XIV Forowy Zlot Wiosenny Kościelisko 2018
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5279
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 17 razy
- Otrzymał podziękowań: 104 razy
- johny
- Moderator
- Posty: 11645
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 241 razy
- Otrzymał podziękowań: 198 razy
Mysikrólik pisze:Wspaniałe zdjęcia.
Jak zwykle.Mysikrólik pisze:Misia widzę w świetnej formie.
Mi się w końcu udało sklecić relację z upiornego hotelu.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16384
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 386 razy
- Otrzymał podziękowań: 195 razy
2. Czesio1
Sarnia Skała
Czwartek, ostatni dzień maja bieżącego roku to dla części osób pierwszy pełny zlotowy dzień. Tego dnia TomaszeK zaplanował w grafiku zlotowym jedyne wyjście w góry. Po cichu liczyłem, że może będą to Rysy albo przynajmniej Giewont ale niestety nie był to żaden z tych szczytów. Plan zakładał zdobycie jedynego miejsca samochodzikowego w Tatrach czyli Sarniej Skały. Chociaż stwierdzenie „samochodzikowe miejsce” to też trochę na wyrost bowiem góra owa została jedynie wspomniana w książce „PS i tajemnica tajemnic”.
„A jaką treść kryje ów dziwny znak podobny do czwórki albo odwróconego do góry nogami krzesełka?
Znałem go dość dobrze, zetknąłem się z nim już kilkakrotnie. Tajemniczy zakon templariuszy używał go dla oznaczenia niebezpieczeństwa, ryto go na murach w miejscach, gdzie kryły się wszelkiego rodzaju pułapki i zapadnie. Ten sam znak spotkać można również w polskich górach, jak na przykład w skałach Wymytego, na Sarniej Skale w Tatrach. Wykrył go pan Jacek Kolbuszewski, znakomity znawca naszych gór i autor świetnej książki „Skarby Króla Gregoriusa”, o poszukiwaczach skarbów w XVII i XVIII wieku.”
Podczas naszych kilkakrotnych forowych zlotów i mini-zlotów po tatrzańskich szlakach nie udało nam się nigdy wejść na Sarnią Skałę. Nasze tropy wiodły zawsze innymi ścieżkami, a nawet gdy byliśmy dość blisko (na Polanie Strążyskiej) to brakowało nam albo sił albo motywacji, żeby wspiąć się stromym czarnym szlakiem ścieżki nad Reglami ku tej górze. Tym razem nadszedł ten czas aby nadrobić zaległości.
Niestety z wyjścia w góry wycofał się TomaszK pomimo, że od samego początku obiecywał solennie, że będzie z nami na szlaku. Ba, mało tego, Jego zapał do zdobycia Sarniej Skały był tak wielki, że wszystkim dodawał sił i animuszu. Niestety, okazało się, że był to słomiany zapał. TomaszeK wybrał tego dnia pilnowanie domu. Oj coś czuję, że następnym razem to już nie przejdzie i ruszymy wspólnie na szlak. A tymczasem...
„Wczesnym” rankiem tuż przed 10–tą Ekipa Tatrzańska rozpoczęła przygotowania do wyjścia w góry.
Ekipa Tatrzańska szykuje siędo wyjścia w góry
fot. johny
Pogoda póki co była piękna, słoneczne niebo zachęcało do eksploracji gór. Prognozy jednak zapowiadały w dalszej części dnia opady deszczu, pomni z doświadczenia, że pogoda w górach zmienna jest jak kobieta postanowiliśmy odpowiednio przygotować się na wypadek dostawy wody z niebios. W plecakach nie zabrakło więc kurtek i płaszczów przeciwdeszczowych. Zabraliśmy również odpowiednio dużą ilość wody pitnej żeby nam po drodze języki nie wyschły, o prowiancie również pamiętaliśmy. Hanka chciała iść w góry w japonkach ale skutecznie wyperswadowaliśmy Jej ten pomysł z głowy.
