To pewnie dlatego nie mogłem znaleźć. Szkoda.PawelK pisze:Jest tylko po niemiecku.Czesio1 pisze: Tytuł to bodajże "W cieniu tytanów". Niestety nie mogłem nigdzie tego znaleźć.
"PS i Tajemnica Tajemnic" - analiza treści książki
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5284
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 17 razy
- Otrzymał podziękowań: 104 razy
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8851
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 367 razy
Ja czytałem, nawet kilka razy. Polecam.Yvonne pisze:Czy ktoś z Was czytał wspomnianą w Tajemnicy Tajemnic "Księgę z San Michele"?
Ale jak czytałem ją ostatni raz, usłyszałem od koleżanki, która zobaczyła książkę u mnie na biurku, że jak się ją przeczyta do końca, to ktoś rodziny umiera. Doszukałem się wtedy śmierci jakiegoś dalekiego krewnego, ale zasadniczo w to nie wierzę.
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13017
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 176 razy
Nie dziwię się, Tomaszku, że polecasz.TomaszK pisze:Yvonne napisał/a:
Czy ktoś z Was czytał wspomnianą w Tajemnicy Tajemnic "Księgę z San Michele"?
Ja czytałem, nawet kilka razy. Polecam.
Dzisiaj zaczęłam czytać i już wiem, że będzie to jedna z najważniejszych książek w moim życiu.
Jest przepiękna.
- VdL
- Zlotowicz
- Posty: 4799
- Rejestracja: 29 maja 2014, 23:05
- Miejscowość: dokąd
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 129 razy
- Otrzymał podziękowań: 89 razy
Dlatego, bo po niemiecku?Yvonne pisze:Nie dziwię się, Tomaszku, że polecasz.TomaszK pisze:Yvonne napisał/a:
Czy ktoś z Was czytał wspomnianą w Tajemnicy Tajemnic "Księgę z San Michele"?
Ja czytałem, nawet kilka razy. Polecam.
Dzisiaj zaczęłam czytać i już wiem, że będzie to jedna z najważniejszych książek w moim życiu.
Jest przepiękna.
- VdL
- Zlotowicz
- Posty: 4799
- Rejestracja: 29 maja 2014, 23:05
- Miejscowość: dokąd
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 129 razy
- Otrzymał podziękowań: 89 razy
Czyżby? Oświeć mnie. Chyba, że znasz niemiecki.Yvonne pisze:Chyba się zgubiłeś w dyskusji, VdL
Ostatnio zmieniony 17 lut 2019, 22:22 przez VdL, łącznie zmieniany 2 razy.
- PiTT
- Zlotowicz
- Posty: 934
- Rejestracja: 26 kwie 2017, 00:20
- Miejscowość: Gd./Tcz.
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 8 razy
Ja też czytałem, ze 2-3 razy. Mam na półce wydanie z 1962 r.TomaszK pisze:Ja czytałem, nawet kilka razy. Polecam.Yvonne pisze:Czy ktoś z Was czytał wspomnianą w Tajemnicy Tajemnic "Księgę z San Michele"?
Ale jak czytałem ją ostatni raz, usłyszałem od koleżanki, która zobaczyła książkę u mnie na biurku, że jak się ją przeczyta do końca, to ktoś rodziny umiera. Doszukałem się wtedy śmierci jakiegoś dalekiego krewnego, ale zasadniczo w to nie wierzę.
I teraz pod wpływem tego posta zacząłem się zastanawiać, w której to (polskiej?) książce była rozmowa na temat czytania "Księgi z San Michele" Munthego oraz "Nowego wspaniałego świata" Huxleya - obie te pozycje były w jednym momencie przywoływane, rzecz działa się oczywiście przed/w okolicach II wojny. Rozmawiała kobieta z mężczyzną. Ktoś? Coś? Pewnie jak już mi się (lub ktoś mi) przypomni to będzie wstyd, że to tak oczywiste. Ale teraz - pustka w głowie.
A tymczasem: https://en.wikipedia.org/wiki/Villa_San_Michele ...
[Edycja] A może lepiej: https://villasanmichele.eu/en/
Jeśli nam kiedyś zbraknie miejsc na zloty, to możemy wybierać się w miejsca kojarzące się np. z książkami wspomnianymi w PS. Ja się piszę.
Ostatnio zmieniony 24 lut 2019, 23:41 przez PiTT, łącznie zmieniany 1 raz.
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13017
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 176 razy
No właśnie wczoraj przeczytałam o tej willi! Jest piękna i położona w cudownym miejscu.
A tak się składa, że w zeszłym roku po raz pierwszy byłam na Capri i wtedy nie znałam tego miejsca
Za późno przeczytałam książkę...
O samej książce jeszcze napiszę, bo jest tego warta.
A tak się składa, że w zeszłym roku po raz pierwszy byłam na Capri i wtedy nie znałam tego miejsca
Za późno przeczytałam książkę...
O samej książce jeszcze napiszę, bo jest tego warta.
