Chciałbym jeszcze na chwilę wrócić do Wstępu książki. Oto Baśka rysuje swoją trasę wędrówki po Bieszczadach:
"Baśka prowadził go po górskich pasmach, zaczynając od Chryszczatej i Wołosania, poprzez Habkowce, Jasło, Rabią Skałę, Czerteż, Krzemieniec i Wielką Rawkę.
(...)
— A z Ustrzyk Górnych, panie Tomaszu — kontynuował Baśka swój trudny marsz — zrobimy jeszcze wycieczkę na Szeroki Wierch, Tarnicę, Halicz i przez Krzemień wrócimy na Bukowe Berdo."
Tomasz miał inną wizję wycieczki dla harcerzy Baśki:
"— Radzę wam najpierw zwiedzić Lesko i okolice — mówiłem. — Potem Hoczew, Uherce, Ustianową, Ustrzyki Dolne, Hoszów, Czarną i Lutowiska. Następnie wrócić do Ustrzyk Dolnych i pomaszerować na Liskowate i wyżej, aż na Kuźminę i Tarnawę Wołoską, skąd przez Słonne Góry można dojść do Sanoka, gdzie jest piękne regionalne muzeum."
Nieco inną mapkę trasy zaproponowanej przez Tomasza nakreślił van de loro:
[gimg small=http://pansamochodzik.org.pl/przygoda/img_21222_20170112131814291.jpg medium=http://s14.postimg.org/3pk4nef4h/trasa_PS_Bieszczady.jpg large=http://s14.postimg.org/3pk4nef4h/trasa_PS_Bieszczady.jpg group=21222][/gimg]
wyk. van de loro źródło: mapa.targeo.pl
_________________ Lepiej spróbować i wiedzieć, że się nie udało, niż żałować, że się nie spróbowało
Rozdział I przeczytany w terminie.
Historia z Protem bardzo fajna, nawet zabawna, komiczne było gdy Tomasz zastanawiał się jakiej to razy będzie ów "piesek".
Przy okazji Prota nadszarpnięty został autorytet Marczaka pod delikatesami.
Mnie natomiast w tym rozdziale zastanowiło coś innego. Czy zwróciliście uwagę na fragment:
"Odstawiłem wehikuł do garażu."
Nie mogę sobie skojarzyć, żeby w innych częściach kanonu Tomasz posiadał garaż. Nie licząc oczywiście "Wyspy złoczyńców" i "murowanego garażu w Krakowie". Ale to był spadek, którego w tej części Tomasz dość szybko się pozbył.
_________________ Lepiej spróbować i wiedzieć, że się nie udało, niż żałować, że się nie spróbowało
Nie mogę sobie skojarzyć, żeby w innych częściach kanonu Tomasz posiadał garaż. Nie licząc oczywiście "Wyspy złoczyńców" i "murowanego garażu w Krakowie". Ale to był spadek, którego w tej części Tomasz dość szybko się pozbył.
Może wynajął? Ja od tego roku też mam garaż!
_________________ Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
XIII VII III I V XX XIV 1
Mnie natomiast w tym rozdziale zastanowiło coś innego. Czy zwróciliście uwagę na fragment:
"Odstawiłem wehikuł do garażu."
Nie mogę sobie skojarzyć, żeby w innych częściach kanonu Tomasz posiadał garaż.
Cenna uwaga, Czesio. Jakoś nie zwróciłam na to uwagi.
Rozdział pierwszy faktycznie zabawny, głównie dzięki historii z "pieskiem". A dyrektor Marczak jest w tej części moim ulubieńcem, ale to już będzie w następnych rozdziałach.
Ja poszłam po bandzie i zaczęłam czytać inną książkę, której akcja toczy się w Bieszczadach: "Ślady rysich pazurów" Wandy Żółkiewskiej. Kupiłam na targowisku w Krakowie.
Znacie?
Przyznam, że czytam ją po raz pierwszy, co jest tym bardziej dziwne dla mnie samej, że książki Żółkiewskiej zawsze bardzo lubiłam, a "Kwiaty dla profesora" należały do moich ulubionych lektur. Jakoś wcześniej "Ślady" nie wpadły w moje ręce.