Objuczeni mandżurami wskoczyliśmy w wehikuły i ruszyliśmy ulicami Zakopanego ku wylotowi Doliny Strążyskiej. Tu najpierw uiściliśmy haracz w wysokości 60 złotych za możliwość postawienia trzech wehikułów na placu, który śmiał się nazywać parkingiem a wyglądał jak kawałek pola, na którym ktoś wysypał tony grysu. Potem jakaś Gracja siedząca ze znudzoną miną w drewnianej budce kazała nam wysupłać z sakiewek kolejnych parę złotych od osoby abyśmy mogli przekroczyć drewniane wierzeje prowadzące na szlak. I dopiero wtedy wreszcie mogliśmy delektować się pięknem tatrzańskiej przyrody.
Szlak Doliną Strążyską
fot. VdL
Szlak Doliną Strążyską
fot. VdL
Szlak nie był trudny, nie było na nim żadnych łańcuchów ani klamer. Wiódł delikatnie pod górę wzdłuż Strążyskiego Potoku. Miejscami potok przylegał do szlaku, dzięki czemu mogliśmy zatrzymać się na „szczelenie” grupówki.
Ekipa Tatrzańska na szlaku w Dolinie Strążyskiej
fot. Czesio1
Ekipa Tatrzańska na szlaku w Dolinie Strążyskiej
fot. johny
Spomiędzy drzew wyłaniał się Giewont
fot. Czesio1
Na czele pochodu Psycholog z Michałem
fot. Czesio1
Tablica pamięci Edwarda Jelinka
fot. Czesio1
Po kilkunastu minutach szlak stał się nieco bardziej stromy. Słońce mocno przygrzewało, pot zrosił nasze czoła, koszulki przylegały do ciała ale twardo parliśmy do przodu wykorzystując każde drzewo przy szlaku żeby choć przez chwilę chronić się błogim cieniu. Jeszcze jeden pagórek i oto naszym oczom ukazała się Polana Strążyska. Ponieważ pora była już południowa to ujrzeliśmy tłumy wędrowców wypoczywających na ławkach przed Herbaciarnią Parzenicą jak i na trawie wokół. Liczyłem, że uda nam się zjeść szarlotkę jako danie obowiązkowe w górskich schroniskach, ale moje nadzieje były płonne. Herbaciarnia była zamknięta. Czyżby brak towaru?
Odpoczęliśmy kilka chwil i podeszliśmy pod rozwidlenie szlaków żółtego wiodącego ku Siklawicy oraz czarnego wyznaczającego drogę ku Sarniej Skale. Chwila zastanowienia i wspólnie podjęliśmy decyzję że rezygnujemy z 10-minutowego podejścia pod Siklawicę i ruszamy na Sarnią Skałę. Zwłaszcza, że większość z nas widziała już wodospad Siklawica.
ścieżka nad Reglami wiodła w tym miejscu przez las ścieżką wydeptaną między korzeniami drzew.
ścieżka nad Reglami
fot. VdL
Pojawiły się również schody zbudowane z kamieni.
ścieżka nad Reglami
fot. johny
Nasza karawana ludzi rozciągnęła się. Do przodu wysforował się Psycholog, tuż za nim co mnie bardzo mocno ale jednocześnie pozytywnie zaskoczyło szły dziewczynki: Iga i Maja. Spodziewałem się raczej marudzenia na szlaku „daleko jeszcze?” albo „weź mnie na barana” a tu proszę najmniejsza młodzież śmigała do przodu że hej! W środkowej grupie szli Czesiowie, Hanka i Eksplorator63. W kolejnej VdL–owie a pochód jako straż ubezpieczająca szli johny'owie.
Po niespełna godzinie dotarliśmy na niewielką polanę z której w lewo prowadził 10– minutowy szlak na Sarnią Skałę. Zrzuciliśmy bagaże i rozlokowaliśmy się na ławkach. Po naszych twarzach widać było wielkie zmęczenie ale wszyscy byli dumni z siebie. Daliśmy radę!!
VdL i Marzena
fot. Czesio1
Hanka i Agnieszka Czesiowa
fot. Czesio1
Tatry
fot. VdL
Rozwidlenie szlaków na Sarnią Skałę
fot. VdL
Tatry raz jeszcze
fot. VdL
Po krótkim odpoczynku postanowiliśmy się na kilkanaście minut rozdzielić. Dziewczynki oraz Michał pod opieką Anki johny'owej i Marzeny VdL–owej pozostały przy ławkach a reszta ruszyła ku Sarniej Skale.
Sarnia Skała
fot. Czesio1
Sarnia Skała
fot. Czesio1
Jeszcze kilka minut w potokach słońca i oto jest!!
