Zlotowiczów

fot. Czesio1

Wizerunku jak na razie nie odtworzyłem, czaszka stoi u mnie pracy na honorowym miejscu, budząc zainteresowanie kolegów.
Zlot Tatrzański, jak co roku rozpoczął się od podziwiania gór z bezpiecznej odległości i grilla.


Obrazek
Tatry - widok sprzed domku TomaszKa
fot. johny

Obrazek
Giewont - może skoczymy tam jeszcze dziś?
fot. Czesio1

Obrazek
Konfiturek w akcji, kiełbaski już skwierczą
fot. johny

Ponieważ kiełbasek jak się okazało było trochę za mało, sięgnąłem do starych zapasów i z dna zamrażarki wyciągnąłem specjały kupione równo rok temu, z okazji poprzedniego zlotu. Jedzenie okazało się smaczne, dowodząc z jednej strony skuteczności głębokiego mrożenia w opakowaniach próżniowych, a z drugiej - że nic w przyrodzie się nie marnuje.
Czesio zaproponował żebyśmy nagrali razem pierwszy rozdział „Niesamowitego Dworu” z podziałem na głosy. Nasze zlotowe gracje z niedowierzaniem patrzyły, jak czterech dorosłych facetów czyta z zapałem książkę dla młodzieży.


Obrazek
Ekipa tatrzańska III w trakcie nagrywania rozdziału
"Niesamowitego dworu"

fot. johny

Nazajutrz po śniadaniu, wyruszyliśmy w pierwszy zlotowy szlak – do Doliny Strążyskiej. Nie było to może zbyt duże wyzwanie, chociaż Czesio co jakiś czas rzucał propozycję, że może by przedłużyć trasę i wejść na Giewont. Wyszliśmy na tyle wcześnie, że tłumów nie było.

Obrazek
Ekipa tatrzańska III w Dolinie Strążyskiej
fot. johny

ale z czasem robił się coraz większy tłok, a kiedy wracaliśmy, musieliśmy już lawirować w tłumie idącej w przeciwnym kierunku młodzieży szkolnej. Może też mieli jakiś zlot. Wodospad Siklawica jak zwykle okazał się piękny, zrobiliśmy sobie przy nim sesję fotograficzną.

Obrazek
Wodospad Siklawica
fot. Czesio1

Obrazek
Wodospad Siklawica
fot. Czesio1

Obrazek
Rzut okiem w dół z połowy wysokości Siklawicy
fot. Czesio1

Pomimo upału, przy samym wodospadzie czuło się gwałtowny spadek temperatury, jakby włączała się jakaś naturalna klimatyzacja. Puszczając mimo uszu kolejne propozycje Czesia by jednak kontynuować marsz na Giewont, zatrzymaliśmy się w herbaciarni na końcu Doliny Strążyskiej, na kawę i ciasto z jagodami.

Obrazek
Polana Strążyska
fot. Czesio1

Obrazek
Herbaciarnia Parzenica
fot. Czesio1

Obrazek
Herbaciarnia Parzenica
fot. Czesio1

Obrazek
Kawa wypita, szarlotka zjedzona, słońce pięknie świeci,
aż się nie chce wracać

fot. johny

Przypomniałem sobie, jak byłem w tym miejscu w czasach studenckich i na ścianie wisiała tabliczka „Nie głaskać kota”. Niestety kota już nie ma, może protestowały organizacje ekologiczne.
Po powrocie do Kościeliska pożegnaliśmy się i rozstaliśmy – ja do Krakowa, reszta zlotowiczów na szlak.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez TomaszK, łącznie zmieniany 6 razy.
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

ROZDZIAŁ 2 - Czesio1
Po rozstaniu z TomaszKiem, reszta ekipy w sile dwóch wehikułów ruszyła w drogę na Słowację. Pomni tego, że najkrótsza droga wiodąca do przejścia granicznego w Łysej Polanie, czyli Droga Oswalda Balzera, jest w remoncie, musieliśmy pojechać dookoła przez Bukowinę Tatrzańską. Polska żegnała nas stabilną pogodą, Słowacja powitała strugami deszczu. Nie napawało to nas optymizmem przed jutrzejszym dniem.
Podziwiając panoramę Tatr bez przeszkód dojechaliśmy do miejscowości Vysne Hagi, gdzie mieliśmy zarezerwowane miejsce noclegowe. Johny z Konfiturkiem po krótkich poszukiwaniach zdobyli klucze do naszych trzech komnat. Zaparkowaliśmy wehikuły i udaliśmy się do naszej pierwszej słowackiej bazy.


