Koncerty
- johny
- Moderator
- Posty: 11645
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 241 razy
- Otrzymał podziękowań: 198 razy
Na koncertach Ironów jest dużo więcej niż tylko czad! Jest moc, energia, liryka... No i jest Bruce D. Jeden z najlepszych frontmenów świata.Von Dobeneck pisze:Tam dopiero jest czad!.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 12996
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 170 razy
Z cyklu "Koncerty domowe": Sokole Oko właśnie gra na oboju muzykę z "Va Banque"
Ostatnio zmieniony 26 lut 2018, 17:13 przez Yvonne, łącznie zmieniany 1 raz.
- johny
- Moderator
- Posty: 11645
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 241 razy
- Otrzymał podziękowań: 198 razy
Tylko żeby przy okazji tego koncertu portfeli nam nie podprowadził. Wiadomo jak to jest z "muzykami"Czesio1 pisze:Ja toże!!johny pisze:to na zlocie musi to zagrać. Kocham Vabank!
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5279
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 17 razy
- Otrzymał podziękowań: 104 razy
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 12996
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 170 razy
Nie.Mysikrólik pisze:A Dominik nie gra?
To by było jakby oboje grali na obojach.
Dominik gra na gitarze.
W zasadzie uczy się dopiero.
Mam nadzieję, że na tegorocznym zlocie już coś nam pobrzdąka
Ostatnio zmieniony 27 lut 2018, 11:30 przez Yvonne, łącznie zmieniany 2 razy.
- johny
- Moderator
- Posty: 11645
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 241 razy
- Otrzymał podziękowań: 198 razy
Co za koncert, co za koncert!!!! Więcej później. Na tą chwilę raz jeszcze zajawka w postaci Wehikulu czasu i podziękowania dla TomaszKa za gościnę!
Niech żyje Metallica, niech żyje metal!
Niech żyje Metallica, niech żyje metal!
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- johny
- Moderator
- Posty: 11645
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 241 razy
- Otrzymał podziękowań: 198 razy
Jako się rzekło! Sobotni poranek przywitał mnie piękną pogodą. 10 rano kurs z Miśkiem i Anią na piłkarski turniej Deichmana i w drogę do Krakowa. Podróż była masakryczna, korek za korkiem, zaczynał się wszak najdłuższy weekend nowoczesnej Europy. Na szczęście ok. 14.30 byłem już u TomaszKa. Tomasz zabrał mnie do chińskiego baru na obiad. Pojedliśmy, oj pojedliśmy! Tanio i pysznie. I całe szczęście, że się najadłem bo dzięki temu miałem energię na to co się działo później. Jeszcze kawka na balkonie i mój przyjaciel podwiózł mnie pod samą Tauron Arenę.
Pod Areną poczekałem na znajomą i już razem ok. 18 zameldowaliśmy się na płycie. Krótki rekonesans i zajęliśmy strategiczne miejsce tuż obok sceny.
Punktualnie o 19.30 na scenę wszedł support - Kvelertak. Byli nawet, nawet... 40 minutowy set i zeszli ze sceny. Potem troszkę czekania i ok. 21. z głośników usłyszeliśmy Ecstasy Of Gold. Wstęp wybrzmiał i na scenie pojawiły się postacie. Zaczęli tak jak zawsze na tej trasie. Szybki thrashowy Hardwired. Minęła chwila już wykrzykiwaliśmy z Hetfieldem:
We're so fucked
Shit outta luck
Hardwired to self-destruct
Następnie nieco heavy metalowy Atlas Rise, jechali panowie równo. Chwila oddechu i Seek!!! Co się zaczęło wtedy dziać!!! Masakra normalnie... Jeszcze dobrze nie wybrzmiały ostatnie nuty a tu już pierwsze takty Motorbreath!!! Jedna z moich ulubionych kompozycji. Za bardzo nie patrzyłem wtedy na scenę bo oddałem się cały szaleństwu pogowania! Koniec...Ufff, jak zagrają jeszcze Whiplash to umrę pomyślałem sobie. James wziął gitarę i zaczęły się sączyć pierwsze takty jednej z najbardziej przejmujących kompozycji Mety. Fade To Black!!! Poezja od pierwszej do ostatniej sekundy. Następnie dwa kawałki z najnowszej płyty Now That We're Dead i k...ko ciężki Dream No More - jeden z najcięższych kawałków Metalliki ever!!! Chwila przerwy i Rob zaczyna grać Ansthasia a na olbrzymich sześcianach wyświetlany jest Cliff... Ciary na plecach i łzy same lecą po polikach. Nie ma jednak czasu na sentymenty. Charakterystyczny wstęp i już lecimy z For Whom The Bell Tolls. I znów szaleństwo... Organizm odmawia posłuszeństwa i muszę na chwilę wyluzować... Nie mogę złapać tchu. Można to na