„Aż po tysiącach prób, przez przeraźliwą biel
opłacił się nasz trud- osiągnęliśmy cel
czuliśmy bicie serc i pod stopami szczyt
gdzie pewne było, że przed nami nie był nikt
lecz nie odezwał się tym razem żaden śmiech
bo wszyscy padli tu, zajadle łapiąc dech
i dziwny jakiś był zwycięstwa słodki smak
minęło parę chwil, aż ktoś wychrypiał tak:
Przepięknie jest
i tylko tlenu brak...
przepięknie jest
i tylko tlenu brak.”
Lady Pank – „Wspinaczka, czyli historia pewnej rewolucji”
Na Sarniej Skale
fot. VdL
Tatry widziane z Sarniej Skały
fot. johny
Zakopane
fot. Czesio1
Z tym „przed nami nie był nikt” to oczywiście gruba przesada bowiem w tym samym momencie gdy dotarliśmy na szczyt było tam już kilka osób. Niemniej jednak fakt jest faktem: Sarnia Skała zdobyta!!!
Całe Tatry moje!!
fot. johny
VdL na Sarniej Skale
fot. VdL
Hanka na Sarniej Skale
fot. VdL
Ekipa Tatrzańska na Sarniej Skale
fot. Czesio1
Ekipa Tatrzańska na Sarniej Skale
fot. Czesio1
Przyznam się, że inaczej sobie wyobrażałem ten szczyt. W moich wyobrażeniach Sarnia Skała to duży kamień usytuowany na szczycie jakiejś góry a wokół tego kamienia jest wydeptana przez turystów ścieżka. Pisząc duży miałem na myśli kamień na który może wejść maksymalnie 2–3 osoby. I na tym to kamieniu szukałbym napisu o którym wspomną Nienacki w „Tajemnicy tajemnic”. Tymczasem jest to ogromna płaska skała na której zmieściłaby się spokojnie stuosobowa wycieczka. A szukać na takiej skale drobnego napisu bez jakiejś wskazówki to niepodobna. Zresztą nie chcieliśmy zbyt długo przebywać na szczycie bowiem pogoda była bardzo niepewna.
Czas pokazał że była to jedyna słuszna decyzja, jaką mogliśmy wtedy podjąć. Oto bowiem gdy zeszliśmy z Sarniej Skały do reszty naszej grupy drobne krople deszczu zaczęły schładzać nasze rozpalone głowy. Niebiosa nam sprzyjały jednak, bo deszcz po chwili przestał. Zaczęliśmy mozolne schodzenie w dół w kierunku żółtego szlaku do Doliny Białego. Gdy doszliśmy do rozstaju szlaków zobaczyliśmy dwie znajome twarze idące ku nam z przeciwnej strony. To PiTT z Matyldą ruszyli na spotkanie z nami z drugiej strony naszej planowej pętli. Razem już bez większych schodziliśmy Doliną Białego do Drogi pod Reglami. Nie omieszkaliśmy nad Białym Potokiem popełnić jeszcze jedna grupówkę. To jedyne zdjęcie na którym jest w komplecie cała Ekipa Tatrzańska.
Ekipa Tatrzańska w komplecie nad Potokiem Białym
fot. johny
Biały Potok
fot. Czesio1
„– Patrz Czesiu, a ta pani jednak szła w japonkach” – powiedziała do mnie z wyrzutem Hanka wskazującą jakąś wyperfumowaną dziewczynę zmierzającą w przeciwnym kierunku.
„Ciekawe tylko jak daleko zajdzie w tych klapeczkach” – pomyślałem.
Wkrótce dotarliśmy do wylotu Doliny Białego. Skręciliśmy w lewo na Drogę pod Reglami, po drodze wstąpiliśmy do napotkanej bacówki żeby kupić oscypki a po paru minutach byliśmy już przy naszych wehikułach. A w drodze powrotnej lunął deszcz...
P. S. Oczywiście z tymi japonkami Hanki to był żart. Nie ma w tym ani ziarenka prawdy.
-
- Zlotowicz
- Posty: 1920
- Rejestracja: 05 maja 2014, 20:31
- Tytuł: Hanka
- Miejscowość: Brześć Kujawski
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 119 razy
- Otrzymał podziękowań: 107 razy
:shock: :shock: :shock:Czesio1 pisze:Hanka chciała iść w góry w japonkach
poza tym kłamstwem to piękną relację Czesio napisałeś
Ostatnio zmieniony 06 lip 2018, 22:23 przez Hanka, łącznie zmieniany 1 raz.
