Dołączył: 07 Sie 2013 Posty: 1066 Skąd: z dużego miasta
Wysłany: 2015-10-24, 22:50
Yvonne napisał/a:
Jestem po lekturze pierwszego rozdziału.
Yvonne napisał/a:
Osoba panny Moniki jest przedstawiona tu dość interesująco (dopiero później staje się niestrawna)
Właśnie. Od razu w sedno. Ilekroć przypominam sobie "Niewidzialnych", spośób ukazania i prowadzenia tej bohaterki wydaje mi się podstawową niekonsekwencją akcji. Nie neguję znaczenia innych sprzeczności i potknięć jakie znaleźliście i znajdziecie w książce. Ale stosunek autora (w tym wypadku chodzi mi o właśnie autora, nie o Tomasza) do Moniki to dla mnie jakieś zasadnicze pęknięcie, które przejawia się od początku do końca. Tak jakby pisarz do końca nie był pewny jaką postać chce ulepić.
Z brudnopisów do pierwszego rozdziału wnioskuję, że początkowo Monika miała być stuprocentową malowaną lalą. Karykaturalną, z wygórowanym mniemaniem o sobie, bez zdolności potrzebnych detektywowi. Piąte koło u wozu. Taka, jak piszesz, niestrawna. I, jak sądzę, dopiero po pewnym czasie Nienacki wpadł na pomysł by uatrakcyjnić przebieg wydarzeń, odejść od stereotypu i zamieszać czytelnikom w głowach. Pod koniec rozdziału nagle dowiadujemy się, że nic nie było tym czym się wydawało. Pan Samochodzik grał przed Marczakiem i Moniką, Marczak odpowiedział mu tym samym, Monika udawała przed Samochodzikiem, wszyscy troje udawali przed nami. To w znaczny sposób uatrakcyjniło tę przygrywkę. W dalszej części książki mam wrażenie że pisarz już to powraca do pierwotnie zamierzonego stereotypu (Monika to infantylna szczebiotka która nie przewidzi że nad jeziorem może być zimno) już to oddaje jej sprawiedliwość (gdy z poświęceniem i wyczuciem działa, posuwając akcję do przodu). W tym właśnie widzę ową niekonsekwencję. Cóż, może się mylę, może dojdziemy do precyzyjniejszych wniosków dokładniej analizując dalsze rozdziały. W każdym razie z pierwszego rozdziału autor (dzięki temu pomysłowi na grę pozorów) wychodzi z ciosem, Pan Samochodzik wychodzi z ciosem i nawet Monika wychodzi z ciosem.
Yvonne napisał/a:
Natomiast absolutnie dziwnym wydaje mi się przepytywanie panny Moniki przez Tomasza na okoliczność jej życia prywatnego. Wyobrażacie sobie dzisiaj szefa, który wypytuje swoją nową pracownicę o to, czy ma narzeczonego i z kim mieszka??? Wydaje mi się to bardzo dziwne i nietaktowne.
Nietaktowne tak, ale nie powiedziałbym, że dziwne. W tym sensie, że był to może najlepszy sposób żeby nam - czytelnikom - przedstawić osobistą sytuację Moniki. Mogła co prawda opowiadać o tych sprawach niepytana, lecz to również byłoby dziwne i nietaktowne, z jej strony.
A co do realiów - dziś potencjalny zwierzchnik mógłby się narazić na zarzuty o dyskryminację, molestowanie itp. Lecz mimo wszystko, między poważnie rozmiawiającymi partnerami i takie kwestie są poruszane. Zatrudniający który pyta o miejsce zamieszkania, sytuację rodzinną może w ten sposób okazywać, że jest rzeczywiście zainteresowany przyjęciem kandydata i jego możliwościami dostosowania się do wymogów stanowiska. Pytanie o rodziców to za daleko idąca ciekawość, ale wiele z tego o co pyta Pan Samochodzik można wytłumaczyć tak jak sam to uczynił: "Lubię wiedzieć, z kim mam współpracować."
