Wycieczka do Rzymu
: 28 wrz 2013, 12:46
Wraz z moją żoną Beatą spędziliśmy tydzień w Rzymie. Byłem tam pierwszy raz, więc największe wrażenie zrobiły na mnie rzeczy które dla innych są pewnie oklepane – fontanna di Trevi, Bazylika św. Piotra, Schody Hiszpańskie.
Koloseum było w remoncie, ale i tak robi ogromne wrażenie
Forum Romanum też robi wrażenie, ale dla mnie bardziej niesamowite było to, że jeszcze 500 lat temu tych budowli prawie nie było widać. Obecnie spaceruje się 5-6 metrów poniżej poziomu ziemi z XVI wieku. Kolumny i łuki triumfalne które jeszcze wtedy stały, były zakopane do połowy, tak jak ta świątynia Antonina i Faustyny. Te zielone drzwi znajdowały się na poziomie gruntu i były wejściem do kościoła. Dzięki temu zresztą ocalały, bo inne metalowe zabytki zostały dawno przetopione, a kolumny wykorzystywano przy budowie średniowiecznych kościołów.
Te drzwi też ocalały, w starożytności prowadziły do budynku posiedzeń senatu (rzymscy senatorowie musieli być wysocy ), teraz prowadzą do bazyliki św. Jana na Lateranie
Rzymskie starożytności są dobrym tłem do sesji fotograficznych, tu sesję ślubną miała para nowożeńców z Japonii.
A to już pamiątka z okresu po upadku cesarstwa, romański kościół Santa Sabina na Awentynie. Kolumny pochodzą ze stojącej tu wcześniej świątyni Junony. Czy to wnętrze nie przypomina Wam czegoś samochodzikowego ?
A tu widok z tyłu. Prawda, że podobne do kolegiaty w Tumie ?
Wykorzystywanie w Rzymie starożytnych elementów architektonicznych, doprowadzono w renesansie i baroku do absurdu. W mieście stoi kilkanaście kolumn wielkości od 9 do 30 metrów, pochodzących ze starożytnego Egiptu, poświęconych kiedyś bogom egipskim. Większość zwieńczono krzyżami i ustawiono przed największymi kościołami, co jest dla mnie niezrozumiałe. Przecież to apoteoza pogaństwa ! To tak jakby przed Kościołem Mariackim w Krakowie postawić posąg światowida, przyozdobiwszy go tylko krzyżem.
Awentyn (poniżej) to jedno z siedmiu wzgórz na których wybudowano Rzym, niestety cały szczyt jest obudowany, więc nie ma żadnych widoków do oglądania. Poza jednym wyjątkiem…
Widok jest nietypowy, bo podziwia się go przez dziurkę od klucza w zabytkowej bramie, tej za moimi plecami. Widok jest znany bo piszą o nim w przewodnikach, więc do zajrzenia przez dziurkę ustawiają się kolejki.
A to jest ten widok. Za bramą jest ogród, a przez prześwit miedzy żywopłotami widoczna jest kopuła Bazyliki św. Piotra w Watykanie. Widok jest tak nierzeczywisty, że wygląda jak jakiś slajd.
fot. J.Regoli
Następna sesja fotograficzna, na tyłach Santa Sabina.
Kolejnym etapem były muzea watykańskie, trzeba było odstać około godzinę w kolejce. Nasza przewodniczka mówiła, że dzisiaj to żadna kolejka, bo zazwyczaj ma około pół kilometra.
W muzeach watykańskich nie można używać lampy błyskowej, wiec wyszło mi tylko kilka zdjęć, np. ten Papamobile z XVIII wieku.
…oraz głowa boga Janusa o dwóch twarzach. Sfotografowałem tę rzeźbę, bo była bohaterem serialu pt. „Germinus”, który oglądałem w dzieciństwie. W ostatnim odcinku okazało się, że jak się tej rzeźbie (w filmie stała w katakumbach) zaświeciło w oczy jednej twarzy, to z oczu drugiej twarzy wychodził promień, który wskazywał miejsce ukrycia jakiejś tajemnicy.
W Rzymie wszystko jest ogromne. Jak fontanna, to na cały plac, jak drzwi, to 10-metrowe. A to podstawa kolumny przy wejściu do bazyliki św. Piotra, kolumny mają po około 30 metrów wysokości.
W bazylice zrobił na mnie wrażenie herb naszego papieża wykonany na posadzce już po jego śmierci. Początkowo myślałem że to niebieskie to ceramika, ale złote iskierki pirytu świadczą że to prawdziwy lazuryt i to najczystszy. Lubię kamienie szlachetne i mniej więcej znam ceny na giełdach minerałów, więc wiem, że tak duże kawałki wysokiej klasy lazurytu mają ogromną wartość. Dla mnie, ten herb jest wspanialszym wspomnieniem po papieżu niż kiczowate pomniki.
A tu kolejna sesja fotograficzna, gdzieś miedzy fontanną di Trevi, a Schodami Hiszpańskimi, że też nasza córka na to nie wpadła (zrobili sobie sesją ślubną na krakowskim Kazimierzu).
A to kiedyś był podobno widok typowy dla Rzymu, ale chyba władze miejskie zabroniły suszenia prania w miejscach turystycznych, bo teraz to taka rzadkość, że wszyscy przechodzący robili zdjęcia.