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5279
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 17 razy
- Otrzymał podziękowań: 104 razy
-
- Zlotowicz
- Posty: 1920
- Rejestracja: 05 maja 2014, 20:31
- Tytuł: Hanka
- Miejscowość: Brześć Kujawski
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 119 razy
- Otrzymał podziękowań: 107 razy
3. Hanka
świąteczny wieczór
W czwartek na kolację nasz gospodarz TomaszK zaplanował potrawę, która nazywa się „pieczonka”. Gdy stanął przy desce by przygotować wszystkie potrzebne składniki chęć pomocy zgłosili wszyscy obecni przy stole: Agnieszka, Mysikrólik, johny, Pitt, Czesio i ja. Do obrania i pokrojenia były: cebula, marchewka, ziemniaki, kiełbasa i boczek, wszystko w dużej ilości, bo kociołek w którym miało to być pieczone był spory. Każdy wybrał sobie składnik, który chciał przerobić, zaopatrzył się w nożyk i deskę i ochoczo zabrał się do krojenia.
TomaszK kroi marchewkę
fot. kadr z filmu zlotowego
PiTT i Agnieszka Mysikrólikowa szykują ziemniaki
fot. kadr z filmu zlotowego
johny płacze nad cebulą
fot. kadr z filmu zlotowego
Mysikrólik także roni łzę na cebulą
fot. kadr z filmu zlotowego
Tomaszek wydawał instrukcję co do rozmiarów poszczególnych komponentów dania. Czy wszystko dobrze jest krojone kontrolował jeszcze Eksplorator, podchodząc do stołu bacznie obserwując ciężko pracujących tam zlotowiczów. Wszyscy spieszyliśmy się mocno, bo choć obiad był niedawno to jednak myśl o tej pysznej potrawie powodowała wzmożoną produkcję soków w żołądku. Wesoło sobie przy tym gawędziliśmy, co chwilę uśmiechy pojawiały się na naszych twarzach. Tylko johny co chwilę wycierał łzy płynące mu po policzkach, dostał bowiem do krojenia cebulę.
Przygotowania kociołka
fot. PiTT
Gdy wszystko zostało już pokrojone TomaszK postawił na stole kociołek, wysmarował go Czesiowym smalcem i rozpoczął według sobie tylko znanego schematu układanie w nim składników. Nie dostrzegłam co jeszcze tam nasypał a dodał coś z pewnością bo przecież niemożliwe by połączenie tych kilku prostych warzyw i wędliny dało taki niesamowity smak.
Smalczykiem smarujemy kociołek
fot. PiTT
Wykładamy kolejne warstwy warzyw i mięsiwa
fot. PiTT
Tomaszek tłumaczy Eksploratorowi63 jak się
przygotowuje kociołkowe danie
fot. PiTT
Gdy wszystkie składniki znalazły się w żeliwnym naczyniu, został on zamknięty i zaniesiony do rozpalonego opodal ogniska. Ponieważ padał deszcz podtrzymanie ognia nie było łatwe i mimo starań naszego zlotowego ogniomistrza trochę to trwało, zanim potrawa była gotowa.
Kociołek gotowy, można stawiać na ognisko
fot. PiTT
Maja, Celina i Matylda bawią się na schodach
fot. PiTT
Maja, Celina i Matylda bawią się na schodach
fot. PiTT
Gdy Tomaszek i Mysikrólik wnieśli kociołek do domu nikogo nie trzeba było wołać (Czesia trzeba było).
Pieczonka gotowa
fot. PiTT
Wygląda smakowicie
fot. PiTT
Zgromadziliśmy się przy stole by rozpocząć ucztę. Potrawa była wyborna, lubię niewyszukane jedzenie może dlatego tak bardzo mi smakowała to, co serwowane było na świąteczną kolację.
TomaszeK wykłada kolejne porcje na talerze
fot. Czesio1
Gdy zjedliśmy tomaszkowy rarytas przyszedł czas na kolejny punkt wieczoru a mianowicie świętowanie urodzin Agnieszki.
