14 - Relacja z XIV Forowego Zlotu Wiosennego Kościelisko 2018

Relacje z oficjalnych forowych spotkań Miłośników Samochodzikowej Przygody
Zablokowany
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16527
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 476 razy
Otrzymał podziękowań: 221 razy

14 - Relacja z XIV Forowego Zlotu Wiosennego Kościelisko 2018

Post autor: Czesio1 »

XIV FOROWY ZLOT WIOSENNY
KOśCIELISKO 2018

30 maja - 3 czerwca 2018 roku
 
Ostatnio zmieniony 21 maja 2019, 16:59 przez Czesio1, łącznie zmieniany 5 razy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
misia
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 1251
Rejestracja: 10 lip 2013, 22:32
Miejscowość: miasto Łódź
Płeć: Kobieta
Podziękował;: 2 razy
Otrzymał podziękowań: 7 razy

Post autor: misia »

1. misia
Kościelisko pod Księżycem
Dosyć niespodziewanie udało mi się trafić do Zakopanego w czasie, kiedy miał się odbyć nasz zlot, więc postanowiłam choć na chwilę powrócić do forowego grona i przywitać starych znajomych oraz gospodarza, który okazało się ma swój domek 1,5 kilometra od mojego miejsca pobytu.

Obrazek
Tatry sprzed domku TomaszKa
fot. Czesio1

Obrazek
Giewont
fot. Czesio1

Obrazek
Giewont
fot. Czesio1

Wsiadłam na rower i pojechałam, a tam od razu spotkałam pierwszych gości: Czesia z rodziną, Hankę oraz Ekspoloratora63, którego poznałam w tym momencie, a za chwil parę dojechał i sam gospodarz z baniaczkiem dobrego wina.

Obrazek
misia
fot. Czesio1

Obrazek
Czesio wypoczywa na ławce a Eksplorator63
podjada truskaweczki

fot. Czesio1

Obrazek
TomaszKowy ogródek
fot. Czesio1

Domek był już ogarnięty przez naszą Hankę a w kuchni wrzała praca związana z przygotowaniem jadła dla przybywających gości, niestety głównie tych spożywających normalne jedzenie ;) Lecz muszę tu dodać od razu, że tacy inni też mieli co jeść, co było zasługą wspomnianej już Hanki oraz Agnieszki i nikt niedożywiony nie musiał być. Na wstępie zadegustowaliśmy żółtego gazowanego płynu, były też płyny w kolorze białym, a po przybyciu gospodarza wiadomy czerwony. Przez cały czas oczekiwania na pozostałych gości rozmawialiśmy o powstaniu nowego stowarzyszenia, o spotkaniu z panem Michałem Szewczykiem w Łodzi oraz o reportażu z tego spotkania, który na dniach miał się ukazać na antenie Programu III Polskiego Radia. Nie omieszkaliśmy obgadać wszystkich nieobecnych. Z nowo poznanym Eksploratorem63 nawiązaliśmy też od razu kontakt balkonowy, wychodząc tam i wdychając czyste górskie powietrze z widokiem na Giewont i obserwując Pełnię Księżyca.

Obrazek
Księżyc nad Tatrami
fot. misia

Obrazek
Księżyc nad Tatrami
fot. misia

Obrazek
Chmury nad Tatrami
fot. misia

Obrazek
Chmury nad Tatrami
fot. misia

Obrazek
Księżyc nad Tatrami
fot. misia

Obrazek
Księżyc nad Tatrami
fot. misia

Obrazek
Księżyc nad Tatrami
fot. misia

Obrazek
Księżyc nad Tatrami
fot. misia

Obrazek
Księżyc nad Tatrami
fot. misia

Obrazek
Księżyc nad Tatrami
fot. Czesio1

Jak tylko pojawili się następni goście, rodzina johnego, musiałam wracać rowerem do domu, żałując, że już na drugi dzień muszę opuścić Zakopane i wracać do miasta Łodzi.

Obrazek
Pierwsi Zlotowicze na tle pięknego banera forowego,
dzieła Eksploratora63

fot. Czesio1

Bardzo się cieszę z choć chwilowego pobytu w gronie bliskich mi osób i obiecuję poprawę w utrzymywaniu dobrych relacji z naszym forum.
 
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
"Praw­da leży pośrod­ku - może dla­tego wszys­tkim za­wadza" - Arystoteles
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16527
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 476 razy
Otrzymał podziękowań: 221 razy

Post autor: Czesio1 »

2. Czesio1


Sarnia Skała


Czwartek, ostatni dzień maja bieżącego roku to dla części osób pierwszy pełny zlotowy dzień. Tego dnia TomaszeK zaplanował w grafiku zlotowym jedyne wyjście w góry. Po cichu liczyłem, że może będą to Rysy albo przynajmniej Giewont ale niestety nie był to żaden z tych szczytów. Plan zakładał zdobycie jedynego miejsca samochodzikowego w Tatrach czyli Sarniej Skały. Chociaż stwierdzenie „samochodzikowe miejsce” to też trochę na wyrost bowiem góra owa została jedynie wspomniana w książce „PS i tajemnica tajemnic”.
„A jaką treść kryje ów dziwny znak podobny do czwórki albo odwróconego do góry nogami krzesełka?
Znałem go dość dobrze, zetknąłem się z nim już kilkakrotnie. Tajemniczy zakon templariuszy używał go dla oznaczenia niebezpieczeństwa, ryto go na murach w miejscach, gdzie kryły się wszelkiego rodzaju pułapki i zapadnie. Ten sam znak spotkać można również w polskich górach, jak na przykład w skałach Wymytego, na Sarniej Skale w Tatrach. Wykrył go pan Jacek Kolbuszewski, znakomity znawca naszych gór i autor świetnej książki „Skarby Króla Gregoriusa”, o poszukiwaczach skarbów w XVII i XVIII wieku.”
Podczas naszych kilkakrotnych forowych zlotów i mini-zlotów po tatrzańskich szlakach nie udało nam się nigdy wejść na Sarnią Skałę. Nasze tropy wiodły zawsze innymi ścieżkami, a nawet gdy byliśmy dość blisko (na Polanie Strążyskiej) to brakowało nam albo sił albo motywacji, żeby wspiąć się stromym czarnym szlakiem ścieżki nad Reglami ku tej górze. Tym razem nadszedł ten czas aby nadrobić zaległości.
Niestety z wyjścia w góry wycofał się TomaszK pomimo, że od samego początku obiecywał solennie, że będzie z nami na szlaku. Ba, mało tego, Jego zapał do zdobycia Sarniej Skały był tak wielki, że wszystkim dodawał sił i animuszu. Niestety, okazało się, że był to słomiany zapał. TomaszeK wybrał tego dnia pilnowanie domu. Oj coś czuję, że następnym razem to już nie przejdzie i ruszymy wspólnie na szlak. A tymczasem...

„Wczesnym” rankiem tuż przed 10–tą Ekipa Tatrzańska rozpoczęła przygotowania do wyjścia w góry.