Jedzenie w Rzymie na ogół było takie nijakie, poza tym jednym wyjątkiem, w restauracyjce niedaleko Piazza Navona.
A na zakończenie swojski akcent przy jednym ze stoisk z pamiątkami.
Koloseum było w remoncie, ale i tak robi ogromne wrażenie
Forum Romanum też robi wrażenie, ale dla mnie bardziej niesamowite było to, że jeszcze 500 lat temu tych budowli prawie nie było widać. Obecnie spaceruje się 5-6 metrów poniżej poziomu ziemi z XVI wieku. Kolumny i łuki triumfalne które jeszcze wtedy stały, były zakopane do połowy, tak jak ta świątynia Antonina i Faustyny. Te zielone drzwi znajdowały się na poziomie gruntu i były wejściem do kościoła. Dzięki temu zresztą ocalały, bo inne metalowe zabytki zostały dawno przetopione, a kolumny wykorzystywano przy budowie średniowiecznych kościołów.
Te drzwi też ocalały, w starożytności prowadziły do budynku posiedzeń senatu (rzymscy senatorowie musieli być wysocy ), teraz prowadzą do bazyliki św. Jana na Lateranie
Rzymskie starożytności są dobrym tłem do sesji fotograficznych, tu sesję ślubną miała para nowożeńców z Japonii.
A to już pamiątka z okresu po upadku cesarstwa, romański kościół Santa Sabina na Awentynie. Kolumny pochodzą ze stojącej tu wcześniej świątyni Junony. Czy to wnętrze nie przypomina Wam czegoś samochodzikowego ?
A tu widok z tyłu. Prawda, że podobne do kolegiaty w Tumie ?
Wykorzystywanie w Rzymie starożytnych elementów architektonicznych, doprowadzono w renesansie i baroku do absurdu. W mieście stoi kilkanaście kolumn wielkości od 9 do 30 metrów, pochodzących ze starożytnego Egiptu, poświęconych kiedyś bogom egipskim. Większość zwieńczono krzyżami i ustawiono przed największymi kościołami, co jest dla mnie niezrozumiałe. Przecież to apoteoza pogaństwa ! To tak jakby przed Kościołem Mariackim w Krakowie postawić posąg światowida, przyozdobiwszy go tylko krzyżem.
Awentyn (poniżej) to jedno z siedmiu wzgórz na których wybudowano Rzym, niestety cały szczyt jest obudowany, więc nie ma żadnych widoków do oglądania. Poza jednym wyjątkiem…
Widok jest nietypowy, bo podziwia się go przez dziurkę od klucza w zabytkowej bramie, tej za moimi plecami. Widok jest znany bo piszą o nim w przewodnikach, więc do zajrzenia przez dziurkę ustawiają się kolejki.
A to jest ten widok. Za bramą jest ogród, a przez prześwit miedzy żywopłotami widoczna jest kopuła Bazyliki św. Piotra w Watykanie. Widok jest tak nierzeczywisty, że wygląda jak jakiś slajd.
fot. J.Regoli
Następna sesja fotograficzna, na tyłach Santa Sabina.
Kolejnym etapem były muzea watykańskie, trzeba było odstać około godzinę w kolejce. Nasza przewodniczka mówiła, że dzisiaj to żadna kolejka, bo zazwyczaj ma około pół kilometra.
W muzeach watykańskich nie można używać lampy błyskowej, wiec wyszło mi tylko kilka zdjęć, np. ten Papamobile z XVIII wieku.
…oraz głowa boga Janusa o dwóch twarzach. Sfotografowałem tę rzeźbę, bo była bohaterem serialu pt. „Germinus”, który oglądałem w dzieciństwie. W ostatnim odcinku okazało się, że jak się tej rzeźbie (w filmie stała w katakumbach) zaświeciło w oczy jednej twarzy, to z oczu drugiej twarzy wychodził promień, który wskazywał miejsce ukrycia jakiejś tajemnicy.
W Rzymie wszystko jest ogromne. Jak fontanna, to na cały plac, jak drzwi, to 10-metrowe. A to podstawa kolumny przy wejściu do bazyliki św. Piotra, kolumny mają po około 30 metrów wysokości.
W bazylice zrobił na mnie wrażenie herb naszego papieża wykonany na posadzce już po jego śmierci. Początkowo myślałem że to niebieskie to ceramika, ale złote iskierki pirytu świadczą że to prawdziwy lazuryt i to najczystszy. Lubię kamienie szlachetne i mniej więcej znam ceny na giełdach minerałów, więc wiem, że tak duże kawałki wysokiej klasy lazurytu mają ogromną wartość. Dla mnie, ten herb jest wspanialszym wspomnieniem po papieżu niż kiczowate pomniki.
A tu kolejna sesja fotograficzna, gdzieś miedzy fontanną di Trevi, a Schodami Hiszpańskimi, że też nasza córka na to nie wpadła (zrobili sobie sesją ślubną na krakowskim Kazimierzu).
A to kiedyś był podobno widok typowy dla Rzymu, ale chyba władze miejskie zabroniły suszenia prania w miejscach turystycznych, bo teraz to taka rzadkość, że wszyscy przechodzący robili zdjęcia.
Jedzenie w Rzymie na ogół było takie nijakie, poza tym jednym wyjątkiem, w restauracyjce niedaleko Piazza Navona.
A na zakończenie swojski akcent przy jednym ze stoisk z pamiątkami.