PawelK, najpierw Ty na tapetę
Uzasadniasz ową legendę a właściwie mit. I jeszcze czytam to:
A tak przy okazji, nie wiem jak szybko to załatwiasz ale trudno mi uwierzyć, że jest to z dnia na dzień. Na głupie zezwolenie na wycięcie suchych drzew czekałem miesiąc a dla urzędnika jest to odwiedzenie mojego ogrodu i wypisanie kartki papieru. Potrafię sobie wyobrazić, że nie wynika to ze złej woli urzędnika tylko z natłoku pracy. Ale wtedy wracamy do tego co napisałem wcześniej - nie ma hajsu, nie ma czasu, nie ma ludzi. Bierz pod uwagę, że dla mnie jako inwestora przerwa w budowie rzędu miesiąca faktycznie nie jest przerwą miesięczną tylko roczną - robotnicy nie będą czekali jeśli im nie będę płacił, a nie będę im płacił bo nie pracują. Więc pójdą do kolejnego klienta a ja przesuwam się na koniec kolejki. Jeśli są uczciwi i uczynni to zabezpieczą mi to co jest zrobione przed zimą, o ile będzie taka potrzeba.
Wytłuściłem co ciekawsze aspekty wynikające z nauki bardzo potrzebnej ludziom, do uzasadniania swoich błędnych tez. Nauka ta to gdybologia
A teraz fakty.
Kupiłeś działkę: A - działka jest na terenie archeo (AZP), B - działka nie jest na terenie archeo. Zabierasz się za budowę domu - pozwolenia. A - nadzór archeo obowiązkowy, B - bez nadzoru archeo z zastrzeżeniem, jak coś znajdziesz to zgłosisz. Zamawiasz koparkę, no chyba, że lubisz ręcznie
A - udajesz się do jednej z wielu firm archeo i dogadujesz warunki nadzoru. Zazwyczaj papiery wszelkie załatwia firma a Ty tylko płacisz ostateczny rachunek. Umowa zawiera szacunkowy termin zakończenia prac w terenie. Zgłaszasz się w poniedziałek, w środę masz komplet papierów i wchodzimy z koparką, w piątek masz wykopane dołki pod fundamenty, przy wariancie, że nic specjalnego nie wyszło - o, zwykła dokumentacja. B - w poniedziałek wchodzisz z koparką i coś znajdujesz, zgłaszasz. Otrzymujesz odpowiedź WKZ na miejscu: najmij pan sobie archeologów - w piątek kopie koparka dalej już z firmą, czyli jak w wariancie A. Gdzie ci czekający pracownicy? Kto, tynkarz? Murarz? Najpierw zbrojenie i fundamenty. Zanim wejdzie w jedną część ekipa, ja już ten kawałek zbadam i daje zielone światło. Robią swoje. W 90% przypadków kończę wcześniej niż 1/3 skończonych prac fundamentowych nawet jeśli coś się znajdzie.
Jako inwestor kupując działkę na terenie objętym AZP musisz się z tym liczyć. Nie jest to teren AZP, także. Zwyczajnie, to trzeba wkalkulować.
I najważniejsze, gdyby to trwało miesiącami to z czego bym żył?
Płacone mam za wywiązanie się z umowy z inwestorem
Przed czasem, jeszcze często profit. Tyle lat w tym siedzę i raz byliśmy po terminie, ale to faktycznie trafiliśmy na śmietnik.
Ktoś z tego żyje i też nie może stracić, bo każdy kij ma dwa końce
Ok, pora na tego gagatka.
Nietajenko i co ja mam z Tobą zrobić, co? Łagodnie, czy dosadnie? Zrozumiesz coś z tego co napisze czy dalej będziesz w swojej bajce - nam się należy, jesteśmy zajebiści przecież, ma być prawo i będzie klawo D:
Jest prawo i nie jest klawo. Sądziłem żeś poważny eksplorator ale po tych wypowiedziach (brak podstaw elementarnej wiedzy archeologicznej, brak pozwoleń z uzasadnieniem, że nie wiesz gdzie chcesz szukać i kiedy) bańka prysła i zrobiło się
Polecam:
- zrobić przeszkolenie w WKZ za pośrednictwem Starosty na SOP
- zakupić najbardziej podstawowy podręcznik do archeo i się zapoznać z metodyką pracy
- przystąpić do poważnego stowarzyszenia
Wiesz dlaczego to doradzam, bo wiedziałbyś wtedy, że:
- wnioski należy składać,
- obszar działań we wniosku obejmuje konkretne działki (na Geoportalu sobie sprawdzasz jakie), które sobie wcześniej typujesz i uzyskujesz zgodę właściciela na wejście, którą to zgodę załączasz do wniosku,
- termin prac: 1.01-31.12 roku pańskiego
- działając w poważnym stowarzyszeniu pozwolenie dostajesz bez problemu i to na wiele terenów i terminów,
- dostajesz wytyczne co możesz i co zgłaszać
- DZIAŁASZ LEGALNIE i nie masz obaw, nie musisz ukrywać się po krzakach, ściemniać, że w marcu szukasz miodu dzikich pszczół, siewek polnych kwiatów czy obrączek papug
Chciałbym, aby prawo było na wzór brytyjski ale już to pisałem: kij ma dwa końce. Brytyjskie rozwiązania mają także obostrzenia o czym najczęściej zapominają Ci, którzy nie chodzą legalnie i najgłośniej krzyczą.