Obrazek
Baza noclegowa w Vysne Hagi
fot. Czesio1

Warunki w pokojach były iście niczym wyjęte z PRL-u. Dość ciekawa była próba umycia rąk w pokojowej umywalce:

Obrazek
Kolorowa woda z pokojowej umywalki
fot. Czesio1

Dopiero po kilkunastu sekundach w kranie pojawiła się woda przypominająca kolorem tą do której przywykliśmy na polskiej ziemi.
Ale co tam, ważne, że było gdzie położyć głowę i czym się przykryć. Najważniejsza jest przygoda!
Zostawiliśmy nasze bagaże w pokojach i korzystając z wolnego czasu i tego, że przestało padać postanowiliśmy pojechać nad Szczyrbskie Jezioro. Po kilkunastu minutach jazdy dotarliśmy na parking nad samym niemal jeziorem. Kupiliśmy bilety parkingowe i spacerem ruszyliśmy zadbaną alejką na szlak prowadzący wokół jeziora.


Obrazek
Alejka prowadząca nad Szczyrbskie Jezioro
fot. Czesio1

Jeszcze chwila i oto naszym oczom ukazał się przepiękny widok:

Obrazek
Szczyrbskie Jezioro
fot. Czesio1

W oddali znajdują się dwie skocznie narciarskie a w tle dumnie prezentowała się grań Soliska.

Obrazek
Skocznie narciarskie nad Szczyrbskim Jeziorem,
w tle grań Soliska

fot. Czesio1

Obrazek
Gracje na tle Szczyrbskiego Jeziora
fot. Czesio1

Po krótkiej kontemplacji pięknymi widokami ruszyliśmy na spacer wokół jeziora. Wkrótce po lewej stronie ujrzeliśmy duży kamień a na nim popiersie Jozefa Szentivanyia. To on w 1872 na brzegu Szczyrbskiego plesa kazał wybudować chatę myśliwską, która stała się zarodkiem dzisiejszego Szczyrbskiego Plesa. Miała charakter domku z bierwion, w którym pierwszym gościom organizowano noclegi i strawę. To również on wybudował nad brzegiem jeziora 15 innych obiektów, z których najbardziej znaną była Vila Maria Terezia.

Obrazek
Tablica pamięci Josefa Szentivanyia
fot. Czesio1

W niektórych miejscach można było pa kamieniach zejść do samej tafli wody. Johny i Czesio1 nie omieszkali zrobić sobie pamiątkowych zdjęć na głazie wystającym z samej toni.

Obrazek
"Całe pleso moje" - zdaje się mówić johny
fot. Czesio1

Obrazek
Czesio dumnie prezentuje forową koszulkę
na tle Szczyrbskiego Plesa

fot. Czesio1

Po kilku kolejnych krokach przed nami ukazał się niewielki pomost z przycumowanymi łódkami. Tradycja pływania łódką po Jeziorze Szczyrbskim ma ponad 130–letnią historię. Na początku lipca 2008 r. pływanie łódką po Jeziorze Szczyrbskim zostało wznowione po 25 latach przerwy.

Obrazek
"Port" Szczyrbskie Pleso
fot. Czesio1

Dumnie prężące się nad tonią jeziora szczyty zostały świetnie oznaczone na tablicach, dzięki czemu każdy może odnaleźć w oddali Kryvań, Vysoką czy Satana.

Obrazek
Tablica z oznaczonymi szczytami
fot. Czesio1

Obrazek
Forowa część ekipy nad Szczyrbskim Jeziorem
fot. Czesio1

Kilka kroków odeszliśmy od ścieżki wokół jeziora by znaleźć się na tarasie widokowym. Przed nami roztaczała się wspaniała panorama okolicy z wijącą się poniżej serpentyną szosy po której mknęły malutkie stąd samochody.
Obrazek
Taras widokowy
fot. Czesio1

Mniej więcej w połowie drogi wokół jeziora zaczęło się coraz bardziej chmurzyć. Deszcz zbliżał się nieuchronnie.

Obrazek
Coraz ciemniej nad jeziorem
fot. Czesio1

W tym to miejscu natrafiliśmy na mały lokal nad samą wodą. Odczuwaliśmy już nieco głód i perspektywa wciągnięcia jakiegoś apetycznego dania w tak klimatycznym miejscu nastrajała nas optymistycznie. Niestety, musieliśmy obejść się smakiem. Lokal był zamknięty, a parasole w ogródku zwinięte.