Ostatnio zmieniony 25 lut 2019, 08:23 przez Yvonne, łącznie zmieniany 2 razy.
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13017
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 176 razy
Niestety nie pomogę Ci, bo nie mam pojęcia.PiTT pisze:I teraz pod wpływem tego posta zacząłem się zastanawiać, w której to (polskiej?) książce była rozmowa na temat czytania "Księgi z San Michele" Munthego oraz "Nowego wspaniałego świata" Huxleya - obie te pozycje były w jednym momencie przywoływane, rzecz działa się oczywiście przed/w okolicach II wojny. Rozmawiała kobieta z mężczyzną. Ktoś? Coś? Pewnie jak już mi się (lub ktoś mi) przypomni to będzie wstyd, że to tak oczywiste. Ale teraz - pustka w głowie.
Obawiam się, że nie czytałam.
Ale jak już sobie przypomnisz, to napisz, bo mnie zaciekawiłeś.
A wracając do Capri, to spędziliśmy tam jedynie kilka godzin, ale zachwyciła mnie ta wyspa.
Szczególnie te cudne tabliczki na płotach i domach. Mam kilka zdjęć, wrzucę je w odpowiednim czasie w wątku włoskim
Ostatnio zmieniony 25 lut 2019, 10:01 przez Yvonne, łącznie zmieniany 1 raz.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6396
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 203 razy
- Otrzymał podziękowań: 144 razy
- Kontakt:
Temat trochę zaśmiecony off-topami więc postaram się wrócić na właściwą ścieżkę.
Cmentarz w Lesku. Według autora "Ocalało na nim tylko kilkanaście kamiennych płyt." co nie jest prawdą, sugeruje więc, że autor nigdy nie był na tym cmentarzu. Według wiki na cmentarzu jest ok 2 tysięcy nagrobków i wydaje się, że wiki jest znacząco bliższa prawdzie niż Nienacki.
BTW, w Waszej relacji znalazłem w opisie stwierdzenie, że "Cmentarz położony jest na stromym zboczu, tak że ceremonie pogrzebowe, musiały być dość trudne.". Warto wiedzieć, że dla Żydów nie był to problem bowiem konstrukcje kirkutów są takie, że gdy brakuje już miejsca, groby są zasypywane i na nowej warstwie są stawiane nowe. W związku z tym wiele kirkutów to górki.
Cmentarz w Lesku. Według autora "Ocalało na nim tylko kilkanaście kamiennych płyt." co nie jest prawdą, sugeruje więc, że autor nigdy nie był na tym cmentarzu. Według wiki na cmentarzu jest ok 2 tysięcy nagrobków i wydaje się, że wiki jest znacząco bliższa prawdzie niż Nienacki.
BTW, w Waszej relacji znalazłem w opisie stwierdzenie, że "Cmentarz położony jest na stromym zboczu, tak że ceremonie pogrzebowe, musiały być dość trudne.". Warto wiedzieć, że dla Żydów nie był to problem bowiem konstrukcje kirkutów są takie, że gdy brakuje już miejsca, groby są zasypywane i na nowej warstwie są stawiane nowe. W związku z tym wiele kirkutów to górki.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8851
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 367 razy
Ale to nie jest górka usypana jak tell w Izraelu, ale zbocze. Strome i wysokie.
A liczba widocznych macew zależy troche od tego, kiedy koszono zielsko. Teraz robi się to częściej, ale wtedy pewnie tylko raz w roku.
I nie pisz, że Nienacki tam nie był. Już wystarczająco ciężko przeżyłem to, że nie był we Francji.
A liczba widocznych macew zależy troche od tego, kiedy koszono zielsko. Teraz robi się to częściej, ale wtedy pewnie tylko raz w roku.
I nie pisz, że Nienacki tam nie był. Już wystarczająco ciężko przeżyłem to, że nie był we Francji.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6396
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 203 razy
- Otrzymał podziękowań: 144 razy
- Kontakt:
Wiem jakie jest bo przedwczoraj tam wchodziłem. Biorąc pod uwagę, że na cmentarzu są macewy z XVI wieku, które ponoć nie stoją tam gdzie były pierwotnie bo się obsunęły to mimo wszystko założyłbym, że na początku to nie musiała być aż tak wysoka górka.TomaszK pisze:Ale to nie jest górka usypana jak tell w Izraelu, ale zbocze. Strome i wysokie.
Macew widać sporo mimo tego, że pokrzywy sięgają pasa więc wątpię aby często porządkowano tę nekropolię. Podejrzewam, że zarzucono pomysł zajmowania się cmentarzem w tym samym czasie gdy zrezygnowano z "biletowania" wejścia. Teraz cmentarz stoi otwarty i widać na nim "działania" wandali. Część macew jest wymazana sprejami.TomaszK pisze:A liczba widocznych macew zależy troche od tego, kiedy koszono zielsko. Teraz robi się to częściej, ale wtedy pewnie tylko raz w roku.