Dzisiejsza solenizantka
fot. Czesio1
Na stole pojawił się przepiękny i niezwykle smakowicie wyglądający tort. Fałszując zaśpiewaliśmy Jubilatce Sto lat, wysłuchała jeszcze życzenia i dostała upominek. Jak fajnie mieć urodziny na zlocie świadczyć może uśmiech na twarzy Agnieszki. Myślę że każdy z nas chciałby obchodzić 40 (lub inną cyfrę) w tak niezwykłym miejscu i w towarzystwie tak sympatycznych ludzi.
Tort urodzinowy
fot. Czesio1
Czwartkowy wieczór, gdy wszyscy zlotowicze byli już na miejscu był dobrym momentem by obdarować upominkiem naszego kochanego GOSPODARZA. Po raz kolejny, nie bojąc się zdemolowania swej góralskiej chaty, zaprosił nas do siebie i chcieliśmy mu za to bardzo, bardzo podziękować. Na pamiątkę od forowej gromady otrzymał deski do krojenia z wypalonym swoim nickiem i logo.
Prezent dla TomaszKa od Zlotowiczów
fot. kadr z filmu zlotowego
Jak wiadomo Tomaszek jest smakoszem, znawcą kuchni całego świata i bardzo lubi gotować. Nieopatrznie kiedyś na forum napisał ze chciałby mieć taki gadżet, więc teraz już ma. Niech Mu służy do krojenia składników do wielu fantastycznych potraw.
Deska z planem Kolegiaty w Tumie
fot. Czesio1
Nastał wieczór. Część zlotowiczów (Ace, Pitt, Mysikrólik, Adam, Wiewiórka, Michał, Psycholog, Robson) zasiadła przy stole by rozpocząć potyczki w planszówkach. Nie wiem w co grali ale bawili się z pewnością wybornie.
Kącik gier
fot. johny
Kącik gier
fot. johny
Ja znalazłam się w drugiej grupie, która toczyła dysputy przy małym stoliku. Słuchała przy tym muzyki, śpiewała piosenki i trochę nawet tańczyła. Chyba pierwszy raz na zlocie były takie pląsy (większość Forowiczów podobno nie lubi tańczyć). Vdl spełniał nasze muzyczne prośby włączając na tablecie fajne kawałki. Miodku, wina, piwa i innych napojów ubywało a my bawiliśmy się coraz lepiej. Ale przecież po to się spotkaliśmy by cieszyć się swoim towarzystwem. Niezapomniany, fajny, niezwykły czas.
DJ VdL nastawia muzykę, zabawę czas zacząć
fot. johny
johny, VdL i Yvonne na parkiecie
fot. johny
johny na parkiecie
fot. johny
TomaszK i PiTT zapalniczkami tworzą nastrój
fot. Czesio1
„Jolka, Jolka, pamiętasz...”
fot. Czesio1
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Hanka, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8827
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 47 razy
- Otrzymał podziękowań: 366 razy
W Kościelisku jestem najszczęśliwszy, jeżeli wśród gości znajdzie się ktoś, kto obierze ziemniaki i umyje naczynia.Hanka pisze:[Obrazek[/url]
PiTT i Agnieszka Mysikrólikowa szykują ziemniaki
Cieszę się, że Wam smakowało.Hanka pisze:[Obrazek[/url]
Zgromadziliśmy się przy stole by rozpocząć ucztę. Potrawa była wyborna,
Lubię "Jolkę"...Hanka pisze:[Obrazek[/url]
„Jolka, Jolka, pamiętasz...”
Ostatnio zmieniony 10 lip 2018, 18:10 przez TomaszK, łącznie zmieniany 1 raz.
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16384
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 386 razy
- Otrzymał podziękowań: 195 razy
Smakowało to mało powiedziane. Ja nie wyobrażam sobie pobytu w Kościelisku bez Twojego kociołka TomaszKu. A w ogóle to mógłbyś zabrać ten duży kociołek do Francji.TomaszK pisze:Cieszę się, że Wam smakowało.Hanka pisze:[Obrazek[/url]
Zgromadziliśmy się przy stole by rozpocząć ucztę. Potrawa była wyborna,
- johny
- Moderator
- Posty: 11645
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 241 razy
- Otrzymał podziękowań: 198 razy
Jolka, Jolka w wykonaniu TomaszKa to był hit!TomaszK pisze:Lubię "Jolkę"...