Obrazek
Ekipa Tatrzańska szykuje się do wyjścia w góry
fot. johny

Pogoda póki co była piękna, słoneczne niebo zachęcało do eksploracji gór. Prognozy jednak zapowiadały w dalszej części dnia opady deszczu, pomni z doświadczenia, że pogoda w górach zmienna jest jak kobieta postanowiliśmy odpowiednio przygotować się na wypadek dostawy wody z niebios. W plecakach nie zabrakło więc kurtek i płaszczów przeciwdeszczowych. Zabraliśmy również odpowiednio dużą ilość wody pitnej żeby nam po drodze języki nie wyschły, o prowiancie również pamiętaliśmy. Hanka chciała iść w góry w japonkach ale skutecznie wyperswadowaliśmy Jej ten pomysł z głowy.
Objuczeni mandżurami wskoczyliśmy w wehikuły i ruszyliśmy ulicami Zakopanego ku wylotowi Doliny Strążyskiej. Tu najpierw uiściliśmy haracz w wysokości 60 złotych za możliwość postawienia trzech wehikułów na placu, który śmiał się nazywać parkingiem a wyglądał jak kawałek pola, na którym ktoś wysypał tony grysu. Potem jakaś Gracja siedząca ze znudzoną miną w drewnianej budce kazała nam wysupłać z sakiewek kolejnych parę złotych od osoby abyśmy mogli przekroczyć drewniane wierzeje prowadzące na szlak. I dopiero wtedy wreszcie mogliśmy delektować się pięknem tatrzańskiej przyrody.


Obrazek
Szlak Doliną Strążyską
fot. VdL

Obrazek
Szlak Doliną Strążyską
fot. VdL

Szlak nie był trudny, nie było na nim żadnych łańcuchów ani klamer. Wiódł delikatnie pod górę wzdłuż Strążyskiego Potoku. Miejscami potok przylegał do szlaku, dzięki czemu mogliśmy zatrzymać się na „szczelenie” grupówki.

Obrazek
Ekipa Tatrzańska na szlaku w Dolinie Strążyskiej
fot. Czesio1

Obrazek
Ekipa Tatrzańska na szlaku w Dolinie Strążyskiej
fot. johny

Obrazek
Spomiędzy drzew wyłaniał się Giewont
fot. Czesio1

Obrazek
Na czele pochodu Psycholog z Michałem
fot. johny

Obrazek
Tablica pamięci Edwarda Jelinka
fot. Czesio1

Po kilkunastu minutach szlak stał się nieco bardziej stromy. Słońce mocno przygrzewało, pot zrosił nasze czoła, koszulki przylegały do ciała ale twardo parliśmy do przodu wykorzystując każde drzewo przy szlaku żeby choć przez chwilę chronić się błogim cieniu. Jeszcze jeden pagórek i oto naszym oczom ukazała się Polana Strążyska. Ponieważ pora była już południowa to ujrzeliśmy tłumy wędrowców wypoczywających na ławkach przed Herbaciarnią Parzenicą jak i na trawie wokół. Liczyłem, że uda nam się zjeść szarlotkę jako danie obowiązkowe w górskich schroniskach, ale moje nadzieje były płonne. Herbaciarnia była zamknięta. Czyżby brak towaru?
Odpoczęliśmy kilka chwil i podeszliśmy pod rozwidlenie szlaków żółtego wiodącego ku Siklawicy oraz czarnego wyznaczającego drogę ku Sarniej Skale. Chwila zastanowienia i wspólnie podjęliśmy decyzję że rezygnujemy z 10-minutowego podejścia pod Siklawicę i ruszamy na Sarnią Skałę. Zwłaszcza, że większość z nas widziała już wodospad Siklawica.
ścieżka nad Reglami wiodła w tym miejscu przez las ścieżką wydeptaną między korzeniami drzew.


Obrazek
ścieżka nad Reglami
fot. VdL

Pojawiły się również schody zbudowane z kamieni.

Obrazek
ścieżka nad Reglami
fot. johny

Nasza karawana ludzi rozciągnęła się. Do przodu wysforował się Psycholog, tuż za nim co mnie bardzo mocno ale jednocześnie pozytywnie zaskoczyło szły dziewczynki: Iga i Maja. Spodziewałem się raczej marudzenia na szlaku „daleko jeszcze?” albo „weź mnie na barana” a tu proszę najmniejsza młodzież śmigała do przodu że hej! W środkowej grupie szli Czesiowie, Hanka i Eksplorator63. W kolejnej VdL–owie a pochód jako straż ubezpieczająca szli johny'owie.
Po niespełna godzinie dotarliśmy na niewielką polanę z której w lewo prowadził 10– minutowy szlak na Sarnią Skałę. Zrzuciliśmy bagaże i rozlokowaliśmy się na ławkach. Po naszych twarzach widać było wielkie zmęczenie ale wszyscy byli dumni z siebie. Daliśmy radę!!


Obrazek
VdL i Marzena
fot. Czesio1

Obrazek
Hanka i Agnieszka Czesiowa
fot. Czesio1

Obrazek
Tatry
fot. VdL

Obrazek
Rozwidlenie szlaków na Sarnią Skałę
fot. VdL

Obrazek
Tatry raz jeszcze
fot. VdL

Po krótkim odpoczynku postanowiliśmy się na kilkanaście minut rozdzielić. Dziewczynki oraz Michał pod opieką Anki johny'owej i Marzeny VdL–owej pozostały przy ławkach a reszta ruszyła ku Sarniej Skale.

Obrazek
Sarnia Skała
fot. Czesio1

Obrazek
Sarnia Skała
fot. Czesio1

Jeszcze kilka minut w potokach słońca i oto jest!!
„Aż po tysiącach prób, przez przeraźliwą biel
opłacił się nasz trud- osiągnęliśmy cel
czuliśmy bicie serc i pod stopami szczyt
gdzie pewne było, że przed nami nie był nikt
lecz nie odezwał się tym razem żaden śmiech
bo wszyscy padli tu, zajadle łapiąc dech
i dziwny jakiś był zwycięstwa słodki smak
minęło parę chwil, aż ktoś wychrypiał tak:
Przepięknie jest
i tylko tlenu brak...
przepięknie jest
i tylko tlenu brak.”
Lady Pank – „Wspinaczka, czyli historia pewnej rewolucji”


Obrazek
Na Sarniej Skale
fot. VdL

Obrazek
Tatry widziane z Sarniej Skały
fot. johny

Obrazek
Zakopane
fot. Czesio1

Z tym „przed nami nie był nikt” to oczywiście gruba przesada bowiem w tym samym momencie gdy dotarliśmy na szczyt było tam już kilka osób. Niemniej jednak fakt jest faktem: Sarnia Skała zdobyta!!!


Obrazek
Całe Tatry moje!!
fot. johny

Obrazek
VdL na Sarniej Skale
fot. VdL

Obrazek
Hanka na Sarniej Skale
fot. VdL

Obrazek
Ekipa Tatrzańska na Sarniej Skale
fot. Czesio1

Obrazek
Ekipa Tatrzańska na Sarniej Skale
fot. Czesio1

Przyznam się, że inaczej sobie wyobrażałem ten szczyt. W moich wyobrażeniach Sarnia Skała to duży kamień usytuowany na szczycie jakiejś góry a wokół tego kamienia jest wydeptana przez turystów ścieżka. Pisząc duży miałem na myśli kamień na który może wejść maksymalnie 2–3 osoby. I na tym to kamieniu szukałbym napisu o którym wspomną Nienacki w „Tajemnicy tajemnic”. Tymczasem jest to ogromna płaska skała na której zmieściłaby się spokojnie stuosobowa wycieczka. A szukać na takiej skale drobnego napisu bez jakiejś wskazówki to niepodobna. Zresztą nie chcieliśmy zbyt długo przebywać na szczycie bowiem pogoda była bardzo niepewna.
Czas pokazał że była to jedyna słuszna decyzja, jaką mogliśmy wtedy podjąć. Oto bowiem gdy zeszliśmy z Sarniej Skały do reszty naszej grupy drobne krople deszczu zaczęły schładzać nasze rozpalone głowy. Niebiosa nam sprzyjały jednak, bo deszcz po chwili przestał. Zaczęliśmy mozolne schodzenie w dół w kierunku żółtego szlaku do Doliny Białego. Gdy doszliśmy do rozstaju szlaków zobaczyliśmy dwie znajome twarze idące ku nam z przeciwnej strony. To PiTT z Matyldą ruszyli na spotkanie z nami z drugiej strony naszej planowej pętli. Razem już bez większych schodziliśmy Doliną Białego do Drogi pod Reglami. Nie omieszkaliśmy nad Białym Potokiem popełnić jeszcze jedna grupówkę. To jedyne zdjęcie na którym jest w komplecie cała Ekipa Tatrzańska.


Obrazek
Ekipa Tatrzańska w komplecie nad Potokiem Białym
fot. johny

Obrazek
Biały Potok
fot. Czesio1

„– Patrz Czesiu, a ta pani jednak szła w japonkach” – powiedziała do mnie z wyrzutem Hanka wskazującą jakąś wyperfumowaną dziewczynę zmierzającą w przeciwnym kierunku.
„Ciekawe tylko jak daleko zajdzie w tych klapeczkach” – pomyślałem.
Wkrótce dotarliśmy do wylotu Doliny Białego. Skręciliśmy w lewo na Drogę pod Reglami, po drodze wstąpiliśmy do napotkanej bacówki żeby kupić oscypki a po paru minutach byliśmy już przy naszych wehikułach. A w drodze powrotnej lunął deszcz...

P. S. Oczywiście z tymi japonkami Hanki to był żart. Nie ma w tym ani ziarenka prawdy.
Ostatnio zmieniony 31 mar 2019, 16:04 przez Czesio1, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Hanka
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 1948
Rejestracja: 05 maja 2014, 20:31
Tytuł: Hanka
Miejscowość: Brześć Kujawski
Płeć: Kobieta
Podziękował;: 140 razy
Otrzymał podziękowań: 126 razy

Post autor: Hanka »

3. Hanka


świąteczny wieczór


W czwartek na kolację nasz gospodarz TomaszK zaplanował potrawę, która nazywa się „pieczonka”. Gdy stanął przy desce by przygotować wszystkie potrzebne składniki chęć pomocy zgłosili wszyscy obecni przy stole: Agnieszka, Mysikrólik, johny, Pitt, Czesio i ja. Do obrania i pokrojenia były: cebula, marchewka, ziemniaki, kiełbasa i boczek, wszystko w dużej ilości, bo kociołek w którym miało to być pieczone był spory. Każdy wybrał sobie składnik, który chciał przerobić, zaopatrzył się w nożyk i deskę i ochoczo zabrał się do krojenia.

Obrazek
TomaszK kroi marchewkę
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
PiTT i Agnieszka Mysikrólikowa szykują ziemniaki
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
johny płacze nad cebulą
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Mysikrólik także roni łzę na cebulą
fot. kadr z filmu zlotowego

Tomaszek wydawał instrukcję co do rozmiarów poszczególnych komponentów dania. Czy wszystko dobrze jest krojone kontrolował jeszcze Eksplorator, podchodząc do stołu bacznie obserwując ciężko pracujących tam zlotowiczów. Wszyscy spieszyliśmy się mocno, bo choć obiad był niedawno to jednak myśl o tej pysznej potrawie powodowała wzmożoną produkcję soków w żołądku. Wesoło sobie przy tym gawędziliśmy, co chwilę uśmiechy pojawiały się na naszych twarzach. Tylko johny co chwilę wycierał łzy płynące mu po policzkach, dostał bowiem do krojenia cebulę.

Obrazek
Przygotowania kociołka
fot. PiTT

Gdy wszystko zostało już pokrojone TomaszK postawił na stole kociołek, wysmarował go Czesiowym smalcem i rozpoczął według sobie tylko znanego schematu układanie w nim składników. Nie dostrzegłam co jeszcze tam nasypał a dodał coś z pewnością bo przecież niemożliwe by połączenie tych kilku prostych warzyw i wędliny dało taki niesamowity smak.

Obrazek
Smalczykiem smarujemy kociołek
fot. PiTT

Obrazek
Wykładamy kolejne warstwy warzyw i mięsiwa
fot. PiTT

Obrazek
Tomaszek tłumaczy Eksploratorowi63 jak się
przygotowuje kociołkowe danie

fot. PiTT

Gdy wszystkie składniki znalazły się w żeliwnym naczyniu, został on zamknięty i zaniesiony do rozpalonego opodal ogniska. Ponieważ padał deszcz podtrzymanie ognia nie było łatwe i mimo starań naszego zlotowego ogniomistrza trochę to trwało, zanim potrawa była gotowa.

Obrazek
Kociołek gotowy, można stawiać na ognisko
fot. PiTT

Obrazek
Maja, Celina i Matylda bawią się na schodach
fot. PiTT

Obrazek
Maja, Celina i Matylda bawią się na schodach
fot. PiTT

Gdy Tomaszek i Mysikrólik wnieśli kociołek do domu nikogo nie trzeba było wołać (Czesia trzeba było).

Obrazek
Pieczonka gotowa
fot. PiTT

Obrazek
Wygląda smakowicie
fot. PiTT

Zgromadziliśmy się przy stole by rozpocząć ucztę. Potrawa była wyborna, lubię niewyszukane jedzenie może dlatego tak bardzo mi smakowała to, co serwowane było na świąteczną kolację.

Obrazek
TomaszeK wykłada kolejne porcje na talerze
fot. Czesio1

Gdy zjedliśmy tomaszkowy rarytas przyszedł czas na kolejny punkt wieczoru a mianowicie świętowanie urodzin Agnieszki.

Obrazek
Dzisiejsza solenizantka
fot. Czesio1

Na stole pojawił się przepiękny i niezwykle smakowicie wyglądający tort. Fałszując zaśpiewaliśmy Jubilatce Sto lat, wysłuchała jeszcze życzenia i dostała upominek. Jak fajnie mieć urodziny na zlocie świadczyć może uśmiech na twarzy Agnieszki. Myślę że każdy z nas chciałby obchodzić 40 (lub inną cyfrę) w tak niezwykłym miejscu i w towarzystwie tak sympatycznych ludzi.

Obrazek
Tort urodzinowy
fot. Czesio1

Czwartkowy wieczór, gdy wszyscy zlotowicze byli już na miejscu był dobrym momentem by obdarować upominkiem naszego kochanego GOSPODARZA. Po raz kolejny, nie bojąc się zdemolowania swej góralskiej chaty, zaprosił nas do siebie i chcieliśmy mu za to bardzo, bardzo podziękować. Na pamiątkę od forowej gromady otrzymał deski do krojenia z wypalonym swoim nickiem i logo.

Obrazek
Prezent dla TomaszKa od Zlotowiczów
fot. kadr z filmu zlotowego

Jak wiadomo Tomaszek jest smakoszem, znawcą kuchni całego świata i bardzo lubi gotować. Nieopatrznie kiedyś na forum napisał ze chciałby mieć taki gadżet, więc teraz już ma. Niech Mu służy do krojenia składników do wielu fantastycznych potraw.

