Zlot świętokrzyski
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16444
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
Nie jeszcze nie wszystkie. Hanka obiecała że dziś jeszcze wrzuci krótką relację z zakończenia zlotu.TomaszK pisze:Ale sypnęło relacjami ! To już chyba wszystkie ?
Nabrałem ochoty, żeby w drodze powrotnej z nad morza wstąpić do Bocheńca.
Ale nadal czekam na relacje od Vasco i PiTTa. Jak już napisałem ostateczny termin to koniec września. Po tym czasie wysyłam komornika, który zajmie konta obu Panom.
-
- Zlotowicz
- Posty: 1925
- Rejestracja: 05 maja 2014, 20:31
- Tytuł: Hanka
- Miejscowość: Brześć Kujawski
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 121 razy
- Otrzymał podziękowań: 107 razy
16. Hanka
Zakończenie zlotu
W oczekiwaniu na tą najmniej przyjemną część zlotu czyli pożegnanie, nasz ranny forowy ptaszek czyli Eksplorator, raz jeszcze udał się na obchód terenu naszej bazy noclegowej. Ośrodek Wypoczynkowy „Ptaszyniec” pięknie się prezentował o poranku i aż żal było stad wyjeżdżać.
Ośrodek Wypoczynkowy "Ptaszyniec"
fot. Eksplorator63
Ośrodek Wypoczynkowy "Ptaszyniec"
fot. Eksplorator63
Ośrodek Wypoczynkowy "Ptaszyniec"
fot. Eksplorator63
Ośrodek Wypoczynkowy "Ptaszyniec"
fot. Eksplorator63
Ośrodek Wypoczynkowy "Ptaszyniec"
fot. Eksplorator63
Ośrodek Wypoczynkowy "Ptaszyniec"
fot. Eksplorator63
Ośrodek Wypoczynkowy "Ptaszyniec"
fot. Eksplorator63
Ośrodek Wypoczynkowy "Ptaszyniec"
fot. Eksplorator63
Na niedzielny poranek nie zaplanowaliśmy już żadnych atrakcji. Bez pośpiechu natomiast słuchając ptasich treli zjedliśmy na tarasie ostatnie wspólne śniadanie (oczywiście nieśmiertelną jajecznicę na kiełbasie), posprzątaliśmy nasze domki i zaczęliśmy się żegnać i odjeżdżać.
Ostatnie rozmowy o poranku Hanki z Czesiem
fot. Eksplorator63
Nieśmiertelna jajecznica na kiełbasie na pożegnalne śniadanie
fot. Czesio1
Stolik przy domkach już opustoszał
fot. Psycholog
Ostatnia zlotowa grupówka
fot. Psycholog
Do zobaczenia...
fot. kadr z filmu zlotowego
Jako ostatni opuścił gościnne, świętokrzyskie okolice golf Hanki. Zabieraliśmy ze sobą piękne wspomnienia, niesamowite wrażenia i przekonanie o tym, że na kolejnym zlocie znów spotkamy się w większym gronie by móc przeżywać wspaniałe przygody.
-
- Zlotowicz
- Posty: 565
- Rejestracja: 24 sie 2016, 21:16
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 2 razy
- Otrzymał podziękowań: 43 razy
Tak, zalegam. Niestety, mam pewne komplikacje, bo dziś mi padło auto w Krakowie i jutro, mam nadzieję, będzie naprawiane. Wracam do domu w środę i mam rocznicę ślubu, więc sami wiecie. Wnoszę o jeden dodatkowy dzień.
Miałem relację pisać tutaj, ale... d..a, nie wyszło, klienci się wściekli i dzwonią
PS. Czy komornik zajmie też długi?
Miałem relację pisać tutaj, ale... d..a, nie wyszło, klienci się wściekli i dzwonią
PS. Czy komornik zajmie też długi?
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16444
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
Jeśli obiecasz że napiszesz to do piątku zaczekam. Ale to tak już ostatecznie. Potem wysyłam komornika który nie tylko nie zajmie Twoich długów ale dołoży jeszcze mojeVasco pisze:Tak, zalegam. Niestety, mam pewne komplikacje, bo dziś mi padło auto w Krakowie i jutro, mam nadzieję, będzie naprawiane. Wracam do domu w środę i mam rocznicę ślubu, więc sami wiecie. Wnoszę o jeden dodatkowy dzień.
Miałem relację pisać tutaj, ale... d..a, nie wyszło, klienci się wściekli i dzwonią
PS. Czy komornik zajmie też długi?
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16444
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
Potwierdzam, że otrzymałem. Jeszcze tylko dodać zdjęcia i można opublikować.Vasco pisze:Wysłane. Najważniejsze, że przed PiTTem
Dzięki Vasco.
Ostatnio zmieniony 02 paź 2020, 15:00 przez Czesio1, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zlotowicz
- Posty: 565
- Rejestracja: 24 sie 2016, 21:16
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 2 razy
- Otrzymał podziękowań: 43 razy
13. Vasco
Wizyta u pani Ireny w Zajączkowie
Obejrzenie Niekłaju zabrało nam mniej czasu niż to było zaplanowane, a że kolejnego dnia mieliśmy obejrzeć Wilczków/Zajączków, to po drodze postanowiłem zrobić krótki rekonesans. Domyślałem się, że wszyscy raczej nie będą zainteresowani szukaniem lokacji z filmu, więc postanowiłem zrobić to sam, aby podczas zwiedzania grupowego móc przedstawić już wyniki mego śledztwa.
Na pierwszy ogień poszedł najważniejszy budynek z filmu, a więc szkoła. Budynek znany mi wcześniej z Google Maps przypominał bardziej Tysiąclatkę niż częściowo kamienny budynek z ekranu telewizyjnego. Uznałem, że to pewnie znacznie nowszy obiekt, a przy odrobinie szczęścia stara szkoła jeszcze gdzieś stoi. W najgorszym wypadku dowiem się gdzie stała. Poszukiwania były dość długie. Jestem prawie pewien, że przejechałem wszystkie ulice Zajączkowa, także te, które łączyły krańce wsi, a przebiegały polami i lasem.
Nie znalazłem nie tylko budynku ale nawet nie natrafiłem na zbyt wiele pustych działek, które mogłyby sugerować, że są śladem po rozbiórce. Szkoła to jednak obiekt państwowy, więc raczej było mało prawdopodobne, aby stał w tym miejscu dom mieszkalny, chyba, że komunalny. Ale takowy byłby raczej wielorodzinny... Na nic podejrzanego się nie natknąłem.
Postanowiłem „zasięgnąć języka”. Zatrzymałem wehikuł w centrum wsi, naprzeciwko „nowej” szkoły. Niedaleko zauważyłem starszą panią, która pielęgnowała obejście wokół domu. Podszedłem i... nie mogłem lepiej trafić. Pani Irena natychmiast wyprowadziła mnie z błędu. Nowa szkoła to przebudowany stary budynek. Przebudowany już co najmniej trzy razy, przez co zatracił jakiekolwiek podobieństwo do oryginału. Potwierdziła także, że w budynku znajdowała się siedziba gminy i poczta.
Szkoła Podstawowa w Zajączkowie
fot. Vasco
„Nad wejściem do szkoły obok tabliczki: „Szkoła Podstawowa w Wilczkowie” wisi bowiem druga, z napisem: „Prezydium Gminnej Rady Narodowej”, a pod nią jeszcze jedna: „Agencja Pocztowo–Telegraficzna w Wilczkowie”. To znaczy, że szkoła ma sublokatorów.”
Okazało się także, że sama była statystką w filmie i przekazała mi kilka ciekawostek z planu. Po około pół godzinie pożegnałem się i poprosiłem o spotkanie z całą grupą następnego dnia. Zgodziła się.
Udałem się do samochodu, który wywołał pewne poruszenie z budynku obok którego był zaparkowany. Zapewne obcą rejestracją. Podszedłem do osób, które tam się znajdowały, celem zdobycia kolejnych informacji. Okazało się, że trafiłem do niewielkiego budynku lokalnej biblioteki. Mili państwo poinformowali mnie o tym, że w miejscu, w którym się ona znajduje, wcześniej stały budynki gminne, których budowa była zapowiedziana w książce.
„Dopiero niedawno zaczęto zwozić cegłę na budowę siedziby Gminnej Rady Narodowej i poczty, która ma stanąć po drugiej stronie szosy.”
Pozwolono mi także sfotografować stronę z kroniki biblioteki.
Strona kroniki biblioteki w Zajączkowie
fot. Vasco
Kolejnego dnia zgodnie z zapowiedzią (chociaż o nieco innej godzinie niż wstępnie nas umówiłem), udaliśmy się do pani Ireny.
Vasco prezentuje Zlotowiczom budynek szkoły w Zajączkowie
fot. kadr z filmu zlotowego
Winnetou przy kamieniu upamiętniającym 700-lecie
wsi Zajączków
fot. Winnetou
Kamień upamiętniający 700-lecie wsi Zajączków
fot. kadr z filmu zlotowego
Vasco u furtki posesji pani Ireny
fot. kadr z filmu zlotowego
Vasco u furtki posesji pani Ireny
fot. Winnetou
Dom pani Ireny w Zajączkowie
fot. kadr z filmu zlotowego
Chyba nie do końca uwierzyła mi dzień wcześniej w zapewnienia iluż osób może się spodziewać, bo początkowo zaproponowała, abyśmy usiedli i porozmawiali w domu. Na szczęście dała się przekonać do pobytu w ogrodzie. Szybko przenieśliśmy ławki w nieco bardziej zacienione miejsce i zanurzyliśmy się w Jej wspomnieniach.
