03 - Relacja z III Forowego Zlotu Frombork 2012
: 16 lip 2013, 20:09
III FOROWY ZLOT
"OPERACJA FROMBORK 2012"
24-26 sierpnia 2012 roku
Rozdział 1 - Konfiturek
Spotkanie z władzami Fromborka
"OPERACJA FROMBORK 2012"
24-26 sierpnia 2012 roku
Rozdział 1 - Konfiturek
Spotkanie z władzami Fromborka
W końcu docieramy do punktu zbornego mieszczącego się na polu biwakowym przy ulicy Braniewskiej. Z jednej strony ogromna ulga... Nareszcie na miejscu! Już za chwilę rozpocznie się coś, na co czekaliśmy od wielu tygodni! Z drugiej strony obawa... To już trzeci zlot. Większość jego uczestników zna się jak przysłowiowe łyse konie. Część pojawi się po raz pierwszy. Jak będzie? Kim "w realu" są sympatyczni bywalcy pana-samochodzikowego forum? A może w ogóle nikt nie przyjechał?
Obawy mijają po wjeździe na parking. Tak! Są tam! Poznaję Czesia! Jest Jacek z Wienią! Obok chyba Aldona! Nie wszystkich jednak można rozpoznać. Zresztą... Nic dziwnego. Okazuje się bowiem, że oprócz "pełnoetatowych zlotowiczów" na spotkanie wychodzi nam Pani Burmistrz Fromborka - Krystyna Lewańska wraz z zastępcą - Panem Zbigniewem Kędziorą!
Od lewej: Jacekxt, Zastępca Burmistrza Fromborka Zbigniew Kędziora,
kierowca władz Fromborka, Burmistrz Fromborka Pani Krystyna Lewańska
fot. Czesio1
Następują tradycyjne w takich momentach wymiany uprzejmości, uściski, poznawanie się i pierwsze wymiany poglądów. Zlot osiągnął zasięg ogólnopolski, więc kompletacja ekipy zapewne się przeciągnie. Ale to nieważne. Nikt nie odczuwa upływającego czasu. Bo Zlot zaczął się praktycznie w momencie, gdy spotkały się dwie pierwsze osoby.
Pani Burmistrz po przywitaniu się z każdym uczestnikiem Zlotu przekazuje mu symboliczne pamiątki z Grodu Kopernika. Mini-przewodniki, mapy i opisy tras wycieczkowych po okolicach Fromborka - słowem wszystko to, co warto mieć i warto znać, zanim rozpocznie się zwiedzanie tego pięknego zakątka kraju.
Pani Burmistrz Krystyna Lewańska z drobnymi
upominkami dla Zlotowiczów
fot. Czesio1
Padają oczywiście pytania dotyczące znajomości twórczości Zbigniewa Nienackiego. Z rąk do rąk krąży egzemplarz "Zagadek Fromborka". Nie obyło się bez okolicznościowego wpisu.
Pamiątkowe zdjęcie obowiązkowo. Jacek, z wrodzoną sobie lekkością, nie zważając na "powagę urzędu" naszych gospodarzy, lokuje się, oczywiście, w pozycji parterowej - burmistrz burmistrzem, ale tradycja musi być!
Od lewej: Jestem Genek, Zastępca Burmistrza Zbigniew Kędziora,
Wienia, Czesio1, Burmistrz Pani Krystyna Lewańska, kierowca władz
Fromborka, Aldona, Helena Kozłowska
U dołu: Jacekxt
fot. Konfiturek
W międzyczasie pojawia się pan Marek Nowosad, który okazuję się być fotoreporterem, przedstawicielem Radio Gdańsk. Trzeba przeprowadzić wywiad. Fason musi być, więc na pierwszy ogień idzie Czesio. Powierzchowność ma budzącą szacunek, wstydu nie będzie... Padają oczywiście pytania dotyczące genezy powstania forum oraz pomysłu organizacji zlotu we Fromborku. Okazuje się, że do Fromborka przyjechali ludzie z tak szerokiego spektrum wiekowego, zawodowego, ideologicznego i osobowego, że trudno byłoby określić jednoznacznie, kim jest typowy "samochodzikowy fan". Magia przygód Pana Samochodzika urzeka każdego. Jacek nie byłby sobą, gdyby nie mógł rozwinąć myśli Ojca Prowadzącego. Całość wywiadu dopełnia Aldona, która z wrodzonym sobie wdziękiem przedstawia własne przemyślenia dotyczące nie tylko samej twórczości Nienackiego, ale także, co ważne, właściwego sposobu jej przyswajania.