Poważnie stwierdzenie, że jest tam kilkanaście macew sugeruje, że ktoś nie wchodził na ten cmentarz. Gdy już ogarnę Wrocław to opublikuję zdjęcia również z cmentarza.TomaszK pisze:I nie pisz, że Nienacki tam nie był. Już wystarczająco ciężko przeżyłem to, że nie był we Francji.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- irycki
- Zlotowicz
- Posty: 2718
- Rejestracja: 22 cze 2016, 12:05
- Tytuł: Pan Motocyklik
- Miejscowość: Legionowo
- Podziękował;: 64 razy
- Otrzymał podziękowań: 106 razy
No ale rzeczywiście pytanie, jak to wyglądało za czasów Nienackiego, bo jeśli to były gęste chaszcze, zarośla i wykroty, to mógł się natknąć na takie kilkanaście z brzegu, a że w gąszcz się nie zagłębiał, to uznał że to wszystko.
Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
Moje fotoszopki (aktualiz. 13.11.2022)
.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6396
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 203 razy
- Otrzymał podziękowań: 144 razy
- Kontakt:
Oczywiście możesz mieć rację. Ale biorąc pod uwagę, że książka jest z 1975 a cmentarz do rejestru zabytków został wpisany w 1969 to bym raczej się spodziewał, że wtedy był bardziej dostępny niż teraz.irycki pisze:No ale rzeczywiście pytanie, jak to wyglądało za czasów Nienackiego, bo jeśli to były gęste chaszcze, zarośla i wykroty, to mógł się natknąć na takie kilkanaście z brzegu, a że w gąszcz się nie zagłębiał, to uznał że to wszystko.
I poważnie - pomylić blisko dwa tysiące nagrobków z kilkunastoma... Byłem na wielu opuszczonych cmentarzach, nie pomylę kilkunastu nagrobków z tysiącami nawet jeśli chwasty i krzaki są tak wysokie, że nie zauważyłem stojącej sarny zanim zaczęła uciekać.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13017
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 176 razy
Ja równieżTomaszK pisze:I nie pisz, że Nienacki tam nie był. Już wystarczająco ciężko przeżyłem to, że nie był we Francji.
Nasuwa się pytanie, gdzie poza Łodzią, Iławą i okolicami był
Ostatnio zmieniony 25 cze 2019, 11:39 przez Yvonne, łącznie zmieniany 1 raz.
- irycki
- Zlotowicz
- Posty: 2718
- Rejestracja: 22 cze 2016, 12:05
- Tytuł: Pan Motocyklik
- Miejscowość: Legionowo
- Podziękował;: 64 razy
- Otrzymał podziękowań: 106 razy
No w Posejnelach raczej na pewnoYvonne pisze:Ja równieżTomaszK pisze:I nie pisz, że Nienacki tam nie był. Już wystarczająco ciężko przeżyłem to, że nie był we Francji.
Nasuwa się pytanie, gdzie poza Łodzią, Iławą i okolicami był
Mazury generalnie chyba lepiej lub gorzej znał.
A czy był w Bieszczadach? Kirkut to jedno, może faktycznie go tam nie zaniosło, a czy był w Cisnej? Nie do stwierdzenia chyba, zwłaszcza że przez te lata zmieniło się praktycznie wszystko...
Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
Moje fotoszopki (aktualiz. 13.11.2022)
.
-
- Zlotowicz
- Posty: 555
- Rejestracja: 24 sie 2016, 21:16
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 2 razy
- Otrzymał podziękowań: 41 razy
W czasie wakacyjnego wyjazdu do Pragi postanowiłem powtórzyć kilka ujęć, które możemy podziwiać w białym wydaniu PSiTT.
Jestem niemal pewny, że oryginalne rysunki były wykonane na podstawie fotografii lub pocztówek. Sami zobaczcie...
Synagoga Staronova
Václavské námìstí (z pierwowzorem)
Most Karola - oryginalne ujęcie prawdopodobnie było wykonane z kamieniczki obok mostu. Nie planowałem zwiedzania praskiego aresztu, więc nie udało się tam wejść.
Złota uliczka - tutaj stałem dłuższą chwilę jak dureń próbując znaleźć odpowiednie miejsce. Wygląda na to, że ilustracja jest odwrócona!
Grób rabina Löwe
Wnętrze katedry
Jestem niemal pewny, że oryginalne rysunki były wykonane na podstawie fotografii lub pocztówek. Sami zobaczcie...
Synagoga Staronova
Václavské námìstí (z pierwowzorem)
Most Karola - oryginalne ujęcie prawdopodobnie było wykonane z kamieniczki obok mostu. Nie planowałem zwiedzania praskiego aresztu, więc nie udało się tam wejść.
Złota uliczka - tutaj stałem dłuższą chwilę jak dureń próbując znaleźć odpowiednie miejsce. Wygląda na to, że ilustracja jest odwrócona!
Grób rabina Löwe
Wnętrze katedry
Ostatnio zmieniony 20 wrz 2019, 02:28 przez Vasco, łącznie zmieniany 1 raz.