Zlotowicze na ławkach w cieniu posesji pani Ireny
fot. Winnetou
Potwierdziła nam podstawowe fakty dotyczące kręcenia „Tajemnicy dzikiego szybu” w Zajączkowie. Znaczna część ujęć była nakręcona w oryginalnych, opisanych miejscach: przestrzeń przed i wnętrze szkoły, tj. klasa i charakterystyczna klatka schodowa.
Ekipa filmowa zamieszkała w majątku po szlachcicu Łaszczyńskim, dawnym właścicielu kopalni. Film kręcono od czerwca do jesieni.
Zlotowicze wsłuchani w opowieści pani Ireny
fot. kadr z filmu zlotowego
Usłyszeliśmy także o trzydniowym nagrywaniu występów orkiestry, którego żaden fragment nie pojawił się w filmie. Potwierdzono nam również, że widoczna na ekranie para młoda to mieszkańcy wsi, podobnie jak pędząca straż pożarna w scenie ścigania chłopców. Jednym ze strażaków był mąż pani Ireny.
Miejscowe dzieci także miały swój udział w filmie. Zagrały większość uczniów szkoły, rzucanie snopkami w stodole, a jedna z dziewczynek większość dnia przepędzała gęsi z jednej strony na drugą.
Okazało się także, że rok po zdjęciach w Zajączkowie wybuchł spory pożar, który strawił 39 gospodarstw, w tym także pani Ireny. Na szczęście ofiar w ludziach nie było, a domy odbudowano.
Także wiele faktów, które zostały opisane z powieści a nie miały bezpośredniego przełożenia na akcję, także się potwierdziła.
„Na razie jednak, jak powiedziałem, szkoła ma sublokatorów i w całym dużym budynku zajmuje tylko trzy izby – dwie na górze, jedną na dole – no i lekcje muszą się odbywać na dwie zmiany: przed południem klasy starsze, po południu – młodsze.”
Zgadzało się z rzeczywistością także wynajęcie drugiego budynku.
„Tylko siódmacy nie mają tych zmartwień. Ich klasa znajduje się o sto metrów od właściwego budynku szkolnego, w starej chałupie dzierżawionej od Osucha, który po wojnie przeniósł się do nowej. Trochę tu ciemno i ciasno, ale za to nikt nie przeszkadza.”
Zlotowicze wsłuchani w opowieści pani Ireny
fot. Winnetou
W Zajączkowie mieszkają osoby o nazwiskach brzmiących podobnie do opisanych przez Niziurskiego: Stachurka/Stachura, Sądej/Siuda, Kropa/Krupa, ale pani Irena nie kojarzy, aby autor był w okolicy, ale należy pamiętać, że nie był wtedy sławnym pisarzem i jego pobyt mógł przejść bez echa.
Miało miejsce także rzeczywiste zaginięcie czterech osób w wyrobiskach, chociaż byli to młodzi ludzie a nie dzieci. Trójkę z nich udało się uratować.
We wsi istniała spółdzielnia rolnicza, ale nie udało nam się potwierdzić, czy powstała w równie burzliwych okolicznościach, jak opisał to Edmund Niziurski.
Zlotowicze wsłuchani w opowieści pani Ireny
fot. Winnetou
Czas biegł szybko i po niecałej godzinie pożegnaliśmy panią Irenę. Tuż przed tym zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie, którego odbitkę kilka dni później osobiście wysłałem pocztą do Zajączkowa.
Pamiątkowe zdjęcie z panią Ireną
fot. kadr z filmu zlotowego
Ostatnio zmieniony 05 paź 2020, 20:17 przez Vasco, łącznie zmieniany 1 raz.
- PiTT
- Zlotowicz
- Posty: 934
- Rejestracja: 26 kwie 2017, 00:20
- Miejscowość: Gd./Tcz.
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 8 razy
10. PiTT
Sztolnia na Miedziance część II
Miedź powstaje w masywnych gwiazdach. Złocisty metal trafił do Układu Słonecznego, a zatem na Ziemię, w wyniku wybuchu supernowych, w czasach niewyobrażalnie z ludzkiej perspektywy odległych. Gdy patrzymy na zielononiebieskie ślady rud miedzi w kamieniach odrzuconych na hałdy kopalniane na Miedziance, w istocie patrzymy na szczątki gwiazd. Ta sama pochodząca z gwiazd miedź, która występuje też w naszych ciałach, od wieków była ceniona jako uniwersalny materiał, składnik licznych stopów metali, w tym zwłaszcza brązu. W poszukiwaniu miedzi ludzie zapuszczali się coraz głębiej pod ziemię. Czynili tak także na górze, która swą nazwę wzięła właśnie od miękkiego i do dziś cennego metalu.
Wiele jest miejsc na górze Miedzianka, w których ciekawy wędrowiec może zanurzyć się pod powierzchnię ziemi. Jaskinie i szyby, ślady działania potężnych sił natury i ludzkiej działalności, często się tu łączą. W poszukiwaniu cennej miedzi od wieków kuto w górze korytarze, w ślad za zielonkawymi i niebieskimi smugami żył, wijącymi się kapryśnie w skałach, a czasami - jeśli wierzyć relacjom – prowadzącymi ku legendarnym gniazdom większych złóż. Gdy pod uderzeniem kilofa odsłaniała się naturalna pustka jaskini, stawała się ona od razu częścią kopalnianego chodnika. Czasem poszerzona, czasem podparta drewnianą belką, a czasem niezmieniona w swej naturze. A gdy jaskinia się kończyła, a miedź dalej kusiła i nęciła śladami na ścianach, wówczas pewna dłoń, twarda stal, a nieco później także potęga dynamitu tyczyły dalszą drogę... Ku spodziewanym złożom, bogactwu, sławie.
Tych jednak na Miedziance było za mało. Z czasem sprzęt został wywieziony, a ślady ludzkiej działalności zaczęły znikać. Resztki kopalnianych urządzeń pokryła rdza, belki zgniły, a głębokie korytarze zalała woda. Drogi i ścieżki zaczęły zarastać.
Zanim tak się jednak stało, tuż po II wojnie światowej, Miedzianka tętniła życiem. Miedź była przecież potrzebna i kopalnia rozbudowywała się. W takim właśnie miejscu akcję swojej powieści Księga urwisów osadził Edmund Nizurski. W powieści nie mogło oczywiście zabraknąć eksplorowania kopalnianych korytarzy, które z jednej strony ciekawiły, z drugiej zaś przerażały chłopięcych bohaterów. W poszukiwaniu zaginionej piłki, a potem - co jest znakiem tamtych czasów - tropiąc podstępnych zachodnich dywersantów, bohaterowie zapuścili się zarówno w opuszczone i ciasne stare szyby, jak i w nowe korytarze budowanej kopalni.
Ciemny labirynt tajemniczych korytarzy, nikłe światło górniczej lampy, szmer kropli wody spływających po ścianach oraz mroczne opowieści pozwoliły Nizurskiemu stworzyć nastrój niepewności i zagrożenia. Tego nadal było jednak autorowi za mało. W powieści pojawia się bowiem świetnie napisana sekwencja scen mrożących młodym czytelnikom krew w żyłach. Następuje wybuch i chłopcy zostają zamknięci w śmiertelnej pułapce - kopalnię zaczyna zalewać woda, która odcina drogę ucieczki:
„Nagle ujrzeli, że coś błyska im pod nogami i chlupocze. To woda! Skąd tyle jej się tu wzięło? Sunie szerokimi językami, podnosi się...
— Uciekajmy! — krzyknął Rudniok. — Woda zatapia chodnik!
Chłopcy rzucili się w kierunku szybu.
— Gdzie biegniecie?! — wołał za nimi Rudniok. — Nie widzicie, że stamtąd przecież płynie?
Chłopcy zatrzymali się. Przed nimi szalała woda. Całe kaskady wody, czarne, błyszczące jak smoła, z szumem i hukiem przeraźliwym spadały gdzieś z góry. Pieniąc się i rozpryskując o skały, wypełniały szybkim nurtem chodniki. A wszystko to pokrywała mgła — tysiące drobniutkich kropelek zawieszonych w powietrzu na cząsteczkach kurzu skalnego i mieniących się złotawo w blasku lampy.
Cofnęli się przerażeni i zaczęli uciekać w przeciwną stronę, ile sił w nogach.
A woda ścigała się z nimi.
(...)
Wkrótce brodzili już do połowy łydek. Jedyne, co ich mogło uratować, to zahamowanie się przypływu, ale wody przybywało coraz więcej. Wkrótce każdy zdał sobie sprawę, że niebezpieczeństwo jest śmiertelne, a zguba bliższa, niż przypuszczali. Woda sięgała już po kolana i wlewała się do butów. Biec było coraz trudniej. Nogi drętwiały im z zimna, a na czołach pot perlił się kroplami. śmiertelnie znużeni, podtrzymywali się wzajemnie, żeby nie upaść. Niebawem woda sięgała im już do bioder.
(...)
Upływały minuty pełne grozy. Woda podnosiła się ustawicznie, jakby ktoś gdzieś w górze stale pompował w tym samym tempie. Lecz widać rozstrzygnięcie losów nieszczęśliwych ofiar miało być szybsze, niż się zrazu wydawało. Bo oto niespodziewanie napłynęła nowa fala — poziom wody podskoczył od razu o jakieś dziesięć centymetrów i zaczął przybierać w nowym, wzmożonym tempie. Widocznie głębiej położone korytarze zostały już całkowicie zalane i cała masa runęła na chodnik, którym szli chłopcy.
(...)
Wreszcie woda podniosła się tak wysoko, że dzieliło ją od stropu nie więcej niż dwadzieścia centymetrów. Miejscami fala tłukła już o sklepienie. Zrozumieli, że to koniec...