Czesio1 napisał/a:
Bardzo mnie zaciekawiło z kimże to miał się żenić Tomasz? Bo aż tak jasno o tym nie było w poprzednich częściach. No, może poza Babim_Latem wspomnianym we Fromborku, ktora to historia była jeszcze przed kanonem. Ale to zaledwie razy a kto więcej? Kogo typujecie?
Spośród wymienionych przez Ciebie mógłbym najwyżej typować Babie Lato po "Uroczysku", ale wtedy byli jeszcze za młodzi. Myślę, że tutaj chodziło Tomaszowi o kobiety, zapewne warszawskie znajome, których nam nie przedstawił. "Tak się składało, że pan mnie zawsze wtedy wysyłał w teren na długi czas i nigdy nie mogłem tych spraw doprowadzić do końca" - ten opis nie pasuje do żadnego ze związków (jeśli tak określimy zawiązujące się nici zainteresowania) i żadnej z przygód jakie znamy z cyklu. Skoro Pan Samochodzik "większą część roku spędza poza domem" a my wiemy o kilku zaledwie wakacyjnych śledztwach to znaczy, że znacząca część jego działalności pozostała nieudokumentowana. Musimy pogodzić się z tym, że wielu rzeczy dotyczących życiorysu i przygód Tomasza nigdy się nie dowiemy.
Czesio1 napisał/a:
dowiadujemy się, że Tomasz pracował kiedyś w muzeum i że zajęcie to bardzo lubił
O tym że pracował wiedzieliśmy już wcześniej. Bezpośrednio z "Niesamowitego dworu" a i w innych częściach często przedstawiał się jako muzealnik.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2015-10-26, 02:42, w całości zmieniany 1 raz
Dołączył: 07 Sie 2013 Posty: 1066 Skąd: z dużego miasta
Wysłany: 2015-10-24, 23:51
Yvonne napisał/a:
No to jedziemy z rozdziałem drugim.
Yvonne napisał/a:
Zawirowania historii ...
Najbardziej intrygujący, choć poboczny, jest wątek rzekomej ostatniej rozmowy Hindenburga z Hitlerem, której świadkiem miał być doktor Gottlieb. Sprawa raczej nie ma wiele wspólnego z faktami. Hitler zagarnął pełnię władzy przy użyciu politycznych machinacji w Berlinie jeszcze przed zgonem Hindenburga, którego gesty nie miały już znaczenia. Zresztą, z tego co czytam, w ostatnich dniach Hindenburg miał osłabiony kontakt z rzeczywistością.
Ale mimo to wątek jest ciekawy i mógł młodzież zainteresować historią.
Yvonne napisał/a:
Potem akcja biegnie torem komediowym począwszy od aresztowania Moniki w kawiarni hotelowej
Nawiążę do tego o czym pisałem przy pierwszym rozdziale: Monika (w drugim dniu swojej pracy!) sprytnie wywiązała się z zadania, zdobyła informacje, i nawet jej zatrzymanie przyniosło pewną korzyść. A została potraktowana przez Samochodzika jak nieudacznica.
Yvonne napisał/a:
A pod koniec rozdziału Tomasz przypomina sobie, z czyich ust usłyszał kiedyś słowa "Fort Lyck".
A w "Winnetou" słowo "Fort Lyck" nie pada, zaś wysepka zawsze jest określana jako "Czarci Ostrów". To taki mały przyczynek do argumentu, że o wielu doświadczeniach (w tym wypadku: rozmowach) bohatera dowiadujemy się z retrospektywnych wzmianek. Albo nie dowiadujemny się nigdy.
Szczególik: "Czytałem kiedyś powieść pod tytułem Fort Cansas". "Fort Kansas", jeśli już, ale nie znalazłem w internecie śladów istnienia takiej książki. Podejrzewam, że tytuł został wymyślony jak owa "Historia groźnego Billa".
Ja też ostatnio poczytuję "Niewidzialnych", co jest dużym wyzwaniem, bo mam zapalenie oczodołu.
Bardzo lubię nastrój tej części, uwielbiam w każdej postaci opustoszałe Mazury po sezonie, i oczywiście, uważam Monikę za postać niedocenianą. I modlę się żeby udało mi się pojechać na zlot.