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16406
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 389 razy
- Otrzymał podziękowań: 195 razy
Re: "PS i Tajemnica Tajemnic" - analiza treści książki
Za niecałe dwa miesiące początek zlotu w Pradze. Warto więc przyjrzeć się książkowym punktom na mapie Pragi. Bo na pewno część z nich będziemy mieli okazję zobaczyć na żywo w czasie majówki.
Która Praga jest ciekawsza i piękniejsza: lewobrzeżna czy prawobrzeżna?
Nie wiem i myślę, że nikt na to pytanie nie potrafi odpowiedzieć. Na lewym brzegu wznoszą się Hradczany (1), słynny Praski Hrad (2), z zamkami, pałacami, świątyniami o niezwykłej urodzie. Na lewym brzegu leży Mała Strana (3), o malowniczych wąskich uliczkach i uroczych ogrodach. Tu każdy miłośnik literatury skieruje swoje kroki na wzgórze Petrzin (4), gdzie w starym klasztorze na Strahovie (5) mieści się Instytut Czeskiej Literatury i Muzeum Piśmiennictwa. Przeurocza jest wyspa Kampa (6), z rzeką Czertovką (7) i domami wyrastającymi z wody, jak w Wenecji.
(…) pan Jarosław Dohnal, do którego jechałem. (…) Jego córka, panna Helena Dohnalova, ukończyła również historię sztuki i pracowała jako kustosz w zamienionej ostatnio na muzeum, słynnej Złotej Uliczce (8).
(…)
W sąsiedztwie Złotej Uliczki sterczy potężna wieża zamkowa, zwana Daliborką (9). W jej podziemia wtrącano ludzi nieposłusznych cesarzowi albo takich, którzy mu się narazili. Może właśnie tutaj, w Daliborce, przetrzymywano i Edwarda Kelleya, o którym cesarz Rudolf II myślał, że ukrywa przed nim tajemnicę transmutacji metali?
(…)
Wstąpiliśmy na kawę i ciastka do kawiarni na ulicy Vikarskiej (10) w najbliższym sąsiedztwie katedry św. Wita.
źródło: mapy.cz
A prawy brzeg? Stare Miasto (11) ze wspaniałym ratuszem (12) i niezliczonymi zabytkami architektury. Josefov (13) — żydowska dzielnica ze starym cmentarzem i kilkoma synagogami. Nowe Miasto (14), Plac Wacława (15), czyli słynne Vaclavskie Namiesti — ruchliwe centrum miasta, Muzeum Narodowe (16), Teatr Narodowy (17). Na prawym brzegu rozciągają się także ogrody Vyszehradu (18).
(…)
(…) pan Jarosław Dohnal, do którego jechałem. (…) W jego mieszkaniu, przy ulicy Paryskiej (19), można było obejrzeć wiele staroci, które zbierał przez całe lata. Panowała tam zawsze atmosfera miłości do staroświecczyzny.
(…)
Pan Dohnal zajmował trzypokojowe mieszkanie na drugim piętrze secesyjnej kamienicy, prawie naprzeciw Staronovej Synagogi (20). Wiedziałem, że gdybym po przybyciu do Pragi pierwsze swe kroki tam skierował, musiałbym już u niego zamieszkać, tak był gościnny.
(…)
Z ministerstwa otrzymałem trochę koron, stać mnie było na zamieszkanie w hotelu. Ale dostać pokój hotelowy pod koniec czerwca? To było marzenie nierealne i nieziszczalne. Nawet nie skierowałem wehikułu na Vaclavskie Namiesti, gdzie dumnie wznosiły się hotele „Ambasador” (21) lub „Jałta” (22).
(…)
Odebrała telefon Ludmiła.
— Ach, to pan Tomasz! — zawołała uradowana, gdy się przedstawiłem. — Proszę do nas zaraz przyjechać! Ojciec strasznie się ucieszy. Nie ma go w tej chwili, ale zaraz wróci. I Helena także. Wyszła, żeby na Przikopie (23) kupić pamiątkę dla magistra Skwarka, bo ona poznała tu pewnego Polaka, pana Skwarka.
(…)
— Pańska sprawa zaczyna nabierać rumieńców — oświadczył mi po przywitaniu pan Jarosław. — Byłem w komisariacie milicji na Małej Stranie, gdzie zatrzymano Blachę. Okazuje się, że włamywacz mieszka na Bojiszti (24), tak jak ten Blacha, który sprzedał halicką ikonę. Innymi słowy to na pewno ten sam młodzieniec, bo imię też się zgadza.
(…)
Zaparkowaliśmy teraz wóz przed słynną piwiarnią „U Kalicha” (25). Ludmiła została w wehikule, a ja z panem Dohnalem poszedłem pod znany nam adres.
— Zdenek Blacha? Panowie pytają o Zdenka Blachę? — zastanawiał się jakiś nie ogolony jegomość stojący w bramie. On mieszka u dozorczyni, pani Prohaskowej. To jego ciotka.