Szkoda, że tak malo osób mogło to zobaczyć/uslyszeć osobiście.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8827
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 47 razy
- Otrzymał podziękowań: 366 razy
4. TomaszK
Torfowisko
Kolejny dzień zaczął się od tradycyjnej jajecznicy, przygotowanej przez Mysikrólika. Tym razem jednak nie było odpowiedniej patelni żeby przyrządzić ją na ognisku, więc nasz zlotowy kuchmistrz, smażył kolejne porcje na kuchence, w miarę jak zaspani zlotowicze schodzili się na śniadanie.
W trasę wyruszyliśmy z planowym, godzinnym opóźnieniem. Kawalkadą sześciu samochodów pojechaliśmy w kierunku Czarnego Dunajca, gdzie w głębi lasu znajduję się rozległe torfowisko porośnięte lasem, o nazwie Puścizna Wielka. Kilka tygodni wcześniej zawarłem znajomość z kierownikiem Zakładu Produkcji Torfowej, zapaleńcem zafascynowanym Orawą, a ściągnęła mnie tu niezwykła historia związana z tym miejscem, ale o tym za chwilę. Dzięki uprzejmości pana Bogusława, uzyskaliśmy możliwość przejazdu kolejką wąskotorową na miejsce wydobycia torfu.
Zlotowicze na parkingu przy kolejce wąskotorowej
fot. Mysikrólik
Kiedy przybyliśmy do Zakładu, czekał już na nas skład którym mieliśmy jechać oraz maszynista, który przyszedł specjalnie na nasz przyjazd, pomimo dnia wolnego.
Lokomotywa kolejki wąskotorowej
fot. Mysikrólik
Lokomotywa kolejki wąskotorowej
fot. Mysikrólik
Yvonne z Mysikrólikiem
fot. Hanka
Hanka
fot. Hanka
Zajęliśmy miejsca w zabytkowym wagoniku pasażerskim, dołączonym do malutkiej lokomotywki i ruszyliśmy w czterokilometrową trasę.
Podróżni w oknach wagoniku
fot. Mysikrólik
Tory kolejki wąskotorowej
fot. PiTT
Tory kolejki wąskotorowej
fot. Hanka
Tory kolejki wąskotorowej
fot. Hanka
Podróżni w wagoniku
fot. Hanka
TomaszK
fot. PiTT
Matylda konsumuje drugie śniadanie
fot. PiTT
Torowisko jest dość stare i nie ma stacji na końcach, dlatego w tamtą stronę jechaliśmy pchani przez lokomotywkę, a z powrotem wagonik był ciągnięty.
Nie czuliśmy może wiatru we włosach, bo prędkość była niewielka, nie przekraczała dziesięciu kilometrów na godzinę, ale i tak przejazd był niesamowity.
Stacja docelowa podróży
fot. Mysikrólik
Torfowisko
fot. Mysikrólik
Torfowisko różni się od otaczających lasów tym, że rosnące tam drzewa są karłowate, a warstwę runa leśnego tworzy wysoki mech torfowiec. Miejsce wydobycia torfu wyglądało jak płytka kopalnia odkrywkowa, zagłębiona na 2-3m poniżej poziomu lasu. W miejscu gdzie kończyła się trasa kolejki, stała potężna maszyna wydobywcza i kilka wagoników przygotowanych do załadunku, a nasz maszynista opowiedział o wydobyciu torfu. Torfowisko ma grubość od 3 do 6 metrów, ale wykopuje się tylko dwa górne metry. Wydobycie postępuje powoli, metodą która jak najmniej ingeruje w środowisko naturalne. Wyrobisko istniejące od lat 50-tych, zajmuje powierzchnię 13 hektarów, co stanowi zaledwie 2% powierzchni torfowiska. Wydobyty torf trafia do zakładów ogrodniczych, a górna, najbardziej wartościowa warstwa – do uzdrowisk jako borowina.
