"Archipelag ludzi odzyskanych" - Igor Newerly
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 12996
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 170 razy
"Archipelag ludzi odzyskanych" - Igor Newerly
Dopiero w deszczowe wakacje nad Bałtykiem udało mi się przeczytać książkę, którą miałam przeczytać przed mazurskim zlotem. I chciałam Wam o niej kilka słów napisać.
Mowa oczywiście o książce Igora Newerlego „Archipelag ludzi odzyskanych”.
Powieść ta to wspaniała historia o spotkaniu i wzajemnej relacji dwóch osób. O pewnym dziennikarzu, który wyrusza na wyprawę kajakiem po mazurskich szlakach i na swojej drodze spotyka samotnego nastolatka, sierotę wojenną, który pragnie dostać się do Gdyni, a stamtąd statkiem do wuja, który mieszka w Meksyku. Spotkanie tych dwóch osób, jak to często bywa w powieściach, ale też w życiu, znacząco zmieni los każdego z nich.
Nie będę zdradzać szczegółów. Dodam tylko, że książkę zaliczyć muszę do tych niezmiernie ważnych, do tych, które opisując ludzkie historie, odbijają się echem w duszy i wywołują ogromne emocje, a także zmuszają do refleksji. Historia chłopca, który dzięki dziennikarzowi trafia do młodzieżowego domu i szkoły i tam uczy się życia, poruszyła mnie mocno. Na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Najbardziej poruszyło mnie pewne zdanie, które starszy z bohaterów wypowiada odpowiadając na pytanie, dlaczego podczas wakacji tak bardzo interesuje się mieszkańcami regionu, który zwiedza. Odpowiada mniej więcej tak:
„Chciałbym z urlopu przywieźć zrozumienie mazurskiej sprawy”
Myślę, że teraz to niezmiernie rzadkie wśród turystów. Aby do wypoczynku i wakacyjnego relaksu dodać odrobinę ciekawości ludzkich losów i historii ziemi, którą przemierza się podczas urlopu.
Ale my to przecież robimy, prawda?
Mowa oczywiście o książce Igora Newerlego „Archipelag ludzi odzyskanych”.
Powieść ta to wspaniała historia o spotkaniu i wzajemnej relacji dwóch osób. O pewnym dziennikarzu, który wyrusza na wyprawę kajakiem po mazurskich szlakach i na swojej drodze spotyka samotnego nastolatka, sierotę wojenną, który pragnie dostać się do Gdyni, a stamtąd statkiem do wuja, który mieszka w Meksyku. Spotkanie tych dwóch osób, jak to często bywa w powieściach, ale też w życiu, znacząco zmieni los każdego z nich.
Nie będę zdradzać szczegółów. Dodam tylko, że książkę zaliczyć muszę do tych niezmiernie ważnych, do tych, które opisując ludzkie historie, odbijają się echem w duszy i wywołują ogromne emocje, a także zmuszają do refleksji. Historia chłopca, który dzięki dziennikarzowi trafia do młodzieżowego domu i szkoły i tam uczy się życia, poruszyła mnie mocno. Na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Najbardziej poruszyło mnie pewne zdanie, które starszy z bohaterów wypowiada odpowiadając na pytanie, dlaczego podczas wakacji tak bardzo interesuje się mieszkańcami regionu, który zwiedza. Odpowiada mniej więcej tak:
„Chciałbym z urlopu przywieźć zrozumienie mazurskiej sprawy”
Myślę, że teraz to niezmiernie rzadkie wśród turystów. Aby do wypoczynku i wakacyjnego relaksu dodać odrobinę ciekawości ludzkich losów i historii ziemi, którą przemierza się podczas urlopu.
Ale my to przecież robimy, prawda?
Ostatnio zmieniony 06 wrz 2016, 09:35 przez Yvonne, łącznie zmieniany 2 razy.
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16384
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 386 razy
- Otrzymał podziękowań: 195 razy
Oczywiście, ze są tacy co czytali.Yvonne pisze:Czy ktoś z Was czytał "Archipelag ludzi odzyskanych" i chciałby coś dodać? Chętnie podyskutuję na temat tej książki. Ciekawa jestem Waszych opinii.