Mieszkanie dozorczyni znaleźliśmy bez trudu. Wejście znajdowało się w wysokiej bramie. Drzwi były na oścież otwarte i wydobywały się z nich kłęby pary, bo Prohaskowa właśnie urządzała pranie.
(…)
Kilka minut po pierwszej znaleźliśmy się, znowu na Vaclavskim Namiesti. Obiad mieliśmy zjeść o godzinie szesnastej, a ponieważ Ludmiła miała interes do swej koleżanki, więc wysiadła przy pomniku świętego Wacława, ja zaś postanowiłem pojechać do biblioteki na Krziżovnickim Namiesti (26).
(…)
Klementinum znajduje się jakby na przedłużeniu mostu Karola (27) i stanowi od tej strony początek Starego Miasta. Zamyka je czworobok ulic, a do bibliotek wchodzi się przez główny portal obok kościoła św. Salwatora na Krziżovnickim Namiesti (28). Stąd na ulicę Paryską jest już tylko kilka kroków. Mieliśmy więc sporo czasu na lekturę w zacisznych czytelniach Klementinum.
(…)
O tym wszystkim rozmyślałem jadąc na Nowe Miasto, na Karlove Namiesti, gdzie obok domu oznaczonego numerem 40 czekali na mnie Ludmiła i pan Jarosław.
— Oto dom, w którym mieszkał Edward Kelley (29) — tymi słowami powitał mnie pan Dohnal.
Dom był okazały, ongiś renesansowy, o czym świadczyły łączone okna i narożny wykusz. W późniejszych latach przebudowano go w stylu barokowym.
(…)
Na Karlovym Namiesti jeszcze raz obejrzałem barokowy kościół św. Ignacego (30) i renesansowy nowomiejski ratusz. Kilkakrotnie przebudowywany, zachował do dziś niektóre partie — jak na przykład wieże — w stylu gotyckim. Z tym ratuszem wiąże się wiele ciekawych historii: jego wieżę nazwano „praską bastylią”, w 1419 roku husyci wyrzucili stąd przez okna katolickich rajców...
Pan Dohnal zawiódł mnie potem na pobliską ulicę Resselowa, do prawosławnego kościoła Cyryla i Metodego (31). W tej to barokowej budowli w czerwcu 1942 roku rozegrał się ostatni akt bohaterskiego dramatu. To w podziemnej krypcie tego kościoła schronili się czescy „cichociemni”, którzy dokonali zamachu na osławionego zbrodniarza hitlerowskiego, namiestnika III Rzeszy, Heydricha. Otoczeni przez gestapo i żandarmerię hitlerowską, zginęli w podziemiach świątyni.
Ulica Resselowa doprowadziła nas nad Wełtawę, do Jiraskovego Namiesti (32). Pojechaliśmy Gotwaldowym Nabrzeżem (33) i Smetanowym Nabrzeżem (34) aż do mostu Karola, którym przeskoczyliśmy Wełtawę i znaleźliśmy się na Małej Stranie. Zaparkowałem wóz na rynku obok ratusza i pieszo przez urocze wąskie zaułki pomaszerowaliśmy na Złotą Uliczkę.
(…)
Kiedyś było tu małe żydowskie miasto, wąskie uliczki stłoczone między murami. Straszliwy stan sanitarny, powodujący, że getto żydowskie stało się wylęgarnią chorób i epidemii, zdecydował o jego likwidacji. W XVII wieku zburzono wszystkie domy, z wyjątkiem zabytkowego ratusza i czterech synagog. Ocalał też stary żydowski cmentarz. A na miejscu dawnego getta powstała nowa dzielnica o nazwie Josefov. Hitlerowcy, którzy wszędzie, gdzie sięgała ich władza, niszczyli ślady żydowskiej kultury, nawet synagogi i cmentarze, w Pradze postanowili zorganizować antyżydowskie muzeum i z całej Europy zwieźli do praskich synagog mnóstwo starych judaików. Dziś historyk sztuki ma tu co oglądać: najstarsze na świecie zasłony, kunsztowne srebrne naczynia rytualne i przedmioty kultu religijnego o wielkiej wartości zabytkowej. Turyści chętnie zwiedzają synagogę najwyższego kapłana, Maisla (35), synagogę Klausa (36), synagogę Pinkasa (37), zamienioną po wojnie na mauzoleum ofiar hitleryzmu, i synagogę Starona (20) — najstarszą w Europie, bo zbudowaną w połowie XVII wieku. Zbudowana w stylu wczesnogotyckim, dwunawowa, z krzyżowo-żebrowym sklepieniem, stanowi piękny, ciekawy okaz dawnej architektury.
Historia o glinianym Golemie jest legendą. Lecz reb Löwe żył naprawdę. Na starym cmentarzu znajduje się jego grób i wspaniały renesansowy nagrobek, tak zwana tumba, pięknie rzeźbiona i pokryta hebrajskimi napisami (38). Ząb czasu — reb Löwe umarł w 1609 roku — rozluźnił nieco kamienie, tworząc między nimi szczeliny, w których widać mnóstwo karteczek. Na obramowaniu grobowca leży też wiele drobnych kamyczków. Albowiem inna legenda powiada, że potrafi on spełniać życzenia tych, co się do niego zwrócą. Malutkie karteczki w szczelinach jego tumby zawierają prośby, a kamyczki na obramowaniu są znakiem czyjegoś przyrzeczenia złożonego przy tym grobie. Nie sądzę oczywiście, aby prażanie lub turyści, którzy licznie odwiedzają to miejsce, dawali wiarę przesądom lub legendzie. Jest to po prostu zwyczaj, sentymentalny gest podobny do tego, który czynią turyści wrzucając pieniążek do fontanny trewirskiej lub na Trafalgar Square w Londynie. Nie śmiejmy się z takich gestów, nie uwłaczają one nam w niczym, a przydają uroku miejscom, które odwiedzamy.
(…)
— Proszę państwa — oświadczył Smith — mam wam do zakomunikowania ważne sprawy. Na cmentarzu rozmawiać o tym dość trudno. Proponuję spotkać się dziś wieczorem w restauracji „Slovenska jizba” w hotelu „Paryż” (39). Zgoda?
źródło: mapy.cz
źródło: mapy.cz
Znaleźliśmy się na szosie na Podebrady (40). Pora była przedwieczorna, ruch duży, do Pragi i z Pragi ciągnęło mnóstwo szerokich ciężarówek z przyczepami. Blacha wykorzystywał każdy wolny skrawek szosy, a że miał pojazd jednośladowy, bez trudu mógł wyprzedzać ciężarówki, gdy ja musiałem co chwila zwalniać i czekać na możność wyprzedzenia.
(…)
Czterdzieści kilometrów za Pragą znaleźliśmy się w pobliżu sporego kompleksu leśnego (41). Domyśliłem się, że Blacha zechce teraz umknąć gdzieś w las i tam mnie zgubić. Leśną ścieżką motocykl pojedzie bardzo łatwo, lawirując między drzewami. A samochód może utknąć wśród pni.
źródło: mapy.cz
Pojechałem więc na camping przy ulicy Uledaren 55a (42), opłaciłem należność za parking, skorzystałem ze znajdującego się na campingu natrysku, zjadłem obiado-kolację w campingowej restauracji, nakarmiłem Prota i zatelefonowałem do pana Dohnala, aby poinformować go, że zjawiłem się w Pradze.
źródło: mapy.cz
Która Praga jest ciekawsza i piękniejsza: lewobrzeżna czy prawobrzeżna?
Nie wiem i myślę, że nikt na to pytanie nie potrafi odpowiedzieć. Na lewym brzegu wznoszą się Hradczany (1), słynny Praski Hrad (2), z zamkami, pałacami, świątyniami o niezwykłej urodzie. Na lewym brzegu leży Mała Strana (3), o malowniczych wąskich uliczkach i uroczych ogrodach. Tu każdy miłośnik literatury skieruje swoje kroki na wzgórze Petrzin (4), gdzie w starym klasztorze na Strahovie (5) mieści się Instytut Czeskiej Literatury i Muzeum Piśmiennictwa. Przeurocza jest wyspa Kampa (6), z rzeką Czertovką (7) i domami wyrastającymi z wody, jak w Wenecji.
(…) pan Jarosław Dohnal, do którego jechałem. (…) Jego córka, panna Helena Dohnalova, ukończyła również historię sztuki i pracowała jako kustosz w zamienionej ostatnio na muzeum, słynnej Złotej Uliczce (8).
(…)
W sąsiedztwie Złotej Uliczki sterczy potężna wieża zamkowa, zwana Daliborką (9). W jej podziemia wtrącano ludzi nieposłusznych cesarzowi albo takich, którzy mu się narazili. Może właśnie tutaj, w Daliborce, przetrzymywano i Edwarda Kelleya, o którym cesarz Rudolf II myślał, że ukrywa przed nim tajemnicę transmutacji metali?
(…)
Wstąpiliśmy na kawę i ciastka do kawiarni na ulicy Vikarskiej (10) w najbliższym sąsiedztwie katedry św. Wita.
źródło: mapy.cz
A prawy brzeg? Stare Miasto (11) ze wspaniałym ratuszem (12) i niezliczonymi zabytkami architektury. Josefov (13) — żydowska dzielnica ze starym cmentarzem i kilkoma synagogami. Nowe Miasto (14), Plac Wacława (15), czyli słynne Vaclavskie Namiesti — ruchliwe centrum miasta, Muzeum Narodowe (16), Teatr Narodowy (17). Na prawym brzegu rozciągają się także ogrody Vyszehradu (18).