Obrazek
Deska z planem Kolegiaty w Tumie
fot. Czesio1

Nastał wieczór. Część zlotowiczów (Ace, Pitt, Mysikrólik, Adam, Wiewiórka, Michał, Psycholog, Robson) zasiadła przy stole by rozpocząć potyczki w planszówkach. Nie wiem w co grali ale bawili się z pewnością wybornie.

Obrazek
Kącik gier
fot. johny

Obrazek
Kącik gier
fot. johny

Ja znalazłam się w drugiej grupie, która toczyła dysputy przy małym stoliku. Słuchała przy tym muzyki, śpiewała piosenki i trochę nawet tańczyła. Chyba pierwszy raz na zlocie były takie pląsy (większość Forowiczów podobno nie lubi tańczyć). Vdl spełniał nasze muzyczne prośby włączając na tablecie fajne kawałki. Miodku, wina, piwa i innych napojów ubywało a my bawiliśmy się coraz lepiej. Ale przecież po to się spotkaliśmy by cieszyć się swoim towarzystwem. Niezapomniany, fajny, niezwykły czas.

Obrazek
DJ VdL nastawia muzykę, zabawę czas zacząć
fot. johny

Obrazek
johny, VdL i Yvonne na parkiecie
fot. johny

Obrazek
johny na parkiecie
fot. johny

Obrazek
TomaszK i PiTT zapalniczkami tworzą nastrój
fot. Czesio1

Obrazek
„Jolka, Jolka, pamiętasz...”
fot. Czesio1
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 9006
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 54 razy
Otrzymał podziękowań: 444 razy

Post autor: TomaszK »

4. TomaszK


Torfowisko


Kolejny dzień zaczął się od tradycyjnej jajecznicy, przygotowanej przez Mysikrólika. Tym razem jednak nie było odpowiedniej patelni żeby przyrządzić ją na ognisku, więc nasz zlotowy kuchmistrz, smażył kolejne porcje na kuchence, w miarę jak zaspani zlotowicze schodzili się na śniadanie.
W trasę wyruszyliśmy z planowym, godzinnym opóźnieniem. Kawalkadą sześciu samochodów pojechaliśmy w kierunku Czarnego Dunajca, gdzie w głębi lasu znajduję się rozległe torfowisko porośnięte lasem, o nazwie Puścizna Wielka. Kilka tygodni wcześniej zawarłem znajomość z kierownikiem Zakładu Produkcji Torfowej, zapaleńcem zafascynowanym Orawą, a ściągnęła mnie tu niezwykła historia związana z tym miejscem, ale o tym za chwilę. Dzięki uprzejmości pana Bogusława, uzyskaliśmy możliwość przejazdu kolejką wąskotorową na miejsce wydobycia torfu.


Obrazek
Zlotowicze na parkingu przy kolejce wąskotorowej
fot. Mysikrólik

Kiedy przybyliśmy do Zakładu, czekał już na nas skład którym mieliśmy jechać oraz maszynista, który przyszedł specjalnie na nasz przyjazd, pomimo dnia wolnego.

Obrazek
Lokomotywa kolejki wąskotorowej
fot. Mysikrólik

Obrazek
Lokomotywa kolejki wąskotorowej
fot. Mysikrólik

Obrazek
Yvonne z Mysikrólikiem
fot. Hanka

Obrazek
Hanka
fot. Hanka

Zajęliśmy miejsca w zabytkowym wagoniku pasażerskim, dołączonym do malutkiej lokomotywki i ruszyliśmy w czterokilometrową trasę.

Obrazek
Podróżni w oknach wagoniku
fot. Mysikrólik

Obrazek
Tory kolejki wąskotorowej
fot. PiTT

Obrazek
Tory kolejki wąskotorowej
fot. Hanka

Obrazek
Tory kolejki wąskotorowej
fot. Hanka

Obrazek
Podróżni w wagoniku
fot. Hanka

Obrazek
TomaszK
fot. PiTT

Obrazek
Matylda konsumuje drugie śniadanie
fot. PiTT

Torowisko jest dość stare i nie ma stacji na końcach, dlatego w tamtą stronę jechaliśmy pchani przez lokomotywkę, a z powrotem wagonik był ciągnięty.
Nie czuliśmy może wiatru we włosach, bo prędkość była niewielka, nie przekraczała dziesięciu kilometrów na godzinę, ale i tak przejazd był niesamowity.


Obrazek
Stacja docelowa podróży
fot. Mysikrólik

Obrazek
Torfowisko
fot. Mysikrólik

Torfowisko różni się od otaczających lasów tym, że rosnące tam drzewa są karłowate, a warstwę runa leśnego tworzy wysoki mech torfowiec. Miejsce wydobycia torfu wyglądało jak płytka kopalnia odkrywkowa, zagłębiona na 2-3m poniżej poziomu lasu. W miejscu gdzie kończyła się trasa kolejki, stała potężna maszyna wydobywcza i kilka wagoników przygotowanych do załadunku, a nasz maszynista opowiedział o wydobyciu torfu. Torfowisko ma grubość od 3 do 6 metrów, ale wykopuje się tylko dwa górne metry. Wydobycie postępuje powoli, metodą która jak najmniej ingeruje w środowisko naturalne. Wyrobisko istniejące od lat 50-tych, zajmuje powierzchnię 13 hektarów, co stanowi zaledwie 2% powierzchni torfowiska. Wydobyty torf trafia do zakładów ogrodniczych, a górna, najbardziej wartościowa warstwa – do uzdrowisk jako borowina.

Obrazek
Torfowisko
fot. PiTT

Historia która mnie tu ściągnęła miała miejsce w 1969 roku. W czasie wydobywania torfu natrafiono na ludzkie zwłoki, zakonserwowane przez nietypowe środowisko w jakim się znajdowały. Było to ciało 40-letniej kobiety, która jak wykazały badania, zginęła w wyniku ciosu zadanego w głowę. Zwłoki były tak dobrze zachowane, że prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie o zabójstwo, jednakże późniejsze badania wykazały, że leżały tu 200 do 400 lat. Nie jest to może tyle, ile mają podobne zwłoki znajdywane torfowiskach Skandynawii, ale to i tak jedyny w Polsce przypadek „człowieka z torfowiska”, a z punktu widzenia medycyny sądowej, jedyny nasz przypadek tzw. „garbowania torfowiskowego.”

Obrazek
TomaszK opowiada o historii, która go tu ściągnęła
fot. PiTT

Obrazek
TomaszK opowiada o historii, która go tu ściągnęła
fot. Hanka

Obrazek
TomaszK opowiada o historii, która go tu ściągnęła
fot. PiTT

Obrazek
Iga, Celina i Matylda na torfowisku
fot. PiTT

Obrazek
Torfowisko
fot. PiTT

Obrazek
Torfowisko
fot. PiTT

Dno wyrobiska po których chodziliśmy było suche, ale nasz maszynista powiedział, że w chwili wydobycia wygląda to zupełnie inaczej. Kiedy zaprowadził mnie na drugą stronę torów kolejki, żeby pokazać jak naprawdę wygląda torfowisko, po kilku krokach poczułem jak gruba warstwa mchu ugina się pod stopami, a po chwili zacząłem zapadać się, przemaczając buty do kostek. Uciekłem. Utonięcia w torfowisku nie zdarzają się, ale raczej dlatego, że ludzie omijają to miejsce.