Obrazek
Gastronomia nad samym jeziorkiem
fot. Czesio1

Idziemy więc dalej. ścieżka okrężna oddala się nieco od wody a do samego jeziora prowadzi ścieżka w prawo wiodąca nas do okazałego pomnika bohaterów słowackiego powstania narodowego nad Szczyrbskim Jeziorem.

Obrazek
Pomnik bohaterów słowackiego powstania narodowego
nad Szczyrbskim Jeziorem

fot. Czesio1

Jeszcze ostatni rzut oka na jezioro:

Obrazek
Szczyrbskie Jezioro
fot. Czesio1

i musimy przyspieszyć kroku bowiem zaczęło padać.

Obrazek
Krople deszczu wyganiają nas znad pięknego
Szczyrbskiego Jeziora

fot. Czesio1

Jeszcze tylko rzucenie coś na ząb w napotkanym opustoszałym barze:

Obrazek
Bar przy parkingu
fot. Czesio1

i możemy wracać do naszej bazy w Vysne Hagy.
Ostatnio zmieniony 01 lip 2018, 10:20 przez Czesio1, łącznie zmieniany 5 razy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

Post autor: johny »

ROZDZIAŁ 3 - johny
Wczesny poranek w Národnym ústavu tuberkulózy, pµúcnych chorôb a hrudníkovej chirurgie przywitał nas deszczem. Mimo wczesnej pory trzeba było pakować plecaki i przygotowywać się do czekającej nas wkrótce wędrówki. Z kwatery do zastawki elektricki mieliśmy raptem kilka kroków.
Punktualnie o 6.58 podjechał nowoczesny skład, który w kilkanaście minut przewiózł nas z Vysne Hagy do przystanku Popradske Pleso. Już sama podróż tym środkiem lokomocji to czysta przyjemność.


Obrazek
Elektricka
fot. Czesio1

Obrazek
Elektricka
fot. Czesio1

Trasa wije się zboczami gór, co rusz przecinając szosę do Strbskiego Plesa. W oddali widać cudne, majestatycznie wyglądające szczyty Tatr, tego dnia wyglądające szczególnie groźnie z uwagi na aurę, która panowała.
Ok. godz. 7.20 wyruszyliśmy na szlak, który miał doprowadzić nas na szczyt Rysów. Od samego początku pogoda nie rozpieszczała nas, oj nie rozpieszczała. Niezbyt intensywny acz równomiernie padający kapuśniaczek towarzyszył nam od pierwszych kroków wędrówki. Początkowo droga wiodła asfaltową drogą wśród gęstego lasu i trochę przypominała drogę nad Morskie Oko. Mimo to trzeba było iść dość ostro pod górę, dlatego dość często robiliśmy przystanki.


Obrazek
Szlak szosą do Popradskiego Plesa
fot. Czesio1

Obrazek
Ekipa tatrzańska III
fot. johny

Obrazek
Ekipa tatrzańska III
fot. johny

Po drodze odbiliśmy nieco w bok aby zwiedzić symboliczny cmentarz tych, którzy na zawsze pozostali w Tatrach. Krzyże i tablice zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Nastąpiła chwila zadumy nad tym wszystkim co otaczało nas wokół.

Obrazek
Tatrzański Cmentarz Symboliczny
fot. Czesio1

Obrazek
Tatrzański Cmentarz Symboliczny
fot. Czesio1

Obrazek
Tablica pamięci Klimka Bachledy, króla przewodników tatrzańskich,
który zginął w akcji ratunkowej

fot. Czesio1

Obrazek
Tatrzański Cmentarz Symboliczny
fot. Czesio1

Pierwszy dłuższy odpoczynek zrobiliśmy natomiast w uroczo położonym schronisku przy Popradskim Plesie. Prawie każdy z nas za 2 ojro zafundował sobie zestaw w postaci kawy z ekspresu i pysznego ciasteczka. Ludzi było jak na lekarstwo. Praktycznie tylko my i jeszcze jacyś dwaj turyści, chyba z Niemiec, którzy prawdopodobnie nocowali w schronisku.

Obrazek
Odpoczynek nad Popradzkim Stawem
fot. Czesio1

Po kilkudziesięciu minutach sjesty trzeba było ruszać w prawdziwą wędrówkę.

Obrazek
Czesio1 i johny, w tle Popradzki Staw
fot. Czesio1

Deszcz dalej padał…
Czerwony szlak prowadził nas prosto na Rysy. O ile początek należało uznać za nużący to dalszy marsz dla kilkoro z nas stanowił nie lada wyzwanie. Na szczęście po kilkunastu minutach pogoda zaczęła poprawiać się i z gęstej mgły i z morza chmur zaczęły wyłaniać się szczyty Tatr.