(…)
(…) pan Jarosław Dohnal, do którego jechałem. (…) W jego mieszkaniu, przy ulicy Paryskiej (19), można było obejrzeć wiele staroci, które zbierał przez całe lata. Panowała tam zawsze atmosfera miłości do staroświecczyzny.
(…)
Pan Dohnal zajmował trzypokojowe mieszkanie na drugim piętrze secesyjnej kamienicy, prawie naprzeciw Staronovej Synagogi (20). Wiedziałem, że gdybym po przybyciu do Pragi pierwsze swe kroki tam skierował, musiałbym już u niego zamieszkać, tak był gościnny.
(…)
Z ministerstwa otrzymałem trochę koron, stać mnie było na zamieszkanie w hotelu. Ale dostać pokój hotelowy pod koniec czerwca? To było marzenie nierealne i nieziszczalne. Nawet nie skierowałem wehikułu na Vaclavskie Namiesti, gdzie dumnie wznosiły się hotele „Ambasador” (21) lub „Jałta” (22).
(…)
Odebrała telefon Ludmiła.
— Ach, to pan Tomasz! — zawołała uradowana, gdy się przedstawiłem. — Proszę do nas zaraz przyjechać! Ojciec strasznie się ucieszy. Nie ma go w tej chwili, ale zaraz wróci. I Helena także. Wyszła, żeby na Przikopie (23) kupić pamiątkę dla magistra Skwarka, bo ona poznała tu pewnego Polaka, pana Skwarka.
(…)
— Pańska sprawa zaczyna nabierać rumieńców — oświadczył mi po przywitaniu pan Jarosław. — Byłem w komisariacie milicji na Małej Stranie, gdzie zatrzymano Blachę. Okazuje się, że włamywacz mieszka na Bojiszti (24), tak jak ten Blacha, który sprzedał halicką ikonę. Innymi słowy to na pewno ten sam młodzieniec, bo imię też się zgadza.
(…)
Zaparkowaliśmy teraz wóz przed słynną piwiarnią „U Kalicha” (25). Ludmiła została w wehikule, a ja z panem Dohnalem poszedłem pod znany nam adres.
— Zdenek Blacha? Panowie pytają o Zdenka Blachę? — zastanawiał się jakiś nie ogolony jegomość stojący w bramie. On mieszka u dozorczyni, pani Prohaskowej. To jego ciotka.
Mieszkanie dozorczyni znaleźliśmy bez trudu. Wejście znajdowało się w wysokiej bramie. Drzwi były na oścież otwarte i wydobywały się z nich kłęby pary, bo Prohaskowa właśnie urządzała pranie.
(…)
Kilka minut po pierwszej znaleźliśmy się, znowu na Vaclavskim Namiesti. Obiad mieliśmy zjeść o godzinie szesnastej, a ponieważ Ludmiła miała interes do swej koleżanki, więc wysiadła przy pomniku świętego Wacława, ja zaś postanowiłem pojechać do biblioteki na Krziżovnickim Namiesti (26).
(…)
Klementinum znajduje się jakby na przedłużeniu mostu Karola (27) i stanowi od tej strony początek Starego Miasta. Zamyka je czworobok ulic, a do bibliotek wchodzi się przez główny portal obok kościoła św. Salwatora na Krziżovnickim Namiesti (28). Stąd na ulicę Paryską jest już tylko kilka kroków. Mieliśmy więc sporo czasu na lekturę w zacisznych czytelniach Klementinum.
(…)
O tym wszystkim rozmyślałem jadąc na Nowe Miasto, na Karlove Namiesti, gdzie obok domu oznaczonego numerem 40 czekali na mnie Ludmiła i pan Jarosław.
— Oto dom, w którym mieszkał Edward Kelley (29) — tymi słowami powitał mnie pan Dohnal.
Dom był okazały, ongiś renesansowy, o czym świadczyły łączone okna i narożny wykusz. W późniejszych latach przebudowano go w stylu barokowym.
(…)
Na Karlovym Namiesti jeszcze raz obejrzałem barokowy kościół św. Ignacego (30) i renesansowy nowomiejski ratusz. Kilkakrotnie przebudowywany, zachował do dziś niektóre partie — jak na przykład wieże — w stylu gotyckim. Z tym ratuszem wiąże się wiele ciekawych historii: jego wieżę nazwano „praską bastylią”, w 1419 roku husyci wyrzucili stąd przez okna katolickich rajców...
Pan Dohnal zawiódł mnie potem na pobliską ulicę Resselowa, do prawosławnego kościoła Cyryla i Metodego (31). W tej to barokowej budowli w czerwcu 1942 roku rozegrał się ostatni akt bohaterskiego dramatu. To w podziemnej krypcie tego kościoła schronili się czescy „cichociemni”, którzy dokonali zamachu na osławionego zbrodniarza hitlerowskiego, namiestnika III Rzeszy, Heydricha. Otoczeni przez gestapo i żandarmerię hitlerowską, zginęli w podziemiach świątyni.