szczęście zrobić przy bardzo fajnej piosence Halo On Fire, która na koncercie zyskuje jeszcze bardziej... A potem nastąpiło to o czym mówi już cala Polska. Genialne wykonanie Wehikułu czasu!!! Kolejne ciarki na plecach. Następnie kolejno punkowy Die, Die My Darling- znów jazda, Creeping Death - jazda jeszcze większa z niezbędnym "dajowaniem" publiki i świetny Moth Into Flame. Chwila przerwy i Hetfield opowiada o tym ile grają i jaka rzesza fanów w różnym wieku przychodzi na ich koncerty. Wypatruje chłopca, pyta się go o imię i wiek (13 lat) i dedykuje mu kolejny metalowy walec Sad But True... Po SBT słyszymy wybuchy i wiemy, ze zaraz zacznie się One. Przejmujący kawałek o bezsensie wojny. Na "telebimach" widzimy żołnierzy różnych armii I W.ś. Ballada przechodzi szybko w niesamowity thrashowy numer. Koniec i za chwilę charakterystyczny riff i Master... I znów fruwam między ciałami innych... Koniec? Nie wiadomo, ze będą bisy i wiadomo jakie. Spit Out The Bone to po prostu petarda... Sił już brakuje na pogo ale głowa wykonuje regularne ruchy góra - dół. Następnie jedyna piosenka, która gdyby jej nie było nie żałowałbym. Nothing Else Matters... Piękna, cudowna piosenka ale tak często już grana, tak gwałcona przez różnorakie stacje radowe, że jej absencja nikomu by nie zaszkodziła. Ma jednak też swoje dobre strony. Można po pierwsze odpocząć, a po drugie popatrzeć na atrakcyjne panie zgrabnie ruszające bioderkami w rytm muzyki i wpatrzone w Jamesa. A James jak to James kończy NEM i za chwilę Enter Sandman! Resztki pokładów energii idą w ruch i znów ciało fruwa w zaklętym kręgu pogo.
Tym razem to już naprawdę koniec.
Ciężko opisać słowami to co się przed chwilą zobaczyło i usłyszało. James, Rob, Kirk i Lars w bardzo wysokiej formie. Przy tym mimo statusu mega gwiazdy tego gwiazdorstwa w ogóle nie dało się odczuć. Wspaniały kontakt z publiką, wzajemna interakcja. Widać, że my też dawaliśmy im energię do takiego grania. To też może zasługa tego, że koncert miał trochę inny, bardziej kameralny klimat... Jak ktoś twierdzi, że METALLICA skończyła się na Kill'em All to się grubo myli! Chłopaki żyją i mają się doskonale!.
Niestety udajemy się do domów. Jeszcze ostatnie wspomnienie tego co za nami
i zapowiedź tego co będzie się działo w lipcu!
O 0.20 jestem z powrotem u TomaszKa, dwa zimne Harnasie, które gaszą niesamowite pragnienie i idę spać...
Na koniec chcę tylko krzyknąć: METAL UP YOUR ASS!!!
p.s.
TomaszKu, bardzo, bardzo Ci dziękuję za super gościnę!!!
Pod Areną poczekałem na znajomą i już razem ok. 18 zameldowaliśmy się na płycie. Krótki rekonesans i zajęliśmy strategiczne miejsce tuż obok sceny.
Punktualnie o 19.30 na scenę wszedł support - Kvelertak. Byli nawet, nawet... 40 minutowy set i zeszli ze sceny. Potem troszkę czekania i ok. 21. z głośników usłyszeliśmy Ecstasy Of Gold. Wstęp wybrzmiał i na scenie pojawiły się postacie. Zaczęli tak jak zawsze na tej trasie. Szybki thrashowy Hardwired. Minęła chwila już wykrzykiwaliśmy z Hetfieldem:
We're so fucked
Shit outta luck
Hardwired to self-destruct
Następnie nieco heavy metalowy Atlas Rise, jechali panowie równo. Chwila oddechu i Seek!!! Co się zaczęło wtedy dziać!!! Masakra normalnie... Jeszcze dobrze nie wybrzmiały ostatnie nuty a tu już pierwsze takty Motorbreath!!! Jedna z moich ulubionych kompozycji. Za bardzo nie patrzyłem wtedy na scenę bo oddałem się cały szaleństwu pogowania! Koniec...Ufff, jak zagrają jeszcze Whiplash to umrę pomyślałem sobie. James wziął gitarę i zaczęły się sączyć pierwsze takty jednej z najbardziej przejmujących kompozycji Mety. Fade To Black!!! Poezja od pierwszej do ostatniej sekundy. Następnie dwa kawałki z najnowszej płyty Now That We're Dead i k...ko ciężki Dream No More - jeden z najcięższych kawałków Metalliki ever!!! Chwila przerwy i Rob zaczyna grać Ansthasia a na olbrzymich sześcianach wyświetlany jest Cliff... Ciary na plecach i łzy same lecą po polikach. Nie ma jednak czasu na sentymenty. Charakterystyczny wstęp i już lecimy z For Whom The Bell Tolls. I znów szaleństwo... Organizm odmawia posłuszeństwa i muszę na chwilę wyluzować... Nie mogę złapać tchu. Można to na szczęście zrobić przy bardzo fajnej piosence Halo On Fire, która na