_________________ Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
XIII VII III I V XX XIV 1
Parę fotek z cmentarza żydowskiego w Lesku. Słabej jakości bo robione dawno starą komórką.
a tu zapora w Myczkowcach
_________________ Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
XIII VII III I V XX XIV 1
I jak tam Drodzy Forowicze idzie czytanie Tajemnicy Tajemnic? Przeczytany drugi rozdział?
Na dzień dobry mamy list pana Dohnala z Pragi. To jakby zaproszenie dla Pana Tomasza do przyjazdu do stolicy ówczesnej Czechosłowacji. Zaproszenie jest lakoniczne, Tomasz nie jest przekonany do celowości wyjazdu do Pragi. Opowiada o swoich poprzednich dwukrotnych wyjazdach w Bieszczady, o namowach jakie czynił Sekundusowi aby ten oddał część swoich zbiorów w depozyt państwowemu muzeum. Pojawiają się również nazwy kilku miejscowości, które możnaby rozpatrzyć pod kątem naszego przyszłorocznego zlotu. Muzeum w Łańcucie, Rzeszowie, Sanoku.
W rozdziale tym Tomasz również odkrywa korzyści jakie może mieć posiadanie psa. Oto bowiem dzięki temu pozbył się złudzeń co do pewnej pięknej pani, którą pragnął poznać bliżej a która okazała się mieć gruby męski głos.
Tu również natrafiamy na dość istotny szczegół z życiorysu Tomasza:
"Na Starym Mieście mieszkam od kilku lat". W połączeniu z pozostałymi częściami na pewno jest to ważna informacja.
_________________ Lepiej spróbować i wiedzieć, że się nie udało, niż żałować, że się nie spróbowało
Ja tam przeczytałem już całą Tajemnicę i... za bardzo już nie kojarzę co było w rozdziale drugim!
_________________ Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
XIII VII III I V XX XIV 1
Oto bowiem dzięki temu pozbył się złudzeń co do pewnej pięknej pani, którą pragnął poznać bliżej a która okazała się mieć gruby męski głos.
Oj tak to było świetne!!!
_________________ Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
XIII VII III I V XX XIV 1
"Na Starym Mieście mieszkam od kilku lat". W połączeniu z pozostałymi częściami na pewno jest to ważna informacja.
W związku z tym Starym Miastem, pojawia się również budka z piwem, którą Tomasz mijał idąc na spacer nad Wisłę. Jedyna budka, która mi przychodzi do głowy, chyba już zniknęła, a przynajmniej tak wygląda z googlemapsa, a była ona tutaj
https://www.google.pl/map...en5ag!2e0?hl=pl
W związku z tym Starym Miastem, pojawia się również budka z piwem, którą Tomasz mijał idąc na spacer nad Wisłę. Jedyna budka, która mi przychodzi do głowy, chyba już zniknęła, a przynajmniej tak wygląda z googlemapsa, a była ona tutaj
https://www.google.pl/map...en5ag!2e0?hl=pl
Qrde, jakoś umknęła mojej uwadze ta budka z piwem. Chyba bardziej skoncentrowałem się na psie. A to ważny szczegół, o którym warto wspomnieć na naszej stronie śladami Pana Samochodzika.
Gdybyś Pawle przypadkiem kiedyś znalazł się w tamtych rejonach to rzuć okiem czy nie ma już tej budki. Oczywiście zdjęcie jak najbardziej mile widziane.
A przy okazji gratulki Paweł z okazji pierwszego tysiączka postów!!
_________________ Lepiej spróbować i wiedzieć, że się nie udało, niż żałować, że się nie spróbowało
W tym rozdziale rzucił mi się w oczy wątek ras psów, jakie Tomasz spotyka na spacerze: "pudle, owczarki, pekińczyki, jamniki". I jak wspomnę sobie dziecięce lata, to faktycznie głównie te rasy królowały jeszcze w latach 80. Połowa moich ciotek miała pudle, druga połowa- pekińczyki. Ja miałam inne zwierzęta, które znosił mi tata, np. norki (ku ubolewaniu mamy, która się ich bała).