Obrazek
Szczyty wyłaniające się z gęstej mgły
fot. johny

Jest w tych górach coś niesamowitego, magicznego, coś co sprawia, że zakochujesz się w nich od pierwszego wejrzenia i dzięki nim choć na chwilę zapominasz o problemach dnia codziennego. Na widok tych szczytów ta miłość wróciła do mnie ze zdwojoną siłą. Ostatni raz miałem możność chodzenia po nich chyba kilkanaście lat temu, a teraz znów – dzięki Czesiowi – byłem na szlaku. To było coś niesamowitego! Przyjacielu, dziękuję! Nie obyło się oczywiście bez strzelania pamiątkowych fotek.

Obrazek
fot. johny

Obrazek
fot. johny

Obrazek
fot. johny

Trudy wspinaczki, przynajmniej w moim przypadku, odchodziły gdzieś na bok. Aczkolwiek każdy z nas miał swoje tempo dlatego bardzo często robiliśmy tzw. zastawki , czyli przystanki. Niezwykłe było również to, że na szlaku byliśmy praktycznie sami! Wydawało się, że te góry są wyłącznie dla nas!

Obrazek
Zastawka (odpoczynek) na szlaku
fot. Czesio1

Obrazek
Całe góry tylko nasze!!
fot. Czesio1

Wreszcie po około dwugodzinnym marszu, przed nami ukazały się dwa niewielkie stawy – Żabie Plesa. To znak, że do celu pozostała jeszcze ok. połowa drogi.

Obrazek
Żabie Stawki Mięguszowieckie
fot. Czesio1

W tym miejscu po raz pierwszy pojawił się śnieg, który raz jeszcze miał dać nam się we znaki. Nad Żabimi Plesami zrobiliśmy kolejny dłuższy odpoczynek, przy okazji wykorzystaliśmy leżący wokół śnieg i troszkę się porzucaliśmy śnieżkami! Taka zabawa w środku lipca to jest coś!

Obrazek
Pierwszy śnieg na szlaku
fot. Czesio1

Ale, trzeba było iść dalej. Z niepokojem spoglądaliśmy przed siebie. Zamiast szczytów widzieliśmy tylko wszechogarniające mleko. Po kilkunastu minutach marszu pojawiły się łańcuchy i klamry.

Obrazek
Łańcuchy i klamry na szlaku
fot. Czesio1

Bez większych problemów daliśmy sobie radę z tym odcinkiem, choć jedna z naszych pań przez chwilę zaliczyła pit – stop i nie chciała dalej ruszyć. Pomocna dłoń Konfiturka zdziałała jednak cuda i udało się pokonać psychiczny opór przed dalszą wspinaczką.

Obrazek
Agnieszka z Konfiturkiem otwierają pochód...
fot. Czesio1

Obrazek
...potem Anka...
fot. Czesio1

Obrazek
...a na końcu johny ubezpieczający ekipę
fot. Czesio1

Żeby było ciekawiej, oprócz wszechogarniającej mgły zaczął padać rzęsisty deszcz. Każdy z nas zamarzył o tym aby dojść do Chaty pod Rysmi, ogrzać się, wysuszyć i napić czegoś gorącego! Przed Chatą pod Rysmi czekała nas jednak jeszcze jedna niespodzianka, tym razem ostatnia. Strome podejście po zmrożonym śniegu. I to udało się jakoś pokonać, choć w oczach żeńskiej części wycieczki widać było zmęczenie i strach po tym co zostało za nami.
W końcu po kilkugodzinnym marszu udało się nam szczęśliwie zakotwiczyć w najwyżej położonym tatrzańskim schronisku.


Obrazek
Chata pod Rysmi
fot. johny

Mieliśmy szczery zamiar kontynuować naszą wędrówkę ale postanowiliśmy poczekać na nieco lepszą aurę, w międzyczasie susząc nasze ubrania i buty oraz konsumując co nieco. Niestety aura zamiast poprawiać się z każdą minutą stawała się gorsza. Ziąb, deszcz i wiatr skutecznie odżegnywał nas od ataku na Rysy. W końcu zapadła decyzja aby wejście przełożyć na dzień następny. Cóż było więc robić. Wraz z Konfiturkiem udałem się na zasłużonego browarka. Pogawędki co jakiś czas przerywane były ekspedycją wiodącą brązowym szlakiem, na końcu którego znajdowała się cudowna sławojka z panoramą na przepaść. Mimo, że do WC ze schroniska nie było zbyt daleko to każde wyjście obfitowało w emocje z uwagi na ziąb, deszcz i mgłę. Wcale nietrudno było zboczyć ze ścieżki w taką pogodę co przytrafiło się naszym paniom i Konfiturkowi.
Po zapadnięciu zmroku w fantastycznym klimacie, przy blasku lampy naftowej rozprawialiśmy o tym i owym mając przy tym nadzieją, że w dniu następnym uda nam się wejść na szczyt Rysów.
Tymczasem jednak, nieuchronnie trzeba było udać się do łóżek.