koncercie zyskuje jeszcze bardziej... A potem nastąpiło to o czym mówi już cala Polska. Genialne wykonanie Wehikułu czasu!!! Kolejne ciarki na plecach. Następnie kolejno punkowy Die, Die My Darling- znów jazda, Creeping Death - jazda jeszcze większa z niezbędnym "dajowaniem" publiki i świetny Moth Into Flame. Chwila przerwy i Hetfield opowiada o tym ile grają i jaka rzesza fanów w różnym wieku przychodzi na ich koncerty. Wypatruje chłopca, pyta się go o imię i wiek (13 lat) i dedykuje mu kolejny metalowy walec Sad But True... Po SBT słyszymy wybuchy i wiemy, ze zaraz zacznie się One. Przejmujący kawałek o bezsensie wojny. Na "telebimach" widzimy żołnierzy różnych armii I W.ś. Ballada przechodzi szybko w niesamowity thrashowy numer. Koniec i za chwilę charakterystyczny riff i Master... I znów fruwam między ciałami innych... Koniec? Nie wiadomo, ze będą bisy i wiadomo jakie. Spit Out The Bone to po prostu petarda... Sił już brakuje na pogo ale głowa wykonuje regularne ruchy góra - dół. Następnie jedyna piosenka, która gdyby jej nie było nie żałowałbym. Nothing Else Matters... Piękna, cudowna piosenka ale tak często już grana, tak gwałcona przez różnorakie stacje radowe, że jej absencja nikomu by nie zaszkodziła. Ma jednak też swoje dobre strony. Można po pierwsze odpocząć, a po drugie popatrzeć na atrakcyjne panie zgrabnie ruszające bioderkami w rytm muzyki i wpatrzone w Jamesa. A James jak to James kończy NEM i za chwilę Enter Sandman! Resztki pokładów energii idą w ruch i znów ciało fruwa w zaklętym kręgu pogo.
Tym razem to już naprawdę koniec.
Ciężko opisać słowami to co się przed chwilą zobaczyło i usłyszało. James, Rob, Kirk i Lars w bardzo wysokiej formie. Przy tym mimo statusu mega gwiazdy tego gwiazdorstwa w ogóle nie dało się odczuć. Wspaniały kontakt z publiką, wzajemna interakcja. Widać, że my też dawaliśmy im energię do takiego grania. To też może zasługa tego, że koncert miał trochę inny, bardziej kameralny klimat... Jak ktoś twierdzi, że METALLICA skończyła się na Kill'em All to się grubo myli! Chłopaki żyją i mają się doskonale!.
Niestety udajemy się do domów. Jeszcze ostatnie wspomnienie tego co za nami
i zapowiedź tego co będzie się działo w lipcu!
O 0.20 jestem z powrotem u TomaszKa, dwa zimne Harnasie, które gaszą niesamowite pragnienie i idę spać...
Na koniec chcę tylko krzyknąć: METAL UP YOUR ASS!!!
p.s.
TomaszKu, bardzo, bardzo Ci dziękuję za super gościnę!!!
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- johny
- Moderator
- Posty: 11645
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 241 razy
- Otrzymał podziękowań: 198 razy
Na przystawkę sajgonki a potem kurczaka po wietnamsku.Von Dobeneck pisze:No dobra, koncert spoko, ale co jedliście w tym chińskim barze z TomaszKiem?
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5279
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 17 razy
- Otrzymał podziękowań: 104 razy
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5279
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 17 razy
- Otrzymał podziękowań: 104 razy
- johny
- Moderator
- Posty: 11645
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 241 razy
- Otrzymał podziękowań: 198 razy
IRON MAIDEN - Legacy Of The Beast; Tauron Arena; Kraków
Taki miałem napięty harmonogram ostatnich dni przed zlotem, że nie zdążyłem nawet skreślić kilku słów o koncercie IRON MAIDEN w Krakowie.
Szczegółowo nie będę się rozpisywał ale koncert był zacny! Panowie w doskonałej formie, kompozycje ponadczasowe, oprawa graficzna fenomenalna. I Bruce, człowiek orkiestra... Skaczący, krzyczący, zmieniający przebrania... Coś niesamowitego. Ta kapela im starsza tym lepsza.
Fruwam przy ich muzyce, co widać na załączonych obrazkach. IM to ważna część mojego życia!
UP THE IRONS!!!
Szczegółowo nie będę się rozpisywał ale koncert był zacny! Panowie w doskonałej formie, kompozycje ponadczasowe, oprawa graficzna fenomenalna. I Bruce, człowiek orkiestra... Skaczący, krzyczący, zmieniający przebrania... Coś niesamowitego. Ta kapela im starsza tym lepsza.
Fruwam przy ich muzyce, co widać na załączonych obrazkach. IM to ważna część mojego życia!
UP THE IRONS!!!
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...