Ogólnie niewiele innych ras było w modzie chyba.
A teraz? Kto z Was widział gdzieś ostatnio pekińczyka czy pudla?
„Na kilka dni przed zakończeniem roku szkolnego przyszedł do mnie Baśka. Rozłożyliśmy na stole mapę Bieszczad i przez długie godziny wędrowaliśmy po niej końcem długopisu.
(…)
Baśka prowadził go po górskich pasmach, zaczynając od Chryszczatej (1) i Wołosania (2), poprzez Habkowce (3), Jasło (4), Rabią Skałę (5), Czerteż (6), Krzemieniec (7) i Wielką Rawkę (8).
(…)
— A z Ustrzyk Górnych (9), panie Tomaszu — kontynuował Baśka swój trudny marsz — zrobimy jeszcze wycieczkę na Szeroki Wierch (10), Tarnicę (11), Halicz (12) i przez Krzemień (13) wrócimy na Bukowe Berdo (14).”
Trasa zaproponowana przez Tomasza:
„Lecz mój długopis sunął dolinami.
— Radzę wam najpierw zwiedzić Lesko (1) i okolice — mówiłem. — Potem Hoczew (2), Uherce (3), Ustianową (4), Ustrzyki Dolne (5), Hoszów (6), Czarną (7) i Lutowiska (8). Następnie wrócić do Ustrzyk Dolnych i pomaszerować na Liskowate (9) i wyżej, aż na Kuźminę (10) i Tarnawę Wołoską (11), skąd przez Słonne Góry (12) można dojść do Sanoka (13), gdzie jest piękne regionalne muzeum.”
Robiąc dokładną analizę trasy proponowanej przez Baśkę zastanowił mnie pewien szczegół. Spójrzcie na mapę którą zrobiłem i na punkt 3 różowej trasy. Według mapy Bieszczad, którą posiadam najłatwiej z punktu 2 do punktu 4 dostać się idąc cały czas czerwonym szlakiem. Baśka natomiast wpiął między te dwa punkty Habkowce, które leżą na głównej szosie, poza czerwonym szlakiem. Jakaś dróżka tam prowadzi, ale zastanawia mnie jaki był sens zboczenia ze szlaku?
_________________ Lepiej spróbować i wiedzieć, że się nie udało, niż żałować, że się nie spróbowało
Na razie koncentruję się na rozdziałach dotyczących części Tajemnicy Tajemnic, ktora rozgrywa się w Bieszczadach. Z wiadomych względów, żeby zdążyć z mapami przed naszym Tajemniczym Zlotem.
Rozdział 5
„Po całodziennej podróży koleją wysiedliśmy na stacji w Zagórzu (1) i udaliśmy się do pobliskiej wioski, do pana Jana Sekundusa. Pozwolił nam rozłożyć pierwsze nasze obozowisko w sadzie koło swego domu.
(…)
nazywa się Józef Gnat i najlepiej o drogę do niego wywiedzieć się w Bystrem, które leży przy szosie z Baligrodu do Cisnej.
(…)
W każdym bądź razie postanowiłem tak pokierować naszą wycieczką, żebyśmy mogli odwiedzić zagrodę Józefa Gnata. Wieczorem popatrzyłem na mapę i doszedłem do wniosku, że nie będzie to trudne, ponieważ właśnie tamtędy wypada nam trasa na Chryszczatą.
Nocowaliśmy w Lesku (2), które jest jakby bramą wypadową w Bieszczady. Nad brzegiem Sanu znaleźliśmy wolne miejsca w domkach campingowych, nie było więc kłopotu z rozbijaniem obozu i nie musieliśmy sobie przygotowywać śniadań ani kolacji, bo na campingu była stołówka.