Obrazek
Miejsca noclegowe w Chacie pod Rysmi
fot. Czesio1
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez johny, łącznie zmieniany 6 razy.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Konfiturek
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 524
Rejestracja: 10 lip 2013, 20:25
Tytuł: Degustator porzeczek
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 11 razy
Otrzymał podziękowań: 24 razy

Post autor: Konfiturek »

ROZDZIAŁ 4 - Konfiturek
Poranek nie przywitał nas zachęcająca aurą. Pierwsza rzeczą, która spostrzegliśmy (a w zasadzie usłyszeliśmy) po przebudzeniu, był budzący respekt dudniący łoskot. Okazało się, że był to odgłos konstrukcji schroniska, która wytrwale stawiała odpór smagającym ja podmuchom silnego wiatru. Jedno spojrzenie przez niewielkie okienko znajdujące się u wezgłowia łóżka potwierdziło najgorsze obawy. Widoczność zmieniała się z minuty na minutę. W jednej chwili ukazywał się nam przejrzysty widok na okoliczne góry. Ale luz po kilku sekundach na pierwszy plan wysuwało się fascynujące widowisko, w którym chmury pędzące w zwrotnej prędkości kłębiły się i kotłowały dając nam popis potęgi natury. W tym momencie nawet najzagorzalsi optymiści zdali sobie sprawę, że tym razem szczytu Tatr nie zdobędziemy. Decyzja była szybka i jednogłośna. Jemy śniadanie i schodzimy na dół. Rysy poczekają.
Poranek rozpoczęliśmy od śniadania. Wykupiliśmy pełne zestawy śniadaniowe już poprzedniego wieczora, więc bez obaw zasiedliśmy do stołu. Okazało się, że ilościowo posiłek nam nie zaimponował. Trzeba było się zadowolić tym, co podano. Nadszarpnięte budżety nie pozwoliły nam tym razem zaszaleć.


Obrazek
Czas schodzić w dół
fot. Czesio1

Tuż po śniadaniu ruszyliśmy w drogę powrotną. Najważniejsze (i najtrudniejsze zarazem) było pokonanie śniegu zalegającego na zboczu tuż poniżej schroniska. śliska skośna nawierzchnia, brak możliwości uchwycenia się czegoś, nie wyglądały zachęcająco. Korowód otworzył Czesio.
Hmmm. Chyba nie będzie tak źle… Czesio wbija pięty w śnieg i powoli, aczkolwiek systematycznie, schodzi w dół. Reszta próbuje tak samo – z różnym skutkiem. Ja, po kilku krokach, decyduję się na starą, sprawdzona w dzieciństwie, metodę, czyli „na tyłku” (albo „na pająka”). Przykucam, opieram się dłońmi o ziemię, i rozpoczynam swój pokraczny spacer w dół. Co chwila potrzebny jest odpoczynek, gdyż gołe dłonie niezbyt dobrze znoszą kontakt ze śniegiem. Wtedy przysiadam na śniegu i chwilę odczekuję. Jak dobrze, że założyłem dwie pary spodni…


Obrazek
Zjazd po śniegu
fot. Czesio1

Po kilkunastu minutach udaje się nam pokonać śnieżną przeszkodę. Dalej powinno pójść już łatwiej. Atmosfera lekko się rozluźnia.

Obrazek
Zjazd po śniegu
fot. johny

Z większym zapałem ruszamy dalej. I wtedy pojawiają się one. Łańcuchy… Wracają wspomnienia z dnia wczorajszego. Okazuje się jednak, że nie jest tak źle. Udaje się nam je pokonać w miarę sprawnie.

Obrazek
I znowu łańcuchy
fot. johny

Dalsza droga wydaje się nam już tylko miłym spacerkiem. Schodzimy w dół ze świadomością, że najtrudniejszy etap wyprawy mamy już za sobą. Ekipa rozciąga się. Jedni w pośpiechu schodzą w dół. Inni „marudzą”. Ja z johnym zostaliśmy na szarym końcu przystawając czasem w celu napawania się widokami. Jak poprzednio, na dłuższą chwilę zatrzymujemy się przy Żabim Pleso.