Jak dla mnie świetna książka i też na pewno do niej wrócę jeszcze kiedyś.
Podejrzewam, że w niejednym z nas drzemie takie marzenie, żeby ruszyć kajakiem w rejs po jeziorach mazurskich. Tak, jak wtedy gdy płynęliśmy Krutynią pomyślałem sobie, że fajnie by było kiedyś przepłynąć cały szlak, oczywiście w kilkudniowych etapach, tak spokojnie, nie spiesząc się, wypoczywając na wodzie, płynąc z nurtem rzeki, nocując po drodze.
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 12996
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 170 razy
Czytam te opowiadania (są wspaniałe) i w jednym widzę taką ciekawostkę (scena w sklepie):
"Z żywności bochenek chleba, masło, herbata, cukier. Kilo pęczaku. Ser z gatunku serów holenderskich. Ulik albo szmalcówka z beczki, w słoiku, jeśli można. Bydgoska puszka boczku zwijanego ..."
Nie wiedziałam, że w moim mieście była kiedyś taka specjalność
"Z żywności bochenek chleba, masło, herbata, cukier. Kilo pęczaku. Ser z gatunku serów holenderskich. Ulik albo szmalcówka z beczki, w słoiku, jeśli można. Bydgoska puszka boczku zwijanego ..."
Nie wiedziałam, że w moim mieście była kiedyś taka specjalność
Ostatnio zmieniony 03 lut 2017, 19:41 przez Yvonne, łącznie zmieniany 1 raz.
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16384
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 386 razy
- Otrzymał podziękowań: 195 razy
Widzisz jakich to ciekawostek można się dowiedzieć przy okazji czytania ciekawych książek? A ten boczuś jest dokładniej opisany?Yvonne pisze:Czytam te opowiadania (są wspaniałe) i w jednym widzę taką ciekawostkę (scena w sklepie):
"Z żywności bochenek chleba, masło, herbata, cukier. Kilo pęczaku. Ser z gatunku serów holenderskich. Ulik albo szmalcówka z beczki, w słoiku, jeśli można. Bydgoska puszka boczku zwijanego ..."
Nie wiedziałam, że w moim mieście była kiedyś taka specjalność
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 12996
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 170 razy
Na razie nie. Jak będzie, to dopiszę.Czesio1 pisze: A ten boczuś jest dokładniej opisany?
Ostatnio zmieniony 03 lut 2017, 20:05 przez Yvonne, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8828
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 47 razy
- Otrzymał podziękowań: 366 razy
Była kiedyś "Mielonka bydgoska". Pamiętam ją bo była w prostokątnej puszce, a nie jak inne w okrągłych. Pamiętam też taki epizod, że byliśmy na kempingu nad morzem i zostałem wydelegowany przez rodziców do stania w długaśnej kolejce do kempingowego sklepiku, właśnie po tę mielonkę w prostokątnej puszce.
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 12996
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 170 razy
Kilka dni temu w radiu RMF Classic słuchałam wywiadu z Adamem Robińskim, autorem książki "Hajstry. Krajobraz bocznych dróg":
https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/hajstry
Autor wyznał, że jedną z jego największych inspiracji był Igor Newerly i jego opowiadania "Za Opiwardą, za siódmą rzeką" (którymi sama byłam niedawno zachwycona, o czym pisałam na forum).
Książka zapowiada się bardzo ciekawie. Chyba zamówię na Gwiazdkę
https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/hajstry
Autor wyznał, że jedną z jego największych inspiracji był Igor Newerly i jego opowiadania "Za Opiwardą, za siódmą rzeką" (którymi sama byłam niedawno zachwycona, o czym pisałam na forum).
Książka zapowiada się bardzo ciekawie. Chyba zamówię na Gwiazdkę
Ostatnio zmieniony 14 lis 2017, 18:41 przez Yvonne, łącznie zmieniany 1 raz.