Obrazek
Zlotowicze na torfowisku
fot. Hanka

Obrazek
Jeziorko na torfowisku
fot. PiTT

Obrazek
Jeziorko na torfowisku
fot. PiTT

Obrazek
TomaszK
fot. PiTT

Obrazek
Torfowisko
fot. PiTT

Obrazek
Torfowisko
fot. Hanka

Obrazek
Zlotowicze na torfowisku
fot. Hanka

Obrazek
TomaszK
fot. Hanka

Obrazek
Powrotu nadszedł czas
fot. PiTT

Pojechaliśmy w drogę powrotną kolejką, która wyglądała trochę jak z westernu, a po powrocie do samochodów, ruszyliśmy w dalszą trasę – na Słowację.
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 9006
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 54 razy
Otrzymał podziękowań: 444 razy

Post autor: TomaszK »

5. TomaszK


Zamek Orawski


Kolejną częścią naszej podróży był Zamek Orawski, położony na Słowacji. Kawalkadą pięciu samochodów pojechaliśmy do miejscowości Orawskie Podzamcze, znajdującej się 40km od granicy w Chyżnem. Zamek wybudowany na stromym, niemal szpiczastym wzgórzu, góruje nad miasteczkiem i rzeką Orawą, a jego najwyższa część wyglądała, jakby wisiała nad nami.

Obrazek
Zamek Orawski
fot. Mysikrólik

Obrazek
Zamek Orawski
fot. Czesio1

Zwiedzanie zaczęliśmy jednak od zjedzenia obiadu na tarasie restauracji Toliar, z widokiem oczywiście na zamek. Zamawiane były specjały kuchni słowackiej, takie jak knedliki, smażeny syr czy schabowy z frytkami, a także czeskie piwa.

Obrazek
Restauracja Toliar
fot. Czesio1

Obrazek
Restauracja
fot. Mysikrólik

Zwiedzanie zamku zostało zakłócone przez panią z kasy, która uparcie twierdziła, że nie mamy rezerwacji. Dopiero stanowcze wystąpienie Yvonne spowodowało, że jednak rezerwacja się odnalazła, co lepiej, udało się jej załatwić przewodniczkę oprowadzająca w języku polskim.
Na zamek prowadzi kręta droga kończąca się zamkniętą na głucho bramą, która otwierana jest tylko dla zarezerwowanych wycieczek.


Obrazek
Droga na zamek
fot. johny

Obrazek
Zwyczajowa zbiorówka
fot. Czesio1

Obrazek
Nasza przewodniczka
fot. Czesio1

Zamek zachował średniowieczny charakter, za wejściem zaczynał się długi tunel, ponury, ale za to łatwy do obrony. Po bokach widniały wejścia do wykutych w skale pomieszczeń dla żołnierzy i powozy konne z różnych epok. Niewielki dziedziniec nie był jedynym na zamku, ale za to największym.

Obrazek
Tunel obronny
fot. johny

Obrazek
Powozy konne
fot. Czesio1

Obrazek
Pierwszy dziedziniec
fot. Czesio1

Wędrując w czasie zwiedzania coraz wyżej, szliśmy po coraz węższych i bardziej krętych schodach, a mijane kolejno dziedzińce były coraz mniejsze i mroczniejsze.

Obrazek
Pierwsze schody
fot. Czesio1

Obrazek
Drugi dziedziniec
fot. Czesio1

Obrazek
Drugie schody
fot. johny

Obrazek
Trzeci dziedziniec
fot. Czesio1

Obrazek
Trzeci dziedziniec
fot. Czesio1

Obrazek
Trzecie schody
fot. johny

Obrazek
Czwarty dziedziniec
fot. Czesio1

Obrazek
Czwarte schody
fot. Czesio1

Na czwartym dziedzińcu część muru stanowiła skała, ale i w niej był wykuty korytarz wiodący w górę, przez który oczywiście przeszliśmy.

Obrazek
Korytarz w skale
fot. PiTT

Obrazek
Korytarz w skale
fot. PiTT

Obrazek
Piąty dziedziniec
fot. Czesio1

Zwiedzając komnaty usłyszeliśmy od naszej przewodniczki o kolejnych właścicielach zamku – rodzinach Trenczyńskich, Zapolyów i wreszcie Thurzonów, którzy doprowadzili go do rozkwitu i władali nim przez kolejne dwieście lat. Wśród właścicieli zamku przewinął się także Polak, Piotr Komorowski, poddany Kazimierza Jagiellończyka. Pomimo burzliwej historii zachowało się dość dużo wyposażenia – portrety kolejnych właścicieli, zabytkowe meble, piękne piece kaflowe.

Obrazek
Sala z portretami dawnych właścicieli zamku
fot. Czesio1

Obrazek
Wnetrza zamkowe
fot. Czesio1

Obrazek
Wnętrza zamkowe
fot. Czesio1

Obrazek
Matylda we wnętrzach zamkowych
fot. Czesio1

Obrazek
Wnętrza zamkowe
fot. Czesio1

Obrazek
Wnętrza zamkowe
fot. Czesio1

Jedna z komnat poświęcona jest filmom kręconym na zamku, z których najważniejszym był horror z roku 1922, „Nosferatu – symfonia grozy”.

Obrazek
fot. Ekcplorator63

Obrazek
fot. Czesio1

Kolejne kilka komnat to dział przyrodniczy, prezentujący rośliny i zwierzęta Orawy, dział ponad stuletni, zwierający także takie ciekawostki, jak dwugłowe cielę.

Obrazek
Przekrój przez pień 200-letniego drzewa
fot. Czesio1

Obrazek
Dwugłowe cielę, eksponat z końca XIX wieku
fot. Czesio1

Obrazek
Zwierzęta nadwodne Orawy
fot. Czesio1

Obrazek
Rodzina lisów
fot. Czesio1

Obrazek
Hanka z orawskim jeleniem
fot. Czesio1

Obrazek
Tatrzański niedźwiedź
fot. Eksplorator63

Na najwyższym udostępnionym piętrze, które kiedyś stanowiło ultimum refugium, czyli miejsce ostatniego oporu, praktycznie nie do zdobycia, mieści się dział archeologiczny. Były także schody prowadzące jeszcze wyżej, do ostatniej kondygnacji, niestety przegrodzone napisem „No trespassing”, chociaż byli chętni do dalszej penetracji.

Obrazek
fot. Eksplorator63

A tak w sumie, to ostatnie zdjęcie oznacza, że jednak tam weszli.

Obrazek
Najwyższe piętro
fot. PiTT
Ostatnio zmieniony 28 mar 2019, 20:04 przez TomaszK, łącznie zmieniany 5 razy.
TomaszK
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 9006
Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 54 razy
Otrzymał podziękowań: 444 razy

Post autor: TomaszK »

6. TomaszK


Konkurs Yvonne


Wieczorem odbył się konkurs zorganizowany przez Yvonne, ze znajomości książek przygodach Tomasza, poświęcony kobietom w życiu Pana Samochodzika, a tych w całej serii książek przewinęło się dość sporo.

Obrazek
Organizatorka konkursu pt. "Kobiety
w życiu Pana Samochodzika"

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Organizatorka tłumaczy zasady konkursu
fot. kadr z filmu zlotowego

Konkurs miał charakter drużynowy, na czele każdej z drużyn stanęła jedna forowych Gracji – Hanka, Ace79, Agnieszka i Anka, które kolejno dobierały sobie składy zespołów.

Obrazek
Kapitanowie a właściwie kapitanki
konkursowych drużyn

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Gracje wybierają składy drużyn
fot. kadr z filmu zlotowego

Pierwsza część konkursu, polegała na odpowiedzi na 28 pytań, poświęconych kobietom, dziewczynom i dziewczynkom, które towarzyszyły bohaterowi w kolejnych książkach. Przykładowo: „jedyna kobieta, którą Tomasz mógł nazywać swoją żoną”, „z kim Tomasz spędził noc zamknięty w krypcie”, „którą z bohaterek Tomasz określił żmiją”.