Obrazek
Żabie Stawki z daleka...
fot. johny

Obrazek
... i z bliska
fot. Czesio1

Obrazek
Żabi Staw Mięguszowiecki
fot. Czesio1

Obrazek
Żabi Staw Mięguszowiecki
fot. Czesio1

Obrazek
Ekipa Tatrzańska III
fot. Czesio1

Po pokonaniu większej części drogi spotykamy turystów wspinających się do góry.
- Daleko jeszcze na szczyt? – korpulentna starsza pani, widać nieco zmęczona, rzuca z nadzieją pytaniem w moim kierunku.
- Nie umiem kłamać, więc pani nie powiem. – odpowiadam zgodnie ze swoim światopoglądem.
Po około półtorej godziny drogi przenosimy się w inny świat. O ile w górnych partiach gór ciemne chmury kłębią się w rytm porywistego wiatru, o tyle na dole pogoda jest iście wakacyjna.


Obrazek
Słowackie Tatry
fot. Czesio1

Obrazek
Gracje na łonie tatrzańskiej natury
fot. Czesio1

Docieramy do restauracji, gdzie zarządzamy postój. Miejsce wygląda zupełnie inaczej niż wczoraj. W środku znajduje się mnóstwo ludzi. Ciężko znaleźć wolny stolik. Ale udaje się nam coś zaimprowizować. Przy okazji podliczamy swoje zasoby finansowe. Pobyt na szczycie nadszarpnął nasze portfele. A tu jeszcze czeka nas podróż pociągiem. Lokalny kantor (czyli ja) musi zająć się uzupełnieniem zapasów walutowych poniektórych członków wyprawy.
Po zregenerowaniu się, i wstępnym ogarnięciu w przyzwoitej toalecie, ruszamy dalej. Droga wiedzie teraz asfaltem, więc ten etap wyprawy idzie nam najsprawniej. Po drodze mijamy mnóstwo ludzi, którzy korzystając z ładnej pogody, wyruszyli całymi rodzinami w kierunku restauracji i okolicznego jeziora. Patrząc na ten pochód od razu na myśl przychodzi mi szlak do Morskiego Oka.


Obrazek
Smutna mina johny'ego: to już ostatnia część tatrzańskiej przygody
fot. johny

Docieramy w końcu do stacji kolejki, gdzie w okolicznym sklepiku zaopatrujemy się w bilety. Przy okazji spotykamy dwóch znajomych turystów, którzy razem z nami nocowali tam, na górze.
Czas do przyjazdu kolejki wykorzystujemy na drobny posiłek, jakieś pamiątkowe zdjęcia…


Obrazek
Ostatnie fotki zlotowe
fot. Czesio1

Pojawiają się pierwsze komentarze i analizy odbytej przed chwilą wyprawy. No i , oczywiście, plany na przyszłość. Bo my tak łatwo Rysów nie odpuścimy…
Podjeżdża wyczekiwana kolejka. Zajmujemy dogodne miejsca i ruszamy w kierunku pozostawionych wczoraj samochodów. Naszą uwagę przykuwa dziecko siedzące nieopodal nas – bardzo empatycznie reagujące na naszą obecność. Generalnie zrobiło się bardzo wesoło.
Bardzo szybko docieramy do stacji docelowej. Następuje przepakowywanie się. Trzeba pozbyć się ubrań, które po pokonaniu szlaku są już nie pierwszej świeżości. Tu, przy samochodach, następuje też ta chwila, której chyba nikt nie lubi, czyli pożegnanie. Ekipa lubelska rozstaje się z łączoną ekipą łódzko-gdańską. Nastroje jednak pozostają optymistyczne, bo wiemy, że jeszcze na pewno się spotkamy. Matka natura zadbała wszak o to, żebyśmy mieli ku temu powód.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Konfiturek, łącznie zmieniany 4 razy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Dorośli bardzo rzadko przeżywają takie przygody jak Pan Samochodzik. Nie mają na to czasu.
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

Post autor: johny »

Coś wspaniałego, coś wspaniałego!!! Wspomnienia wróciły w pełnej krasie!!! :564:
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

johny pisze:Coś wspaniałego, coś wspaniałego!!! Wspomnienia wróciły w pełnej krasie!!! :564:
Oj wrocily, wrocily! I tesknota za Taterkami tez!
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
VdL
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 4799
Rejestracja: 29 maja 2014, 23:05
Miejscowość: dokąd
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 129 razy
Otrzymał podziękowań: 89 razy

Post autor: VdL »