Ulica Resselowa doprowadziła nas nad Wełtawę, do Jiraskovego Namiesti (32). Pojechaliśmy Gotwaldowym Nabrzeżem (33) i Smetanowym Nabrzeżem (34) aż do mostu Karola, którym przeskoczyliśmy Wełtawę i znaleźliśmy się na Małej Stranie. Zaparkowałem wóz na rynku obok ratusza i pieszo przez urocze wąskie zaułki pomaszerowaliśmy na Złotą Uliczkę.
(…)
Kiedyś było tu małe żydowskie miasto, wąskie uliczki stłoczone między murami. Straszliwy stan sanitarny, powodujący, że getto żydowskie stało się wylęgarnią chorób i epidemii, zdecydował o jego likwidacji. W XVII wieku zburzono wszystkie domy, z wyjątkiem zabytkowego ratusza i czterech synagog. Ocalał też stary żydowski cmentarz. A na miejscu dawnego getta powstała nowa dzielnica o nazwie Josefov. Hitlerowcy, którzy wszędzie, gdzie sięgała ich władza, niszczyli ślady żydowskiej kultury, nawet synagogi i cmentarze, w Pradze postanowili zorganizować antyżydowskie muzeum i z całej Europy zwieźli do praskich synagog mnóstwo starych judaików. Dziś historyk sztuki ma tu co oglądać: najstarsze na świecie zasłony, kunsztowne srebrne naczynia rytualne i przedmioty kultu religijnego o wielkiej wartości zabytkowej. Turyści chętnie zwiedzają synagogę najwyższego kapłana, Maisla (35), synagogę Klausa (36), synagogę Pinkasa (37), zamienioną po wojnie na mauzoleum ofiar hitleryzmu, i synagogę Starona (20) — najstarszą w Europie, bo zbudowaną w połowie XVII wieku. Zbudowana w stylu wczesnogotyckim, dwunawowa, z krzyżowo-żebrowym sklepieniem, stanowi piękny, ciekawy okaz dawnej architektury.
Historia o glinianym Golemie jest legendą. Lecz reb Löwe żył naprawdę. Na starym cmentarzu znajduje się jego grób i wspaniały renesansowy nagrobek, tak zwana tumba, pięknie rzeźbiona i pokryta hebrajskimi napisami (38). Ząb czasu — reb Löwe umarł w 1609 roku — rozluźnił nieco kamienie, tworząc między nimi szczeliny, w których widać mnóstwo karteczek. Na obramowaniu grobowca leży też wiele drobnych kamyczków. Albowiem inna legenda powiada, że potrafi on spełniać życzenia tych, co się do niego zwrócą. Malutkie karteczki w szczelinach jego tumby zawierają prośby, a kamyczki na obramowaniu są znakiem czyjegoś przyrzeczenia złożonego przy tym grobie. Nie sądzę oczywiście, aby prażanie lub turyści, którzy licznie odwiedzają to miejsce, dawali wiarę przesądom lub legendzie. Jest to po prostu zwyczaj, sentymentalny gest podobny do tego, który czynią turyści wrzucając pieniążek do fontanny trewirskiej lub na Trafalgar Square w Londynie. Nie śmiejmy się z takich gestów, nie uwłaczają one nam w niczym, a przydają uroku miejscom, które odwiedzamy.
(…)
— Proszę państwa — oświadczył Smith — mam wam do zakomunikowania ważne sprawy. Na cmentarzu rozmawiać o tym dość trudno. Proponuję spotkać się dziś wieczorem w restauracji „Slovenska jizba” w hotelu „Paryż” (39). Zgoda?
źródło: mapy.cz
źródło: mapy.cz
Znaleźliśmy się na szosie na Podebrady (40). Pora była przedwieczorna, ruch duży, do Pragi i z Pragi ciągnęło mnóstwo szerokich ciężarówek z przyczepami. Blacha wykorzystywał każdy wolny skrawek szosy, a że miał pojazd jednośladowy, bez trudu mógł wyprzedzać ciężarówki, gdy ja musiałem co chwila zwalniać i czekać na możność wyprzedzenia.
(…)
Czterdzieści kilometrów za Pragą znaleźliśmy się w pobliżu sporego kompleksu leśnego (41). Domyśliłem się, że Blacha zechce teraz umknąć gdzieś w las i tam mnie zgubić. Leśną ścieżką motocykl pojedzie bardzo łatwo, lawirując między drzewami. A samochód może utknąć wśród pni.
źródło: mapy.cz
Pojechałem więc na camping przy ulicy Uledaren 55a (42), opłaciłem należność za parking, skorzystałem ze znajdującego się na campingu natrysku, zjadłem obiado-kolację w campingowej restauracji, nakarmiłem Prota i zatelefonowałem do pana Dohnala, aby poinformować go, że zjawiłem się w Pradze.
źródło: mapy.cz
- Za ten post autor Czesio1 otrzymał podziękowania (total 3):
- grim_reaper (03 mar 2024, 18:12) • irycki (03 mar 2024, 19:30) • TomaszK (03 mar 2024, 21:34)