Torfowisko
fot. PiTT
Historia która mnie tu ściągnęła miała miejsce w 1969 roku. W czasie wydobywania torfu natrafiono na ludzkie zwłoki, zakonserwowane przez nietypowe środowisko w jakim się znajdowały. Było to ciało 40-letniej kobiety, która jak wykazały badania, zginęła w wyniku ciosu zadanego w głowę. Zwłoki były tak dobrze zachowane, że prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie o zabójstwo, jednakże późniejsze badania wykazały, że leżały tu 200 do 400 lat. Nie jest to może tyle, ile mają podobne zwłoki znajdywane torfowiskach Skandynawii, ale to i tak jedyny w Polsce przypadek „człowieka z torfowiska”, a z punktu widzenia medycyny sądowej, jedyny nasz przypadek tzw. „garbowania torfowiskowego.”
TomaszK opowiada o historii, która go tu ściągnęła
fot. PiTT
TomaszK opowiada o historii, która go tu ściągnęła
fot. Hanka
TomaszK opowiada o historii, która go tu ściągnęła
fot. PiTT
Iga, Celina i Matylda na torfowisku
fot. PiTT
Torfowisko
fot. PiTT
Torfowisko
fot. PiTT
Dno wyrobiska po których chodziliśmy było suche, ale nasz maszynista powiedział, że w chwili wydobycia wygląda to zupełnie inaczej. Kiedy zaprowadził mnie na drugą stronę torów kolejki, żeby pokazać jak naprawdę wygląda torfowisko, po kilku krokach poczułem jak gruba warstwa mchu ugina się pod stopami, a po chwili zacząłem zapadać się, przemaczając buty do kostek. Uciekłem. Utonięcia w torfowisku nie zdarzają się, ale raczej dlatego, że ludzie omijają to miejsce.
Zlotowicze na torfowisku
fot. Hanka
Jeziorko na torfowisku
fot. PiTT
Jeziorko na torfowisku
fot. PiTT
TomaszK
fot. PiTT
Torfowisko
fot. PiTT
Torfowisko
fot. Hanka
Zlotowicze na torfowisku
fot. Hanka
TomaszK
fot. Hanka
Powrotu nadszedł czas
fot. PiTT
Pojechaliśmy w drogę powrotną kolejką, która wyglądała trochę jak z westernu, a po powrocie do samochodów, ruszyliśmy w dalszą trasę – na Słowację.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez TomaszK, łącznie zmieniany 2 razy.
- johny
- Moderator
- Posty: 11645
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 241 razy
- Otrzymał podziękowań: 198 razy
7. johny
Upiorny hotel
Po przygodach związanych z konkursem Yvonne całkiem zgrabną ekipą udaliśmy się w stronę tajemniczego, opuszczonego, upiornego hotelu.
Godzina była już dość późna także w skupieniu ale i wyposażeni we wszelkie niezbędne atrybuty eksploratora, w postaci butelki Perły czy też szklaneczki z mocno procentowym napojem, gęsiego, przebijając się przez wysoko porośnięte trawy dotarliśmy do opuszczonego hotelu.
Czesio popełnia grupówkę przed wejściem do upiornego hotelu
fot. PiTT
Z zewnątrz nie wydaje się on aż tak duży. Weszliśmy do środka i dopiero tam można zobaczyć jak potężny miał być to budynek. Kilka pięter, mnóstwo pomieszczeń a nawet sporych rozmiarów basen. Punkt po punkcie oglądaliśmy wszystko w świetle ze dwóch latarek i światła z naszych komórek.
Upiorny hotel
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Widać, że to miejsce nie jest do końca opuszczone. Często jest areną twórczą domorosłych miłośników wszelakiego rodzaju graffiti. Nawet całkiem fajnie to wyglądało.
Upiorny hotel
fot. PiTT
Grupówka w jednym z apartamentów upiornego hotelu
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Klimat był niesamowity, środek nocy, tajemniczy budynek, czego chcieć więcej! W pewnym momencie stwierdziliśmy jednak, że trzeba powoli zbierać się z powrotem. Nie do końca sprawny stan umysłu i obecność dzieci mocno ograniczała chęć dalszych spacerów po obiekcie pełnym dziur w podłodze, niezabezpieczonych schodów etc.
Wchodzimy na drugie piętro upiornego hotelu
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Przy wyjściu okazało się, że więcej turystów weszło do środka, niż miało chęć z niego wyjść. Okazało się, że to Mysikrólik z Robasem i Adam postanowili wejść na… dach. Niestety udało im się to. Co w okolicznościach przyrody, o których wyżej nie było zbyt rozsądne.