Wspaniała relacja, aż chciałoby się tam być. Gratuluje pomysłodawcom i kronikarzom. :564:
Góry są wspaniałe.
Konfiturek
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 524
Rejestracja: 10 lip 2013, 20:25
Tytuł: Degustator porzeczek
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 11 razy
Otrzymał podziękowań: 24 razy

Post autor: Konfiturek »

Ech... No tak. A ja dopiero zacząłem grzebać w swoich zdjęciach :/

Gwoli ścisłości dla niektórych zlot zaczął się nieco wcześniej. Niektórzy przebijali się poprzez Łodziownię i Kraków, co znacznie wydłużyło czas zlotu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Konfiturek, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Dorośli bardzo rzadko przeżywają takie przygody jak Pan Samochodzik. Nie mają na to czasu.
Awatar użytkownika
misia
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 1244
Rejestracja: 10 lip 2013, 22:32
Miejscowość: miasto Łódź
Płeć: Kobieta
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: misia »

I nawet ja sobie powspomniałam g;)
Pokonałam drogę na Rysy, prawie tą samą, w 2010 roku g;)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
"Praw­da leży pośrod­ku - może dla­tego wszys­tkim za­wadza" - Arystoteles
Awatar użytkownika
Nemsta
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 2098
Rejestracja: 13 wrz 2014, 23:23
Tytuł: Łajza archeologiczna
Miejscowość: Wyk
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Nemsta »

Aż zostałem na jedną kawę więcej ;)
Dziękuję, super relacja. Fajnie było Was zobaczyć.
TomaszeK zacna broda ;) :564:
Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

misia pisze:I nawet ja sobie powspomniałam g;)
Pokonałam drogę na Rysy, prawie tą samą, w 2010 roku g;)
Co to znaczy misia "prawie tą samą"? Tam nie ma innej drogi.
To może powtórka z rozrywki w przyszłym roku? Tak raz na 5 lat wypada zameldować się na Rysach. :-D
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
PawelK
Moderator
Moderator
Posty: 6392
Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
Podziękował;: 202 razy
Otrzymał podziękowań: 144 razy
Kontakt:

Post autor: PawelK »

Czesio1 pisze:Co to znaczy misia "prawie tą samą"? Tam nie ma innej drogi.
Misia szła drugą stroną drogi :-D
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

PawelK pisze: Misia szła drugą stroną drogi :-D
:-D :-D :-D
Ale tak właściwie to tam jest chyba inna droga, jest jakiś skrót w którymś miejscu szlaku, chodzą nim nosicze.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 8827
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 47 razy
Otrzymał podziękowań: 366 razy

Post autor: TomaszK »

Jestem teraz w pracy i zrobiłem zdjęcie Nikodema Pluty na moim biurku. Jak wrócę do domu to wrzucę fotkę. To moja pamiątka po tatrzańskim zlocie.
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

TomaszK pisze:Jestem teraz w pracy i zrobiłem zdjęcie Nikodema Pluty na moim biurku. Jak wrócę do domu to wrzucę fotkę. To moja pamiątka po tatrzańskim zlocie.
Ale obrobiłeś już czaszkę TomaszKu?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 8827
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 47 razy
Otrzymał podziękowań: 366 razy

Post autor: TomaszK »

Czesio1 pisze:Ale obrobiłeś już czaszkę TomaszKu?
Obrobiłem do dna :-D
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

TomaszK pisze:
Czesio1 pisze:Ale obrobiłeś już czaszkę TomaszKu?
Obrobiłem do dna :-D
To jedno zadanie wykonałeś. A drugie? :027:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Nemsta
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 2098
Rejestracja: 13 wrz 2014, 23:23
Tytuł: Łajza archeologiczna
Miejscowość: Wyk
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Nemsta »

Miał napełnić? :P :D
Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

Roch pisze:Miał napełnić? :P :D
Nie. Miał wykonać z czaszką Nikodema Pluty to co pan Opałko z "Wyspy złoczyńców". ;-)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 8827
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 47 razy
Otrzymał podziękowań: 366 razy

Post autor: TomaszK »

A oto moja pamiątka z tatrzańskiego zlotu :

Obrazek

Kamień na którym stoi, też powinien być tatrzański, ale to czarny marmur z Dębnika pod Krakowem. Robiono z niego epitafia w okresie baroku, więc poniekąd pasuje do czaszki.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez TomaszK, łącznie zmieniany 1 raz.
Konfiturek
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 524
Rejestracja: 10 lip 2013, 20:25
Tytuł: Degustator porzeczek
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 11 razy
Otrzymał podziękowań: 24 razy

Post autor: Konfiturek »

TomaszKu, trzeba było mówić! Pomógłbym. Chociaż nie bardzo się znam na tych rekonstrukcjach. Ale pierwsze próby już podejmuję i chyba idę w dobrym kierunku...