Obrazek
Jedyna kobieta, którą Tomasz mógł nazywać swoją żoną to...?
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Drużyna numer 1
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Jakie imiona nosiła Kika?
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Drużyna numer 2 zastanawia sie nad odpowiedzią
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Lucyna - TomaszK nie ma wątpliwości
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Co ostatecznie dowodzi według Tomasza że Milady
jest prawdziwą lady?

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Drużyna numer 3 zastanawia się nad tym pytaniem
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Jedyna kobieta która była w kawalerce Tomasza to?
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Greta Herbst - pada odpowiedź johny'ego
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Co Miss Kapitan zaproponowała Tomaszowi
za uratowanie żaglówki? - to pytanie dla drużyny
numer 2

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Z kim Tomasz spędził noc zamknięty w krypcie?
- pytanie dla drużyny Agnieszki Mysikrólikowej

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Ile skalpów miała panna Monika? - Yvonne pyta
drużynę numer 3

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Kogo i gdzie Tomasz określił mianem "żmija"?
- głowi się drużyna Hanki

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Kto był córką kamerdynera hrabiego von Haubitz?
- z tym pytaniem próbuje zmierzyć się drużyna Ace79

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Jak naprawdę nazywała się Diana Denver? - PiTT
bezbłędnie odpowiedział na to trudne pytanie

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Jedyna harcerka wymieniona w kanonie z imienia to...?
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
"Baśka" - podpowiedź Mysikrólika wywołała salwę śmiechu
fot. kadr z filmu zlotowego

Druga tura konkursu obejmowała zdania, polegające na dokonaniu opisu kobiecej bohaterki, wylosowanej książki. Zabłysnął jak zawsze Psycholog, uzyskując wraz z zespołem (Anka, TomaszK), maksymalną liczbę punktów, razem z drużyną numer trzy. Do drugiej tury konkursu przeszły trzy drużyny, numer 1 – Czesio1, Ace79 i Eksplorator i drużyna numer 3 – Mysikrólik, Agnieszka i VdL i numer 4 – PiTT, johny, Michał i Hanka.

Obrazek
Yvonne objaśnia zasady drugiej rundy
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Konkursowicze oczekują na drugą rundę
fot. kadr z filmu zlotowego

Teraz pytania były trudniejsze: „które kobiety spały w namiocie Tomasza”, „które kobiety tańczyły w obecności Tomasza”, „jakie kobiety wystąpiły w przebraniu”.

Obrazek
Czesio1 rozwiązuje zadanie z drugiej rundy
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Mysikrólik tłumaczy VdL jak zdobyć bonus
za lepszą odpowiedź

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
PiTT pisze rozwiązanie zagadki drugiej rundy
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
TomaszeK rozwiązuje zagadkę drugiej rundy
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Psycholog podaje rozwiązanie zagadki z drugiej rundy
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Czesio1 podaje rozwiązanie zagadki z drugiej rundy
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Mysikrólik podaje rozwiązanie zagadki z drugiej rundy
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Drużyna Hanki gotowa do podania
rozwiązania swojej zagadki

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Padre, sprawdziłem ją
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Greta Herbst, jest detektywem, prowadzi własne
biuro detektywistyczne

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Ma, kłopoty finansowe, możemy to wykorzystać
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Była w szlafroczku
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Musimy to wykorzystać
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Pojedziesz do Polski
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Możesz odejść
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Zabawa w pierwszej rundzie była przednia
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Które kobiety spały w namiocie Tomasza? - pytanie
dla drużyny Ace79

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Które kobiety tańczyły w obecności Tomasza?
- pytanie dla drużyny Agnieszki

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Kto jechał z Tomaszem wehikułem gdy jechał on nim
najszybciej w kanonie? - pytanie dla drużyny Hanki

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Do ścisłego finału awansowały drużyny numer 3 i 4
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Drużyny gotowe do decydującego pytania
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Kto odkrył, że samochód Tomasza posłużył do przemytu?
- to decydujące pytanie w konkursie

fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Drużyna numer 4 była najszybsza
fot. kadr z filmu zlotowego

Cały konkurs wygrała drużyna numer 4, a nagrodą było Czesiowe wino i słodkości od Organizatorki.

Obrazek
Drużyna numer 4 wygrała
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Wręczenie nagród
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Nagroda specjalna dla TomaszKa
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Nagroda specjalna dla TomaszKa
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
„Czy znasz tę krainę ogrodem Francji zwaną…”
– to początek książki, którą otrzymał TomaszK

fot. kadr z filmu zlotowego

Konkurs po raz kolejny pokazał, że tym co nas tu razem zgromadziło, jest młodzieńcza fascynacja książkami Nienackiego. Na pytania Yvonne, tak naprawdę mogli odpowiedzieć tylko wielbiciele książek o Panu Samochodziku, a na prawie wszystkie pytania padły poprawne odpowiedzi. Odpowiedź „Baśka”, na pytanie „jedyna wymieniona z imienia harcerka”, wywołała śmiech i ten żart też jest zrozumiały tylko dla fanów Nienackiego.
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11784
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 291 razy
Otrzymał podziękowań: 223 razy

Post autor: johny »

7. johny


Upiorny hotel


Po przygodach związanych z konkursem Yvonne całkiem zgrabną ekipą udaliśmy się w stronę tajemniczego, opuszczonego, upiornego hotelu.
Godzina była już dość późna także w skupieniu ale i wyposażeni we wszelkie niezbędne atrybuty eksploratora, w postaci butelki Perły czy też szklaneczki z mocno procentowym napojem, gęsiego, przebijając się przez wysoko porośnięte trawy dotarliśmy do opuszczonego hotelu.


Obrazek
Czesio popełnia grupówkę przed wejściem do upiornego hotelu
fot. PiTT

Z zewnątrz nie wydaje się on aż tak duży. Weszliśmy do środka i dopiero tam można zobaczyć jak potężny miał być to budynek. Kilka pięter, mnóstwo pomieszczeń a nawet sporych rozmiarów basen. Punkt po punkcie oglądaliśmy wszystko w świetle ze dwóch latarek i światła z naszych komórek.

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Widać, że to miejsce nie jest do końca opuszczone. Często jest areną twórczą domorosłych miłośników wszelakiego rodzaju graffiti. Nawet całkiem fajnie to wyglądało.

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Obrazek
Grupówka w jednym z apartamentów upiornego hotelu
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Klimat był niesamowity, środek nocy, tajemniczy budynek, czego chcieć więcej! W pewnym momencie stwierdziliśmy jednak, że trzeba powoli zbierać się z powrotem. Nie do końca sprawny stan umysłu i obecność dzieci mocno ograniczała chęć dalszych spacerów po obiekcie pełnym dziur w podłodze, niezabezpieczonych schodów etc.

Obrazek
Wchodzimy na drugie piętro upiornego hotelu
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Przy wyjściu okazało się, że więcej turystów weszło do środka, niż miało chęć z niego wyjść. Okazało się, że to Mysikrólik z Robasem i Adam postanowili wejść na… dach. Niestety udało im się to. Co w okolicznościach przyrody, o których wyżej nie było zbyt rozsądne.

Obrazek
Ekstremalna część eksploratorów upiornego hotelu
wchodzi po drabince na dach

fot. PiTT

Obrazek
Dach upiornego hotelu
fot. PiTT

Obrazek
Szyb kominowy
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Obrazek
Upiorny hotel
fot. PiTT

Na szczęście po ok. 10 minuta cali i zdrowi dołączyli do nas. Jedyna strata jaką odnotowaliśmy to szklanka Mysikrólika, który po uzupełnieniu elektrolitów zostawił ja przy wejściu na dach.
Wszyscy razem spokojnie, bez żadnych przygód wróciliśmy do domu Tomaszka…
Jak zwykle było zajefajnie!
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Awatar użytkownika
Yvonne
Moderator
Moderator
Posty: 13153
Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
Miejscowość: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta
Podziękował;: 6 razy
Otrzymał podziękowań: 215 razy

Post autor: Yvonne »

8. Yvonne


Zamek w Niedzicy


Do Niedzicy przyjechaliśmy sobotnim przedpołudniem. W drodze zatrzymaliśmy się na chwilę w Głodówce aby w punkcie widokowym podziwiać piękną panoramę Tatr.

Obrazek
Zlotowicze na tle Tatr w Głodówce
fot. Czesio1

Obrazek
Zlotowicze na tle Tatr w Głodówce
fot. Czesio1

Obrazek
Panorama Tatr w Głodówce
fot. Czesio1

Miasto przywitało nas piękną pogodą i jeszcze piękniejszymi widokami. Położone jest ono bowiem nad urokliwym Jeziorem Czorsztyńskim. Z jednej strony jeziora wznosi się dumnie Zamek w Niedzicy, a z drugiej wzrok przyciągają tajemnicze ruiny Zamku w Czorsztynie.

Obrazek
Zamek w Niedzicy
fot. johny

Obrazek
Zamek w Niedzicy
fot. johny

Obrazek
Jezioro Czorsztyńskie
fot. Eksplorator63

Obrazek
W oddali ruiny zamku w Czorsztynie
fot. Czesio1

Któż z nas nie znał wcześniej sylwetki Zamku w Niedzicy? śmiem twierdzić, że znał ją każdy. A przynajmniej każdy, kto chociaż raz oglądał serial „Wakacje z duchami”. To właśnie Zamek w Niedzicy został scenerią przygód, jakie przeżywali bohaterowie serialu nakręconego na podstawie książki Adama Bahdaja pod tym samym tytułem. Wiele razy z wypiekami na twarzy śledziliśmy perypetie Paragona, Mandżaro i Perełki. Dlatego pobyt w tym miejscu zapowiadał się dla nas, miłośników przygód, wspaniale.
Podczas, gdy reszta parkowała swoje wehikuły na parkingu, niezawodny Tomaszek udał się do zamkowej kasy biletowej. Okazało się, że wejście całej naszej grupy możliwe będzie dopiero po godzinie 15. Niezrażeni tym faktem (wszak Niedzica pięknym miejscem jest i atrakcji w niej nie brakuje) przeorganizowaliśmy nasze plany i postanowiliśmy najpierw posilić nasze żołądki.
Po bezskutecznym poszukiwaniu restauracji, która przyjęłaby naszą gromadę, postanowiliśmy się rozdzielić i w ten sposób spróbować szczęścia. Udało się to wszystkim. Część grupy zjadła pizzę w pizzerii Czardasz, część stołowała się w restauracji Hajduk.


Obrazek
Pizzeria Czardasz ugościła część Zlotowiczów
fot. Czesio1

Po napełnieniu naszych żołądków, wezwała nas przygoda. Poszliśmy za jej głosem. Udaliśmy się na przystań nad Jezioro Czorsztyńskie, gdzie grupa podzieliła się na trzy podgrupy: Morsów, Sportowców i Obserwatorów.
Grupa pierwsza, czyli Morsy, w skład której wchodzili Cecylia, Sokole Oko i Mysikrólik nie zwlekając zrzuciła wierzchnie szaty i pozostając w kostiumach kąpielowych, ruszyła do wody.


Obrazek
Stateczek Dunajec przycumowany na Jeziorze
Czorsztyńskim

fot. Eksplorator63

Obrazek
Grupa morsów gotowa do kąpieli
fot. Eksplorator63

Obrazek
Kąpiel w Jeziorze Czorsztyńskim
fot. Mysikrólik

Grupa druga – Sportowcy w składzie: Matylda, Michał, Pitt, Yvonne, Wiewiórka, Psycholog, Robson i Adam, udała się do wypożyczalni sprzętu wodnego i po chwili grupa trzecia, czyli Obserwatorzy (johny, Anka, Mateusz, Aga Mysikrólikowa), zobaczyć mogła dwa prujące wodę rowery wodne.

Obrazek
Grupa Sportowców na rowerach wodnych
fot. johny

Obrazek
Grupa Sportowców na rowerach wodnych
fot. johny

Obrazek
Grupa Sportowców na rowerach wodnych
fot. johny

Obrazek
Johny z grupy Obserwatorów na tle zamku w Niedzicy
fot. johny

Niestety, nie od dziś wiadomo, że pogoda to kapryśna panna. Nie pozwoliła Sportowcom długo cieszyć się urokami pływania. Deszcz, który najpierw padał słabo, jakby nie mógł się zdecydować, czy przestać czy nie, nagle przybrał na sile i zmusił obie załogi do szybkiego powrotu na brzeg.
Czas już był najwyższy, ponieważ zbliżała się pora naszego wejścia na zamek.
Udaliśmy się zatem w strugach deszczu na zamek w Niedzicy.


Obrazek
Makieta zamku
fot. Eksplorator63

Obrazek
PiTT z Matyldą
fot. Mysikrólik

Przewodnikiem naszym była młoda pani, która w barwny i ciekawy sposób opowiedziała nam historię zamku i związane z nim legendy. A historia zamku jest naprawdę intrygująca. Przechodził on bowiem z rąk do rąk i na przestrzeni lat był w rękach różnych rodów panujących. Herby tych rodów wiszą na ścianie w jednej z komnat i pani przewodnik o wszystkich ciekawie nam opowiedziała. Szczególnie zabawna była historia jednego z władców zamku, który zaprosił swoich poddanych na wielką ucztę, trwającą trzy dni i trzy noce. Na zakończenie uczty, pan ten zamknął wszystkie drzwi wyjściowe z zamku, aby nikt nie mógł go opuścić, zanim się nie pożegna z właścicielem. A pożegnanie to było zgoła oryginalne. Otóż właściciel zamku postanowił dać każdemu solidnego klapsa w miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę po to, aby zapamiętał, za czyje pieniądze tak dobrze i tak długo się bawił. Dodać należy, że klaps wymierzony był łopatą. Zaiste, ciekawy musiał to być człowiek.
Zwiedziliśmy lochy zamkowe, w których największe wrażenie zrobiło na nas miejsce, gdzie według legendy, przykuty był do skały Janosik. Do dzisiaj widnieje w skale dziura w miejscu, gdzie były przytwierdzone łańcuchy. Jeśli ktoś chce, aby spełniło się jego marzenie, musi włożyć do dziury palec (sam musi zdecydować który i której ręki), przekręcić w jedną stronę (również sam musi uznać w którą) i pomyśleć życzenie. Jeśli się nie spełni, należy wrócić do zamku i próbować z innym palcem. Ciekawe, czy spełni się życzenie Tomaszka?