Zlotowicze udzielają wywiadu fotoreporterowi Radio Gdańsk
fot. Konfiturek
Nieco zamieszania wprowadza Jestem Gienek, który z boku krzykiem stara się "uzupełnić" wywiad faktem udziału w zlocie przedstawicieli tzw. przemysłu ciężkiego, którego reprezentantem jest m.in. wyżej wymieniony. Jednak jego głos, jako niekulturalnego nowicjusza, nie jest brany pod uwagę. Część powitalno-medialna kończy się około godziny 12:30. Po wstępnym rozlokowaniu się w domkach spotykamy się przy stoliku, gdzie nasz wspaniały przewodnik, pan Czesław Kozłowski (czyli nasz forowy Kolega czekoz) oraz Jego żona, pani Lena, wspomagając się mapką, przedstawiają nam wszystkie lokalne atrakcje - zarówno te typowo turystyczne, jak i te związane z naszym głównym celem przyjazdu, czyli z książką "Pan Samochodzik i Zagadki Fromborka".
Pan Czesław (czekoz) przedstawia propozycję pierwszej
wędrówki po Fromborku
fot. Konfiturek
Powstają pierwsze konkretne zarysy programu Zlotu. Jako, że nie dotarli jeszcze wszyscy zlotowicze (dotychczas zjawili się: Wienia, Jacek, Czesio1, Misia wraz z synem, Aldona, Konfiturek oraz Jestem Gienek), postanawiamy w pierwszej kolejności udać się na zwiedzanie bunkrów, których, jak się właśnie dowiedzieliśmy, jest tu w okolicy spora ilość. O godz. 13:20 wyruszamy na nasz pierwszy wspólny rajd.
Rozdział 2 - Aldona
Bunkry i spotkanie z harcerzami
Droga do bunkrów
fot. Aldona i Konfiturek
Ale w końcu zobaczyliśmy bunkier w bardzo dobrym stanie - w sam raz jako miejsce do uwięzienia Skałbany z Wyspy Złoczyńców.
Uwięziony w bunkrach Skałbana
fot. Aldona
Jacek znalazł łuskę niewątpliwe od mausera, chociaż tak szybko ją ukrył, że nie przyjrzeliśmy się jej dokładnie. Nic więcej nie udało nam się znaleźć podczas penetrowania terenu gdyż bardziej uważaliśmy aby nie zjechać gdzieś z górki. Nie zobaczyliśmy wszystkiego, gdyż umocnienia ciągną się przez cały las aż do rejonów rzeki Baudy.
Jeden z bunkrów fromborskich
fot. Czesio1
W przeważającej części to obiekty do prowadzenia ognia czołowego (taki właśnie obejrzeliśmy), ale dalej lasy kryją też schrony z kopułą pancerną i schrony obserwacyjne. Z opowieści Czesława wiemy, że większość bunkrów jest w stanie katastrofalnym, kompletnie zniszczonych i z roku na rok coraz bardziej poddających się okolicznej przyrodzie.
Wracając, oczywiście znowu lasem, Czesław zaprowadził nas do obozowiska harcerzy z Hufca ZHP Braniewo.
Zlotowicze z harcerzami
fot. misia
Baza biwakowa jest zlokalizowana nad rzeką Baudą i jest to była Baza Górników. Dowiedzieliśmy się, że zarówno dla zuchów jak i harcerzy jest to miejsce wypadowe na wszelkie imprezy hufca. Mają tam wszystko co potrzeba, bo jest świetlica, kuchnia z pełnym wyposażeniem. Niestety, szkoda, że tych młodych ludzi, którzy z taką radością i zarazem troską opiekują się tym miejscem spotykają przykrości. Otóż już nie raz zniszczono ich skromny dobytek. Ale nie poddają się i cały czas pełni wiary na nowo zaczynają wszystko układać.
W miejscu obozowiska znajduje się również strzelnica, która należy do kół łowieckich, a z której harcerze również korzystają.
Nie rozpalaliśmy ogniska, bo czas nas gonił i w dzień nie byłoby efektu, ale fantastycznie się bawiliśmy śpiewając harcerskie piosenki, które pamiętaliśmy ze swoich młodych lat, oraz wspaniałą pieśń, która w pełni oddawała atmosferę i miejsca i tych młodych wspaniałych ludzi:
"Jestem wędrowcem ziemi przejrzystej
Jestem harcerzem z krwi i kości czystej
Zapatrzony w szare klucze żurawie
Zasłuchany w polne kwiaty w trawie
Kim byłbym gdyby nie rozkaz bycia
Kim gdyby nie skautowy styl życia
A tak swe istnienie przypisuję tobie
I harcerstwu czyli temu co robię
Nie zamienię tego kawałka chleba
Do samego końca aż pójdę do nieba
A tam w mundurkach i krótkich spodenkach
Będziemy Boga nosić na rękach"
Koncert harcerskiej piosenki
fot. Konfiturek
Rozdział 3 - misia
Katedra nocą
Sierpniowy poranek we Fromborku
fot. misia
Vegowie odjechali, a misia wracając dojrzała plamę oleju pod wehikułem, więc wyjaśniło się od razu wcześniejsze świecenie kontrolki. Ok, początek pierwszej przygody zaliczony, ale najważniejsze, że wszystko się dobrze skończyło. A czekając na pojawienie się mechanika w jego zakładzie pracy, dojrzała w śródmieściu Fromborka dwie znajome jej z forum osobistości, znane ze zdjęć i filmików, nie miała więc problemu, aby od razu rozpoznać samego Ojca Prowadzącego Czesia wraz z Aldoną, z którymi się czym prędzej przywitała.
W części oficjalnej z udziałem władz miasta Fromborka (opisanej przez Konfiturka) misia nie brała udziału, gdyż musiała pojechać do Braniewa naprawić auto, ale zdążyła wrócić na zwiedzanie bunkrów i wizytę w obozie harcerskim, które opisała w poprzednim rozdziale Aldona.
Program przez cały czas był tak napięty, że mało czasu było na nicnierobienie. Po bunkrach od razu zajęliśmy się przygotowaniem do ogniska, tym bardziej, że według wszelkich znaków na niebie miało padać i padało z lekka, co nam nie przeszkodziło się dobrze bawić (w towarzystwie namiociku "fałszywego Ornitologa", który okazał się być jednak zwykłym, samotnym turystą rowerowym). Chłopaki dowieźli taczkami drwa, którymi zaraz zajął się TomaszK:
TomaszK szykuje drwa na ognisko
fot. Konfiturek
Dziewczęta przygotowały strawę, a w międzyczasie zaczęli zjeżdżać ostatni zlotowicze, m.in. Milady z johny'm, żoną i synkiem oraz Nietajenko z warkoczem. Wszyscy od razu zintegrowaliśmy się przy ognisku:
Ognisko na kempingu
fot. Konfiturek
Czas uciekał, a mieliśmy jeszcze na wieczór zaplanowane nocne zwiedzanie katedry. Była to najbardziej niesamowita przygoda, która nas spotkała podczas tego spotkania. Już jak przemierzaliśmy trasę od kempingu do katedry można było wyczuć, że czeka nas niecodzienne przeżycie. W lekkim deszczu dotarliśmy na miejsce, a tam czekał już na nas nasz kochany przewodnik z "duszą", pan Tadeusz:
Tadeusz Kochański, nasz wspaniały przewodnik
fot. Konfiturek
To człowiek z pasją i można to było wyczuć od razu, opowiadał o wszystkim z takim przejęciem i ciekawością, że bardzo szybko poddaliśmy się klimatowi panującemu w katedrze.
Duch Milady w Katedrze
fot. misia
Tamtejszy nastrój wieczoru i próby organowe w katedrze zrobiły swoje, chodziliśmy tam jak w amoku, zachwycając się każdym detalem, ogrom tej katedry przytłaczał, jej wymiary to mniej więcej: 100 m długości, 20 m szerokości i 40 m wysokości:
Nocny koncert organowy w katedrze
fot. Czesio1
Katedra nocą
fot. Konfiturek
Na koniec mieliśmy okazję zajrzeć do domniemanego grobu Mikołaja Kopernika, który okazał się kryptą w podziemiach katedry, do której można było zajrzeć przez szklane okienko:
Domniemany grób Mikołaja Kopernika
fot. misia
W takiej niesamowitej atmosferze opuściliśmy katedrę i udaliśmy się na nasze noclegowisko, a po przybyciu na miejsce wieczorne dyskusje w przemiłym towarzystwie trwały do późnej nocy.
