Wstępny plan VIII Forowego Zlotu Tajemniczego Bieszczady2015

Oficjalne zloty Miłośników Samochodzikowej Przygody
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

Zapraszam na kolejny odcinek naszego serialu:

Bieszczady 2015 - odcinek 8

Tym razem ruszamy tropem bohaterów "Tajemnicy tajemnic" w Sanoku. :-)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 8827
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 47 razy
Otrzymał podziękowań: 366 razy

Post autor: TomaszK »

Jak dla mnie, skansen w Sanoku, był jedną z najciekawszych części zlotu.
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

TomaszK pisze:moja refleksja jest następująca: dlaczego nie nagrywaliśmy kamerą także pozostałych wieczorów ? Dopiero byłoby wspomnień !
To specjalnie dla TomaszKa odcinek 9:

Bieszczady 2015 - odcinek 9

Króciutkie to wspomnienie ale zawsze lepsze takie jak żadne.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
VdL
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 4799
Rejestracja: 29 maja 2014, 23:05
Miejscowość: dokąd
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 129 razy
Otrzymał podziękowań: 89 razy

Post autor: VdL »

To był dobry początek wspaniałej PRZYGODY, później było jeszcze lepiej. :-)
Wieczory na zlotach są chyba najlepsze i wspólne Polaków rozmowy.
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 8827
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 47 razy
Otrzymał podziękowań: 366 razy

Post autor: TomaszK »

VdL pisze:Wieczory na zlotach są chyba najlepsze i wspólne Polaków rozmowy.
Zgadzam się. Na pierwszym zlocie w Radzyniu, było za mało czasu żeby pogadać i potem bardzo mi tego brakowało, kiedy przez rok trzeba było czekać na następną okazję.
Awatar użytkownika
VdL
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 4799
Rejestracja: 29 maja 2014, 23:05
Miejscowość: dokąd
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 129 razy
Otrzymał podziękowań: 89 razy

Post autor: VdL »

TomaszK pisze:
VdL pisze:Wieczory na zlotach są chyba najlepsze i wspólne Polaków rozmowy.
Zgadzam się. Na pierwszym zlocie w Radzyniu, było za mało czasu żeby pogadać i potem bardzo mi tego brakowało, kiedy przez rok trzeba było czekać na następną okazję.
I tak mam nie dosyt. Ten zlot był zbyt krótki, to taka Bieszczadzka Zajawka.
Ostatnio zmieniony 15 lip 2015, 21:02 przez VdL, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

VdL pisze: I tak mam nie dosyt. Ten zlot był zbyt krótki, to taka Bieszczadzka Zajawka.
A zapraszałem na część wstępna zlotu. :-)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

Przedostatni już odcinek serialu:

Bieszczady 2015 - odcinek 10
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 8827
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 47 razy
Otrzymał podziękowań: 366 razy

Post autor: TomaszK »

Jak to przedostatni ? :zdziw:
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

TomaszK pisze:Jak to przedostatni ? :zdziw:
Ano przedostatni. Zostało już tylko sobotnie popołudnie i niedzielny poranek z pożegnaniem. :-(
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

Czas na ostatni odcinek naszego serialu:

Bieszczady 2015 - odcinek 11

I to już jest koniec. Bardzo zanudzeni jesteście?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

zbychowiec pisze: Jak zwykle genialna robota! Będzie z tego wspaniała pamiątka.
:564:
Dzięki zbychowiec. Pamiątka na pewno będzie wspaniała. :564:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
barttez
Forowy Lektor
Posty: 1218
Rejestracja: 13 lip 2013, 10:23
Miejscowość: lubelskie
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 2 razy
Otrzymał podziękowań: 4 razy

Post autor: barttez »

A ty nie w drodze na taterki
Obrazek Obrazek
Aetas dulcissima adulescentia est
Awatar użytkownika
VdL
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 4799
Rejestracja: 29 maja 2014, 23:05
Miejscowość: dokąd
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 129 razy
Otrzymał podziękowań: 89 razy

Post autor: VdL »

Czesio1 pisze:Czas na ostatni odcinek naszego serialu:

Bieszczady 2015 - odcinek 11

I to już jest koniec. Bardzo zanudzeni jesteście?

MALINKA :-D :564: :564: :564:
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

Post autor: johny »

VdL pisze:
Czesio1 pisze:Czas na ostatni odcinek naszego serialu:

Bieszczady 2015 - odcinek 11

I to już jest koniec. Bardzo zanudzeni jesteście?

MALINKA :-D :564: :564: :564:
Zgadzam się!!! :564:
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

Z niewielkim poślizgiem czas podzielić się naszymi wrażeniami z VIII Forowego Tajemniczego Zlotu Bieszczady 2015r. Relacja będzie publikowana odcinkami w dwóch tematach. W tym można na bieżąco komentować kolejne części, natomiast TU będzie relacja do poczytania. Zobaczymy jak to się sprawdzi, ale wydaje mi się, że taka forma publikacji będzie dobra i na teraz (można czytać na bieżąco i komentować) i na przyszłość (nie będzie trzeba przebijać się przez posty gdy ktoś będzie chciał usiąść na spokojnie i powspominać cały zlot).
A zatem przeżyjmy to jeszcze raz:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

1. Czesio1


Cerkiew w Czarnej, Chata w Prełukach


W sobotnie południe dnia 30 maja o godzinie 11:30 z dworca Szczecin Główny odjechał pociąg do Lublina. W jednym z przedziałów pojawił się gentelman objuczony wielkim mandżurem, torbą z aparatem fotograficznym i statywem u boku. Otrzepał kurz z butów, który osiadł w czasie kilkuminutowego marszu na stację kolejową, zrzucił plecak na podłogę i odetchnąwszy spoczął na wyznaczonym siedzisku.
Ufff jak gorąco - pomyślał - pogoda sprzyja wylegiwaniu się na plaży a mi przyjdzie kwitnąć w tym ciasnym pomieszczeniu co najmniej 8 godzin. Czemu ten Lublin jest tak daleko? Na szczęście po drodze nie będzie żadnych przesiadek, prosto do celu mkniemy.
Mija godzina za godziną, za oknem przesuwają się różnorodne krajobrazy, "żelazny koń" bez żadnych przeszkód pokonuje kolejne kilometry tocząc się po rozgrzanych szynach. I kiedy wydawało się, że dobije do celu według rozkładu, nagle wydarzył się niespodziewany postój. Było to już w granicach województwa lubelskiego. Zniecierpliwieni pasażerowie wyglądali przez okno chcąc poznać przyczynę zatrzymania pociągu, jeden tylko gentelman siedział spokojnie stukając w telefonie sms-y. On miał dziś tylko dotrzeć do Lublina, gdzie czekał już na Niego Czesio1. A ów gentelman to nie kto inny jak Konfiturek, nasz forowy paparazzo, który jako pierwszy wyruszył w drogę na VIII Forowy Tajemniczy Zlot Bieszczady 2015r.
Z półgodzinnym opóźnieniem pociąg dotarł na dworzec w Lublinie. W oknie mignęła twarz Konfiturka w przedniej części pociągu. Tam też skierował swe kroki Czesio1. Otworzyły się tylko jedne drzwi, z których wysypywał się sznur pasażerów. Coraz to nowe postacie ukazywały się a Konfiturka nie było. I gdy już Czesio1 zwątpił w nieomylność swojego wzroku w drzwiach ukazała się wreszcie znajoma twarz!
Po krótkim powitaniu obaj udali się wehikułem do Czesiowej bazy. Odświeżenie się po podróży, spożycie kolacji, omówienie bieżących spraw forowych i tak zakończył się ten dzień. Zlotowicze udali się na zasłużony odpoczynek w objęciach Morfeusza.
W niedzielny słoneczny poranek zapakowaliśmy plecaki i torby do wehikułu i ruszyliśmy w drogę na spotkanie przygody. Cel - Komańcza, czas podróży - około 4 godzin. Za oknem świeciło słońce, wehikuł bezpiecznie i bez problemów pokonywał kolejne kilometry asfaltu. Na trasie kontaktowaliśmy się kilkukrotnie z dwoma innymi ekipami, które również zdążały w tym samym kierunku. Ekipa brzeska w osobie Hanki była w trasie od 5-ej rano, tylko nieznacznie później wyruszała w drogę ekipa łódzka w osobie Milady i Mirmiła.
Ponieważ czasu do wyznaczonego w Komańczy spotkania mieliśmy jeszcze sporo, postanowiliśmy zmodyfikować trasę by zobaczyć po drodze cerkiew w Czarnej słusznie mniemając, że w czasie zlotu nie będzie na to czasu. Spirytus movens owego projektu był Konfiturek, któremu bardzo spodobała się owa cerkiew na filmiku, który w internecie wygrzebał Czesio1. W Przeworsku odbiliśmy więc w lewo kierując się na Przemyśl, potem zaś przez Ustrzyki Dolne dotarliśmy do Czarnej.


Obrazek
Konfiturek w akcji w drodze do Ustrzyk Dolnych
fot. Czesio1

Czarna to obecnie duża, bieszczadzka wieś, która w latach 1944-51 należała do ZSRR. Po powrocie w granice Polski ludność wysiedlono w głąb obecnej Ukrainy, a tereny te zasiedlili wygnańcy z Sokalszczyzny. Przybyli oni tu wraz z księdzem Edwardem Godlewiczem z Waręża. Głównie dzięki nim ocalała cerkiew, która od roku 1951 pełni funkcję kościoła rzymskokatolickiego pw. Podwyższenia Krzyża świętego.

Obrazek
Cerkiew w Czarnej
fot. Czesio1

Obecna, drewniana cerkiew została zbudowana w roku 1834 na miejscu poprzedniej, wzmiankowanej w roku 1795. Pokryta jest dwuspadowymi dachami o zróżnicowanych kalenicach. Sanktuarium, nawa i babiniec równej wysokości, kryte dachami siodłowymi. Oryginalnym i uważanym za najefektowniejszy elementem cerkwi jest klasycystyczna fasada z portykiem zwieńczonym trójkątnym szczytem, który opiera się na 6 kolumnach doryckich – wykonanych z drewna.

Obrazek
Cerkiew w Czarnej
fot. Czesio1

Wewnątrz niekompletny, oryginalny ikonostas z 1882 roku.

Obrazek
Ikonostas w cerkwi
fot. Czesio1

W nawie poprzecznej znajdują się przywiezione przez przesiedleńców z Sokala rzeźby ukrzyżowanego Chrystusa, Matki Bożej, św. Jana, Piotra i Pawła, ponadto dwa feretrony malowane na blasze, rzeźbiona grupę Pasji. W bocznych ołtarzach wizerunek św. Mikołaja, Matka Boża Pokrow, w antepedium św. Dymitr oraz Chrzest w Jordanie.
Przy cerkwi dzwonnica drewniana z XXw z dzwonem z roku1886.


Obrazek
Drewniana dzwonnica przy cerkwi
fot. Czesio1

Kilkanaście zachowanych nagrobków na cmentarzu cerkiewnym, m.in. nagrobek proboszcza Markelija Myhułowicza (1836-1904) oraz proboszcza Iljariona Tuny (1845-1919).

Obrazek
Cmentarz za cerkwią
fot. Czesio1

Obok cerkwi współczesny obelisk z pamiątkową tablicą odsłoniętą w roku 2001 w 50 rocznicę przesiedlenia na te tereny ludności polskiej z powiatów hrubieszowskiego i tomaszowskiego.

Obrazek
Obelisk obok cerkwi
fot. Czesio1

Po przeciwnej stronie drewniana rzeźba-pomnik pamięci ofiar pomordowanych na Ziemi Sokalskiej.

Obrazek
Pamięci pomordowanych w czasie II wojny światowej na Ziemi Sokalskiej
fot. Czesio1

Konfiturek korzystając z możliwości rozstawił statyw i robił fotki swoim magicznym aparatem, a Czesio rejestrował pierwszy filmik zlotowy. Nagle z głośników popłynęły dźwięki pieśni poświęconej papieżowi Janowi Pawłowi II - "Polski teolog Karol Wojtyła" w wykonaniu Urszuli Stańczyk. Pusta cerkiew i magiczna muzyka wytworzyły niezwykły klimat tej chwili.
Po krótkim odpoczynku wróciliśmy do Ustrzyk Dolnych skąd przez Lesko i Zagórz dotarliśmy do Komańczy.


Obrazek
W oczekiwaniu na Hankę w Komańczy
fot. Czesio1

Obrazek
Kościółek w Komańczy, tuż przy czerwonym szlaku i drodze do Prełuk
fot. Czesio1

Tam spotkaliśmy czekającą na nas od godziny Hankę i odnalazłszy drogę do Prełuk ruszyliśmy przez piękny las do naszej pierwszej noclegowej bazy na bieszczadzkiej ziemi.
Prełuki to niewielka osada leżąca w dolinie rzeki Osławy. Znajdują się tam już tylko trzy, leżące obok siebie, zabudowania. Ominęliśmy dwa pierwsze i zajechaliśmy do ostatniej.


Obrazek
Chata w Prełukach
fot. Czesio1

Obrazek
Chata w Prełukach
fot. Czesio1

Gospodarzami „Chaty w Prełukach” są przemili państwo Kozłowscy, którzy mieszkają w tej oazie ciszy i spokoju wraz ze swoim kilkuletnim synkiem. Sceneria niezwykle klimatyczna, wokół lasy i góry, a tuż obok wartki nurt płytkiej w tym momencie Osławy. Miejsce idealne na wypoczynek.
Ekipy łódzkiej nie zastaliśmy w obejściu. Jak nam wyjaśnili gospodarze pojechali wehikułem do Duszatyna, skąd prowadził szlak nad Jeziora Duszatyńskie. Nie czekali na nas ponieważ my mieliśmy ten fragment szlaku w planach na jutrzejszy dzień.
Rozpakowaliśmy bagaże w pokoju przeznaczonym dla nas i poszliśmy nad rzeczkę.


Obrazek
Osława
fot. Czesio1

Cudowne, rześkie powietrze, przesycone wonią lasu i wody sprawiło, że szybko zregenerowaliśmy siły po podróży. Wkrótce powrócili Milady z Mirmiłem. Ekipa Bieszczadzka była w komplecie!
Wieczorem siedząc przy ognisku długo jeszcze rozmawialiśmy na różne tematy.


Obrazek
Wieczorne ognisko
fot. Czesio1

Czas płynął jednak nieubłaganie. A ponieważ na dzień jutrzejszy mieliśmy w planach długą drogę do Cisnej, udaliśmy się na spoczynek. Pierwsza noc na bieszczadzkiej ziemi. I do tego w tak wspaniałym, klimatycznym miejscu! Chwilo trwaj!!!
Ostatnio zmieniony 01 lip 2018, 19:32 przez Czesio1, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Konfiturek
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 524
Rejestracja: 10 lip 2013, 20:25
Tytuł: Degustator porzeczek
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 11 razy
Otrzymał podziękowań: 24 razy

Post autor: Konfiturek »

W uzupełnieniu pierwszej części czesiowej relacji:

1. Komańcza:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Reprodukcje tablic informacyjnych przy kościele w Komańczy:
Obrazek

Obrazek

2. Prełuki (będzie więcej zdjęć)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Konfiturek, łącznie zmieniany 5 razy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Dorośli bardzo rzadko przeżywają takie przygody jak Pan Samochodzik. Nie mają na to czasu.
Hanka
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 1920
Rejestracja: 05 maja 2014, 20:31
Tytuł: Hanka
Miejscowość: Brześć Kujawski
Płeć: Kobieta
Podziękował;: 119 razy
Otrzymał podziękowań: 107 razy

Post autor: Hanka »

2. Hanka


Duszatyn, Chryszczata, Wołosań, Bacówka pod Honem


Nocowaliśmy w Prełukach w niezwykłym, magicznym miejscu, w gospodarstwie agroturystycznym u Państwa Kozłowskich. Ten dom, ci ludzie, to co zobaczyłam na zawsze pozostanie w mej pamięci. Miałam wrażenie że czas się zatrzymał, że nie trzeba nigdzie się spieszyć, że wszystkie kłopoty są gdzieś bardzo, bardzo daleko i nie muszę teraz o nich myśleć. O świcie obudził nas śpiew ptaków, żółta kula słońca wyłaniając się zza gór i … kolejno włączające się budziki w komórkach. Rozpoczęła się poranna krzątanina i przygotowania do wymarszu. Pakowaliśmy plecaki, podejmowaliśmy ostatnie decyzje co zabrać a co zostawić, co będzie niezbędne podczas kilkudniowego marszu po górach. Były to ważne decyzje, z resztą swoich bagaży rozstawaliśmy się na całe 3 dni. Następnie zeszliśmy do kuchni by przygotować sobie śniadanie. Spożywaliśmy je w rozświetlonej słońcem salce kominkowej, przyglądając się jednocześnie niezwykłemu jej urządzeniu, pięknym zdjęciom, obrazom, meblom, przeglądając płyty winylowe leżące obok starego adapteru.

Obrazek
Salon "Chaty w Prełukach"
fot. Czesio1

Rozmawialiśmy o czekającym nas dniu, o tym co nas może spotkać na szlaku, co zobaczymy i ile czasu może zająć nam przemarsz. Przed wymarszem ustawiliśmy się jeszcze do wspólnego zdjęcia z naszymi gospodarzami (Edzią, Kondziem, ich synem Igorkiem oraz pieskami)...

Obrazek
Ekipa Bieszczadzka wraz z gospodarzami "Chaty w Prełukach". Czesio1 z drugiej strony obiektywu.
fot. Czesio1

...i wyruszyliśmy w drogę. Na Główny Szlak Beskidzki (czerwony szlak) pierwszego dnia zlotu wybraliśmy się w czwórkę: Konfiturek, Czesio z żoną i ja. Milady z Mirmiłem postanowili poszukać zabytków w tej części Bieszczadów i spotkać się z nami dopiero wieczorem albo w Siekierezadzie lub w Schronisku.

Obrazek
Duszatyn
fot. Czesio1

Gdy weszliśmy na szlak zachłysnęliśmy się pięknem przyrody o rzadko spotykanych walorach krajobrazowych i przyrodniczych.

Obrazek
Początek szlaku z Dusztyna na Chryszczatą
fot. Czesio1

Piękna pogoda i szum wody w strumyku o nazwie Osława czyniły naszą wędrówkę niezwykle przyjemną. Co prawda kilkakrotne pokonanie strumienia w lesie nie było wcale łatwe, niektórzy po przeskakiwaniu po kamieniach mieli wodę w butach ale z niecierpliwością wyglądaliśmy Rezerwatu Zwiezło.

Obrazek
Przeprawa przez Osławę
fot. Czesio1

Obrazek
Przeprawa przez Osławę
fot. Czesio1

Dotarliśmy wreszcie do niego i znajdujących się w nim Jeziorek Duszatyńskich. Co za niezwykłe miejsce. Zauroczony nim był także papież Jan Paweł II . Odwiedzał to miejsce czterokrotnie i pisał o nim pięknie w dramacie „Przed sklepem jubilera”: „Nie zapomnę nigdy tych jeziorek, co zaskoczyły nas po drodze jakby dwie cysterny niezgłębionego snu. Nam również bardzo się tam podobało i postanowiliśmy odpocząć tam chwilkę. Konfiturek nie odpoczywał tylko uwieczniał to cudo na zdjęciach, rozstawiając statyw i pstrykając setki fotek.

Obrazek
Jeziorko Duszatyńskie
fot. Czesio1

Obrazek
Obelisk pamięci 100-lecia powstania jezior Duszatyńskich
fot. Czesio1

Ruszyliśmy w dalszą drogę. Szlak prowadził nas stromo pod górę. Cały czas pod górę … i cały czas stromo. Nie było to łatwa wspinaczka, często brakowało tchu i trzeba było odpoczywać.

Obrazek
Cmentarz wojenny na Chryszczatej
fot. Czesio1

Ale Chryszczata została zdobyta. Rozpoznajemy ją po betonowym słupie wysokim na 7,85m. Usiedliśmy przy stoliku by zjeść zapasy znajdujące się w plecakach. Czesio umilał nam czas czytając fragment samochodzikowej książki o tym, jak harcerze wspinali się na tą niedostępną, porośniętą chaszczami górę. Na szczycie krzyżują się ze sobą szlaki niebieski na Suliłę i zielony do Bystrego, można także żółtym szlakiem dojść do bazy namiotowej w Rabem.

Obrazek
Chryszczata
fot. Czesio1

My ruszyliśmy w dalsza drogę obniżającym się grzbietem szlakiem czerwonym.

Obrazek
Szlak z Chryszczatej na Wołosań
fot. Czesio1

Po drodze mijaliśmy kilka brzozowych krzyży na odnalezionych mogiłach walczących tu żołnierzy.

Obrazek
Krzyż brzozowy przy szlaku z Chryszczatej
fot. Czesio1

Kolejnym naszym przystankiem była Przełęcz Żebrak. (Nazwa ta nawiązuje do mogiły, jaka istniała na przełęczy jeszcze przed I wojną światową. Był to grób nędzarza zbierającego jałmużnę w okolicznych wioskach. Pewnej zimy podczas odpoczynku na przełęczy zasłabł i zmarł. Obecnie przez siodło prowadzi żwirowo-asfaltowa droga z Rabego do Mikowa.) Gdy odpoczywaliśmy w drewnianej chatce Czesiu kusił, by zrezygnować z dalszego marszu, zadzwonić po Pana Kozłowskiego, u którego nocowaliśmy i poprosić Go, by przyjechał po nas samochodem.

Obrazek
Drewniana wiata na Przełęczy Żebrak
fot. Czesio1

Mimo zmęczenia i południowego upału stwierdziliśmy, ze skoro zdobyliśmy Chryszczatą to nic strasznego nie spotka nas już po drodze. W jakim wielkim byliśmy błędzie. Ledwie wyruszyliśmy znów na szlak droga zaczęła mocna piąć się znów w górę. Z dużym trudem zdobywamy kolejne wzniesienia: Jaworne następnie Wołosań (1071 m)...

Obrazek
Na Wołosaniu
fot. Czesio1

...oraz ostatni szczyt na tym odcinku Hon (820 m). Tu szlak skręca w lewo i prowadzi bardzo ostro w dół, do wyciągu narciarskiego i celu naszej wędrówki czyli bacówki PTTK w Cisnej.

Obrazek
Bacówka pod Honem
fot. Czesio1

Przed schroniskiem czekała już na nas kolejna Forowiczka przybyła na zlot Ace79. Po powitaniu marzyliśmy już tylko o bigosie, kąpieli i łóżku. Wszystko to otrzymaliśmy. Podczas posiłku Konfiturek, który miał bardzo fajny zegarek mierzący wszystko informował nas ile przebyliśmy kilometrów, jak strome wzniesienia pokonaliśmy, ile straciliśmy kalorii, normę dzienną wysiłkową oraz ile kroków zrobiliśmy. Byliśmy z siebie bardzo dumni słysząc te cyfry. Wiedzieliśmy jedno: Bieszczady są piękne.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Hanka, łącznie zmieniany 3 razy.
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 8827
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 47 razy
Otrzymał podziękowań: 366 razy

Post autor: TomaszK »

Nie wiem czy można zamieszczać komentarze w obrębie relacji, ale jeżeli tak, to chciałem powiedzieć, że jedyne czego Wam zazdroszczę, to tych Jeziorek Duszatyńskich. Nie tyle ze wzgledu na ich urok, ile raczej na ich niesamowitą genezę. Huknęło, zawrzało i zgasło ! I to nie w jakiejś zamierzchłej przeszłości geologicznej, ale raptem sto lat temu. To chyba jedyne takie miejsce w Polsce.
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

TomaszK pisze:Nie wiem czy można zamieszczać komentarze w obrębie relacji, ale jeżeli tak, to chciałem powiedzieć, że jedyne czego Wam zazdroszczę, to tych Jeziorek Duszatyńskich. Nie tyle ze wzgledu na ich urok, ile raczej na ich niesamowitą genezę. Huknęło, zawrzało i zgasło ! I to nie w jakiejś zamierzchłej przeszłości geologicznej, ale raptem sto lat temu. To chyba jedyne takie miejsce w Polsce.
Nie tylko można ale wręcz trzeba zamieszczać komentarze!
Tak, geneza tych Jeziorek jest niesamowita. Dlatego dobrze, że tamtędy przebiega Główny Szlak Beskidzki bo dzięki temu wielu turystów ma okazję zobaczyć ten cud natury.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Ace79
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 57
Rejestracja: 18 sty 2015, 20:49
Miejscowość: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Ace79 »

3. Ace79


Połonina Wetlińska


Z Cisnej, gdzie nocowaliśmy, do Wetliny, gdzie mieliśmy rozpocząć naszą dzisiejszą wędrówkę, dostaliśmy się dzięki wehikułowi i sprawnej pani kierowcy?/ kierownik?/ kierownicy?/ kierowczyni?... a może tak - dzięki Milady. Nie opiszę wam tej drogi, z pewnością była malownicza (jak to w Bieszczadach), niestety nie widziałam jej, ponieważ byłam zawalona bagażami, które zostały zabrane w pierwszej turze wraz ze mną i Konfiturkiem. Reszta wycieczki (Hanka, Milady z Mirmiłem oraz Czesio1 z małżonką Agnieszką) dojechała po niedługim czasie.
Pełni zapału – Milady, Mirmił i ja, gdyż ominęła nas wczorajsza 22km trasa i pełni nadziei, że dziś się tak nie umordują – Hanka, Agnieszka, Czesio1 i Konfiturek, wyruszyliśmy ku Połoninie Wetlińskiej i schronisku „Chatka Puchatka”, która była naszym dzisiejszym celem.


Obrazek
Ekipa Bieszczadzka gotowa do wyjścia na szlak na Połoninę Wetlińską
fot. Czesio1

Dziarsko ruszyliśmy żółtym szlakiem przez bukowy las kierując się do Przełęczy Orłowicza. Droga wiodła, nie wiedzieć czemu pod górę, lecz zamiast wypatrywać szczytu patrzyliśmy raczej pod nogi, coby się nie przewrócić o jakiś wystający korzeń czy kamlot. Co kilkanaście kroków upatrywaliśmy dogodnego miejsca na „zastawkę” (przystanek), aby złapać oddech, ugasić pragnienie i zetrzeć pot z czoła.

Obrazek
Ace79 na kolejnej "zastawce"
fot. Czesio1

W końcu, po godzinie lub dłużej, las się skończył i wyszliśmy na smagane wiatrem połoniny.

Obrazek
Połonina Wetlińska
fot. Czesio1

Nie wiem jak reszta wycieczki, ale ja jak tylko zobaczyłam szerokie siodło Przełęczy Orłowicza, mimo zmęczenia, pognałam jak na skrzydłach z przygniatającym plecakiem te kilka metrów w górę, po wysokich drewnianych progach i wystających skałkach, żeby jak najszybciej zdjąć to dziadostwo z pleców i dać odpocząć ramionom.

Obrazek
Połonina Wetlińska
fot. Czesio1

Reszta wycieczki chyba myślała podobnie, bo jak dotarłam na miejsce już gnietli trawkę własnymi, umęczonymi ciałami. Nie omieszkałam i ja kawałka połoniny wygnieść.
Kiedy serce złapało normalny rytm, oddech wrócił do normy, a oczu nie zalewał pot, rozejrzałam się dokoła i stwierdziłam, że warto było się tak umęczyć, aby ujrzeć taaaakie widoki.


Obrazek
Panorama z Połoniny Wetlińskiej
fot. Czesio1

Z Przełęczy Orłowicza szliśmy czerwonym szlakiem biegnącym łagodnie szczytami, podziwiając piękno przyrody.

Obrazek
Czerwony szlak Połoniną Wetlińską
fot. Czesio1

Po drodze, która była teraz całkiem przyjemnym spacerem (prawie, gdyby nie te ciężkie plecaki i sprzęt fotograficzny) mijamy po prawej szczyt Hnatowego Berda, przechodzimy przez szczyt Osadzki Wierch (1253m n.p.m.), skąd mamy piękny widok na najwyższy z wierzchołków Połoniny Wetlińskiej – Roh (1255m n.p.m.) i pomału dotarliśmy do miejsca przeznaczenia – Hasikowej Skały (1228m n.p.m.), gdzie znajduje się słynne schronisko „Chatka Puchatka”.

Obrazek
Szlak Połoniną Wetlińską
fot. Czesio1

Obrazek
Schronisko "Chatka Puchatka"
fot. Czesio1

Tu byliśmy świadkami akcji ratunkowej śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który zgarnął ze szlaku osłabione dziewczę – mam nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało, ale za to jaka przygoda!

Obrazek
Helikopter nad Połoniną Wetlińską
fot. Czesio1

Jeśli chodzi o samo schronisko, to warunki w nim były spartańskie. To, że nie będzie bieżącej wody – wiedzieliśmy, że nie będzie prądu – wiedzieliśmy, że wychodek na zewnątrz – wiedzieliśmy, mimo wszystko spodziewaliśmy się czegoś lepszego i milszej obsługi, niż ekscentryczna pani Dorotka.

Obrazek
Schronisko "Chatka Puchatka"
fot. Czesio1

Obrazek
Schronisko "Chatka Puchatka"
fot. Czesio1

Zbiorowa sala sypialna mieściła się na poddaszu przytulnie z zewnątrz wyglądającej chatki. Pomieszczenie: ok. 3,5m x 3,5m, przy lewej i prawej ścianie prycze (na dole 2-osobowe, na górze 1-osobowe) w sumie 11 miejsc noclegowych, w szczycie okienko, środek salki prawie cały zajęty przez biegnący z dołu do góry komin, który skutecznie utrudniał dostęp światła do połowy pomieszczenia, na podłodze nie pierwszej świeżości linoleum i to wszystko.

Obrazek
Noclegownia w "Chatce Puchatka"
fot. Czesio1

Obrazek
Noclegownia w "Chatce Puchatka"
fot. Czesio1

Z drugiej strony, cóż więcej potrzeba strudzonym (i przepoconym) po górskich wędrówkach turystom? Właśnie, chociażby prysznica. I tu żeby podnieść się na duchu, przytoczyliśmy sobie pare starych, polskich porzekadeł: „Mądrzy ludzie żyją w brudzie”, „Częste mycie skraca życie”, „Mycie nóg to Twój wróg” i w końcu „Gdzie śmierdzą wszyscy, nie czuć nikogo” i poszliśmy spać. Spaliśmy niedługo lub wcale, gdyż do naszej sali wpadło kilka osób świecąc latarkami po oczach i szukając wolnych pryczy, a ulokowawszy się smacznie zaczęli chrapać, co skutecznie spędziło sen z powiek niektórym z nas.
Ja, pomimo tego, że zajmowałam pryczę, na której spał Tony Halik i należałam do tych co się wyspali, z wielką radością opuszczałam Chatkę Puchatka. Nie zauważyłam też, żeby reszta się ociągała, ale coś czuję, że Czesio1 jeszcze tam wróci... po czapkę :)
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Ace79, łącznie zmieniany 2 razy.
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 8827
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 47 razy
Otrzymał podziękowań: 366 razy

Post autor: TomaszK »

Ace79 pisze:Ja, pomimo tego, że zajmowałam pryczę, na której spał Tony Halik ...
Czyżby był na niej napis "Tu byłem, Tony Halik" ? :-D
Ace79
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 57
Rejestracja: 18 sty 2015, 20:49
Miejscowość: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Ace79 »

TomaszK pisze:
Ace79 pisze:Ja, pomimo tego, że zajmowałam pryczę, na której spał Tony Halik ...
Czyżby był na niej napis "Tu byłem, Tony Halik" ? :-D
Dokładnie tak było. Skoro sama Elżbieta Dzikowska wspominała o tym schronisku, w którejś ze swoich książek, to nie śmiem mniemać, że to żart ;)
Awatar użytkownika
Mirmił
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 37
Rejestracja: 10 wrz 2013, 09:30
Tytuł: Ogórkowianin
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Mirmił »

4. Mirmił


Połonina Caryńska


Wyspani, wypoczęci i umyci z żalem opuszczaliśmy przytułek, to znaczy schronisko PTTK Chatka Puchatka ".

Obrazek
Ekipa Bieszczadzka gotowa do wyjścia na szlak na Połoninę Caryńską
fot. Czesio1

Przed Nami malownicza Połonina Caryńska (1297 m. n.p.m). Wytęsknieni za zdobyczami cywilizacji równym i stanowczym krokiem ruszyliśmy czerwonym szlakiem do przodu.

Obrazek
Czerwony szlak do Brzegów Górnych
fot. Czesio1

Przewidywany czas przejścia to około 5 godzin, ale nikt nie myślał ani o czasie ani o wysiłku jaki mieliśmy włożyć w wędrówkę. Widoki rekompensowały wszystkie dotychczasowe niedogodności i Panią Dorotkę.

Obrazek
Widok z Połoniny Wetlińskiej
fot. Czesio1

Dzięki temu, że wyruszyliśmy z Chatki Puchatka wcześnie rano mieliśmy praktycznie szlak cały dla siebie spotykając po drodze nieliczne grupki koneserów bieszczadzkich krajobrazów.
Pewnie spytacie się, czy nie baliśmy się Bieszczadzkich Zakapiorów. Otóż nie! Był z Nami superbohater Bieszczad, Człowiek Energia - pół człowiek pół panel słoneczny, w którego na czas marszu wcielił się Konfiturek, wywołujący żywe dyskusje swoim niecodziennym wyglądem (obwieszony panelami słonecznymi+aparatem+stelażem) wśród gawiedzi na szlaku.


Obrazek
Objuczony sprzętem Konfiturek dzielnie mknie do przodu
fot. Czesio1

Obrazek
Szlak na Połoninę Caryńską
fot. Czesio1

Obrazek
Widok z Połoniny Caryńskiej
fot. Czesio1

Częste postoje pozytywnie wpływały na nasze samopoczucie, tak więc bez problemów doszliśmy do Ustrzyk Górnych. Ace79 oraz ja poznaliśmy po drodze nowych przyjaciół (kleszcze), których zabraliśmy do schroniska /baru "Kremenaros" (ciekawostka z wikipedii: W dwóch rankingach schronisk górskich PTTK ogłoszonych w sierpniu 2009 i 2011 przez pismo N.p.m., "Kremenaros" znalazł się w piątce najniżej ocenionych. Określono go jako "chyba najmniej schroniskowy ze wszystkich obiektów PTTK").

Obrazek
"Kremenaros" w Ustrzykach Górnych
fot. Czesio1

Dla wszystkich poza mną "Kremenaros" był końcem podróży na ten dzień, ja musiałem pokonać jeszcze trasę 17 kilometrów do Wetliny po samochód. Reszta wesołej ferajny mogła skorzystać z prysznica, zjeść ciepłą strawę i ugasić pragnienie zimnym piwem.
Bieszczadzkie Anioły mi jednak sprzyjały i już po kilku kilometrach marszu udało mi się złapać stopa do Wetliny. To był dobry dzień dla Nas wszystkich.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Mirmił, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
...zasadź na moim grobie orchidee...
Awatar użytkownika
misia
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 1244
Rejestracja: 10 lip 2013, 22:32
Miejscowość: miasto Łódź
Płeć: Kobieta
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: misia »

Mirmił pisze: [...]
Był z Nami superbohater Bieszczad, Człowiek Energia - pół człowiek pół panel słoneczny, w którego na czas marszu wcielił się Konfiturek, wywołujący żywe dyskusje swoim niecodziennym wyglądem (obwieszony panelami słonecznymi+aparatem+stelażem) wśród gawiedzi na szlaku.
[...]
Ciekawe, czy chciało mu się wstać na wschód słońca na Wetlińskiej, jak już tyle sprzętu zatargał g;)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
"Praw­da leży pośrod­ku - może dla­tego wszys­tkim za­wadza" - Arystoteles
Konfiturek
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 524
Rejestracja: 10 lip 2013, 20:25
Tytuł: Degustator porzeczek
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 11 razy
Otrzymał podziękowań: 24 razy

Post autor: Konfiturek »

Załapał się i na wschód i na zachód :)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Dorośli bardzo rzadko przeżywają takie przygody jak Pan Samochodzik. Nie mają na to czasu.
Awatar użytkownika
Mirmił
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 37
Rejestracja: 10 wrz 2013, 09:30
Tytuł: Ogórkowianin
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Mirmił »

Konfiturek pisze:Załapał się i na wschód i na zachód :)
Konfiturku, ja Cię podziwiam, że chciało Ci się czekać na zachód słońca przy Chatce Puchatka. Pogoda nie sprzyjała na takie rozrywki...
A co do wschodu, to z naszego pokoju nie tylko Ty się załapałeś na ten event ;-) Miałeś chyba towarzystwo?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
...zasadź na moim grobie orchidee...
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16384
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 386 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

5. Czesio1


Ustrzyki Górne, Myczkowce


Czwartek powitał nas orzeźwiającym porankiem. Po kilku upalnych dniach w nocy spadł deszcz, a nawet zagrzmiało. Rano jeszcze siąpił delikatny kapuśniaczek, ale miejscami przejaśniało się co zapowiadało niewątpliwą poprawę pogody.
Ekipa bieszczadzka, przed dotarciem do bazy noclegowej głównej części zlotu, miała dziś do zdobycia na deser najwyższy szczyt pasma górskiego po polskiej stronie granicy leżącego czyli Tarnicę (1346m n.p.m.). Plan był bowiem nakreślony jeszcze długopisem Baśki na kartach książki "PS i Tajemnica tajemnic". Pozwolę sobie zacytować:

"Wędrowaliśmy więc po Bieszczadach naszymi długopisami. Baśka prowadził go po górskich pasmach, zaczynając od Chryszczatej i Wołosania, poprzez Habkowce (...).
Był to szlak przez niemal bezludne okolice, wspaniałe lasy, dzikie ustronia pełne zwierza i górskich strumyków o przeczystej wodzie.
Szlak dla wytrwałych i silnych, bo trzeba przecież przez te górskie ostępy nieść na plecach namioty, śpiwory, kuchnię polową i żywność.
— A z Ustrzyk Górnych, panie Tomaszu — kontynuował Baśka swój trudny marsz — zrobimy jeszcze wycieczkę na Szeroki Wierch, Tarnicę(...)"


Zdobyliśmy Chryszczatą, przeszliśmy dalej czerwonym szlakiem na Wołosań i dalej do Cisnej. Stało się dokładnie tak jak opisał w swoim dzienniku Baśka:

"Przebyliśmy szmat drogi. Przez Połoninę Wetlińską i Połoninę Caryńską dostaliśmy się do Ustrzyk Górnych".

I kiedy wszyscy spoczywali w objęciach Morfeusza, śniąc o zdobyciu dachu Bieszczad czyli Tarnicy, bies z czadów postanowił popsuć zlotowiczów plany. On to a nie kto inny sprawił, że w nocy lunął deszcz a zza okna co chwilę słychać było grzmoty. W szeregi ekipy bieszczadzkiej wdarło się po przebudzeniu zniechęcenie. Z powątpiewaniem spoglądaliśmy w zachmurzone niebo, niektórzy narzekali na zmęczenie, na ból nóg, czy też na kiepskie na wędrówkę w taką pogodę buty. Koniec końcem zapadła decyzja, że odpuszczamy Tarnicę.
Bies z czadów osiągnął zamierzony cel. Ale czy aby na pewno? Przecież w książce wyraźnie było napisane:

"(...) a potem wzdłuż szosy, rezygnując ze zdobycia (...) Tarnicy — bo okazało się, że nie wszyscy z nas nadają się do wędrówki po górach (...)"

I Czesio tak sporządził plan bieszczadzkiej eskapady, żeby słowo stało się ciałem. Od samego początku wiedział, że Tarnicy nie zdobędziemy ale nie chciał psuć zabawy pozostałym uczestnikom wędrówki, nie wyprowadzał ich z błędu. Niech myślą, że plan nie został wykonany, niech trwają w przekonaniu, że Czesiowi żal Tarnicy, że smutno z powodu fiaska ostatniego dnia. Niech mają pretekst by jeszcze tu kiedyś wrócić i zdobyć najwyższy szczyt.
Spakowaliśmy nasz dobytek i opuściliśmy pokój w schronisku PTTK Kremenaros w Ustrzykach Górnych. Przed wyjazdem postanowiliśmy jeszcze posilić się w barze i dokonać zakupu zakapslowanych pamiątek miejscowej produkcji.


Obrazek
Bar "Kremenaros"
fot. Czesio1

Następnie podzieliliśmy się na dwie grupy. Ace79, Agnieszka i Konfiturek zostali w barze by oczekiwać na pozostałych, a Milady z Mirmiłem zabrali do swojego wehikułu Hankę i Czesia by podwieźć ich do Prełuk, gdzie zostały ich samochody.

Obrazek
Budynek nieczynnego schroniska ekologicznego w Komańczy
fot. Czesio1

Po około godzinie jazdy znowu mieliśmy okazję spotkać się z naszymi przemiłymi gospodarzami naszego pierwszego noclegu na bieszczadzkiej ziemi.

Obrazek
Ekipa Bieszczadzka z gospodarzami "Chaty w Prełukach"
fot. Czesio1

Tu znowu rozdzieliliśmy się. Milady z Mirmiłem ruszyli na poszukiwanie kolejnych zapomnianych miejsc w okolicy, Hanka wyruszyła do naszej głównej bazy noclegowej w Myczkowcach a Czesio1 udał się w powrotną drogę do Ustrzyk Górnych by zabrać oczekujących tam przyjaciół.

Obrazek
Gospodarstwo Agroturystyczne "Na Górce" w Myczkowcach
fot. Czesio1

Opuściliśmy Ustrzyki Górne kierując się w stronę Ustrzyk Dolnych. W miejscowości Czarne skręciliśmy w lewo i najkrótszą drogą dojechaliśmy do bazy w Myczkowcach. Zastaliśmy tam już wypoczywająca Hankę i po zakwaterowaniu się oczekiwaliśmy na przyjazd pozostałych Zlotowiczów.

Obrazek
Gospodarstwo Agroturystyczne "Na Górce" w Myczkowcach
fot. Czesio1

Obrazek
Gospodarstwo Agroturystyczne "Na Górce" w Myczkowcach
fot. Czesio1

Obrazek
Gospodarstwo Agroturystyczne "Na Górce" w Myczkowcach
fot. Czesio1

Obrazek
Gospodarstwo Agroturystyczne "Na Górce" w Myczkowcach
fot. Czesio1
Ostatnio zmieniony 01 lip 2018, 19:52 przez Czesio1, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11645
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 241 razy
Otrzymał podziękowań: 198 razy

Post autor: johny »

6. johny


Spacer po Myczkowcach


Nadeszła wreszcie ta chwila, w której „dwa obozy” zlotowiczów miały spotkać się razem w Myczkowcach. Ekipa górska dziarsko zameldowała się z rana w miejscu docelowego pobytu, gospodarstwie agroturystycznym „Na górce” a następnie dojeżdżały sukcesywnie kolejne ekipy. Po serdecznych uściskach i powitaniach zlotowicze w jakże dobrych nastrojach udali się na krótki rekonesans Myczkowców przy okazji chcąc posilić swoje nadwątlone nieco żołądki.

Obrazek
Czas na pierwszy wspólny posiłek
fot. johny

Wybór jadłodajni nie był chyba zbyt fortunny bo cała procedura zamawiania, oczekiwania i spożywania wiktuałów zamknęła się w sumie bodajże 2 godzin.

Obrazek
W oczekiwaniu na wiktuały
fot. johny

Ale wszystko dobre co się dobrze kończy. Najedzeni i napojeni trunkami wszelakimi ekipa forowa udała się na koronę zapory myczkowieckiej…

Obrazek
Zapora w Myczkowcach
fot. Czesio1

Obrazek
Zapora w Myczkowcach
fot. Czesio1

Obrazek
Zapora w Myczkowcach
fot. Czesio1

…a następnie do cudownego źródełka w Zwierzyniu.

Obrazek
Drogowskaz do cudownego źródełka
fot. Czesio1

Obrazek
Jeszcze jedna mała górka...
fot. Czesio1

Obrazek
...i dotarliśmy do cudownego źródełka
fot. Czesio1

Obrazek
Przy cudownym źródełku w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Obrazek
Przy cudownym źródełku w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Obrazek
Przy cudownym źródełku w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Obrazek
Athenais, Ace79 i Milady
fot. Czesio1

Obrazek
Agnieszka, Konfiturek, johny i Hanka
fot. Czesio1

Pogoda i humory dopisywały, jednak na niektórych facjatach widać było trudy przemierzania bieszczadzkich szlaków i połonin. Dlatego bez zbędnej już zwłoki wrócili wszyscy razem do bazy noclegowej, aby po primo, przywitać ostatnich zlotowiczów w postaci Vdl z rodziną, a po secundo, zacząć pracę przy przygotowaniu rzeczy niezbędnej dla każdego zlotu a mianowicie ogniska.
Pewne problemy z tym były ale jak to się mówi dla chcącego nie ma nic trudnego i już wkrótce wesoło zaskwierczało palące się na ognisku drewno…
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez johny, łącznie zmieniany 2 razy.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
ODPOWIEDZ