Obrazek

:-D :-D :-D
Ostatnio zmieniony 01 lip 2018, 11:01 przez Konfiturek, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Dorośli bardzo rzadko przeżywają takie przygody jak Pan Samochodzik. Nie mają na to czasu.
Awatar użytkownika
VdL
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 4799
Rejestracja: 29 maja 2014, 23:05
Miejscowość: dokąd
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 129 razy
Otrzymał podziękowań: 89 razy

Post autor: VdL »

Konfiturek pisze:TomaszKu, trzeba było mówić! Pomógłbym. Chociaż nie bardzo się znam na tych rekonstrukcjach. Ale pierwsze próby już podejmuję i chyba idę w dobrym kierunku...

Obrazek

:-D :-D :-D
Nikuś, jak żywy. :-D
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 8827
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 47 razy
Otrzymał podziękowań: 366 razy

Post autor: TomaszK »

Konfiturek pisze:TomaszKu, trzeba było mówić! Pomógłbym. Chociaż nie bardzo się znam na tych rekonstrukcjach. Ale pierwsze próby już podejmuję i chyba idę w dobrym kierunku...

Obrazek
Na Boga ! To on !
Jak powiedziała Pilarczykowa, kiedy zobaczyła dzieło magistra Opałki: "A tego cudaka to ja znam." :-D
Konfiturek
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 524
Rejestracja: 10 lip 2013, 20:25
Tytuł: Degustator porzeczek
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 11 razy
Otrzymał podziękowań: 24 razy

Post autor: Konfiturek »

Nie byłem pewny czy ma być blondyn czy brunet, więc zostawiłem tak, jak widać :)
No ale to już drobne detale. To się jeszcze podszlifuje i będzie jak żywy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Dorośli bardzo rzadko przeżywają takie przygody jak Pan Samochodzik. Nie mają na to czasu.
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 8827
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 47 razy
Otrzymał podziękowań: 366 razy

Post autor: TomaszK »

Chyba Ci pomogę znaleźć zatrudnienie...
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

Post autor: johny »

No Panie Dżemik, minąłeś się Pan z powołaniem! :-D
Czy aby Palstusiowy pamiętnik to nie twoje dzieło? :027:
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Awatar użytkownika
Nemsta
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 2098
Rejestracja: 13 wrz 2014, 23:23
Tytuł: Łajza archeologiczna
Miejscowość: Wyk
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Nemsta »

Dobra robota. Gdybyś szukał pracy, to pisz ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
misia
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 1244
Rejestracja: 10 lip 2013, 22:32
Miejscowość: miasto Łódź
Płeć: Kobieta
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: misia »

Czesio1 pisze:
misia pisze:I nawet ja sobie powspomniałam g;)
Pokonałam drogę na Rysy, prawie tą samą, w 2010 roku g;)
Co to znaczy misia "prawie tą samą"? Tam nie ma innej drogi.
To może powtórka z rozrywki w przyszłym roku? Tak raz na 5 lat wypada zameldować się na Rysach. :-D
Ja ruszałam ze Strybskego Plesa (tak mi się wydaje), a Wy żeście gdzieś Elektricką jechali i potem szli g;)
Byłam raz i starczy, więcej razy się nie skuszę, tym bardziej, że mi się udało wejść g;)

Obrazek
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez misia, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
"Praw­da leży pośrod­ku - może dla­tego wszys­tkim za­wadza" - Arystoteles
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

Konfiturek pisze:TomaszKu, trzeba było mówić! Pomógłbym. Chociaż nie bardzo się znam na tych rekonstrukcjach. Ale pierwsze próby już podejmuję i chyba idę w dobrym kierunku...
O kurka wodna!! Konfiturku, świetna robota!! :564:
misia pisze: Ja ruszałam ze Strybskego Plesa (tak mi się wydaje), a Wy żeście gdzieś Elektricką jechali i potem szli g;)
Byłam raz i starczy, więcej razy się nie skuszę, tym bardziej, że mi się udało wejść g;)
Aaa, to już rozumiem. Misia my ruszaliśmy spod przystanku Popradske Pleso i szosą szliśmy nad Popradske Pleso. Ty też tam musiałaś dojść tylko szlakiem znad Strbskego Plesa. I od tego miejsca szliśmy już tą samą drogą. :564:
A czemu nie skusisz się już więcej? Tak strasznie było?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
ODPOWIEDZ