Rozdział 4 - johny
Wieża Radziejowskiego
U góry od lewej: Nietajenko, Konfiturek, Jacekxt, Czesio1.
W środku od lewej: Johny, Aldona Milady.
U dołu od lewej: Wienia, misia, Jestem Gienek, TomaszK
fot. Czesio1
Po wspólnym posiłku nadszedł czas na kolejną wizytę na wzgórzu katedralnym. Wszyscy z nowymi siłami szykowali się na kolejną porcję - niesamowitych - tak nam się wszystkim wydawało wrażeń. Wydarzenia, które miały miejsce później utwierdziły nas w naszym przekonaniu.
Przed Katedralnym Wzgórzem
fot. Czesio1
Przed wejściem do kompleksu katedralnego czekał już na nas nasz nieoceniony przewodnik Tadeusz Kochański. Zwiedzanie zaczęliśmy od Wieży Radziejowskiego, z której roztacza się przepiękny widok na okolice Fromborka z Zalewem Wiślanym na czele oraz na katedrę, która z tej perspektywy jest wyjątkowo monumentalna.
Widok na Katedrę i Zalew Wiślany z Wieży Radziejowskiego
fot. Konfiturek
Pan Tadeusz opowiadał nam o miejscach, w których dzieje się akcja powieści oraz o wielu innych ciekawych historiach związanych z Fromborkiem, a my z radością odnotowaliśmy fakt, iż od strony zachodu chmury z każdą sekundą ustępowały pięknemu sierpniowemu słońcu.
Wchodząc na wieżę dłuższą chwilę zatrzymaliśmy się przed wahadłem Focaulta, które obrazuje ruch obrotowy ziemi.
Wahadło Focaulta
fot. misia
Schodząc z wieży naocznie przekonaliśmy się o tym ile czasu zabrał nam pobyt na niej. Płaszczyzna pod wahadłem przesunęła się w prawo o jakieś kilkadziesiąt centymetrów. A właściwie rzec by należało, iż to nasza planeta pokonała kolejne centymetry w swojej codziennej podróży wokół swojej osi.
Wahadło Focaulta
fot. Konfiturek
Dzięki uprzejmości władz miasta zostaliśmy zaproszeni na projekcję filmu dokumentalnego Wspomnienie o Mikołaju Koperniku, który obejrzeliśmy w małej sali kinowej przy Muzeum.
W filmie omówiono krótko poszukiwania grobu Kopernika oraz przedstawiono w ciekawy sposób sylwetkę Wielkiego Astronoma. Cała nasza ekipa oczywiście była zachwycona projekcją, chłonęliśmy wszystko o Koperniku aby jak najbardziej wczuć się w klimat iście fromborski. Salka była mała ale na szczęście wszyscy się pomieściliśmy i nikt nie musiał siedzieć nikomu na kolanach. Po projekcji ruszyliśmy do zwiedzania Muzeum.
Rozdział 5 - Czesio1
Muzeum Kopernika
Poszukiwanie grobu Mikołaja Kopernika w 2004 roku
fot. Konfiturek
Niestety tego roku nie udało się odnaleźć szczątków astronoma, natomiast poszukiwania okazały się owocne rok później, kiedy to odnaleziono trumny i kilka szkieletów. Dokładne badania potwierdziły przypuszczenia, że jeden z tych szkieletów należy do Mikołaja Kopernika. Niestety wciąż brakowało dowodów. Ostateczna identyfikację szczątków podjęto w oparciu o porównanie materiału genetycznego z kilkoma włosami znalezionymi w księdze należącej do astronoma księdze Stöfflera, którą po potopie Szwedzi zabrali a obecnie jest w muzeum w Uppsali. Materiał genetyczny pobrany z kilku włosów znalezionych w księdze w dwóch okazał się identyczny z materiałem genetycznym osoby, której szczątki odnaleziono w katedrze fromborskiej. To uznano za wystarczający dowód na to, że odnaleziono szczątki Mikołaja Kopernika.
Szczątki Mikołaja Kopernika
fot. Konfiturek
Odnalezioną czaszkę poddano rekonstrukcji odtwarzając twarz Mikołaja Kopernika.
Rekonstrukcja twarzy Mikołaja Kopernika
autorstwa mgr. Dariusza Zajdla
fot. Czesio1
Oglądając prace na wystawie byliśmy skłonni uwierzyć, że stało się to na co liczył Nienacki w "Zagadkach Fromborka" pisząc, że "może jeszcze jedna zagadka Fromborka zostanie rozwiązana". Lecz późniejsza projekcja filmu Michała Juszczakiewicza ukazującego szczegóły tych wszystkich praca podkopała naszą wiarę w to, że przy czwartym filarze możemy oglądać trumnę ze zwłokami Mikołaja Kopernika.
W muzeum oglądaliśmy ponadto m.in. Witraże braniewskie, popiersie Mikołaja Kopernika, odtworzony gabinet uczonego oraz słynny obraz Jana Matejki przedstawiający Mikołaja Kopernika.
Jan Matejko: Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem
fot. Czesio1
Opuszczając Wzgórze Katedralne udaliśmy się na Wieżę Wodną skąd roztacza się wspaniała panorama widokowa na Zalew Wiślany z jednej strony a na Katedrę z drugiej.
Katedra we Fromborku - widok z Wieży Wodnej
fot. Konfiturek
Jeszcze tylko pamiątkowa fotka Zlotowiczów na Wieży Wodnej...
U góry od lewej: Nietajenko, Milady, Jestem Gienek,
żona Johny'ego z synkiem i misia.
U dołu od lewej: Ornitolog, Catharinea, Jacekxt i Czesio1
fot. Czesio1
...i pora ruszać na poszukiwanie Diablej Góry.
Rozdział 6 - Aldona
Diabla Góra
Zlotowicze ruszają na poszukiwanie Diablej Góry
fot. Czesio1
Dojeżdżamy do mostku nad rzeką Baudą i kierujemy się na widoczne po lewej stronie wzgórze. Jest cudowne. Niegdyś płaski teren, dzisiaj porosły swobodnie krzaki jeżyn, malin, wysokie trawy a także kalina czerwona i przeróżne polne kwiatki a drzewa wyrosły okazale tworząc spory zagajnik. Widać, że to teren mało odwiedzany gdyż ścieżki w chaszczach żadnej nie widać.
Krzaczory na Diablej Górze
fot. Johny
Idziemy rządkiem i penetrujemy teren głośno zastanawiając się jak wzgórze wyglądało kiedy Nienacki zobaczył je pierwszy raz. Czy są tutaj skarby? Czy kryje się tutaj zagadka?
Wiedzieliśmy, że tutaj było miejsce kultu pogańskich Prusów, czyli, że tutaj składali ofiary swoim bogom. Nietajenko tradycyjnie nakleił naszą forową naklejkę na uschniętym drzewku i po sesji zdjęciowej ruszyliśmy na kolejną przygodę.
Na Diablej Górze
fot. Konfiturek
Diabla Góra
fot. Aldona
Schodząc z Diablej Góry weszliśmy do lasku. Po chwili przed nami pokazał się Wąwóz Asa.
Krótkie zamieszanie, rozdanie ról i mamy scenkę wyjętą z książki - wyjazd Asa z Wąwozu. W roli Asa wspaniała maszyna Jacka (na pokładzie Milady i Jacek oczywiście) w roli Wąwozu naturalnie piękny fromborski teren. Jacek po uruchomieniu maszyny zjeżdża w dół wąwozu a my razem z własną wyobraźnią uśmiechamy się do Nienackiego za prawdziwość tego obrazka.
AS w wąwozie na drodze Zlotowiczów
fot. Ornitolog
Następny punkt programu to wykopaliska archeologiczne w grodzisku w Bogdanach.
Czesław opowiedział nam, że odkryto tutaj ślady palenisk osadników, którzy byli już na tych ziemiach w XII wieku.
Wykopaliska w grodzisku Bogdany
fot. Ornitolog
Teren wykopalisk był ogrodzony, stąpaliśmy bardzo delikatnie, żeby nie zniszczyć pracy archeologów. Ale przyglądaliśmy się każdemu wykopowi z uwagą. W jednym odkryliśmy historyczne skarabeusze czyli nasze zwykłe polskie żuki.
Następnie wróciliśmy do naszego obozowiska, gdzie pożegnaliśmy się z Czesławem i Lenką Kozłowskimi.