Obrazek
Miejsce w którym według legendy przykuty był Janosik
fot. Czesio1

Po wyjściu z lochów udaliśmy się na wewnętrzny dziedziniec ze słynną studnią. I właśnie tam pani przewodnik opowiedziała nam legendę o księciu Bogusławie i jego żonie Brunhildzie. Nie będę tu przytaczać legendy. Zainteresowanych odsyłam do zamku. Dodam tylko, że nie mogliśmy się powstrzymać i odegraliśmy scenę dialogu między dwojgiem tragicznych bohaterów. Mysikrólik wspaniale odegrał rolę księcia Bogusława i bardzo żałośnie wołał do studni: „Przebacz mi, przebacz mi, Brunhildo!”.

Obrazek
- Przebacz mi Brunhildo - zabrzmiał donośny
głos Mysikrólika

fot. Czesio1

Obrazek
Studnia zamkowa
fot. Czesio1

Obrazek
Przy studni zamkowej
fot. Eksplorator63

Obrazek
Mury zamkowe
fot. Eksplorator63

Obrazek
Sala zamkowa
fot. Eksplorator63

Z ust pani przewodnik dowiedzieliśmy się jeszcze wielu ciekawych informacji, z których najbardziej zaskakującą okazała się ta dotycząca pańszczyzny. Otóż z wielkim zaciekawieniem dowiedzieliśmy się, że pańszczyzna na terenach, które zwiedzaliśmy, utrzymała się bardzo długo, bo aż do roku 1931!
Podczas zwiedzania zamku, wyszliśmy również na dwa tarasy widokowe. Mimo złej pogody, widok z zamku był wspaniały, a ruiny zamku w Czorsztynie widoczne po drugiej stronie jeziora, rysowały się niewyraźnie i tworzyły niesamowite i odrobinę groźne wrażenie.


Obrazek
Wieża zamkowa
fot. Eksplorator63

Obrazek
Dziewczynki wyglądają na zadowolone ze zwiedzania zamku
fot. Mysikrólik

Obrazek
Zlotowicze na tarasie widokowym
fot. PiTT

Obrazek
Sala zamkowa
fot. PiTT

Obrazek
Sala zamkowa
fot. PiTT

Obrazek
Sala zamkowa
fot. PiTT

Obrazek
Sala zamkowa
fot. PiTT

Obrazek
Sala zamkowa
fot. Czesio1

Obrazek
Sala zamkowa
fot. Czesio1

Obrazek
TomaszK na tle Jeziora Czorsztyńskiego
fot. PiTT

Obrazek
Taras widokowy
fot. PiTT

Obrazek
Zlotowicze w coraz większym deszczu na tarasie widokowym
fot. PiTT

Obrazek
Jezioro Czorsztyńskie
fot. Eksplorator63

Obrazek
Panorama zamkowa
fot. PiTT

Po zwiedzaniu opuściliśmy Niedzicę i ruszyliśmy z powrotem do gościnnego domu Tomaszka.
Ace79
Zlotowicz
Zlotowicz
Posty: 57
Rejestracja: 18 sty 2015, 20:49
Miejscowość: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Ace79 »

9. Ace79


Kącik gier


Po atrakcjach w plenerze, przyszedł czas na kolację i wieczorne rozrywki.
Otoczywszy się wianuszkiem najmłodszych zlotowiczów płci męskiej (Michałem, Psychologiem, Robsonem i Wiewiórką) zasiadłam do gry „7 cudów świata”.


Obrazek
Dzieci wesoło bawią się na schodach domku TomaszKa
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Robson, Ace79 i Psycholog rozpoczynają grę
fot. Czesio1

Obrazek
Michał w grze
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Gra "7 cudów świata"
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Pschyolog z Wiewiórką
fot. kadr z filmu zlotowego

Niestety nie dane mi było wygrać, Robson rozłożył nas wszystkich na łopatki. Porażkę „osłodziłam” sobie pyszną kiełbaską, przygotowaną przez grono tłoczące się wokół grilla i debatujące nie wiedzieć o czym, bo przecież byłam zajęta grą ;)

Obrazek
Grono debatujące na kanapie
fot. Czesio1

Obrazek
TomaszK, PiTT i Hanka
fot. Czesio1

Napełniwszy brzuchy, zasiedliśmy do innej gry – „Cardline”. W tej rozgrywce skład się zmienił, uczestniczyli w niej: Michał, jego mama Ania, Marzena, Adam i ja.

Obrazek
Ace79, Marzena, Anka i Michał
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Gra "Cardline"
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Ace79 tłumaczy zasady gry
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Marzena zastanawia się jak zagrać
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Skupienie na twarzy dziewczyn
fot. kadr z filmu zlotowego

Tym razem palma pierwszeństwa przypadła Ance.
Oczywiście na dwóch grach się nie skończyło. Robson, Adam i Mysikrólik zasiedli do "Splendoru", w tym samym czasie ja z Michałem głowiliśmy się nad „Słownym Ninją”, a wieczór mijał.


Obrazek
Kolejny stolik gier, tym razem pod kierownictwem Mysikrólika
fot. Czesio1

Obrazek
Mysikrólik tłumaczy zasady gier
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Gra "Splendor"
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Wiewiórka w grze
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Skupiony Mysikrólik
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Robson, Mysikrólik, Michał i Adam
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Gra "Splendor"
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Agnieszka Czesiowa też zainteresowała się grą
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Dziewczynki przeniosły się na piętro...
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
...gdzie wciągnęły się w grę "Farmer"
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Wesołe śmiechy dziewczynek świadczą o tym,
że gra "Farmer" jest świetną zabawą

fot. kadr z filmu zlotowego

Do kolejnej gry, tym razem drużynowej „Tajniacy”, Michałowi nie dane było już zasiąść, bo pora była naprawdę późna, ale zastąpił go johny, który dawał sobie radę równie dobrze, jak syn.
Drużyna czerwonych (Mysikrólik, Robson, Wiewiórka) kontra drużyna niebieskich (Adam, johny i ja) wspierani przez Yvonne rozegraliśmy kilka partii tej świetnej gry i zakończyliśmy przygodę z grami planszowymi na tym zlocie.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Ace79, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16527
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 476 razy
Otrzymał podziękowań: 221 razy

Post autor: Czesio1 »

10. Czesio1


Niedzielny poranek


Niedziela to już niestety ostatni dzień zlotu. Dzień najkrótszy bowiem wszystkich nas czekała jeszcze krótsza lub dłuższa droga do domu.
Pogoda dopisywała więc korzystając z tego wesoło gawędziliśmy na tarasie domku TomaszKa. Niebo było bezchmurne, w oddali pięknie prezentował się Giewont.


Obrazek
Rozmowy na tarasie domku TomaszKa
fot. Czesio1

Obrazek
Rozmowy na tarasie domku TomaszKa
fot. Czesio1

Kiedy wszyscy już spożyli śniadanie zebraliśmy się przed domkiem TomaszKa, żeby zrobić wspólną grupówkę.

Obrazek
Grupówka przed domkiem TomaszKa
fot. Czesio1

Obrazek
Grupówka przed domkiem TomaszKa
fot. Czesio1

Obrazek
Grupówka przed domkiem TomaszKa
fot. Czesio1

Po niej nastąpił ten smutny moment wspólnych pożegnań.

„Tak niedawno żeśmy się spotkali, a już pożegnania nadszedł czas, tyleśmy ze sobą przeżywali a dziś już wspomnienia łącza nas”...


Obrazek
Do zobaczenia...
fot. kadr z filmu zlotowego

Obrazek
Do zobaczenia...
fot. kadr z filmu zlotowego

Do zobaczenia…
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Zablokowany