(…)
Miasteczko Lesko jest małe i nie wydało mi się ciekawe. Obejrzeliśmy wznoszący się na dość stromej górze średniowieczny zamek, należący do słynnego rodu Kmitów, a potem Stadnickich. To właśnie tutaj ukrywał się przez jakiś czas słynny „diabeł łańcucki”, Stanisław Stadnicki, największy awanturnik, warchoł, zabijaka i okrutnik, który grasował w Polsce na przełomie XVI i XVII wieku. Zamek w Lesku był wielokrotnie przebudowywany, niewiele więc pozostało z jego dawnego charakteru. Obecnie jest w stylu klasycystycznym, a wiąże się z osobą słynnego poety Wincentego Pola, mieszkającego ongiś w tych stronach, podobnie zresztą jak wielki pisarz polski, Aleksander Fredro, którego rodzina miała majątki w okolicach Leska.
Nazajutrz wczesnym rankiem pomaszerowaliśmy w stronę Chryszczatej. Wygodną asfaltową szosą (3) szliśmy najpierw wzdłuż lewego brzegu Sanu (4), piękną malowniczą doliną. Przez kilka kilometrów wciąż mogliśmy podziwiać tę rzekę, dość szeroką, lecz bardzo płytką, zaledwie po kostki.
(…)
Aż do wsi Hoczew towarzyszył nam z prawej strony San, a po lewej lesiste wysokie stoki góry Czulni (5), wysokiej na 576 m. Przed wsią Hoczew szosa odchodzi od Sanu (6) i odtąd prowadzi doliną rzeki Hoczewki (7), przeskakując mostami raz na jej lewy, raz na prawy brzeg.
W Hoczwi (8) zwiedziliśmy stary kościół zbudowany w 1510 roku i staropolską karczmę. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Hoczew opisuje Fredro w utworze „Trzy po trzy”.
W Hoczwi dopisało nam szczęście. Pan profesor zatrzymał jadącą do Baligrodu pustą ciężarówkę, która zabrała naszą gromadę. W ten sposób drogę do Baligrodu (9) przejechaliśmy szybko i wygodnie. Obiad zjedliśmy w gospodzie, a następnie zwiedziliśmy miasteczko. Narwaliśmy polnych kwiatów i złożyliśmy je na cmentarzu 34 pułku piechoty, który szczególnie odznaczył się w walce z oddziałami UPA.
(…)
Dolina rzeki Hoczewki, zwanej tu Jabłonką (10), zwęża się, co daje wrażenie, jakby wchodziło się w czarną gardziel.
Lecz oto przystanek PKS-u o nazwie Bystre (11). Odgałęzia się stąd droga w prawo (12) do Rabego, prowadząca wzdłuż potoku o tej samej nazwie. Rabe (13) — to była kiedyś duża wieś, gdzie mieli swój piękny dwór rodzice Aleksandra Fredry. Teraz jednak wieś ta już nie istnieje.
Droga wzdłuż potoku Rabego (14) jest bardzo malownicza. Za zakrętem doliny otwiera się widok na gołoborze, stok usłany głazami, wśród których kurczowo trzymają się urwiska karłowate świerki, jarzębiny i osiki.
(…)
Po drodze napotkaliśmy nowe zabudowania, lecz poza tym — zupełne pustkowie.
Przy zabudowaniach odpoczywali robotnicy, zapewne drwale. Poinformowali nas, że na Chryszczatą możemy pójść albo ścieżką przez ruiny dawnej wsi Rabe, albo wzdłuż bocznego potoku przez spaloną przez ukraińskich faszystów wieś Huczwice (15). Potem już sami zorientujemy się w kierunku marszu, gdyż ujrzymy zielony masyw Chryszczatej.
Gdy profesor i chłopcy oddalili się nieco, wróciłem do robotników i zapytałem o zagrodę Józefa Gnata.
— Musisz pójść brzegiem bocznego potoku przez Huczwice. Za tą wsią, nad potokiem, stoi zagroda Gnata — powiedział mi jeden z robotników.
(…)
Mój zastęp sprawnie rozbijał obozowisko u podnóża Chryszczatej (16), a ja zawiadomiłem profesora, że zamierzam dokonać zwiadu w okolicy.”
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum