jesli chodzi o tytul to troszke przekrecilem I jest taki
Gdzie ukryto bursztynowa komnate
ksiazka dostepna od reki na allegro za smieszna cene 3.30
http://allegro.pl/gdzie-ukryto-bursztyn ... 86173.html
Gdzie ukryto Bursztynową Komnatę
Stanisław Jan Stulin
Wyd. Dolnośląskie 2000, str. 318
W oparciu o relacje świadków i żmudną analizę wszelkich możliwych dokumentów, w formie niemal historycznego śledztwa autor podąża tropem bursztynowej komnaty od momentu jej powstania po dzień dzisiejszy. Znajdziecie tu kolejne wersje losów tego skarbu i niejedno miejsce podejrzane o jego ukrycie, a zdają się one niepokojąco wiarygodne...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
SB i KGB liczyły, że Erich Koch, hitlerowski zarządca Prus Wschodnich, zdradzi im miejsce ukrycia bezcennej Bursztynowej Komnaty.
Jak wynika z dokumentów, ta wiara w sukces spowodowała, iż więziony w Polsce Koch, mimo wyroku śmierci z 1959 roku, zmarł śmiercią naturalną dopiero w 1986 r.
Na zlecenie KGB w więzieniu odwiedził go rosyjski naukowiec. Wypytywał Kocha o skarb. Rozmowy były nagrywane przez SB. kilkadziesiąt stron zapisu, który zachował się w IPN.
Ostatnie akta dotyczące Ericha Kocha ABW przekazała IPN dopiero w minionym roku ( 2007 )
Więziony w Polsce zbrodniarz uniknął kary. Służby liczyły, że zarządca Prus Wschodnich Erich Koch zdradzi im miejsce ukrycia skarbu – wynika z akt IPN
Przez cały okres PRL Służba Bezpieczeństwa i oraz sowiecki KGB prowadziły operacje mające na celu odkrycie miejsca, w którym ukryto Bursztynową Komnatę – rosyjski skarb zrabowany przez Niemców podczas II wojny światowej. Potwierdzają to przechowywane w IPN akta personalne zbrodniarza wojennego Ericha Kocha.
Odkładana egzekucja
Gauleiter Prus Wschodnich, odpowiedzialny za ludobójstwo w Polsce i na Ukrainie, po wojnie ukrywał się pod fałszywym nazwiskiem. W 1950 r. Erich Koch został wydany Polsce. Aż dziewięć lat czekał na wyrok. Został skazany na śmierć, jednak wyroku nigdy nie wykonano. Oficjalnie podawano, że egzekucję odłożono ze względu na obłożną chorobę więźnia. Choć w korespondencji z władzami naczelnik więzienia twierdził, że lekarze nie widzą żadnych przeciwwskazań do egzekucji.
3 kwietnia 1967 r. o jak najszybsze wykonanie egzekucji do władz Polski apelował Leonhard Schwartz, przewodniczący jednej z organizacji ofiar nazizmu z RFN. Władze komunistyczne jednak nie tylko nie chciały pozbawić Kocha życia, ale robiły wszystko, by żył jak najdłużej. Kiedy zachorował na raka pęcherza, załatwiono mu najlepszego chirurga i przewieziono na operację do Łodzi. W więzieniu Kocha też traktowano specjalnie. Nie dość, że miał lepsze jedzenie, to jeszcze prenumerowano dla niego prasę niemiecką oraz dostarczano mu papier i przybory pisarskie bez ograniczeń. Koch zmarł śmiercią naturalną w 1986 r. w wieku 90 lat w więzieniu w Barczewie.
Co ciekawe, przez wiele lat był więziony bez podstawy prawnej. PRL-owskie prawo stanowiło bowiem, że jeśli orzeczona kara śmierci nie zostanie wykonana w ciągu dziesięciu lat, to automatycznie zamieniana jest na 25 lat pozbawienia wolności. W PRL-owskim kodeksie karnym nie było kary dożywocia.
Jak wynika z akt IPN, do których dotarliśmy, zbrodniarz uniknął stryczka ze względu na wiedzę o Bursztynowej Komnacie.
Ukryte mikrofony Służby Bezpieczeństwa
W 1964 r. na zlecenie KGB rosyjski naukowiec profesor Dimitryj Olderogge odwiedził Kocha w więzieniu.
Koch opowiedział mu szczegółowo, co wie o Bursztynowej Komnacie. Rozmowy były nagrywane z ukrycia. W IPN znajduje się ich zapis liczący kilkadziesiąt stron.
Profesor Olderogge (w stenogramie błędnie napisano jego nazwisko jako Oberogge), sowiecki akademik z Leningradu, był etnografem specjalizującym się w Afryce. Do rozmowy z Kochem został wybrany przez KGB dlatego, że z pochodzenia był Niemcem i nawet studiował w Berlinie. Rozmawiał z Kochem dwa razy 21 i 23 września 1964 r. Pomieszczenie, w którym rozmawiali, zostało przez SB naszpikowane ukrytymi mikrofonami.
Koch deklarował, że pomoże Sowietom w szukaniu Bursztynowej Komnaty. „Uważam, że jest to skandal, olbrzymie świństwo, że podarek, który król pruski Fryderyk Wielki (komnatę podarował Fryderyk Wilhelm I .) zrobił carowi Piotrowi I, został ukradziony. Zapewniam pana, że gdybym wiedział, gdy byłem w Królewcu, na pewno wyciągnąłbym konsekwencje i zrobił szaloną awanturę. Istnieją bowiem rzeczy, których nie wolno robić, także podczas wojny” – przekonywał profesora Olderogge.
W rzeczywistości Koch w czasie wojny był jednym z największych rabusiów dzieł sztuki. Współodpowiadał za zagrabienie Bursztynowej Komnaty.
Trop bursztynowego skarbu urywa się w Królewcu. Wiadomo, że Niemcy w 1942 r. przewieźli dzieło do tamtejszego zamku.
Gauleiter Prus Wschodnich w rozmowie z profesorem twierdził, że skarb zapewne nigdy nie opuścił tego miejsca.
„Sądzę, że sala nie wyszła z Królewca. Najdokładniej kontrolowałem ostatnie okręty, aby nie dostało się na nie nic poza rannymi, kobietami i dziećmi. Nie widzę takiej możliwości, bo takiej sali nie da się ostatecznie wywieźć w walizce. Przecież to wielka rzecz. Przypuszczam, że została ona w Królewcu do końca” – mówił.
Koch kłamał. Większość kobiet i dzieci z Królewca uciekała na piechotę, statki wywoziły zaś często partyjnych bonzów, w tym także jego.
Erich Koch prosił Sowietów o zorganizowanie tajnej wyprawy po skarb, w której chciał wziąć udział
Inwigilowany przez służby niemiecki zbrodniarz twierdził, że komnata została najprawdopodobniej ukryta w jednym z bunkrów.
„Jest pewien bunkier w Królewcu, który dokładnie znam, nie dlatego, że go widziałem, tylko dlatego, że mam w nim moje prywatne rzeczy. Proszę stwierdzić, czy w jednym z bunkrów Królewca Rosjanie znaleźli jedyny portret Bismarcka, na którym jest on namalowany w ubraniu cywilnym. Istnieje tylko jeden taki obraz, na wszystkich namalowano go w mundurze wojskowym. Ponadto mały portrecik Kanta, także jedyny na świecie. To cenne obrazy, warte miliony. Rzeczy te ukryto na moje polecenie” – opowiadał. Sugerował, że wraz z jego zbiorami ukryto również Bursztynową Komnatę.