Pod koniec rozdziału nagle dowiadujemy się, że nic nie było tym czym się wydawało. Pan Samochodzik grał przed Marczakiem i Moniką, Marczak odpowiedział mu tym samym, Monika udawała przed Samochodzikiem, wszyscy troje udawali przed nami. To w znaczny sposób uatrakcyjniło tę przygrywkę. W dalszej części książki mam wrażenie że pisarz już to powraca do pierwotnie zamierzonego stereotypu (Monika to infantylna szczebiotka która nie przewidzi że nad jeziorem może być zimno) już to oddaje jej sprawiedliwość (gdy z poświęceniem i wyczuciem działa, posuwając akcję do przodu). W tym właśnie widzę ową niekonsekwencję.
Dokładnie miałem takie samo wrażeni. Niby jest Bondem w spódnicy a później okazuje się, że mała myszka może ją zapędzić w kozi róg. Spora, spora niekonsekwencja Nienackiego.
_________________ Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
XIII VII III I V XX XIV 1
Wiek: 50 Dołączył: 29 Maj 2014 Posty: 4066 Skąd: dokąd
Wysłany: 2015-10-25, 15:43
Kynokephalos napisał/a:
Z brudnopisów do pierwszego rozdziału wnioskuję, że początkowo Monika miała być stuprocentową malowaną lalą. Karykaturalną, z wygórowanym mniemaniem o sobie, bez zdolności potrzebnych detektywowi. Piąte koło u wozu.
Miałeś dostęp do brudnopisów? Ciekaw jestem czy w MWiM one są. Można spawdzić te nieścisłości jak i w innych częściach.
Kynokephalos napisał/a:
Piąte koło u wozu. Taka, jak piszesz, niestrawna.
Dokładnie, aż jest irytująca. Miałem wrażenie, że Marczak nie wiedział co robi zatrudniając ją.
Kynokephalos napisał/a:
Yvonne napisał/a:
Natomiast absolutnie dziwnym wydaje mi się przepytywanie panny Moniki przez Tomasza na okoliczność jej życia prywatnego. Wyobrażacie sobie dzisiaj szefa, który wypytuje swoją nową pracownicę o to, czy ma narzeczonego i z kim mieszka??? Wydaje mi się to bardzo dziwne i nietaktowne.
Nietaktowne tak, ale nie powiedziałbym, że dziwne. W tym sensie, że był to może najlepszy sposób żeby nam - czytelnikom - przedstawić osobistą sytuację Moniki. Mogła co prawda opowiadać to tych sprawach niepytana, lecz to również byłoby dziwne i nietaktowne, z jej strony.
Zgodzę się z Kino, że to było niestosowne, dziwne nie. Praca w takim referacie, to nie praca w muzeum czy bibliotece i to była specjalna komórka. Tym bardziej, że chciała mieć dostęp do broni. Myślę, że teraz też tak jest i takie pytania nikogo nie dziwią. Poza tym patrzył ze swojego punktu widzenia, co zostało wyjaśnione później w rozmowie z Marczakiem. Musimy pamiętać, że Tomasz sam ją rekomendował i jej akta znał przed zatrudnieniem. [/quote]
_________________
Ostatnio zmieniony przez VdL 2015-10-25, 15:46, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 50 Dołączył: 29 Maj 2014 Posty: 4066 Skąd: dokąd
Wysłany: 2015-10-25, 15:56
Kynokephalos napisał/a:
Yvonne napisał/a:
No to jedziemy z rozdziałem drugim.
Yvonne napisał/a:
Zawirowania historii ...
Najbardziej intrygujący, choć poboczny, jest wątek rzekomej ostatniej rozmowy Hindenburga z Hitlerem, której świadkiem miał być doktor Gottlieb. Sprawa raczej nie ma wiele wspólnego z faktami. Hitler zagarnął pełnię władzy przy użyciu politycznych machinacji w Berlinie jeszcze przed zgonem Hindenburga, którego gesty nie miały już znaczenia. Zresztą, z tego co czytam, w ostatnich dniach Hindenburg miał osłabiony kontakt z rzeczywistością.