Zastanowiłeś się, dlaczego takiemu koledze
Eksploratorowi niespecjalnie przeszkadza obecne prawo i nie krzyczy, nie czubi się na archeologów? No, pomyśl przed snem o tym. I nie kryje się po krzakach, działa na szeroką skalę i wcześniej o nim usłyszymy niż o tych krzykaczach, których reprezentujesz.
Rysunku nie zrozumiałeś jednak. Miotełka działa punktowo i nie mając pojęcia po czym chodzisz, nie wiesz czy nawarstwienia w tym miejscu są pod 5 cm warstwą humusu czy ich nie ma i trafiasz na typowe zguby. Jeśli nawarstwienia są robiąc w nich niewielki wkop niszczysz to miejsce dla nauki. Co najciekawsze wyciągniesz tylko metalowe coś, a reszta? Podobnie na polu ornym - wyciągasz to co mogło być dużo głębiej wyciągnięte przez pług. Chodząc legalnie zgłaszasz - wchodzi archeo i znajdują nieznaną osadę, nie ujętą w AZP. Masz powszechny dostęp do AZP? Nie masz. Nie wiesz nawet czy dane miejsce jest obszarem chronionym czy nie. Przydybią Ciebie na stanowisku (i nie takim z tabliczką, nie nie, na takim niespecjalnie się wyróżniającym, o pole, łąka, jak każda inna) i będą problemy.
Wystarczyłoby zapisać w ustawie, że obywatel chcący poszukiwać winien to robić z poszanowaniem stanowisk archeo oraz środowiska naturalnego, a każde znalezisko mające potencjalną wagę dla historii należy zgłosić właściwemu WKZ.
Przecież to mamy. Tylko skąd masz wiedzieć, że to stanowisko archeo jeśli nie zgłosisz tego gdzie chcesz szukać?
Nie jest to u nas doskonałe ale w UK też masz poszanowanie stanowisk archeo i tez się musisz dowiedzieć gdzie one są. O tym kurcze wielu zapomina, myślą, że o tak siup gdzie chce sobie Brytol wchodzi w teren pytając tylko farmera o zgodę
Są prawa i obowiązki.
O kościach już się rozwijać nie będę, bo to film, dokumentację dostane jutro i poczytam co tam faktycznie było robione. A, że ma znaczenie rysowanie kości to jak wspominałem, podręczniki archeo wprowadzą w to zagadnienie.
Zrodziła się duża dyskusja, a wystarczyłoby aby Pani archeolog dodała do słowa "detektoryści" dwa słowa - "niektórzy nieodpowiedzialni" i byłoby po sprawie. A tak mamy kolejny punkt zapalny do nagonki na środowisko. I jak w tych okolicznościach oczekiwać zmiany prawa?
Jeszcze raz powtórzę, worek jest wart tyle ile jego dziury. Jesteś dziurą
Nietajenko niestety i albo weźmiesz do siebie co napisałem, albo będziesz dalej głośno krzyczał nie robiąc nic, by oba środowiska zbliżyć, a nawet szkodził zbliżeniu swoim potencjalnym szukaniem obrączek papug.
Tak, pani archeolog powinna powiedzieć precyzyjnie :
Nietajenko nieodpowiedzialnie niszczy
No co? O to Tobie nie mówiła?
środowisko eksploratorów w którym ja się obracam po pierwsze jest świadome i fantastycznie chce współpracować, działa a nie tylko gada i marudzi, że wyjść nie można z miotłą. Można, nawet przy tym kulawym prawie. To jest środowisko, a nie pieniacze, którzy nie wypełnili jednego druku o poszukiwania i stoją na stanowisku - nam się należy, bo to rekreacyjne chodzenie. Kijki są rekreacyjnym chodzeniem, a eksploracja jest dla poważnych ludzi z podstawową wiedzą i przestrzegających zasad dla dobra nauki.
Mam taką ochotę zabrać Ciebie na poszukiwania z moją ekipa, byś zobaczył co jest pięć. Że w tym wszystkim nie chodzi o wyciągnięty bez kontekstu gwizdek. A na koniec wbij sobie słowa, które tu mogłeś przeczytać.
Eksplorator63 pisze:Współpracuje z archeologami i nie mam z nimi problemów a oni zemną. A efekty są w muzeum.