Ekstremalna część eksploratorów upiornego hotelu
wchodzi po drabince na dach
fot. PiTT
Dach upiornego hotelu
fot. PiTT
Szyb kominowy
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Upiorny hotel
fot. PiTT
Na szczęście po ok. 10 minuta cali i zdrowi dołączyli do nas. Jedyna strata jaką odnotowaliśmy to szklanka Mysikrólika, który po uzupełnieniu elektrolitów zostawił ja przy wejściu na dach.
Wszyscy razem spokojnie, bez żadnych przygód wróciliśmy do domu Tomaszka…
Jak zwykle było zajefajnie!
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- johny
- Moderator
- Posty: 11645
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 241 razy
- Otrzymał podziękowań: 198 razy
I vice versa!TomaszK pisze:Mówiłem Wam już, że Was lubię ?johny pisze:Jak zwykle było zajefajnie
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16384
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 386 razy
- Otrzymał podziękowań: 195 razy
Absolutnie się z Tobą nie zgadzam Yvonne. Nieodpowiedzialne było tylko wejście po drabinie na dach. Ale winni zostali opierwiastkowani.Yvonne pisze: Cała ta wyprawa była skrajnie nieodpowiedzialna
To powiedziałam ja. Forowa Panikara
Cała reszta wyprawy była jak najbardziej odpowiedzialna. Za każdym zakrętem korytarza i na każdym kolejnym piętrze dokonywaliśmy komisyjnego liczenia uczestników. Wszystko się zgadzało.
Ostatnio zmieniony 25 lip 2018, 10:04 przez Czesio1, łącznie zmieniany 1 raz.
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5279
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 17 razy
- Otrzymał podziękowań: 104 razy
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16384
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 386 razy
- Otrzymał podziękowań: 195 razy
To skoro zeszliśmy na temat nocnej eksploracji upiornego hotelu to zapraszam na odcinek poświęcony tej wyprawie. Niestety nie zabrałem ze sobą aparatu więc ten odcinek to materiał nagrany w całości przez PiTTa. W większości są to zdjęcia oraz kilkunastosekundowa sekwencja wideo:
XIV Forowy Zlot Wiosenny Kościelisko 2018 - odcinek 6 - Nocna eksploracja upiornego hotelu
XIV Forowy Zlot Wiosenny Kościelisko 2018 - odcinek 6 - Nocna eksploracja upiornego hotelu
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16384
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 386 razy
- Otrzymał podziękowań: 195 razy
To jeszcze jeden odcinek serialu na dziś:
XIV Forowy Zlot Wiosenny Kościelisko 2018 - odcinek 7 - Zamek w Niedzicy
XIV Forowy Zlot Wiosenny Kościelisko 2018 - odcinek 7 - Zamek w Niedzicy
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16384
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 386 razy
- Otrzymał podziękowań: 195 razy
Odświeżam na chwilę temat poprzedniego zlotu bowiem porządkując filmy zlotowe z ogromnym zdumieniem zauważyłem, że nie opublikowałem ostatniego odcinka z Kościeliska! :shock:
Jeszcze większym zdumieniem był dla mnie fakt, że nikt na to nie zwrócił uwagi! :shock:
Coś mi się wydaje, że trzeba będzie zrobić konkurs z wiedzy filmowo-zlotowej.
A zatem wróćmy raz jeszcze na chwilę do magicznych chwil, które przeżyliśmy wiosną tego roku w Kościelisku:
XIV Forowy Zlot Wiosenny Kościelisko 2018 - odcinek 8 - Zakończenie zlotu
Jeszcze większym zdumieniem był dla mnie fakt, że nikt na to nie zwrócił uwagi! :shock:
Coś mi się wydaje, że trzeba będzie zrobić konkurs z wiedzy filmowo-zlotowej.
A zatem wróćmy raz jeszcze na chwilę do magicznych chwil, które przeżyliśmy wiosną tego roku w Kościelisku:
XIV Forowy Zlot Wiosenny Kościelisko 2018 - odcinek 8 - Zakończenie zlotu
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16384
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 386 razy
- Otrzymał podziękowań: 195 razy
Gdyby ktoś chciał obejrzeć całość Wiosennego Zlotu to zapraszam:
XIV Forowy Zlot Wiosenny Kościelisko 2018 - cały film
XIV Forowy Zlot Wiosenny Kościelisko 2018 - cały film