Ale mimo to wątek jest ciekawy i mógł młodzież zainteresować historią.
Chyba tak, Autor często się odwoływał do historii i nie wykluczone, że o to chodziło.
Kynokephalos napisał/a:
Yvonne napisał/a:
No to jedziemy z rozdziałem drugim.
Yvonne napisał/a:
Zawirowania historii ...
Najbardziej intrygujący, choć poboczny, jest wątek rzekomej ostatniej rozmowy Hindenburga z Hitlerem, której świadkiem miał być doktor Gottlieb. Sprawa raczej nie ma wiele wspólnego z faktami. Hitler zagarnął pełnię władzy przy użyciu politycznych machinacji w Berlinie jeszcze przed zgonem Hindenburga, którego gesty nie miały już znaczenia. Zresztą, z tego co czytam, w ostatnich dniach Hindenburg miał osłabiony kontakt z rzeczywistością.
Ale mimo to wątek jest ciekawy i mógł młodzież zainteresować historią.
Yvonne napisał/a:
Potem akcja biegnie torem komediowym począwszy od aresztowania Moniki w kawiarni hotelowej
Nawiążę do tego o czym pisałem przy pierwszym rozdziale: Monika (w drugim dniu swojej pracy!) sprytnie wywiązała się z zadania, zdobyła informacje, i nawet jej zatrzymanie przyniosło pewną korzyść. A została potraktowana przez Samochodzika jak nieudacznica.
Moim zdaniem tego autor nie przemyślał, wątpię aby nowy pracownik w drugim dniu pracy dostał tak odpowiedzialne zadanie. To bardzo amatorskie, że aż nie wiarygodne tym bardziej w tamtych latach. Monika została zdemaskowana i za to nawet Matczak mógł polecieć ze stołka. Tomasz na pewno.
Kynokephalos napisał/a:
A została potraktowana przez Samochodzika jak nieudacznica.
Musiał ja tak potraktować z dwóch powodów: po pierwsze primo została zdemaskowana, po drugie primo zrobił to wychowawczo, inaczej jeszcze bardziej poprzewracało jej się w głowie. Włynęło to jej dobrze na koncentrację.
_________________
Ostatnio zmieniony przez VdL 2015-10-25, 16:03, w całości zmieniany 1 raz
Dzięki VdL, jakiś ty miły, tym bardziej postaram się dotrzeć.
A mówiłem Ci, że moja żona o mało nie pojechała na zlot w Bieszczady ? Spytała czy jadą ci z bliźniaczkami, a kiedy dowiedziała sie że nie, to zrezygnowała.
Ja też ostatnio poczytuję "Niewidzialnych", co jest dużym wyzwaniem, bo mam zapalenie oczodołu.
Bardzo lubię nastrój tej części, uwielbiam w każdej postaci opustoszałe Mazury po sezonie, i oczywiście, uważam Monikę za postać niedocenianą. I modlę się żeby udało mi się pojechać na zlot.
Witaj Panno Moniko
Liczę na Twoją obecność na zlocie. A póki co, napisz od czasu do czasu jak Twoje wrażenia po lekturze.
TomaszKu, Yvonne, miło Was znowu "widzieć".
Pozdrowienia dla Małżonki, Tomaszu. Z dziećmi na zlot już się chyba nie wybiorę, szczególnie że od 2 miesięcy jest z nami kolejna pociecha.
A wracając do "Niewidzialnych" - interesowały mnie brudnopisy, o których wspomina Kyno. Monika potem jeszcze kilkukrotnie "przełamuje" akcję (np. jako jedyna domyśla, się, że Greta Herbst kłamie), i taka głupia to ona jednak nie jest.
Dołączył: 07 Sie 2013 Posty: 1066 Skąd: z dużego miasta
Wysłany: 2015-10-26, 02:38
Panna Monika napisał/a:
interesowały mnie brudnopisy
VdL napisał/a:
Ciekaw jestem czy w MWiM one są.