(...)
Karlik posuwał się z trudem, trzymając w ręku lampę. Bryzgi wody przewalały się z sykiem przez płomień. Żeby nie zgasła, rozkręcił kurek na największy gaz. W głowie tłukły mu się słowa ojca: „Górnik nigdy nie porzuca lampy”. Lampa teraz była najważniejsza. Chyba tylko ona utrzymywała ich jeszcze przy świadomości i życiu. Ona jeszcze pozwalała im wierzyć, że to wszystko, co przeżywają, to tylko przygoda... straszna, ale przygoda, rzeczywiście przygoda, a nie jakiś potworny majak senny, że naprawdę jest woda i skały, a wśród nich... oni. Gdyby ona zgasła, to byłby koniec. Przestaliby wierzyć, że jeszcze żyją, że walczą, że są, i wtedy zginęliby naprawdę.”
Edmund Nizurski, „Księga urwisów”
W filmowej adaptacji pt. „Tajemnica dzikiego szybu” sceny odbywające się w zalewanej kopalni do dziś robią wrażenie. Chłopcy rozpaczliwie walczą o życie w niemal zupełnych ciemnościach, poziom wody wzrasta, nie wiadomo dokąd uciekać. Mimo, iż sceny te kręcono w studiu, klaustrofobiczne wnętrza kopalnianych korytarzy, strumienie wody i nieustannie podnoszący się jej poziom wciąż robią spore wrażenie.
Jednym z największych systemów podziemnych na górze Miedzianka jest jaskinia w Sztolni Zofia. Liczący łącznie ponad 500 metrów system naturalnych jaskini i sztucznych chodników wydaje się całkiem niezłym kandydatem na pierwowzór Dzikiego Szybu. Przy zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa jest to też miejsce, które można zwiedzić.
Zlotowicze u podnóża Miedzianki
fot. PiTT
Czesio1 rejestruje wykład TomaszKa
fot. PiTT
W drodze na szczyt Miedzianki
fot. PiTT
Jedno z wejść do Sztolni
fot. PiTT
Chwila odpoczynku przed eksploracją jaskini
fot. PiTT
Plan Jaskini
fot. źródło: http://jaskiniepolski.pgi.gov.pl/Detail ... mation/847
Czesio poszukuje drugiego wejścia do sztolni
fot. PiTT
Drugie wejście do sztolni
fot. PiTT
Do jaskini prowadzą dwa wejścia. Aby dotrzeć do każdego z nich należy kilka minut wspinać się zboczem góry. Wreszcie ukazuje się naturalny otwór jaskini. Po krótkich przygotowaniach można zapuścić się w ciemne i chłodne korytarze.
Drugie wejście do sztolni
fot. PiTT
Drugie wejście do sztolni
fot. PiTT
Sztolnia na Miedziance
fot. Winnetou
PiTT wspina się po śliskim korytarzu sztolni
fot. Czesio1
Pierwsze metry pod ziemią stanowi naturalna jaskinia. Od głównego korytarza odchodzą, często prowadząc w górę, ślepe zaułki. Rumosz skalny i charakterystyczna czerwona błotnista ziemia. Cisza. Chłód.
Część ekipy PiTTa: Mysikrólik, Vasco, Winnetou i Ater
fot. Czesio1
Na jednej ze ścian znajdujemy tajemnicze ciągi liczb namalowane białą farbą. Obraz szeroki i wysoki na kilka metrów. Szyfr? Komunikat dla wtajemniczonych? Zagadka, której nie rozwiążemy. Część znaków zmyła już woda...
Tajemnicze cyfry na ścianach jaskini
fot. Czesio1
Tajemnicze cyfry na ścianach jaskini
fot. Czesio1
Sztolnia na Miedziance
fot. PiTT
Po kilkunastu metrach pojawia się ślad działalności ludzkiej – drewniana belka podpiera fragment sklepienia. Pewnie niektórzy wyobrażają sobie, jak powieściowi bohaterowie również przeciskali się pomiędzy kamiennymi ścianami. Jak wytężali wzrok usiłując w świetle lampy odszukać dalszą drogę. Jak – podobnie jak my – ślizgali się na ubłoconych kamieniach.
Drewniana belka podpierająca sklepienie
fot. PiTT
Sztolnia na Miedziance
fot. PiTT
Sztolnia na Miedziance
fot. PiTT
Sztolnia na Miedziance
fot. Winnetou
Sztolnia na Miedziance
fot. PiTT
Czesio z nieodłączną kamerą rejestruje korytarze sztolni
fot. Winnetou
Mysikrólik w sztolni
fot. Winnetou
Sztolnia na Miedziance
fot. PiTT
Sztolnia na Miedziance
fot. Winnetou
Sztolnia na Miedziance
fot. PiTT
Sztolnia na Miedziance
fot. PiTT
Sztolnia na Miedziance
fot. PiTT
Czesio i Psycholog
fot. Winnetou
Korytarze jaskini stopniowo przechodzą w górniczy wygodniejszy chodnik. Można się wyprostować. Na ścianach ślady narzędzi, a czasami otwory – czy wykute pod materiały wybuchowe czy w celu poszukiwania żył miedzi? Tego wiedzieć nie będziemy.
Jeszcze kilka metrów i otwiera się w dół niemal pionowy szyb. Liczy on 30 metrów, wiemy że na dole są tylko dwa małe korytarzyki, jeden częściowo zalany wodą. Aby tam się opuścić potrzeba jednak sprzętu wspinaczkowego. Nam pozostaje spojrzeć w dół, w ciemność i przywitać się z grupą, która dotarła drugim wejściem nad przeciwną ścianę szybu. Cel wyprawy osiągnięty.
Lina nad pionowym szybem
fot. Winnetou
Pionowy szyb wypełniony wodą
fot. Winnetou
Ekipa TomaszKa po drugiej stronie szybu
fot. Czesio1
W drodze powrotnej dostrzegliśmy jeszcze niewielki szyb prowadzący stromo w górę... W poprzednią stronę był zupełnie niewidoczny. Szybka decyzja i zapuściliśmy się także tam. Strome podejście, usuwające się spod nóg kamyki. Szybsze bicie serca. Coraz ciaśniej, ale idziemy dalej. Wreszcie docieramy do miejsca, którego pokonać już nie możemy. Tu chyba niewielu turystów dociera. Robimy pamiątkowe zdjęcia i wracamy do głównego korytarza.
Mysikrólik
fot. PiTT
PiTT
fot. PiTT
fot. kadr z filmu "Tajemnica dzikiego szybu"
https://filmpolski.pl/fp/index.php?foto ... ria=152445
fot. kadr z filmu "Tajemnica dzikiego szybu"
https://filmpolski.pl/fp/index.php?foto ... ria=152445
Po chwili światło latarek blednie, nie ma szans w zestawieniu z blaskiem słonecznego dnia wnikającym przez wejściowy otwór jaskini. Jeszcze chwila i mrużymy oczy na zewnątrz. Można już zdjąć z głów kaski. Robimy zdjęcia.
Ufff, jak gorąco po wyjściu z chłodnej jaskini
fot. PiTT
Sięgamy do książki Niziurskiego, oglądamy monetę wybitą z polskiej miedzi. To niesamowite, ale ten mały krążek wybito z metalu, który wydobyto gdzieś w okolicy miejsca, w którym jesteśmy.
"Księga urwisów"
fot. PiTT
TomaszK czyta fragment "Księgi urwisów"
fot. PiTT
Ostatnio zmieniony 08 paź 2020, 18:51 przez PiTT, łącznie zmieniany 4 razy.
- PiTT
- Zlotowicz
- Posty: 934
- Rejestracja: 26 kwie 2017, 00:20
- Miejscowość: Gd./Tcz.
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 8 razy
11. PiTT
Jaskinia w Sztolni Teresa na Miedziance
Choć Jaskinia w Sztolni Zofia jest interesującym miejscem, już po jej zwiedzeniu trudno myśleć o tym, aby mogła w rzeczywistości być pierwowzorem Dzikiego Szybu. Oczywiście naiwnością byłoby sądzić, że pisarz wyłącznie odzwierciedlił wprost konkretny obiekt, że nie było go stać na własny twórczy wkład. świat przedstawiony rządzi się swoimi prawami i dla celów fabuły potrzebne było, aby Dziki Szyb był połączony z nowo powstającą kopalnią i aby był zlokalizowany tak, by chłopcy mogli znaleźć się w sytuacji, w której zapuszczenie się do środka było potrzebne.
Gdyby jednak chcieć znaleźć miejsce pasujące choć trochę do książkowego opisu, Sztolnia Zofia niezbyt pasuje. Aby dotrzeć do jej wejścia trzeba przeznaczyć przynajmniej kilka minut na forsowny marsz pod górę. Trudno wyobrazić sobie, aby chłopcy tylko po to, aby pograć w piłkę nożną, pokonywali taką trasę, zwłaszcza że przed wejściem do jaskini nie ma żadnego nawet w miarę równego miejsca nadającego się do futbolu. Wreszcie sama jaskinia w pierwszych kilkudziesięciu metrach nie ma pionowego szybu, do którego mogłaby wpaść piłka.
Jest jednak inne miejsce na górze, które wydaje się znacznie bardziej prawdopodobne –znacznie trudniej dostępna do zwiedzania Jaskinia w Sztolni Teresa.
Plan Jaskini Teresa na Miedziance
fot. PiTT
Wejście do jaskini znajduje się na poziomie szosy – w ogóle nie trzeba się wspinać na górę. Po pokonaniu krótkiej kotlinki, dziś porośniętej relatywnie młodym lasem, otwiera się zamknięta stromymi ścianami dawnego kamieniołomu otwarta przestrzeń. Jest dość równa, a kilkadziesiąt lat wcześniej była zapewne pusta, gdyż tyle co najwyżej liczą sobie lat porastające ją na brzegach drzewa. Dałoby się tu całkiem wygodnie grać w piłkę.
Po prawej stronie, osłonięte ochronnym ogrodzeniem, otwiera się wejście do jaskini prowadzące pionowo w dół. Na głębokości około 3–4 metrów znajduje się pierwszy poziom, z którego w dół prowadzą wąskie szybiki. Gdyby z góry wpadła tu piłka, mogłaby trafić do najbardziej pionowego szybu i zniknąć bez śladu w ciemnej otchłani.
Wejście do jaskini Zofia
fot. PiTT
Aby zapuścić się w głąb potrzebny jest jednak sprzęt wspinaczkowy. Z myślą o tym miejscu zabrałem go ze sobą. Przygoda kusi, nie ma na co czekać, rozpoczynam krótką „Podróż do wnętrza Ziemi”. Nie jest to żadna wielka wyprawa speleologiczna, dla zawodowców taki mały obiekt to pewnie nic takiego. Dla mnie to jednak wyprawa. Przygotowanie sprzętu i jego sprawdzenie zajmują dłuższą chwilę. Musi być pewne. Mam fachowego asystenta, wszystko gra. Kilka słów pożegnania i ruszam.
Sztolnia Teresa
fot. PiTT
PiTT opuszcza się wgłąb sztolni
fot. PiTT
Sztolnia Teresa
fot. PiTT
Sztolnia Teresa
fot. PiTT
Sztolnia Teresa
fot. PiTT
Psycholog i Vasco przed wejściem do sztolni
fot. PiTT
Pierwszy etap wydaje się prosty, choć – jak się okaże – nie obejdzie się bez małych perypetii, o których będzie można kiedyś opowiadać przy ognisku. Już po chwili można zajrzeć jednak do pierwszego z szybów. Nie wygląda on niestety zbyt obiecująco, gdyż zalany jest częściowo wodą – bez zapuszczenia się głębiej trudno stwierdzić, czy w ogóle dałoby się dojść gdzieś dalej.
Kolejny korytarzyk zablokowany jest rumoszem skalnym. ślepy zaułek. Zostały jeszcze dwa do sprawdzenia.
Wreszcie się udało – następny szybik prowadzi do ciasnego korytarzyka pod ziemią. Na ziemi porzucone skorodowane wiadro. Ciekawe, od ilu lat tu leży, wygląda na dość wiekowe.
Skorodowane wiadro na dni sztolni
fot. PiTT
W tym miejscu nie mamy już do czynienia z wygodnymi szerokimi korytarzami, jak miało to miejsce w Sztolni Teresa. Jest ciasno, trzeba się przemieszczać na czworakach albo nawet czołgać. Trudno się obrócić albo w ogóle nie jest to możliwe i trzeba się wycofywać rakiem. Już po kilku metrach po zgaszeniu latarki nie widać zupełnie nic – załomy szybu i korytarza skutecznie odcinają dopływ słonecznego światła.
Sztolnia Teresa
fot. PiTT
Sztolnia Teresa
fot. PiTT
Sztolnia Teresa
fot. PiTT
Po krótkiej eksploracji tego fragmentu postanawiam sprawdzić potencjalnie najciekawsze zejście – niemal pionowy ciasny szybik pod przeciwległą ścianą. Tu nie da się traktować liny jako dodatkowej asekuracji – opuszczenie się na niej to praktycznie jedyna możliwość.
Lina asekuracyjna PiTTa
fot. PiTT
Sztolnia Teresa
fot. PiTT
Szyb zwęża się do niekomfortowej szerokości zacisku. Trzeba się przeciskać, a nie jestem dobrze ułożony. Powinienem zawrócić, ale wydaje się, że 2–3 metry dalej robi się nieco szerzej – będzie można zmienić pozycję. Tak jest też rzeczywiście. Po chwili odkrywa się fragment korytarzyka. Korytarzyk to za dużo powiedziane. Wąski wygrzebany w ziemi i skale tunelik, w którym ledwo mieści się jedna osoba. Widać jednak dalszy ciąg jaskini – kolejny zaciskający się szybik. Idę dalej, czyli głębiej. Gdzieś w bok otwiera się wąska szczelina. Latarka grzęźnie w ciemnościach, w ogóle nie widać, dokąd to prowadzi.
Latarka nie jest też w stanie sięgnąć w głąb otworu, do którego chcę się zapuścić. Z planów i opisu wiem, że nie jest tu wcale aż tak głęboko, a na dole powinien być większy korytarzyk, ale wyobraźnia mówi coś innego. Jest zupełnie inaczej, gdy jest się samemu, w ciemnościach, z ramionami niemal wklinowanymi w ciasnym otworze. Nie widać nawet promienia słonecznego światła, załomy ścian skutecznie odcinają też od jakichkolwiek odgłosów z zewnątrz. Słychać tylko własny oddech, tarcie ubrania o skałę, skrzypienie uprzęży. Latarka wyłapuje tylko fragmenty otoczenia.
Kolejne powtarzalne ruchy. Przesuwam bloker na linie, unoszę wolny koniec i kolejne 30–40 cm w dół. I następny raz. I następny. Wydaje się, że trwa to bardzo długo, ale to mózg płata figle – poczucie czasu zmienia się w takiej sytuacji. To tylko kilka minut. Jest tak wąsko, że lina praktycznie nie przenosi już mojego ciężaru. Opieram się ze wszystkich stron o ściany szybiku. I jeszcze trochę w dół. I jeszcze raz. I jeszcze. No i koniec.
Sztolnia Teresa
fot. PiTT
Sztolnia Teresa
fot. PiTT
Skończyła mi się lina, dotarłem do węzła na jej końcu. Niestety, brakuje co najmniej kilku metrów. Nie wiem, jak wygląda przejście z szybiku do korytarzyka, który widoczny był na planach. Gdybym się wypiął, a odległość pomiędzy podłogą korytarzyka, której nie jestem w stanie stąd nawet oświetlić latarką, była zbyt duża, powrót mógłby nie być możliwy bez wsparcia z zewnątrz. Jeśli zaś szybik dalej nieco się rozszerza, na mokrych błotnistych ścianach nie dam rady się utrzymać. Takich rzeczy się nie robi. Szybka konsultacja z planem, zdjęcie. Jeszcze chwila bez światła, aby poczuć klimat miejsca w zupełniej ciemności i ciszy. Kilkadziesiąt sekund poza światem. Ciemno, cicho i bez ruchu. Brak bodźców. Dziś dalej nie zejdę.
Powrót zajmuje dłuższą chwilę. Po pewnym czasie mrok rozjaśnia się. Zaczyna być coś słychać. Zabłocony, zmęczony, ale zadowolony – wychodzę. Patrzę na charakterystyczne czerwone błoto na butach, uprzęży i ubraniu. Czyż nie o takim czerwonym błocie pisał Nizurski?
Była to mała przygoda, ale na miarę moich możliwości. Warto czasem przejść z przygodą na ty.
Ostatnio zmieniony 08 paź 2020, 19:48 przez PiTT, łącznie zmieniany 4 razy.
- PiTT
- Zlotowicz
- Posty: 934
- Rejestracja: 26 kwie 2017, 00:20
- Miejscowość: Gd./Tcz.
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 8 razy
Teraz ja poprawiałem w tekście. Chyba już wszędzie jest ok.Czesio1 pisze:Chyba już poprawiłem. Czy tak ma być?PiTT pisze:Racja, w drugim tekście jest pomyłkaTomaszK pisze:PiTT, nie pozamieniałeś przypadkiem nazw "Zofia" i "Teresa" ?
Ostatnio zmieniony 06 paź 2020, 21:22 przez PiTT, łącznie zmieniany 1 raz.
- Eksplorator63
- Zlotowicz
- Posty: 1650
- Rejestracja: 16 maja 2016, 18:45
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 1 raz
- Otrzymał podziękowań: 7 razy
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5306
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 19 razy
- Otrzymał podziękowań: 109 razy
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16444
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
10a. Czesio1
Sztolnia na Miedziance część II - postscriptum
Po udanej eksploracji sztolni Teresa na Miedziance, gdy wszyscy Zlotowicze udali siew drogępowrotną do zostawionych u podnóża góry wehikułów, jeden z Forowiczów nie mógł sobie odpuścić zdobycia samego szczytu góry Miedzianki. To Czesio, który uwielbia górskie szwendaczki. I nie żałował tego kroku jak mi się później zwierzył. Szczyt góry znajdował się bowiem ledwie kilka minut drogi od miejsca z którego schodziliśmy. I oto oczom Czesia ukazał się przepiękny widok.
Widok ze szczytu góry Miedzianki na okolicę
fot. Czesio1
Widok ze szczytu góry Miedzianki na okolicę
fot. Czesio1
Widok ze szczytu góry Miedzianki na okolicę
fot. Czesio1
Widok ze szczytu góry Miedzianki na okolicę
fot. Czesio1
Widok ze szczytu góry Miedzianki na okolicę
fot. Czesio1
Widok ze szczytu góry Miedzianki na okolicę
fot. Czesio1
Widok ze szczytu góry Miedzianki na okolicę
fot. Czesio1
Widok ze szczytu góry Miedzianki na okolicę
fot. Czesio1
Widok ze szczytu góry Miedzianki na okolicę
fot. Czesio1
Widok ze szczytu góry Miedzianki na okolicę
fot. Czesio1
Ostatnio zmieniony 25 paź 2020, 19:13 przez Czesio1, łącznie zmieniany 1 raz.