Tak, są w MWiM, ale w internecie udostępnione są tylko pojedyncze strony i na tych z konieczności się oparłem.
http://m.wmwm.pl/pdf/2014..._maszynopis.pdf
Powodem dla którego przypuszczam iż autor początkowo nie planował takiego zakończenia rozdziału był szczególnie skreślony później fragment, w którym Samochodzik martwi się o stan umysłu dyrektora w podeszłym wieku. Nie pasuje on do sytuacji, w której angaż jest postanowiony a niechęć Tomasza do tej kandydatury - jedynie pozą. To niezbyt silna poszlaka, ale dalsza część książki (gdzie sposób przedstawienia Moniki zmienia się od rozdziału do rozdziału) zdaje się potwierdzać taką hipotezę.
Urywki materiałów dotyczących innych książek Nienackiego można znaleźć na stronie muzeum:
http://muzeum.olsztyn.pl
szukając pod hasłem "Pan Samochodzik".
Życzenia poprawy dla panny Moniki.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2015-10-26, 02:43, w całości zmieniany 1 raz
Korzystając z faktu, iż po tygodniowej nieobecności wróciłam do domu, gdzie mam nieco lepsze warunki sprzętowe niż tablet i stale zrywające się wi-fi, siadam przed laptokiem i piszę.
Yvonne napisał/a:
panna Monika napisał/a:
szczególnie że od 2 miesięcy jest z nami kolejna pociecha.
Serdeczne gratulacje, Panno Moniko!
Czyli bliźniaczki zostały starszymi siostrami? Zapewne są dumne z siostrzyczki/braciszka?
TomaszK napisał/a:
Gratulacje od Beaty. Pozdrów dzieci i Przemka. Rozumiem, że z uwagi na nadmiar zajęć, tegoroczny sezon łowiecki będzie sobie musiał odpuścić ?
Bardzo Wam dziękuję za gratulacje, mam teraz w domu trzy królewny, z których to dwie starsze łaskawie akceptują najmłodszą, od czasu do czasu okazując jej odrobinę przywiązania. Mój biedny małżonek jak najbardziej poluje, gdyż odczuwa potrzebę wyrwania się od czasu do czasu z tego oceanu kobiecości.
A ja zaraz się biorę za linki do brudnopisów podesłane przez Kyno...
Już jest nieźle, Monika ma w pierwotnej wersji włosy na pazia. Ciekawe kto jej zmienił fryzurę?
_________________
Ostatnio zmieniony przez panna Monika 2015-10-26, 23:31, w całości zmieniany 1 raz
Rozdział 5 zaczyna się ciekawie i coraz bardziej pochłania czytelnika snuciem opowieści o historii Fortu Lyck, o historii Warmii i Mazur oraz o ludziach, którzy o niej pamiętają i przekazują ją innym.
Gościmy u pana Eugeniusza w Wejsunach, dowiadujemy się o treści książki "W cieniu tytanów"...
Niestety, im dalej tym gorzej. Druga część rozdziału zawsze mnie irytuje i tak było też tym razem. Dlaczego?
1. Monika, mimo, że jest wpółprawcowniczką Tomasza i rozwiązuje zagadkę wraz z nim, NIE ZNA treści listu Anny von Dobeneck! Co więcej, do czasu wizyty w Morągu w ogóle o tym liście nie wie!!! I nawet potem, jak Tomasz jej o nim wspomina, nie chce zdradzić jej tresci listu. Zatem pytam: jak Monika może pomagać Tomaszowi w rozwikłaniu zagadki, nie znając wszystkich istotnych informacji? Uważam to za bardzo niesprawiedliwy dla Moniki wyraz braku zaufania.
2. Co sobie wyobrażacie, słysząc hasło: "Daleki kraj?". Ja wyobrażam sobie na przykład Kanadę, albo Meksyk, albo Australię, albo Chiny. Ewentualnie Maroko czy Egipt. Ale nie sąsiada! Tymczasem Nienacki pisze, że list pani von Dobeneck przyszedł z "dalekiego kraju"
3. I absurd absurdów (już kiedyś o tym pisałam): Tomaszowi bardzo zależy na wiadomości gdzie mieszkał doktor Hans Gottlieb:
"Otóż interesuje mnie, gdzie mieszkał lekarz Hans Gottlieb, który był przy łożu umierającego prezydenta"
Stronę później dowiaduje się tego DOKŁADNIE:
"Mieszkał w Suszu, tam gdzie stoi teraz nowy pawilon kawiarni"
Reakcja Tomasza jest następująca:
"I to wszystko. Monika wyglądała na bardziej zmartwioną niż ja."
Słabe to wszystko
I na koniec miejscowości z tego rozdziału, które warto zobaczyć:
W rozdziale 6 czytamy o dworku w Gardzieniu i spotkaniu z Pięknym Lolo i bandą Batury.
Następnie Tomasz z Marczakiem (po uprzednim wspaniałomyślnym pozostawieniu Moniki na czele referatu) udają się do Frankfurtu w odwiedziny do Anny von Dobeneck i następuje ta cała szopka z udawaniem starej kobiety przez młodą.
Najciekawszym dla mnie fragmentem tego rozdziału jest opowieść o Jenny von Gustedt i jej zaangażowaniu w działalność społeczną.
Z miejscowości oprócz Gardzienia i Frankfurtu mamy tutaj jeszcze Susz, gdzie Tomasz z Moniką jedzą obiad w restauracji Warmianka.
W rozdziale 7 wraz z bohaterami pozostajemy we Frankfurcie. Dowiadujemy się o śmierci Anny von Dobeneck, odwiedzamy Muzeum Goethego i poznajemy detektyw Gretę Herbst, która sugeruje, że sprawa zbiorów doktora Gottlieba może łączyć się z gangiem Niewidzialnych.
"Niewidzialnych" ciąg dalszy.
Czy ktoś ze mną czyta?
Rozdział 8:
Czytamy w nim o dalszych przygodach bohaterów we Frankfurcie. Tomasz odwiedza Gretę, która otwiera mu w ... szlafroku! (zawsze mnie to niepomiernie dziwi. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła otworzyć komuś drzwi w szlafroku). Ale niech mu już będzie
Za namową Grety, Tomasz z Marczakiem zawierają umowę z Alfreden von Dobeneck.
Rozdział 9:
Wraz z bohaterami odwiedzamy Weimar i Dom Goethego, gdzie dowiadujemy się, kto sprzedał Muzeum wiersz poety.
W poszukiwaniu tegoż osobnika, udajemy się do uroczego miesteczka, jakim jest Erfurt i dowiadujemy się, że Piontek od 5 lat już nie żyje, a wiersz odnalazł na strychu u znajomego przed wyjazdem z Polski. Po raz pierwszy pada nazwa Eulenwinkel, czyli Sowiróg.
Rozdział 10:
Dla mnie chyba najpiękniejszy z wszystkich rozdziałów. Czytamy o Puszczy Piskiej, trudnej i krwawej historii tych ziem oraz o twórcach, pisarzach i poetach zakochanych w tej krainie. Zapoznajemy się z fragmentem "Dzieci Jerominów", a także ze wspaniałym "wykładem" Tomasza o wzajemnym szacunku względem narodowości miszkających na tym samym terenie.
Rozdział kończy się iście samochodzikowo: mamy tutaj scenę obozowiska nad jeziorem oraz nocną wyprawę do lasu ...
Rozmarzyłam się po przeczytaniu tego rozdziału
_________________ Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
XIII VII III I V XX XIV 1
Postanowiłam, że do zlotu przeczytam wszystkie książki, o których mowa w Niewidzialnych. A co!
Dołączacie? Moglibyśmy jeden z wieczorów przeznaczyć na rozmowy o tych książkach. Co Wy na to?
(domyślam się, że Czesio już czyta )
Na razie wypisałam takie:
„Dzieci Jerominów” – Ernst Wiechert
„Puszcza” – Jerzy Putrament
„Na tropach Smętka” – Melchior Wańkowicz
„Archipelag ludzi odzyskanych” – Igor Neverly
„W cieniu tytanów” – Lili Braun
Czy ta ostatnia jest do zdobycia w języku polskim? Ktoś się orientuje? Może Paweł wyszuka ja gdzieś na swoich papierowych stanowiskach ze skarbami?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum