Początek zlotu:
"Miłe zlotu początki" jak mawiał wieszcz. Zaczął się nasz zlot od przyjazdu na zamek do Golubia-Dobrzynia. Tam czekał na nas oldmalarz wraz z rodzinką. Wkrótce dołączył TomaszK.
Zamek Golub-Dobrzyń fot. Krwawa Mary
Zamek Golub-Dobrzyń fot. Krwawa Mary
Zamek Golub-Dobrzyń fot. Krwawa Mary
Trunki lały się strumieniami, stoły uginały od jadła, oldmalarz przygrywał na gitarze i nucił sentymentalne pieśni (np. o komarach). Obgadaliśmy wszystkich, o których pamiętaliśmy, jako wprawkę przed zlotem.
Gdy wszyscy się najedli i napili, pojechaliśmy do Rozajn Małych, przywitać się z resztą obecnej tam naszej załogi.
Dokonano regulaminowego przywitania "na niedźwiadka" metodą każdy z każdym.
Rozajny Małe, nasza baza noclegowa fot. Czesio1
Rozajny Małe, nasza baza noclegowa fot. Czesio1
Rozajny Małe, nasza baza noclegowa fot. Czesio1
Rozajny Małe, nasza baza noclegowa fot. Czesio1
Rozajny Małe, nasza baza noclegowa fot. Czesio1
Tu przygoda, tam przygoda fot. Czesio1
Rozajny Małe, pawilon ogrodowy fot. Czesio1
Rozajny Małe, huśtawka fot. Czesio1
Rozajny Małe, miejsce na grilla pod dachem fot. Czesio1
Rozajny Małe, nasza baza noclegowa fot. Czesio1
Rozajny Małe, nasza baza noclegowa fot. Czesio1
Rozajny Małe, nasza baza noclegowa fot. Czesio1
Rozajny Małe, boisko do siatkówki fot. Czesio1
Rozajny Małe, molo nad jeziorem fot. Czesio1
Łabędź na jeziorze fot. Czesio1
Rozajny Małe, Jezioro Różany fot. Czesio1
Rozajny Małe, Jezioro Różany fot. Czesio1
Rozajny Małe, ławeczka na molo fot. Czesio1
Rozajny Małe, Jezioro Różany fot. Czesio1
Rozajny Małe, Jezioro Różany fot. Czesio1
Rybak na jeziorze fot. Czesio1
Rozajny Małe, nasza baza noclegowa fot. Czesio1
Rozajny Małe, nasza baza noclegowa fot. Czesio1
Rozpalono grilla i dokonano oficjalnego otwarcia zlotu. Pieśni, hulanka, swawole. W skrócie: było grubo.
Ognisko nad grillem ju ponie fot. Czesio1
Od lewej: Maja, Agnieszka Czesiowa, Celina, Agnieszka Mysikrólikowa i Robas fot. Czesio1
PiTT z synem fot. Czesio1
Oldmalarz przygrywał nam na gitarze fot. Czesio1
Wesołe rozmowy Zlotowiczów fot. Czesio1
Zbiorówka przy ognisku fot. Czesio1
Krwawa Mary z Barabaszem fot. Czesio1
Yvonne i Czesio1 dumnie prezentują egzemplarz śpiewnika zlotowego fot. Czesio1
Ognisko płonęło do późnych godzin nocnych fot. Czesio1
Powiem szczerze, niewiele z tego pamiętam, bo jużem niemłody i pamięć mi szwankuje (jem kapustę na poprawę pamięci, ale nie mogę za dużo, bo jest wiatropędna). Wiem jedynie, że jakoś w późno nocy przyszedłem do swojego domku (tej nocy wypadło mi spać u rodzinki johny'ego), walnąłem się na pryczę i zasnąłem snem sprawiedliwego.
Sobota 29 kwietnia 2017 r. powitała zlotowiczów przenikliwym zimnem. Niebo zasnuwały chmury. Wiatr kołysał martwymi jeszcze gałęziami drzew, pochylał tataraki nad jeziorem, którego taflę marszczyły niewielkie fale. Krajobraz był bardziej jesienny, niż wiosenny.
Poranek nad Jeziorem Różanym fot. PiTT
Wyjazd do zamku w Radzyniu Chełmińskim był zaplanowany na godzinę 9.00 i powoli z domków zaczęły wyłaniać się kolejne osoby. Okutani w ciepłe kurtki, w czapkach i szalach – zlotowicze nie wyglądali jak uczestnicy majówki. Na twarzach widać było jednak pierwsze nieśmiałe uśmiechy – przygoda się zaczynała.
Warkot uruchamianych silników wehikułów obwieścił początek wycieczki. Kolejne auta zaczęły przekraczać bramę ośrodka – przed nami niespełna pięćdziesiąt kilometrów trasy do Radzynia Chełmińskiego. Zamek w tej miejscowości znany był wielu zlotowiczom nie tylko z powstałego w latach 70’ serialu Samochodzik i templariusze, ale także z pierwszego forowego zlotu z 2012 r.
Na łące na przedzamczu kolejne samochody zaczęły zajmować miejsca. Majestatyczna bryła zamku, ta sama, która znana była wszystkim z serialowych ujęć, górowała nad autami zlotowiczów. Gdzieś w pamięci powracały sceny z biwakującymi poszukiwaczami skarbów, przebitki z krzyżackimi rycerzami – filmowa fikcja, która zbudowana została między innymi dzięki ruinom zamku.
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Wehikuły Zlotowiczów przed Zamkiem fot. Czesio1
Gromada uczestników zlotu, od najmłodszych po najstarszych, powędrowała w górę ścieżki ku bramie zamku. Nie przywitał nas żaden fałszywy brodacz, ale nasza przewodniczka dzielnie go zastępowała.
Dziedziniec zamkowy fot. Krwawa Mary
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Krwawa Mary
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Krwawa Mary
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Krwawa Mary
Zwiedzanie rozpoczęło się od zamkowej kaplicy, którą poznaje się spod poziomu jej pierwotnej posadzki. Strzeliste wnętrze, niestety pozbawione oryginalnego sklepienia gwieździstego, zostało wypełnione przez zwiedzających, ciekawie zaglądających w każdy kąt. Poza informacjami o historii zamku i jego losach padło też kilka słów na temat samej techniki budowy zamku. Każdy miał okazję obejrzeć cegły palcówki i odbite w nich ślady zwierząt – niektóre, sądząc po rozmiarze, chyba jakiegoś ówczesnego Prota.
Cegła "palcówka" fot. PiTT
Pojawiły się pierwsze dociekliwe pytania (np. o otwory pozostawione w murach). Nie chcąc zdradzać wszystkich tajemnic zamku przewodniczka użyła słowa–klucza – "skarbiec".
Kaplica zamkowa fot. Czesio1
Zlotowicze w kaplicy zamkowej fot. Krwawa Mary
Kaplica zamkowa fot. Czesio1
Kaplica zamkowa fot. Czesio1
Kaplica zamkowa fot. Krwawa Mary
Kaplica zamkowa fot. Krwawa Mary
Kaplica zamkowa fot. Krwawa Mary
Kaplica zamkowa fot. Krwawa Mary
Usłyszawszy "skarbiec" wszyscy rzucili się wąskimi schodami do zakrystii. Chętnych do zajęcia fotela z widokiem na zamkowy "sejf" było wielu. Pouczające było przyglądanie się grafitti – niektóre napisy miały kilkaset lat…
Zakrystia kaplicy fot. Czesio1
Zakrystia kaplicy fot. Krwawa Mary
Mysikrólik jako Wielki Komtur fot. Czesio1
Zakrystia kaplicy fot. Krwawa Mary
Zasmuceni nieco faktem, iż skarbiec był pusty, zlotowicze ruszyli w ślad za przewodniczką do podziemi zamku.
Podziemia zamkowe fot. Krwawa Mary
Podziemia zamkowe fot. Krwawa Mary
Podziemia zamkowe fot. Krwawa Mary
Podziemia zamkowe fot. Krwawa Mary
Wszyscy na dłużej zatrzymali się przy makiecie zamku.
Makieta zamku fot. Czesio1
Tuż obok wyeksponowane były fotosy z serialu Huberta Drapelli, w tym zdjęcia Michała Szewczyka, którego już wkrótce mieliśmy spotkać.
Kadry z serialu "Samochodzik i Templariusze" fot. Czesio1
Kadry z serialu "Samochodzik i Templariusze" fot. Czesio1
Po chwili pojawiły się pierwsze fachowe uwagi dot. znalezisk z terenu zamku wyeksponowanych w gablotach.
Znaleziska z terenu zamku fot. PiTT
Na ścianie zamkowego lochu wykuty znak obwieszczał „Kilka skarbów”. Zgodnie z tym, co wiemy z serialu, symbol ten miał przyciągać turystów do zamku. Nasza obecność była dowodem tego, że strategia przyjęta przez filmowego fałszywego brodacza była słuszna.
Znak Templariuszy fot. Czesio1
Mapa okolicznych zamków fot. Czesio1
Historia grodu w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Szkielet w podziemiach zamkowych fot. Czesio1
Kolejnym miejscem, które na dłużej przykuło uwagę zlotowiczów, była zamkowa izba tortur. To żelazna atrakcja wielu polskich zamków i podziemi. Okazało się ponownie, że i w tej dziedzinie zlotowicze mają wiele do powiedzenia, i nad replikami narzędzi kaźni rozbrzmiały fachowe uwagi na temat zastosowań, datowania i cech charakterystycznych poszczególnych przyrządów.
Sala tortur fot. Czesio1
Barabasz w dybach fot. Czesio1
Topór kata fot. Czesio1
Sala tortur fot. Czesio1
Dalej szlak wycieczki wiódł – poprzez cele pokutne przeznaczone dla grzeszących mnichów – aż na blanki i wieże zamku.
Cela pokutna fot. PiTT
Na wieży zamkowej fot. PiTT
Widok z wieży zamkowej fot. Czesio1
Po wiekach wojen pozostały jednak niestety tylko dwie wieże. Szczególnie dotkliwy wydaje się brak ośmiobocznej wieży stanowiącej ostatni bastion ewentualnej obrony zamku. Miała ona ponad 50 metrów wysokości, a zatem o niemal połowę przewyższała dwie zachowane wieże narożne. Zlotowicze z perspektywy kilkudziesięciu metrów mieli okazję zobaczyć panoramę Radzynia Chełmińskiego i okolic, zarośla, które zastąpiły jezioro przed wiekami sąsiadujące z zamkiem, oraz cmentarz z kaplicą znaną także z serialu. Z góry łatwo było również przywoływać poszczególne sceny nakręcone na zamku i usiłować lokalizować je na tle zarysu murów.
Wycieczka po zamku zakończona została w sposób, który łączył ze sobą zarówno dawną funkcję zamku, jak i jego nowsze filmowe zastosowanie. Oto zlotowicze, niczym przedwieczni wartownicy strzegący okolicy, z poziomu wieży zaobserwowali nadciągającego stalowego rumaka, w którym przybył Michał Szewczyk.
Przyjazd Pana Michała Szewczyka fot. kadr z filmu
Przyjazd Pana Michała Szewczyka fot. kadr z filmu
Przyjazd Pana Michała Szewczyka fot. kadr z filmu
Po serdecznym powitaniu, podczas którego dowiedzieliśmy się, że jest to pierwsza wizyta aktora w zamku od momentu zakończenia zdjęć do serialu, wartko potoczyła się rozmowa z naszym gościem. Dziedziniec zamku był już nieco już jaśniejszy i cieplejszy, gdyż słońce zaczęło przebijać się przez chmury. Tematy były bardzo urozmaicone: od serialu, poprzez znajomość z Nienackim, aż po nasze narodowe trunki.
Z naszym gościem Michałem Szewczykiem na dziedzińcu zamkowym.
Obok gościa po lewej stoi pani Kustosz Zamku fot. Czesio1
Okazało się, że – oprócz talentu aktorskiego – Michał Szewczyk ma dar prawdziwego gawędziarza, który umie przykuć uwagę słuchaczy. Opowieści tchnęły też humorem – co raz rozlegał się gromki śmiech zgromadzonych.
Michał Szewczyk czyli serialowy Michał Kozłowski fot. PiTT
Wspólnie z panem Szewczykiem zeszliśmy jeszcze do podziemi zamku. Aktor powiedział nam, że wówczas, w 1970 czy 71 roku, zamek był kompletną ruiną, ceglanym rumowiskiem – między innymi pomieszczenie, w którym miało odbyć się później nasze spotkanie, nie miało stropu, który został dopiero później odbudowany.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez PiTT, łącznie zmieniany 4 razy.
Do miasteczka Okonin w którym znajdował się filmowy kościół podjechaliśmy całym konwojem samochodów.
Zlotowicze na parkingu przed Kościołem w Okoninie fot. kadr z filmu zlotowego
Zatrzymaliśmy się na parkingu i ruszyliśmy w stronę świątyni.
"Kortumowo, wioska w Ziemi Chełmińskiej nad jeziorem o tej samej nazwie. We wsi znajduje się kościółek z początku XIV wieku, parafia pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny...(...)
Nie ulegało wątpliwości, że zbudowali go Krzyżacy. Na zewnątrz widziało się ową charakterystyczną dla krzyżackich budowli brunatną cegłę „palcówkę", z lekkimi wyżłobieniami jakby od śladu palców odbitych w glinie."
Kościół w Okoninie fot. kadr z filmu zlotowego
Kościół w Okoninie fot. kadr z filmu zlotowego
"Wolnym krokiem, rozglądając się po starych murach, obchodziliśmy kościół. Wzrok ześlizgiwał się po gładkich, brunatnych ścianach i zatrzymał się tylko na czymś w rodzaju półokrągłej, pękatej przybudówki lub absydy bocznej z żelaznymi drzwiami. To było zapewne wejście do zakrystii. Nad drzwiami widniał wykuty w ścianie krzyż."
Książkowa scena przy Kościele w Okoninie fot. kadr z filmu zlotowego
"Poszliśmy dalej, lecz raptem tknęło mnie coś. Stanąłem, serce dławiło mnie w gardle, w głowie miałem chaos. Zdawało mi się, że wiem o czymś niezwykle ważnym, ale myśl uciekła, nie potrafiłem jej zrozumieć.
- Co się panu stało? - spytała Ewa, która spostrzegła mój dziwny stan.
- Spokojnie... tylko spokojnie... - szeptałem do siebie.
Cofnąłem się kilkanaście kroków, a wraz ze mną zrobili to samo chłopcy.
- Spójrzcie na krzyż... - rzekłem chrapliwie. Patrzyli dość długo. Wreszcie odezwał się Sokole Oko:
- Krzyż jak krzyż. Najzwyklejszy. Nad bocznymi drzwiami do kościoła jest krzyż. To chyba bardzo naturalne.
Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem z niej notesik, w którym panna Petersen na Kozim Rynku rysowała znaki templariuszy.
- Porównajcie - skierowałem palec na jeden ze znaków.
- Taki sam! Identyczny! - wrzasnęli chórem. tak głośno, że wrony zerwały się ze swych gniazid na topolach i z przeraźliwym krakaniem zaczęły krążyć nad dachem kościoła.
- Ten znak powiada: „Kilka skarbów" — szepnąłem."
Tomasz-Mysikrólik wskazuje na tajemniczy znak na Kościele fot. kadr z filmu zlotowego
Tajemniczy znak na Kościele fot. kadr z filmu zlotowego
Tomasz z harcerzami przed Kościołem w Kortumowie fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Niestety była ona zamknięta, a nigdzie nie było widać proboszcza, z którym byliśmy umówieni.
W czasie oczekiwania dokładnie obejrzeliśmy kościołek ze wszystkich stron. Część zlotowiczów wykorzystała czas do rozmów i wspólnych zdjęć z Michałem Szewczykiem, który cały czas był bardzo rozmowny i co chwila opowiadał różne ciekawostki z momentów nagrywania serialu.
W oczekiwaniu na otwarcie Kościoła fot. zbychowiec
W oczekiwaniu na otwarcie Kościoła fot. zbychowiec
Po pewnym czasie wysłaliśmy jednak delegację do leżącej po przeciwległej stronie zakrystii.
"Za kościołem stoi plebania o białych ścianach, kryta czerwoną dachówką, (...)"
Zakrystia fot. kadr z filmu zlotowego
Okazało się, że księdza nie ma na szczęście był kościelny który nam otworzy kościółek. Kościelny wyglądał bardzo ciekawie, fryzura przypominał Beethovena, a naciągnięte skarpetki na kalesony dopełniały komiczności jego postaci. Kościelny otworzył wejście ale nie to główne ze szczytu kościoła tylko jego boczne wejście.
"Wewnątrz kościół został wymalowany na biało i wyposażenie jego przedstawiało się niezwykle skromnie. Wystrój wykonany został znacznie później niż cała budowla. "
Kościół w Okoninie fot. Czesio1
Organy w Kościele w Okoninie fot. Czesio1
Ołtarz w Kościele w Okoninie fot. Czesio1
Otwarta księga w Kościele w Okoninie fot. Krwawa Mary
"Zobaczyliśmy barokowy ołtarz ze złoconymi pyzatymi aniołkami, drewnianą kazalnicą zdobną także w podobne aniołki. Wzdłuż ścian kościelnych wisiały obrazy Męki Pańskiej, a na środku stały drewniane ławki dla wiernych. "
Kościół w Okoninie fot. zbychowiec
Kościół w serialowym Kortumowie fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Kościół w Okoninie fot. zbychowiec
Zlotowicze w Kościele w Okoninie fot. Czesio1
Michał Szewczyk wspomina sceny serialowe, obok syn Marcin fot. kadr z filmu zlotowego
Karen w towarzystwie ojca i Kozłowskiego zwiedzają Kościół w Kortumowie fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Cała grupa oczywiście szukała podobieństw z wyglądem nagranego 40 lat temu filmu. Duże zainteresowanie wzbudziła krata i drzwi przy głównym wejściu, które porównywaliśmy z tym z serialu.
Brama wejściowa w Kościele fot. Czesio1
Serialowa scenka odegrana przez Zlotowiczów fot. kadr z filmu zlotowego
Tomasz z harcerzami uwięziony w Kościele w Kortumowie fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Tomasz z harcerzami uwięziony w Kościele w Kortumowie fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Trzeba szukać wyjścia z pułapki fot. kadr z filmu zlotowego
Tomasz z harcerzami w poszukiwaniu wyjścia z pułapki fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Ja osobiście szukałem figury którą rzekomo wg Kozłowskiego mieli ukraść kompani Pana Tomasza ale nie znalazłem podobnej. Jednakże ktoś ze zlotowiczów stwierdził, że nie wszystkie sceny nagrywano w tym kościółku bo nagrywano je także we wnętrzu kościoła w Radzyniu Chełmińskim.
Po zwiedzeniu kościółka nasi aktorzy odegrali scenę z ucieczki z kościoła.
Tomasz-Mysikrólik z chłopcami po wydostaniu się z pułapki fot. kadr z filmu zlotowego
Zlotowicze wsiadają do wehikułu fot. kadr z filmu zlotowego
Tomasz z harcerzami wskakują do wehikułu fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Szosa przy Kościele fot. Czesio1
Serialowy Kościelny fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Część odwiedzała pobliski spożywczy, a reszta udała się na parking w kierunku swoich pojazdów. Kiedy już mieliśmy odjeżdżać Sokole Oko i Yvonne przypomnieli o pobliskich zabudowaniach, z ziemianką w której to prawdopodobnie nagrywano sceny przy składziku konfitur.
W poszukiwaniu pozostałości po serialowej piwniczce fot. Czesio1
Harcerze przed piwniczką w Kortumowie fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Pozostałości serialowej studni fot. Czesio1
Harcerze przy studzience w Kortumowie fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Niestety z piwniczki zostały ledwo wystające ruiny z ziemi i już nie bardzo przypominały serialowe obiekty. Po tym punkcie zlotu ruszyliśmy z powrotem w kierunku Radzynia Chełmińskiego.
Wesoła ekipa podjechała pod ruiny krzyżackiego zamku w Pokrzywnie.
Zlotowicze pod ruinami zamku w Pokrzywnie fot. Milady
Budowla niegdyś powalająca swoim rozmiarem dziś jest praktycznie niewidoczna z drogi.
Ruiny zamku w Pokrzywnie fot. Milady
Historia zamku Engelsburg sięga XII wieku, kiedy to Krzyżacy na miejscu drewniano ziemnego grodu postawili murowany zamek. Do 1784 roku zamek był świadkiem wielu historycznych wydarzeń, a jego historia była równie burzliwa jak dzieje naszego kraju. Od tego momentu budynek był systematycznie rozbierany, konsekwentnie cegła po cegle. Taki stan rzeczy trwał aż do 1968 roku, kiedy przeprowadzono pierwsze prace konserwatorskie.
Dziś możemy zobaczyć ułamek tego co kiedyś było perłą architektury gotyckiej na naszych ziemiach.
Ruiny zamku w Pokrzywnie fot. Milady
Ruiny zamku w Pokrzywnie fot. Milady
Zwiedzających wita brama dobrze zachowana brama zamkowa.
śmiało jej istnienie można nazwać cudem – niedaleko niej przebiega droga wojewódzka 534. Jej przebudowa w pierwszej połowie lat 60 tych przyczyniła się do zburzenia murów zamkowych.
Brama zamkowa fot. Milady
Bardziej dociekliwa część grupy zwiedziła podpiwniczenie zamku – co prawda większość jest zasypana, ale to co zostało i tak robi wrażenie i daje pogląd na kunszt dawnych budowniczych,
Podpiwniczenie zamku w Pokrzywnie fot. Milady
Podpiwniczenie zamku w Pokrzywnie fot. Milady
Podpiwniczenie zamku w Pokrzywnie fot. Milady
Podpiwniczenie zamku w Pokrzywnie fot. Milady
a bardziej odważna część grupy wspięła się na mury zamkowe,
Część Zlotowiczów na zamkowych murach fot. Milady
Część Zlotowiczów na zamkowych murach fot. Milady
Część Zlotowiczów na zamkowych murach fot. Milady
nie obyło się bez ofiar –Wilhelm Tell rozciął sobie place próbując sięgać gdzie wzrok nie sięga.
Wilhelm Tell nabawił się kontuzji fot. Milady
Pogoda sprzyjała do oglądania pozostałości po budowli, także zabawiliśmy trochę zwiedzając każdy zakamarek warowni. Co wytrwalsi ruszyli szlakiem wokół zamku który był pozostałością wału po fosie.
Spacer wokół zamku po dawnym wale po fosie fot. Milady
Spacer wokół zamku po dawnym wale po fosie fot. Milady
Mimo, że ruiny sprawiają wrażenie opuszczonych napotkaliśmy na terenie pana sadzącego drzewka owocowe. Teren był wykoszony, więc istnieje nadzieja, że chociaż część pozostałych zabudowań zostanie w odpowiedni sposób zabezpieczona. Mimo stanu warowni, nadal czuć tam ducha dawnych czasów, rycerzy, krzyżaków. Ich moc ciągle przemawia do odwiedzających z ceglanych murów.
Zlotowicze przy ruinach zamku w Pokrzywnie fot. Milady
Oględziny zamku spowodowały gwałtowny wzrost apetytu, dlatego następnym punktem programu był obiad na zamku w Radzyniu Chełmińskim.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Mirmił, łącznie zmieniany 3 razy.
Wygłodniali z burczącymi brzuchami zasiedliśmy w Sali rycerskiej w oczekiwaniu na ciepłą strawę.
Sala rycerska na zamku w Radzyniu Chełmińskim fot. zbychowiec
Posiłek regeneracyjny zapewniało Koło Gospodyń Wiejskich w Radzyniu Chełmińskim. Nastrój był przedni, zapewne nie tylko dzięki doborowemu towarzystwu przy stole, ale zapewne również dzięki wystrojowi Sali – pełnej artefaktów historycznych związanych z zabijaniem, kaleczeniem i torturowaniem w średniowieczu i nie tylko i rozpalonej kozie w rogu Sali.
Zlotowicze w oczekiwaniu na gorący obiadek fot. zbychowiec
Zlotowicze w oczekiwaniu na gorący obiadek fot. zbychowiec
Zlotowicze w oczekiwaniu na gorący obiadek fot. zbychowiec
Robas w rycerskim pojedynku z Wiewiórką fot. zbychowiec
Zlotowicze w oczekiwaniu na gorący obiadek fot. zbychowiec
Zlotowicze w oczekiwaniu na gorący obiadek fot. zbychowiec
Gorący obiadek czas podawać! Pani Mirka z Koła Gospodyń
Wiejskich rozdaje sztućce. fot. zbychowiec
Obiad, dwudaniowy z kompotem był przepyszny. Zupa grochowa rozgrzała całe towarzystwo, a lane kluski z kapustą spowodowały wykwity uśmiechu na naszych obliczach. W każdym razie, żaden klient nie awanturował się, jedzenie było smaczne i ciepłe, a dla bardziej zmarzniętych nie zabrakło mocniejszych trunków.
Gościem honorowym na obiedzie był Pan Michał Szewczyk wraz z synem. Pan Szewczyk aktor starej szkoły dobrze wpasował się w nasze grono.
Jednak to nie obiad był głównym gwoździem programu tamtego dnia, lecz spotkanie z Panem Szewczykiem w podziemiach zamku. Wydarzenie to przyciągnęło nie tylko nas, szacownych forowiczów i forowiczki, ale również przedstawicieli lokalnych mediów oraz co było bardzo pozytywnym zaskoczeniem – mieszkańców Radzynia Chełmińskiego.
Michał Szewczyk przy wspaniałej scenerii ogląda scenki
z serialu "Samochodzik i Templariusze" ze swoim udziałem fot. Milady
Aktor raczył zgromadzoną gawiedź ciekawostkami z planu filmowego oraz ogólnie z historii swojego jakże ciekawego życia, wspomnieniem o Stanisławie Mikulskim i innych współpracownikach z licznych planów filmowych. Przyznać trzeba, że jak na swój wiek, Pan Szewczyk cieszy niebywała kondycją nie tylko fizyczna, ale co ważniejsze umysłową. Szybko i sprawnie odpowiadał na pytania ciekawskich, zaskakiwał wszystkich spontanicznością wypowiedzi i niezwykłym, rzekłbym urokliwym poczuciem humoru.
Michał Szewczyk opowiada różne ciekawostki ze swojego
aktorskiego życia fot. zbychowiec
Michał Szewczyk opowiada różne ciekawostki ze swojego
aktorskiego życia fot. zbychowiec
Michał Szewczyk opowiada różne ciekawostki ze swojego
aktorskiego życia fot. zbychowiec
Michał Szewczyk opowiada różne ciekawostki ze swojego
aktorskiego życia fot. zbychowiec
Michał Szewczyk opowiada różne ciekawostki ze swojego
aktorskiego życia fot. Czesio1
Widzowie zasłuchani w opowieści Pana Michała fot. Milady
Michał Szewczyk odczytuje wiersz napisany przez oldmalarza
na sprzęcie Krwawej Mary fot. Milady
Pani Kustosz zamku w Radzyniu Chełmińskim, Patrycja Piłat
wręcza kwiaty Panu Michałowi fot. Milady
Podziękowanie dla Pani Kustosz od naszego forum za gościnne przyjęcie na zamku fot. Milady
Każdy uczestnik spotkania wyszedł z niego naładowany
pozytywną energią.
Pan Michał poproszony o pamiątkowy wpis w zamkowej księdze fot. zbychowiec
Michał Szewczyk wpisuje się w pamiątkowej zamkowej księdze fot. zbychowiec
Michał Szewczyk wpisuje się w pamiątkowej zamkowej księdze fot. zbychowiec
Michał Szewczyk wpisuje się w pamiątkowej zamkowej księdze fot. Czesio1
Pamiątkowy wpis Pana Michała Szewczyka fot. Czesio1
Czesio z Panem Michałem Szewczykiem fot. Czesio1
Jeszcze kilka ciekawostek od Pana Michała fot. zbychowiec
oldmalarz stroi gitarę, żeby zagrać i zaśpiewać Panu Michałowi
na zamkowym dziedzińcu fot. zbychowiec
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Mirmił, łącznie zmieniany 4 razy.
Po spotkaniu z naszym gościem Michałem Szewczykiem następnym punktem sobotniego programu były atrakcje na dziedzińcu zamkowym. Pogoda znacznie się poprawiła, choć nie było zbyt ciepło to przyjemnie było wygrzewać się w promieniach słońca.
Zlotowicze oczekują na pierwszą zamkową atrakcję fot. Hanka
Brrr, jak zimno fot. Hanka
Gra terenowa na pewno nas rozgrzeje - mówi Yvonne fot. Hanka
Oldmalarz grał na gitarze, mogliśmy więc słuchając Go napawać się niezwykłością tego uroczego zamku.
Oldmalarz przygrywa na gitarze na zamkowym dziedzińcu fot. kadr z filmu zlotowego
Z niecierpliwością czekaliśmy na wystrzały z hakownicy.
Przygotowanie hakownicy fot. kadr z filmu zlotowego
Po kilku próbach hakownica wystrzeliła. Huk był niesamowity. Staliśmy z otwartymi buziami (taką instrukcję dali nam zamkowi rycerze , by potem nie narzekać na uszkodzone bębenki uszne) i podziwialiśmy rycerski występ.
Jeszcze chwila... fot. kadr z filmu zlotowego
...i hakownica odpala fot. kadr z filmu zlotowego
I drugi wystrzał fot. kadr z filmu zlotowego
Ale odrzuciło hakownicę! fot. kadr z filmu zlotowego
Inną atrakcją zaproponowaną przez gospodarzy zamku była nauka strzelania z łuku. Wielu z nas postanowiło skorzystać z takiej możliwości. Pan instruktor ubrany w odpowiedni strój z epoki bardzo cierpliwie i dokładnie tłumaczył jak należy trzymać łuk, jak napinać cięciwę, chwytać strzałę.
Krótka instrukcja obchodzenia się z łukiem fot. kadr z filmu zlotowego
Tak zakładamy strzałę fot. kadr z filmu zlotowego
Tak napinamy łuk fot. kadr z filmu zlotowego
Wypuszczamy strzałę fot. kadr z filmu zlotowego
I oto efekt! Oj, miał być sam środek tarczy fot. kadr z filmu zlotowego
Podpowiadał i poprawiał gdy oddawaliśmy pierwsze strzały. W kolejkę do oddania strzałów ustawiło się wielu Forowiczów i tak swoich sił próbowali: Krwawa Mery, Mysikrólik, Czesio, Hanka, Vitras.
Co, ja nie trafię? Nie wierzycie we mnie? fot. kadr z filmu zlotowego
Krwawa Mary napina łuk fot. kadr z filmu zlotowego
Jeeeeeeest!! Nikogo nie trafiłam, wszyscy przeżyli! fot. kadr z filmu zlotowego
Mysikrólik próbuje swoich sił fot. kadr z filmu zlotowego
Czesio też napina łuk fot. kadr z filmu zlotowego
Kolej na Vitrasa fot. Hanka
Bardzo nam się podobała ta zabawa, pobawilibyśmy się pewnie jeszcze trochę, bo śmiechu przy tym było co niemiara lecz wezwała nas Pani Kustosz Patrycja proponując kolejną przygotowaną dla nas atrakcję mianowicie grę terenową.
Zebraliśmy się na dziedzińcu radzyńskiego zamku.
Pani Patrycja, która jest tam kustoszem powiedziała do nas :
„– Jeśli ma ktoś ochotę odszukać skarb to mam wskazówki.”
Jeśli ktoś chce odnaleźć skarb to mam pewne wskazówki fot. kadr z filmu zlotowego
Tajemniczy Brodacz również chce pomóc odnaleźć skarb fot. kadr z filmu zlotowego
Podzieliliśmy się na kilka drużyn:
Drużyna 1: Yvonne, Adam, Sokole Oko, Wiewiórka, Hanka, oldmalarz
Drużyna 2: Milady, Mirmił
Drużyna 3: Barabasz, Pitt, TomaszL
Druzyna 4: Mysikrólik, Agnieszka, Robert
Drużyna 5: Lolo, Wilhelm Tell, VdL
Brodacz wręcza wskazówki od pani Kustosz fot. kadr z filmu zlotowego
Brodacz wręcza wskazówki od pani Kustosz fot. kadr z filmu zlotowego
Pierwsza wskazówka była następująca:
"Jeżeli chcecie poznać hasło templariuszy udajcie się dzisiejszej nocy do tutejszej kaplicy a tam modły w podarku składając odnajdziecie drogę do kosztowności wielu.
Baphomet"
Pobiegliśmy więc do kaplicy, mając nadzieję na znalezienie tam kolejnej wskazówki do „kosztowności wielu”. Rozglądając się dokładnie próbowaliśmy zlokalizować miejsce ukrycia drogocennej kartki.
Poszukiwania kolejnych wskazówek do skarbu fot. kadr z filmu zlotowego
Po chwili została znaleziona więc w biegu czytaliśmy sentencje, która wskazała miejsce ukrycia kolejnej wskazówki.
Drużyna Yvonne i Hanki jako pierwsza znalazła pierwszą wskazówkę fot. kadr z filmu zlotowego
Yvonne z Hanką w biegu czytają kartkę do kolejnej wskazówki fot. kadr z filmu zlotowego
"W podziemiach zamkowych tajemnic wiele. Niejeden śmiałek próbował je odkryć. Ten któremu się to udało, nie zdążył ich światu wyjawić i teraz w swych kościstych dłoniach je skrywa."
Pędem do zamkowej piwnicy! fot. kadr z filmu zlotowego
Była ukryta w podziemiach zamkowych, które skrywają tajemnic wiele. Na tajemniczej kartce widniała przestroga. Wielu śmiałków, próbujących odnaleźć zamkowy skarb, ginęło w tajemniczych okolicznościach. Nie zrażeni tymi ostrzeżeniami biegliśmy wąskimi schodami do piwnicy.
Wąskie schody nie stanowiły żadnej przeszkody
dla poszukiwaczy skarbów fot. kadr z filmu zlotowego
Nie pchać się, ja byłam pierwsza! fot. kadr z filmu zlotowego
Kolejny raz radość ze znalezienia kartki, czytamy i... gdzie dalej biec by jak najprędzej dowiedzieć się gdzie ukryty skarb. Wybiegliśmy z podziemi i tak już wiadomo gdzie szukać, więc pędem do narożnika murów.
To tu serialowy Tomasz czyli Stanisław Mikulski poszukiwał
na ścianie tajemniczego znaku Templariuszy fot. kadr z filmu zlotowego
Wszyscy zawzięcie szukają kolejnej kartki ze wskazówką fot. kadr z filmu zlotowego
Okrzyk Wiewiórki i już czytamy kolejną wskazówkę: święty krzyż templariuszy broni dostępu do kilku skarbów.
„Nie koniec to jeszcze ścieżki znaczonej tajemnymi znakami wyrytymi w murze. Tam gdzie oko zwykłego przechodnia nie sięga, święty krzyż templariuszy broni dostępu do „kilku skarbów”.”
Wiewiórka odnalazł kartkę ze wskazówką fot. kadr z filmu zlotowego
Harcerze pierwsi ruszają do miejsca ukrytej wskazówki... fot. kadr z filmu zlotowego
...ale Yvonne wrzuca piąty bieg... fot. kadr z filmu zlotowego
...i pierwsza odnajduje podpowiedź fot. kadr z filmu zlotowego
Co za emocje, co za nerwy, gdzie szukać kolejnej kartki. Znów wpadamy wszyscy do podziemnej komnaty i znajdujemy kartkę z krzyżówką.
„Rozwiążcie krzyżówkę. Hasła związane są z oglądanym dziś filmem „Samochodzik i Templariusze”:
1. Przezwisko jednego z chłopców, który nie potrafił utrzymać niczego w tajemnicy.
2. Imię głównej bohaterki, córki Petersona.
3. Nazwa mięsa używana przez Petersona jako powiedzonko gdy coś nie szło po jego myśli.
4. Polskie nazwisko przodka Petersona, który urodził się w Polsce a potem wyemigrował do Dani.
5. Znak, który zarówno Templariusze jak i Krzyżacy nosili na płaszczach.
6. Imię jednego z bohaterów filmu, który z zawodu był księgowym a skarbu szukał ze swoją małżonką. To oni, poza Panem Tomaszem, zostali w nocy na zamku w Malborku.
7. Przezwisko jednego z chłopców, który interesował się medycyną i na wszystko miał swoją receptę.
8. Imię kuzyna Petersonów.
9. Nazwa pojazdu, którym Pan Tomasz jeździł po drogach a pływał po wodach.”
Kolejna wskazówka to krzyżówka fot. kadr z filmu zlotowego
Krzyżówka fot. Czesio1
Po rozwiązaniu krzyżówki poszukaliśmy jeszcze jednej wskazówki. Znów wizyta w niesamowicie zimnej kaplicy kościelnej. Baphomet podpowiadał: „modły w podarku składając odnajdziecie drogę do kosztowności wielu”.
„Celem Twej wędrówki jest miejsce z tajemnym znakiem trzech strzał skrzyżowanych na tarczy. Wskazuje on iż „tu kryją się kosztowności”.”
Poszukiwacze skarbu Templariuszy
w kaplicy zamkowej fot. kadr z filmu zlotowego
I wszystko już wiadomo, szukamy skarbu ukrytego na dziedzińcu. Nasi harcerze znajdują szkatułę pełną... no właśnie.
Jest! Jest skarb! Pierwsi odnaleźli go harcerze fot. kadr z filmu zlotowego
Wszyscy z zaciekawieniem przyglądają się szkatułce ze skarbami fot. kadr z filmu zlotowego
Sokole Oko dumnie prezentuje odnalezioną szkatułę ze skarbami fot. kadr z filmu zlotowego
Pani Patrycja przygotowała dla nas fantastyczną zabawę, świetnie skonstruowaną grę zamkową opartą na powieści Zbigniewa Nienackiego i jeszcze zafundowała nam prezenty.
Czego tam nie było w tym kuferku: książki, foldery, flagi, naklejki. Szkoda, że tak szybko rozwiązaliśmy wszystkie zagadki.
Szkatuła ze skarbami fot. kadr z filmu zlotowego
Brodacz przygląda się poszukiwaczom skarbu fot. Milady
Brodacz również zajrzał do szkatuły fot. Milady
Naklejki ze szkatuły fot. kadr z filmu zlotowego
Dla części zlotowiczów zabawa na zamku była ostatnim punktem w bardzo bogatym sobotnim harmonogramie. Kilkoma samochodami udaliśmy się do naszej bazy w Rozajnach zostawiając resztę naszych przyjaciół w okowach zimna. Dla nich zamkowe atrakcje jeszcze się nie zakończyły, czekał ich bowiem wieczór pełen przygód. Kilkanaście osób mimo że nie zdecydowało się na nocleg w zamkowych lochach spędziło uroczy wieczór przy lampce wina malinowego grając w kości, karty i tocząc miłe rozmowy.
Wiele bym dała by znów móc przeżyć ten dzień.
I nadszedł wieczór dnia drugiego. I widział Czesio, że to było dobre. Gawiedź nocująca na zamku mocą ducha i urokiem miejsca dodawała sobie energii i podgrzewała aurę, spacerując po najdalszych zakamarkach radzyńskiego zamku, eksplorując każdy jego kąt i szukając śladów braci z czarnymi krzyżami na białych pelerynach, którzy kryją nieprzebrane skarby Templariuszy…
TomaszK i Czesio na zamkowej wieży
w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Widok z zamkowej wieży na dawne jezioro fot. Czesio1
Radzyń Chełmiński fot. Czesio1
Cmentarz w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Jako, że ściemniać się zaczęło a i w brzuchach pusto robić się zaczęło brat Mysikrólik sprawnymi ruchami rozpalił piękne ognisko na zamkowym dziedzińcu. I widział Czesio, że to było dobre i cieszył się tym widokiem z innymi.
Płonie ognisko, płonie... fot. Czesio1
Płonie ognisko, płonie... fot. Czesio1
Płonie ognisko, płonie... fot. Czesio1
Wkrótce zapach pieczonych wiktuałów roznosił się dziarsko a bractwo koiło swój głód i pragnienie konsumując co nieco i popijając trunkami wszelakimi z okowitą i miodem na czele. I widział Czesio, że to było dobre!
Ekipa hardcore'owa szykuje wieczorny posiłek fot. Czesio1
Ekipa hardcore'owa szykuje wieczorny posiłek fot. Czesio1
Zbiorówka przed ogniskiem na dziedzińcu zamkowym
w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Nadeszła w końcu ta chwila, że strudzone całodziennymi wydarzeniami kości do snu złożyć należało… W kilka minut zamkowe kazamaty przekształciły się w całkiem sympatyczny, acz bardzo chłodny, hotelik…
Nasze podziemne hotelowe łoża fot. Czesio1
Nasze podziemne hotelowe łoża fot. Czesio1
Naszym przygotowaniom bacznie przypatrywał się
podziemny szkielet fot. Czesio1
"- A ja dowiedziałem się od pewnego starego gospodarza w wiosce - powiedział z dumą Wiewiórka - że jeszcze przed pierwszą wojną światową żył w Kortumowie chłop, który znalazł, wejście do podziemi. Tylko że nikt nie wie, gdzie to wejście. Chłop wziął ze sobą dwojaki z jedzeniem i ślad po nim przepadł. Nie wrócił z podziemi. A ludzie jeszcze przez jakiś czas słyszeli w kościele jakby jęki i skargi duszy potępionej...
(...)
Schody w górę. Jeden... dwa... osiem... dziesięć stopni. Wąziutka cela, coś w rodzaju celi pokutnej widzianej w zamku malborskim. O mało nie krzyknąłem ze wstrętu, zauważywszy na podłodze pod ścianą szkielet ludzki. Była to resztka człowieka ze strzępkami zbutwiałego ubrania, z resztką włosów na czaszce."
Projektor gotowy, Zlotowicze również, a zatem
czas najwyższy na... fot. Czesio1
...serial "Samochodzik i Templariusze" fot. Czesio1
W wygodnych podziemno-hotelowych łóżkach
oglądamy serial fot. Czesio1
W wygodnych podziemno-hotelowych łóżkach oglądamy serial fot. Czesio1
W wygodnych podziemno-hotelowych łóżkach
oglądamy serial fot. Czesio1
Dmuchane materace, złączone ławy wkrótce zapełniły się szczęśliwymi zlotowiczami. Co poniektórzy mieli to szczęście, że mogli korzystać z naturalnych form ogrzewania w postaci Krwawej Mary, na ten czas nowy przydomek mającej – Seta Żyleta – z racji pewnych wypadków, które wydarzyły się parę godzin wcześniej! I widział Czesio, że to było dobre!
Ostatnie nocne rozmowy... fot. Czesio1
...i powoli toniemy w objęciach Morfeusza fot. Czesio1
Mury zamkowe okazały się gościnne i żaden duch zamkowy ani inna biała dama dusz strudzonych forowiczów nie nawiedzały… Jeno dziwne ryki gdzieś tam z zaułków wydawane były ale jak się później okazało, ze zjawiskami paranormalnymi w żaden sposób związku to nie miało!
Niezapomniana noc w zamkowych lochach już za nami,
pora wstawać fot. Czesio1
Niezapomniana noc w zamkowych lochach już za nami,
pora wstawać fot. Czesio1
Wstał piękny – w końcu słoneczny – dzień…
I widział Czesio, że to było dobre!
Jako pierwsi na zamkowym dziedzińcu pojawili się:
Eksplorator63, TomaszK i operator kamery Czesio fot. Czesio1
Piękny, niedzielny poranek na zamkowym dziedzińcu/b] fot. Czesio1
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez johny, łącznie zmieniany 4 razy.
Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Ekipa hardcore'owa powoli wybudzała się ze snu. Jedni jeszcze smacznie pochrapywali a inni wyskakiwali z objęć Morfeusza na zamkowy dziedziniec aby się ogrzać w pierwszych promieniach wschodzącego słońca.
TomaszK i Eksplorator63 na zamkowym dziedzińcu fot. Czesio1
Zamkowy dziedziniec fot. Czesio1
Ranek był rześki, zapowiadał się piękny dzień. Zabraliśmy się za składanie naszych „łóżek” i pakowanie dobytku do plecaków. Tym razem ociągaliśmy się trochę. Żal nam było, że to już koniec nocnej przygody, że kolejną noc spędzimy już w cywilizowanych łóżkach.
Czas na składanie łóżek i pakowanie dobytku fot. Czesio1
Czas na składanie łóżek i pakowanie dobytku fot. Czesio1
Chcielibyśmy odwlec ten moment jak najdłużej ale czas nas naglił. W południe mieliśmy być bowiem już w Malborku a czekała nas jeszcze podróż do bazy w Rozajnach Małych po resztę ekipy zlotowej.
TomaszK objuczony bagażami ze smutkiem opuszcza
gościnny zamek fot. Czesio1
Zebraliśmy się więc przed zamkiem. Dokonaliśmy komisyjnego przeliczenia wszystkich uczestników (nikogo nie brakowało!) i zamknęliśmy bramę zamkową na klucz. Ten otrzymałem w depozycie od pani Kustosz poprzedniego dnia. Zobowiązałem się do utrzymania porządku na zamku i zwrotu klucza około 10 rano.
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Ekipa hardcore'owa przed zamkiem fot. Czesio1
Ekipa hardcore'owa przed zamkiem fot. Czesio1
Kaplica p.w. św. Jerzego fot. Czesio1
Mieliśmy więc jeszcze prawie dwie godziny czasu. Wskoczyliśmy w nasze wehikuły i pojechaliśmy na radzyński cmentarz. Znajduje się na nim Kaplica p. w. św. Jerzego. Zbudowano ją z drewna w 1285 roku. Około 1340 roku przebudowano ją na murowaną z cegły. Od XIV wieku pełni funkcję kaplicy cmentarnej, a w XIX stuleciu przejściowo służyła jako magazyn.
Kaplica jest zbudowana na planie prostokąta. Jej dłuższe boki wzmocnione są przyporami, a krótsze zdobione gotyckimi szczytami i blendami. Nakryta jest dachem dwuspadowym.
Kaplica p.w. św. Jerzego fot. Czesio1
Kaplica p.w. św. Jerzego fot. Czesio1
Kaplica była zamknięta, nie mogliśmy więc zobaczyć miejsca w którym Kapitan Petersen w towarzystwie Kozłowskiego i Tomasza ukryli kopertę ze ścinkami wyciętymi z gazety. Pozostało więc nam jedynie odszukać grób za którym ukryli się bohaterowie serialu aby nakryć Malinowskiego wykradającego kopertę z kaplicy.
Cmentarz w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Cmentarz w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Grobowiec ów udało nam się odnaleźć po kilku minutach. Jest własnością rodziny Lubomskich. Czas w tym miejscu jakby zatrzymał się w chwili gdy kręcony był serial. I grób się nie zmienił, i alejka za grobem i ogrodzenie cmentarza od strony pól było niemalże takie samo jak w 1971 roku gdy przybyła tu ekipa kręcąca serial „Samochodzik i Templariusze”.
Serialowe miejsce cmentarzu fot. Czesio1
Serialowe miejsce cmentarzu fot. Czesio1
Nie omieszkaliśmy i my nakręcić swojej wersji adaptacji serialowej. W rolę aktorów wcielili się: TomaszK jako kapitan Petersen, Mysikrólik jako Tomasz i johny jako Kozłowski. Fantastycznie odegrali rolę śpiących bohaterów ukrytych za grobowcem.
Kapitan Petersen idzie do kryjówki na cmentarzu fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Nasi aktorzy idą do kryjówki na cmentarzu fot. kadr z filmu zlotowego
Tomasz, kapitan Petersen i Kozłowski w kryjówce
za grobem na cmentarzu fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Tomasz, kapitan Petersen i Kozłowski śpią w kryjówce
za grobem na cmentarzu fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Mysikrólik, TomaszK i johny smacznie śpią w kryjówce za grobem fot. Czesio1
Mysikrólik, TomaszK i johny smacznie śpią w kryjówce
za grobem fot. Czesio1
Pobudka o poranku fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Po przebudzeniu o chłodnym poranku Kozłowski jako pierwszy wyskoczył z kryjówki i pobiegł do kaplicy aby sprawdzić czy zjawił się Malinowski.
Nasi aktorzy również przebudzili się o poranku fot. kadr z filmu zlotowego
Kozłowski jako pierwszy ruszył w kierunku kaplicy fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Johny w roli Kozłowskiego fot. kadr z filmu zlotowego
Johny w roli Kozłowskiego fot. kadr z filmu zlotowego
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Wspaniałe są te nasze książkowo–filmowo–serialowe scenki. Możemy dzięki nim poczuć się przez chwilę jak prawdziwi aktorzy oraz osoby z ekipy filmującej. To super przygoda, którą bardzo miło ogląda się później po zmontowaniu materiału i podłożeniu odpowiednich głosów.
Popatrzyliśmy jeszcze przez chwilę na Kaplicę i ruszyliśmy w stronę naszych wehikułów zaparkowanych przed ogrodzeniem. Większość udała się w drogę do naszej bazy w Rozajnach Małych aby zażyć porannej toalety, Mysikrólik z Robasem udali się na zakupy do tutejszego marketu a ja...
No cóż, a mi dane było przez prawie godzinę czasu opiekować się zamkiem w Radzyniu Chełmińskim! Sam jeden!!
Był niedzielny poranek, miasteczko jeszcze spało, wokół zamku nie było żywej duszy. W kieszeni spoczywał klucz do zamku, mógłbym więc spokojnie otworzyć bramę i przez kilkadziesiąt minut poczuć się Kustoszem tego pięknego obiektu. Ale pogoda była tak piękna a wokół cisza i spokój że postanowiłem wykorzystać ten czas na obfotografowanie zamku z każdej strony.
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Zamek w Radzyniu Chełmińskim fot. Czesio1
Zaproszenie na zamek fot. Czesio1
W czasie tej godzinki pod zamek podeszła młoda para chcąc zwiedzić zamek. Aby oszczędzić im trudu podejścia pod bramę poinformowałem, że zamek nieczynny. Dostrzegłem zawód na ich twarzach i pomyślałem, że przecież mam klucz do bramy. Pokusa była wielka.
Po chwili nadjechał Mysikrólik z synem. Odegraliśmy jeszcze jedną serialową scenkę. Tym razem kadr Brodacza żegnającego głównych bohaterów serialu.
Brodacz żegnający bohaterów serialu fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Czesio1 w roli Brodacza fot. kadr z filmu zlotowego
Brodacz żegnający bohaterów serialu fot. kadr z serialu „Samochodzik i Templariusze”
Czesio1 w roli Brodacza fot. kadr z filmu zlotowego
I tak szybko minęła ta niesamowita dla mnie godzinka czasu. Oto bowiem drogą zza zamku wyłonił się jeszcze jeden wehikuł. Nadjechała Pani Patrycja, Kustosz zamku. Z żalem oddałem klucz do wierzei zamkowych. Pożegnaliśmy się z Nią serdecznie i odjechaliśmy w stronę naszej głównej bazy noclegowej.
Żegnaj Radzyniu... My tu jeszcze kiedyś wrócimy...
Ostatnio zmieniony 04 lip 2018, 19:06 przez Czesio1, łącznie zmieniany 1 raz.
Ledwo zdążyliśmy ochłonąć po nocy na zamku w Radzyniu Chełmińskim, a już następna atrakcja przed nami. Szczęśliwi, choć nieco zmarznięci, wróciliśmy do naszej bazy w Rozajnach Małych. Szybka toaleta, zmiana garderoby i w drogę na Malbork.
Nie wszyscy zdecydowali się jechać. Część osób była tam niedawno, część miała po prostu inne plany, ale większość z radością udała się do tego najsłynniejszego krzyżackiego zamku w Polsce. Jechaliśmy z tym większą ochotą, że był to kolejny dzień, w którym wraz z nami był pan Michał Szewczyk. Mieliśmy nadzieję na wyciągnięcie kilku historii związanych nie tylko z serialem „Samochodzik i Templariusze”, ale też ze Zbigniewem Nienackim, z którym pan Michał się przyjaźnił i bywał u niego w Jerzwałdzie.
Zagadka.
Po drodze przejechaliśmy przez pewne miejsce z „samochodzikową” nazwą. Przejeżdżaliśmy zresztą w czasie naszego zlotu tamtędy kilkukrotnie. Jakie to miejsce?
Dla pierwszej osoby, która udzieli poprawnej i pełnej odpowiedzi, ufundowano nagrodę w postaci 0,5 pkt. w następnym konkursie.
Przed wyjazdem dostałem dziwnego i niepokojącego sms-a od Bahometa, że jakoby zgniję w Sztumie. Na szczęście była to tylko groźba bez pokrycia i nic szczególnego się nie wydarzyło.
Wreszcie dojechaliśmy do Malborka, a raczej do Groblanki, w której oczekiwał na nas pan Michał z synem. Zostawiliśmy nasze wehikuły na parkingu i ruszyliśmy przy pięknej, choć wietrznej pogodzie na zaplanowany obiad do Malborka. Naszym przewodnikiem był Czesio, który postanowił zapoznać nas co nieco z topografią miasta.
Spacer w towarzystwie pana Michała Szewczyka
z Groblanki do Malborka fot. Agnieszka Czesiowa
Spacer w towarzystwie pana Michała Szewczyka
z Groblanki do Malborka fot. Agnieszka Czesiowa
Zamek w Malborku fot. Agnieszka Czesiowa
Zamek w Malborku fot. Agnieszka Czesiowa
Paparazzi wykorzystywali chwilę aby uwiecznić wspaniały
widok aparatem fot. Agnieszka Czesiowa
Pan Michał na czele grupki zdążającej ku zamkowi fot. kadr z filmu zlotowego
Spacer, kładką nad Nogatemi fot. kadr z filmu zlotowego
Spacer miał tą zaletę, oprócz podziwiania zamku z każdej strony, że bardzo pobudził nasze apetyty. Dotarliśmy do restauracji „Basilia”, gdzie zaplanowany był obiad.
Najedzeni, jeszcze radośniej spojrzeliśmy w przyszłość.
Do rozpoczęcia zwiedzania zostało trochę, więc zarządzono tzw. czas wolny. Spora grupa wybrała się na targ staroci w poszukiwaniu cennych pamiątek. Któż nie chciałby mieć laseczki z chowanym ostrzem jak TomaszK. Mistrzynią zakupów okazała się Yvonne, która zostawiła sporo dukatów u straganiarzy.
Pozostali w większości spokojnie oczekiwali na dalszy rozwój wydarzeń na placyku przed kasami muzeum.
Pan Michał Szewczyk z TomaszKiem oczekują na przewodnika.
Z tyłu Eksplorator63. fot. Czesio1
Czesio1 z rodzinką fot. Czesio1
Tam też dołączyła do nas panna Monika z Olą.
Panna Monika z Olą fot. Czesio1
Wkrótce wszyscy zaczęli się schodzić na miejsce zbiórki. Jeszcze tylko ostatnie przygotowania do rozpoczęcia zwiedzania. W tym celu udałem się do podziemnych pomieszczeń pod kasami. Gdy wychodziłem ze współczesnej potrzebnicy, natknąłem się na prawdziwego Krzyżaka, który okazał się być naszym przewodnikiem.
Nasz przewodnik po zamku w Malborku fot. Czesio1
Nie tylko oprowadził nas po zamku, ale także przeniósł w czasy gdy przebywał tam Wielki Mistrz Krzyżacki i inni bracia zakonni.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Mysikrólik, łącznie zmieniany 4 razy.
„Z bliska zamek wyglądał imponująco. Stanowił ogromną, czerwonobrunatną surową bryłę. Wysokie mury obronne opadały stromo w głęboką jak przepaść fosę, suchą teraz i porośniętą trawą, lecz ongiś wypełnioną wodą z rzeki. Za murami obronnymi piętrzyły się ściany zamkowych budowli, coraz wyższych i wyższych, zdających się sięgać nieba.”
Zamek w Malborku fot. Krwawa Mary
Zamek w Malborku fot. Krwawa Mary
Malbork Anno Domini 2017 przeżywał oblężenie – oblężenie przez turystów. Wszyscy zwróciliśmy uwagę, jak bardzo zamek się zmienia, praktycznie z roku na rok. Przybywa infrastruktury turystycznej, a przede wszystkim w ubiegłym roku zakończono remont kościoła pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny i udostępniono go zwiedzającym, a piękna, 8–metrowa figura Matki Boskiej pokryta mozaiką, na zewnętrznej ścianie prezbiterium stanowi najbardziej spektakularny element budowli i daje pojęcie o ogromie pracy konserwatorskiej włożonej w restaurację obiektu.
8–metrowa figura Matki Boskiej fot. Czesio1
Gość honorowy zlotu, pan Michał Szewczyk w pogawędce
z TomaszKiem fot. Krwawa Mary
Panna Monika z Olą fot. Czesio1
Maja i Celina fot. Czesio1
Jednym z przejawów znakomitej organizacji naszych organizatorów było znalezienie zacnego przewodnika, pana Grzegorza Kity, z którym dane nam było zwiedzać Malbork.
Nasz przewodnik Pan Grzegorz Kita fot. Czesio1
Krwawa Mary, johny, Yvonne, Hanka i Eksplorator63
wsłuchani w głos Przewodnika fot. Czesio1
Pan Michał zasłuchany w opowieść pana Przewodnika
z sentymentem spogląda na malborską budowlę fot. Czesio1
Syn pana Michała również z ciekawością przypatruje się
murom zamkowym fot. Czesio1
Mury zamkowe fot. Krwawa Mary
Dawna fosa fot. Czesio1
Dawna fosa fot. Czesio1
Ruszamy na zwiedzanie zamku w Malborku fot. Czesio1
Mury na dziedzińcu zamkowym fot. Czesio1
Dziedziniec zamkowy fot. Krwawa Mary
Sala zamkowa fot. Czesio1
ścienne malowidła fot. Czesio1
Nasz cicerone nie tylko dorosłych zainteresował swoją opowieścią, także dzieci wciągnęły się na tyle, że zapomniały o pojawiającym się zwykle w takich sytuacjach: „Mamo, długo jeszcze?”, co więcej, zostały przez pana przewodnika wciągnięte do zabaw i inscenizacji. I tak rycerz Robert z Poznania został przedstawiony Wielkiemu Mistrzowi, a inne dzieci otrzymały po średniowiecznej monetce za pomoc w prezentacji krzyżackiego centralnego ogrzewania.
Robas i Michał otwierają włazy w podłodze fot. kadr z filmu zlotowego
Ola również otworzyła właz fot. kadr z filmu zlotowego
Wielki Mistrz wypłaca swoim pracownikom złoty pieniążek za pracę fot. kadr z filmu zlotowego
Wielki Mistrz wypłaca swoim pracownikom złoty
pieniążek za pracę fot. kadr z filmu zlotowego
Trzy godziny zwiedzania minęły jak z bicza strzelił, widzieliśmy wspaniałe dzieła sztuki, gotyckie meble, kawał pięknej architektury, choć na uczestnikach naszej wycieczki, szczególnie tych poniżej dziesiątego roku życie wielkie wrażenie zrobiło gdanisko i średniowieczne metody higieniczne.
Gdanisko fot. Czesio1
Chrystus ukrzyżowany fot. Czesio1
TomaszK przy chrzcielnicy fot. Czesio1
Zabieramy chrzcielnicę ze sobą? fot. Czesio1
Drzwiczki do średniowiecznej windy kuchennej fot. Czesio1
Sala muzealna fot. Czesio1
Czterej wielcy mistrzowie na zamkowym dziedzińcu:
Siegfried von Feuchtwagen, Herman von Salza,
Winrich von Kniprode i Albrecht Hohenzollern fot. Czesio1
Zamek w Malborku fot. Czesio1
Tympanon z rycerzem nad bramą do Zamku Wysokiego fot. Czesio1
Mury zamkowe fot. Krwawa Mary
Nieco starszych miłośników powieści zainteresowała studnia – pionowy szyb łączący kilka pomieszczeń położonych na różnych poziomach, stanowiąca niechybnie pierwowzór studni w Kortumowie. Nasza trasa pokrywała się z trasą Pana Samochodzika i harcerzy. „W pałacu wielkiego mistrza przewodniczka pokazała nam specjalne dziury zrobione w ścianach, przez które wielki mistrz mógł, sam niewidoczny, obserwować zachowanie rycerzy i podsłuchiwać ich rozmowy”. I myśmy te dziury widzieli, podobnie jak wszystkie (prawie) inne miejsca opisane w powieści.
Dawna studnia na zamkowym dziedzińcu fot. Krwawa Mary
Repliki dawnych pokarmów fot. Czesio1
Suszące się zioła, oraz sprzęt gospodarskie fot. Czesio1
Sprzęt gospodarski fot. Czesio1
Zestaw mis fot. Czesio1
Nasz przewodnik zorganizował również zabawę w krzyżacką demokrację, tj. w oryginalnej scenerii kapitularza Wielki Mistrz (w tej roli pan Michał Szewczyk) zasiadł w ozdobnym siedzisku i dokonano wyboru najważniejszych krzyżackich dostojników.
Pan Michał Szewczyk Wielkim Mistrzem Zakonu fot. Czesio1
Pan Michał Szewczyk Wielkim Mistrzem Zakonu fot. Czesio1
Kaplica św. Katarzyny fot. Czesio1
Pan Michał Szewczyk wspominał Malbork sprzed 40 lat, m. in. opowiadał, że funkcjonował wtedy hotel w bezpośrednim sąsiedztwie obiektu, a samochodem można było podjechać prawie pod bramę. Nadto zdradził nam, że podczas kręcenia serialu wpadli z panem Mikulskim i panią Szykulską na pomysł nocowania na zamku, jednak pani Szykulska stwierdziła, że chyba jednak by się bała. W pamięci pana Michała zapadła studnia z charakterystycznym pelikanem, bo sporo zdjęć do serialu kręconych było na otaczających ją krużgankach.
Zlotowicze odpoczywają
w Kaplicy św. Katarzyny fot. Czesio1
Oryginalny krzyżacki średniowieczny ołtarz przedstawiający
koronację Najświętszej Marii Panny fot. Czesio1
Krzyż z fragmentem
ciała ukrzyżowanego
Chrystusa fot. Czesio1
Muzealna sala fot. Czesio1
Muzealna sala fot. Czesio1
Nogat fot. Czesio1
Spacer wokół zamku fot. Czesio1
Spacer wokół zamku fot. Czesio1
W kolejnej forowej produkcji filmowej nie mogło zabraknąć scen z Malborka. Nasz przewodnik chętnie przyłączył się do zabawy. I tak niczym Alina Janowska liczył uczestników swojej wycieczki, wręczył Tomaszowi (Mysikrólikowi) list od Bahometa, a potem zamknął Tomasza w celi Kiejstuta. A był podobno wcześniej przypadek zatrzaśnięcia drzwi od celi Kiejstuta, kiedy jeden z turystów dla żartu zamknął drugiego w środku. Na szczęście tym razem kilkusetletni zamek nie zawiódł i nie zostaliśmy pozbawieni jajecznicy.
"- Proszę państwa, proszę się ustawić, proszę się pospieszyć. Zamykamy o szóstej, potem już nikt się nie wydostanie. Dwa, cztery, sześć, osiem, dziesięć, dwanaście, czternaście, szesnaście, osiemnaście, dwadzieścia...jeden, dwa...
- Ile tym razem?
- O, jeszcze ja!
- Dwa chyba. W poprzedniej wycieczce dwóch osób się nie mogłam doliczyć. To już z tego zmęczenia. Ja już nie mam głowy" serial "Samochodzik i Templariusze"
Dwa, cztery, sześć...
dwadzieścia jeden, dwa fot. kadr z filmu zlotowego
Chyba dwadzieścia dwa, ja już nie mam głowy fot. kadr z filmu zlotowego
"Wolnym krokiem, głośno tupiąc na drewnianych balach mostu, wchodziliśmy w bramę zamkową.
Raptem ktoś dotknął mego ramienia. Był to woźny strzegący bramy.
- Pan jest z tymi trzema harcerzami? - zapytał.
- Tak...
- Jakiś pan zostawił u mnie list. Mówił mi, że tu za chwilę wejdzie do zamku pan z trzema harcerzami. Prosił, abym podał panu ten list.
I wręczył mi kopertę.
- To jakieś nieporozmnienie. Ja tu nikogo nie znam - rzekłem przyjmując kopertę. Otworzyłem ją jednak i przeczytałem:
Panie Samochodzik! Niech pan się stąd wynosi jak najszybciej, bo inaczj źle będzie z Panem.
Bahomet
- Czy to list do pana? - pytał ciekawie dozorca.
Kiwnąłem głową:
- Tak, dziękuję panu. To list dla mnie. A gdzie jest ten pan, co przekazał list dla mnie?
- Nie wiem. Zwiedzał zamek, a teraz już pewnie odjechał autokarem. Przed pół godziną wyruszyła stąd wycieczka do Krakowa.
Podziękowałem i ruszyłem za moją grupą, która właśnie wkroczyła na teren Zamku średniego."
Wolnym krokiem wchodziliśmy w bramę zamkową fot. kadr z filmu zlotowego
Pan jest z tymi trzema harcerzami? fot. kadr z filmu zlotowego
Jakiś pan zostawił u mnie list fot. kadr z filmu zlotowego
Panie Samochodzik! Niech pan się stąd wynosi jak
najszybciej, bo inaczej źle będzie z Panem. fot. kadr z filmu zlotowego
Tak, dziękuję panu. To list dla mnie fot. kadr z filmu zlotowego
"Wycieczka opuściła ponurą celę Kiejstuta. Podszedłem do skośnego okienka i spróbowałem przez nie spojrzeć w niebo. Tak samo chyba spoglądał tędy książę Kiejstut, schwytany zdradziecko podczas polowania. „Kim jest ów tajemniczy Bahomet? - zastanawiałem się. - I dlaczego przeszkadza mu moja obecność w Malborku?”
Drgnąłem. Za moimi plecami skrzypnęły żelazne zawiasy. Obejrzałem się i zobaczyłem zamykające się drzwi celi. Załomotała żelazna zasuwa, potem szczęknęła druga krata. Ktoś spłatał mi głupiego figla. Zostałem podstępnie zamknięty w celi księcia Kiejstuta.
Podbiegłem do żelaznych drzwi i usiłowałem je szarpnąć. Nie drgnęły. Uderzyłem w nie pięściami, Ale grube żelazo zabrzęczało słabym dźwiękiem. Nikt nie mógł mnie usłyszeć, nawet gdyby przechodził w pobliżu celi."
Podszedłem do skośnego okienka i spróbowałem przez
nie spojrzeć w niebo. fot. kadr z filmu zlotowego
Obejrzałem się i zobaczyłem zamykające się drzwi celi fot. kadr z filmu zlotowego
żelazna zasuwa, potem szczęknęła druga krata fot. kadr z filmu zlotowego
Podbiegłem do żelaznych drzwi... fot. kadr z filmu zlotowego
...drzwi i usiłowałem je szarpnąć fot. kadr z filmu zlotowego
Nie mogło być lepszego początku zlotu – piękna malborska budowla, zwiedzana w znakomitym towarzystwie, oprowadzanie przez świetnego przewodnika, barwne opowieści pana Michała i zabawa w kręcenie filmu.
Zamek w Malborku fot. Czesio1
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez panna Monika, łącznie zmieniany 5 razy.
Podczas gdy uczestnicy zlotu wybrali się na zwiedzanie Malbork mała grupka maruderów w osobach mojej, Mirmiła oraz zbychowca postanowiła zrealizować własny krótki plan zwiedzania okolicy.
Na początku udaliśmy się do Ryjewa, gdzie na wzgórzu znajduje się Pomezańskie Sanktuarium św. Rodziny.
Pomezańskie Sanktuarium św. Rodziny fot. Milady
Pomezańskie Sanktuarium św. Rodziny fot. Milady
To co nas kusiło najbardziej to widok na okolicę ze wspomnianego wzgórza. Po obejściu świątyni udaliśmy się dalej na wzgórze szukając dogodnego miejsca, skąd moglibyśmy podziwiać widoki. Niestety po półgodzinie poszukiwań postanowiliśmy wracać, ponieważ wzgórze było zalesione a spora jego część ogrodzona siatką. Ja grzecznie ruszyłam w dół, natomiast Mirmił i zbychowiec postanowili przedrzeć się w jednym miejscu przez siatkę i jeszcze raz poszukać widoku, którego się spodziewaliśmy.
Zbychowiec przedziera się przez krzaczory fot. Milady
Udało im się wypatrzeć zalew. Problem pojawił się gdy chcieli opuścić ogrodzony teren. Na szczęście udało się im znaleźć miejsce, gdzie drzewo oparło się o siatkę, mimo tego, przejście przez drut kolczasty nie należało ani do łatwych ani do przyjemnych rzeczy.
Następnie skrótami poznanymi dzięki wskazówkom miejscowych dotarliśmy do pierwszego z cmentarzy znajdujących się w Barcicach. Nie będę się nad nim w tym miejscu rozwodzić, ponieważ wróciliśmy w to miejsce z resztą zlotowiczów następnego dnia co już zostało opisane.
Drugi cmentarz znajdował się kilka kilometrów dalej i poza pozostałościami nekropolii zastaliśmy w jednym z drzew drzewnego dziada.
Drzewny dziad w drzewie kasuje opłatę za zwiedzanie fot. Milady
Drzewny dziadek po uiszczeniu mu opłaty w wysokości trzaśniętego pamiątkowego zdjęcia puścił nas dalej w trasę. Cmentarz wydawał się być większy od pierwszego jednakże niewiele zachowało się widocznych mogił.
Jedna z lepiej zachowanych na cmentarzu mogił fot. Milady
Cmentarz fot. Milady
W drodze do Stogów szukaliśmy grodziska znajdującego się w miejscowości Węgry, niestety bez powodzenia. Jednak skusiła nas po drodze możliwość wejścia na wał w miejscowości Rudniki i podziwiania promieni słońca odbijających się w wodach Wisły. Z miejsca, w którym stanęliśmy mogliśmy wypatrzeć również zamek w Gniewie.
Wisła a w oddali zamek w Gniewie fot. Milady
Rzuciliśmy też okiem na zabytkową chatę mennonicką.
Chata mennonicka fot. Milady
Pojechaliśmy dalej przez Malbork skąd mieliśmy piękny widok na zamek krzyżacki znad Nogatu. W Stogach bez problemów odnaleźliśmy cmentarz menonicki. Pokusiliśmy się o jego odwiedzenie, ponieważ jest to ponoć jeden z piękniejszych obiektów tego typu w Europie. Zachowało się tam dużo widocznych grobów oraz charakterystycznych dla kultury menonickiej stell.
Cmentarz Mennonicki fot. Milady
Cmentarz Mennonicki fot. Milady
Cmentarz Mennonicki fot. Milady
Pewnie dla niektórych to nowum, ale jasnym jest, że niektóre płaskorzeźby na mennonickich nagrobkach przedstawiają dwie rakiety międzykontynentalne w locie z atomowymi głowicami bojowymi wieszczące III wojnę światową. A tak poważnie, to wg niektórych cmentarze mennonitów stanowią sekretny (nie taki sekretny skoro parę osób o tym wie) portal do innego świata. I to bynajmniej nie do dobrego świata, raczej świata zła, zniszczenia, pożogi i demonów. Dla pikanterii dodam, że w grę wchodzą masoni oraz reptylianie, którzy jak wiadomo od setek lat wraz z różnymi mniejszościami narodowymi zza morza, knują jak by tu przejąć władzę nad światem. Dowodem na tą tezę jest to, że nie ma żadnych dowodów bo zostały skrzętnie ukryte. Gdzie? Być może właśnie pod jakąś kamienną płyta z wizerunkiem motyloskorpiona. Tak czy inaczej, cmentarze te są perełką architektoniczną, którą warto zobaczyć będąc w okolicy.
Oldmalarz odłączył się od grupy zlotowiczów zwiedzającej Malbork i spotkał się z nami w Rodowie.
Dlaczego w Rodowie? Po pierwsze zawsze chciałam to miejsce zwane wsią cudów zobaczyć. Po drugie było to miejsce, które mogło jakkolwiek (pozytywnie czy negatywnie) zainteresować oldmlarza, ponieważ związane było ze sztuką. Od około 15 lat odbywają się tam na przełomie czerwca i lipca międzynarodowe plenery malarsko – rzeźbiarskie. Powstałe prace artystyczne stanowią następnie ozdobę ulic, ogrodów i domów wsi Rodowo. Jakkolwiek wrażenia mogą być naprawdę różne jedno jest pewne – drugiej takiej wioski nie spotkałam.
Mirmił na tle malowideł fot. Milady
Rzeźby w Rodowie fot. Milady
Mirmił obok dziwnie wyglądającego drzewa fot. Milady
Zbychowiec fot. Milady
Oldmalarz obserwuje kolejne dzieło w Rodowie fot. Milady
Milady w masce fot. Milady
Niektóre dzieła zastanawiają co autor miał na myśli, a chyba o to po części chodzi. W każdym razie, mimo braku cudownego obrazu czy latającego sołtysa wieś Rodowo zasługuje na miano wsi cudów.
Rzeźba w Rodowie fot. Milady
Malowidło na budynku fot. Milady
Dzieła na ogrodzeniu fot. Milady
Ostatni punkt naszej wycieczki Prabuty. Riesenburg zachwyca piękną fontanną Rolanda oraz dostępnością lodów Calypso w lokalnym spożywczaku.
Zatrzymaliśmy się na rynku skąd obeszliśmy konkatedrę, następnie rzuciliśmy okiem na zarys murów miejskich oraz kościół polski - kiedyś kaplicę pw. Najświętszej Marii Panny. Spacer zakończyliśmy na ruinach zamku biskupiego w Prabutach znajdującego się na skarpie nad jeziorem Liwieniec. Na miejscu zamku poza jego szczątkowymi pozostałościami mogliśmy podziwiać miniaturę zamku i miasta z XIV w. Dzieło to zrobiło nawet wrażenie na oldmalarzu.
Miniatura zamku i miasta Prabuty z XIV wieku fot. Milady
Miniatura zamku i miasta Prabuty z XIV wieku fot. Milady
Towarzyszył nam piękny widok na jezioro Liwieniec przy zachodzie słońca.
I pewnie moglibyśmy stać na skarpie dłużej jednak odezwał się mój telefon – to Czesio wzywa na bazę, skończyli zwiedzać Malbork. A my przecież z nadmiaru atrakcji nie zdążyliśmy nawet zjeść obiadu.
Aż tyle udało nam się zobaczyć.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Milady, łącznie zmieniany 2 razy.
Lubimy towarzystwo, ale nie mo?emy znie?? ludzi ca?y czas ko?o siebie. Wi?c gdzie? si? gubimy, potem wracamy i znów znikamy w diab?y.
Ufff, kolejny niesamowity zlotowy dzień za nami. Zamek w Malborku jest pięknym obiektem, pełnym wielu tajemnic. A gdy jeszcze dane jest zwiedzać go z tak wspaniałym Przewodnikiem jakiego mieliśmy i do tego w towarzystwie naszego Gościa specjalnego Pana Michała Szewczyka to czegóż chcieć więcej? Pełni niesamowitych wrażeń opuściliśmy gościnny Malbork. Delegacja w osobach Czesia, johny'ego i VdL odwiozła Pana Szewczyka i Jego syna do zarezerwowanego hotelu w pobliskiej Groblance. Z niekłamanym żalem rozstaliśmy się z naszym Gościem, który udał się na zasłużony odpoczynek. Wierzę, że dla Niego również miłym przeżyciem było powrócić do miejsc, gdzie kilkadziesiąt lat temu w roli Kozłowskiego towarzyszył Petersenom w poszukiwaniu skarbów Templariuszy.
Kawalkadą wehikułów opuściliśmy Malbork udając się do naszej głównej bazy w Rozajnach Małych. Piszę głównej, bowiem noclegowni mieliśmy jeszcze dwie w czasie tego zlotu. Pierwszą, czyli zamkowe lochy w Radzyniu Chełmińskim, opisał już johny w jednej z poprzednich opowieści. Druga mieściła się w niedalekim Jaromierzu, gdzie kwaterę mieli zbychowiec, Milady z Mirmiłem i VdL z Lolo i Igą. A wszystko dlatego, że zabrakło dla wszystkich domków w Rozajnach Małych. Cóż, nikt nie spodziewał się, że aż tyle osób przybędzie na Templariuszowy Zlot.
Po wieczornej toalecie zgromadziliśmy się wszyscy w miejscu przeznaczonym na ognisko. Tuż nad samym jeziorem. Piękne to było miejsce. Nasz ogniomistrz Mysikrólik błyskawicznie przygotował stos drew i starych naciętych choinek, podłożył zapałkę i buchnął wielki ogień.
Wielkie ognisko już płonie fot. Czesio1
Zlotowicze przy ognisku fot. Czesio1
Ognisko wciąż płonie fot. kadr z filmu zlotowego
Ognisko wciąż płonie fot. kadr z filmu zlotowego
Nie dało się stać zbyt blisko ogniska, taki panował tam żar. Kiedy jednak wielkie konary przepaliły się można było nadziać na stalowe długie widelce kawałki kiełbaski i piec je nad ogniskiem.
Za plecami na ławce przygrywał na gitarze oldmalarz. Polską wersję „Domu wschodzącego słońca” Animalsów wyśpiewywała Krwawa Mary. Nie zabrakło oczywiście kolejnej próby odśpiewania naszego forowego hymnu, którego tekst napisał irycki.
A jedną z głośniejszych piosenek, które odśpiewała zlotowa brać były nieśmiertelne „Morskie opowieści”.
Widok dogasającego ogniska z pomostu nad jeziorem,
Zlotowicze śpiewają właśnie "Morskie opowieści" fot. kadr z filmu zlotowego
Ognisko powoli dogasało a nam nie chciało się iść spać. Chwilo trwaj...
Ogniska już dogasa blask fot. kadr z filmu zlotowego
Ogniska już dogasa blask fot. kadr z filmu zlotowego
Ostatnio zmieniony 10 maja 2018, 21:16 przez Czesio1, łącznie zmieniany 1 raz.
Przed udaniem się do Zantyru czekała nas atrakcja w postaci niezwykle malowniczego zamku w Gniewie.
Dotarliśmy tam bez przeszkód piękną trasą widokową. Szczególnie utkwił mi w pamięci nowy most przez Wisłę w Korzeniewie, który wygląda jak z bajki na tle sielankowej scenerii. Zamek w Gniewie, mimo, że nie jest wysoko położony, dominuje nad okolicą. Jest tak z tej prostej przyczyny, że okolica jest płaska jak patelnia i nie ma na niej żadnej zabudowy oprócz rzadko rozrzuconych domków.
Zamek w Gniewie fot. Czesio1
Dlaczego zależało mi, aby pokazać zlotowiczom ten zamek (pomijając jego niekwestionowane walory estetyczne)? Otóż jest on bardzo podobny do naszego ukochanego zamku w Radzyniu Chełmińskim. Zdaje się, że tak właśnie wyglądałby zamek radzyński, gdyby go w większej części nie zniszczono.
Krótka historia zamku: Jest to zamek krzyżacki wznoszony poczynając od około 1290 roku przez 40 lat na planie czworoboku z basztą na każdym z czterech rogów, jak widać na zdjęciach. Do 1464 roku służył Krzyżakom, początkowo jako siedziba komtura i rzecz jasna, jako budowla obronna (był to najpotężniejszy zamek Krzyżaków na lewym brzegu Wisły). W 1410 roku zajęty przez polskich rycerzy, w 1454 odbity przez Związek Pruski, zmieniał jeszcze kilka razy właścicieli, aby w 1464 ostatecznie skapitulować przed wojskami polskimi i stać się siedzibą polskich starostów. W międzyczasie mocno go naruszono, przeżył parę pożarów.
Na dwa lata zajęły go wojska szwedzkie podczas Potopu. W trakcie pierwszego rozbioru w 1772 roku trafił w ręce Prusaków (którym służył głównie za spichlerz, zburzyli skubańce gdanisko). W 1920 odzyskany przez Polskę, w 1939 przejęty przez hitlerowców pod więzienie, aż do wyzwolenia. Gruntowne odbudowy zamku miały miejsce w latach powojennych. W 2010 roku przejęła go firma prywatna.
Uff... mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłem.
Gdzie ja to skończyłem. Acha, jedziemy na zamek.
Nasza kawalkada samochodów zrobiła małą sensację na dziedzińcu zewnętrznym zamku. Chwilę zajęło szukanie parkingu.
Wejście na wewnętrzny dziedziniec zamku było kolejną miłą niespodzianką. Ta część zamku prezentuje się bowiem imponująco.
Dziedziniec zamku w Gniewie fot. Czesio1
Dziedziniec zamku w Gniewie fot. zbychowiec
Dziedziniec zamku w Gniewie fot. zbychowiec
Najsampierw powiedziono nas do izby tortur, które w Gniewie są bogato wyposażone w przeróżne wymyślne sprzęty.
Nasz przewodnik po zamku w Gniewie fot. Czesio1
Izba tortur fot. Czesio1
Izba tortur fot. Czesio1
Izba tortur fot. Czesio1
Izba tortur fot. Czesio1
Izba tortur fot. Czesio1
Izba tortur fot. Czesio1
Potem kaplica zamkowa.
Kaplica zamkowa fot. zbychowiec
Kaplica zamkowa fot. zbychowiec
Kaplica zamkowa fot. Czesio1
Ołtarz w kaplicy zamkowej fot. Czesio1
Witraże w oknach fot. Czesio1
Witraże w oknach fot. Czesio1
Potem poszliśmy na górę i obeszliśmy zamek wokół poruszając się korytarzami wewnątrz murów obronnych, podziwiając przy okazji piękne widoki okolicy z każdej strony.
Teren przy zamkowy fot. zbychowiec
Miasto Gniew fot. zbychowiec
Miasto Gniew fot. Czesio1
Miasto Gniew fot. Czesio1
Zamkowy korytarz fot. Czesio1
Odwiedziliśmy kilka sal muzealnych z eksponatami archeologicznymi.
Na końcu zebraliśmy się w sali prezentacyjnej, gdzie wysłuchaliśmy słuchowiska o bitwie pod Grunwaldem z efektami specjalnymi.
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Zdjęcie grupowe na zamkowym dziedzińcu fot. zbychowiec
Zdjęcie grupowe na zamkowym dziedzińcu fot. zbychowiec
Nasyciwszy oczy i inne zmysły zamkiem w Gniewie, obraliśmy kierunek: Zantyr.
Ostatnio zmieniony 10 maja 2018, 21:24 przez Czesio1, łącznie zmieniany 1 raz.
Z książki „Pan Samochodzik i Templariusze” pamiętamy, że skarb templariuszy miał być ukryty na terenie pierwszej stolicy Zakonu Krzyżackiego, która miała się nazywać „Serce Twoje”. Tam prace miał rozpocząć Piotr z Awinionu, który przyjechał do Prus w 1306 roku by zbudować zamek–pałac. Miała być to stolica, którą zamierzał wybudować Wielki Mistrz Zygfryd von Feuchtwangen przebywający w tym czasie w Wenecji.
Niestety dość szybko Wielki Mistrz musiał przenieść się do Prus i ponieważ budowa nowej stolicy była dopiero rozpoczęta, Feuchtwangen przyjechał do Malborka, gdzie był już zamek o stosunkowo dużych rozmiarach. Taką informację przesłał Bahometowi przyjaciel z Francji. W książce matka Ewy zauważyła, że „serce Twoje” to po łacinie „cor tuum” i...
„– Proszę pani! – zawołałem. – Przecież ta nazwa mogła w ciągu wieków ulec poważnej zmianie. Być może, została spolszczona i właśnie w takiej formie weszła do słownika. Szukamy w słowniku na literę C, a może trzeba szukać na literę K?
Znaleźliśmy miejscowości zaczynające się na K. Pośpiesznie przebiegałem palcem po nazwach wsi, osiedli i miasteczek. Nagle palec mój zatrzymał się.
– Kortumowo – przeczytali chłopcy.
– Kortumowo? – powtórzyła matka Ewy.
– Cor Tuum... Kortum... Kortumowo – powiedziałem. I przeczytałem króciutką charakterystykę miejscowości:
Kortumowo, wioska w Ziemi Chełmińskiej nad jeziorem o tej samej nazwie. We wsi znajduje się kościółek z początku XIV wieku, parafia pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny...”
Jak się ma historia z Pana Samochodzika i Templariuszy do rzeczywistości? Czy przed Malborkiem istniał inny gród, który można by uznać za wcześniejszą stolicę Zakonu? Za takie miejsce uznaje się Zantyr – miejsce lokowane przez historyków i pasjonatów na terenie dzisiejszej Białej Góry (nie miejscowości, ale wzniesienia o tej nazwie). Twierdzę wybudowano w latach 50 XIII w (Malbork rozpoczęto budować w latach 70–tych XIII w. i był siedzibą mistrzów Zakonu Krzyżackiego od 1309 roku), ale historia Zantyru zaczyna się wcześniej.
Zantyr - Biała Góra fot. Czesio1
Zlotowicze zaczytani w historię Zantyru fot. Czesio1
Zlotowicze zaczytani w historię Zantyru fot. Milady
Wisła fot. Milady
Podbój Prus w XIII w. przez Krzyżaków poprzedzony był pokojową misją chrystianizacyjną prowadzoną na początku XIII w. przez cystersów z wielkopolskiego Łekna. Około roku 1210 mnich Chrystian, opat Cystersów w Łeknie w Wielkopolsce, otrzymał od księcia pomorskiego świętopełka (wg. innych źródeł od Mściwoja I, ojca świętopełka) gród pruski Zantyr w którym zakłada klasztor i zostaje opatem tego klasztoru. W 1215r. zostaje on konsekrowany przez papieża na biskupa Prus. Po kilku latach i pewnych sukcesach misja Cysterska uległa jednak załamaniu, a sam Chrystian przeniósł się do Chełmna.
Po sprowadzeniu Krzyżaków na Ziemię Chełmińską w 1226r., w 1236r. dotarli oni do Zantyru i zniszczyli go w 1239r. (gród i kościół). Biskup Chrystian w 1240r. złożył skargę u Papieża w sprawie zniszczenia Zantyru i jest to pierwsza udokumentowana wzmianka o Zantyrze!!!
Zantyr został zdobyty i odbudowany przez księcia pomorskiego świętopełka, ale w latach 50 XIII w. gród przeszedł pod władzę Zakonu. Krzyżacy ustanowili tutaj siedzibę jednego ze swoich komturstw, którą około 1280r. przenieśli do Malborka. Malbork był budowany częściowo z rozbiórki zabudowań grodu w Zantyrze.
W 1399 roku wyświęcono nowy kościół w Zantyrze.
Po raz ostatni Zantyr pojawia się na kartach historii pod koniec wojny trzynastoletniej, kiedy to w 1466 oddział najemników krzyżackich opanował tutejszy kościół. W tym samym roku wojska polskie zdobyły umocnienia krzyżackie i spaliły kościół.
Po latach zniknęła nazwa Zantyr – była ona jeszcze na mapie Kaspra Henneberga z 1576r.
Od ponad stu lat historycy zastanawiają się, gdzie leżał gród biskupa Christiana, zamek krzyżacki z XIII w. oraz kościół zniszczony w 1466r. Mogło być to jedno miejsce lub kilka miejsc nazwanych tak samo.
Na Białej Górze (wzgórzu) znaleziono ślady po palisadach, bastejach i umocnieniach ziemnych ale mogą one pochodzić z czasów wojen szwedzkich w XVIIw.
Wg. najnowszych analiz wskazano, że Biała Góra wg. mapy z 1656r. to określenie pasma wzgórz które ciągnęły się od Benowa aż po Węgry (dopiero na mapie z 1692r. Biała Góra to jedna góra). J. H. Dewitz w 1752r. pisze, że przewoźnicy w Białej Górze utrzymywali, że na miejscu cmentarza położonym o strzał strzelby od karczmy leżał niegdyś Malbork i w pobliskim lesie zachowały się wały ziemne.
Hipotetyczne miejsce przewozu ustalono na ... (zainteresowanych odsyłamy do Pana Kunickiego i do Johnego). ślady wskazujące na hipotetyczną karczmę też. ślady wałów... również !!! Odkryto ślady osadnictwa z dużym prawdopodobieństwem z końca XIII w. Być może są to ślady Zantyru krzyżackiego i Kościoła.
Zapora w Białej Górze fot. Milady
Zapora w Białej Górze fot. Czesio1
Hanka na zaporze fot. Czesio1
Mirmił na zaporze fot. Milady
1000 lat temu rzeka Nogat i jej górna część, zwana dziś Liwą, nie miała połączenia z Wisłą. Między Barcicami a Pogorzałą Wsią Nogat i Wisła płynęły równolegle do siebie zbliżając się na 500m w okolicy Białej Góry. Przy niskim stanie wód trudno było przebyć Wisłę w tym miejscu statkom handlowym płynącym do Gdańska. Dlatego też gdańszczanie wykonali na początku XVI w. przekop kierujący wody Liwy do Wisły. Pozostałe koryto Nogatu, pozbawione odpowiedniego przepływu, szybko uległo zapiaszczeniu. W odpowiedzi na to elblążanie w 1554r. zrobili nieco niżej przekop, zasilający Nogat wodami Wisły. Ten nierozważny krok spowodował, że po kilku większych powodziach większość wód Wisły uchodziła do Nogatu, powodując tym samym częste zalewanie Elbląga, a także trudności w żegludze do Gdańska. Dopiero w 1910r. podjęto decyzję o całkowitym odcięciu Nogatu i wybudowaniu śluzy komorowej dla celów żeglugi oraz jazu regulującego dopływ wody z Wisły. Prace prowadzono do 1916r., a ich efekty dotrwały w dobrym stanie do dziś. Komora śluzy ma konstrukcję betonową oblicowaną cegłą klinkierową. Dodatkowym elementem są wrota przeciwpowodziowe.
Dwie historyczne daty na tamie: 1852 i 1879 fot. Czesio1
Wcześniej jednak powstało połączenie Liwy z Nogatem – Wielki Upust w tamie (1852 rok, rozbudowa w 1879 roku – obie daty widoczne na ścianie konstrukcji). XIX–wieczna, ceglana budowla z dwoma przepustami w formie sklepionych tuneli przypomina trochę wieżę zamkową. Od strony Liwy podnoszone wrota przeciwpowodziowe. Od lat 70 XIX Wielki Upust był używany do zasilania Nogatu, którego poziom obniżył się. W latach 30 XX w. dobudowano jaz i niewielką śluzę – od lat 70 XX w. śluza nieczynna – stale otwarta.
Poziom Wisły na tamie w 1888 roku fot. Czesio1
Milady przy śluzie fot. Milady
Zapora widziana ze śluzy fot. Milady
śluza fot. Milady
Milady, VdL i johny fot. Milady
Zlotowicze przy śluzie fot. Milady
Zapora fot. Milady
Nogat fot. Milady
śluza fot. Milady
Nogat fot. Milady
TomaszK w Zantyrze fot. Czesio1
W okresie 1920–1939 na Wiśle była granica Polski (zachodni brzeg) i Wolnego Miasta Gdańsk (wschodni brzeg – Żuławy) a na Nogacie Wolnego Miasta Gdańsk (zachodni brzeg – Żuławy) i Niemiec. Styk trzech granic powinien wypadać zatem na Wiśle, na wysokości przekopu Nogatu. Ponieważ do Polski należał również wschodni brzeg Wisły na południe od przekopu Nogatu a do Wolnego Gdańska wschodni brzeg Nogatu od przekopu do śluzy, styk trzech granic był na lądzie, na cyplu na południe od śluzy – kamień graniczny „IV 241” (google: biała góra kamień graniczny). śluza należała do Wolnego Miasta Gdańsk, Wielki Upust był Niemiecki, granica biegła między nimi – w miejscu dzisiejszego parkingu stał budynek posterunku celnego.
Ciekawostka – na granicy Wolnego Miasta Gdańsk z Niemcami kontrolę celną pełnili Polacy. Celnicy mieszkali w Piekle na piętrze polskiej szkoły podstawowej wybudowanej w latach 1936–37 dzięki ofiarności licznej wtedy ludności polskiej.
Dawne przejście graniczne fot. Czesio1
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez TomaszL, łącznie zmieniany 4 razy.
Z Białej Góry, nasza kawalkada ośmiu samochodów, pojechała do pobliskiej wioski, o romantycznej nazwie Piekło.
Zlotowicze w Piekle fot. Milady
Nie wiemy, czy Nienacki tu był, ale w kościele jest pewien szczegół, który mógł być dla niego źródłem inspiracji do pomysłu z wejściem do podziemi ukrytym pod chrzcielnicą, do tego w pobliżu pierwszej stolicy państwa krzyżackiego.
Kościół w Piekle fot. Czesio1
Kościół w Piekle fot. Czesio1
Kościół w Piekle jest dość nowy, powstał w okresie międzywojennym, ale w jego przedsionku znajduje się wmurowana w posadzkę, masywna granitowa chrzcielnica.
Chrzcielnica w kościele w Piekle fot. Czesio1
TomaszK i johny przy chrzcielnicy kościoła w Piekle fot. Czesio1
Czesio1 przy chrzcielnicy kościoła w Piekle fot. Czesio1
Chrzcielnica jest średniowieczna, o czym można się przekonać szukając w odpowiednich miejscach internetu, jednak nikt nie wie skąd się tu wzięła. Możliwe że pochodzi z nieistniejącego od kilkuset lat krzyżackiego kościoła w pobliskim Zantyrze. Kiedy likwidowano kościół, wartościowsze sprzęty zostały zapewne zabrane przez szabrowników, a ciężka chrzcielnica pozostała. Jakby się nad tym zastanowić, to taka chrzcielnica była najtrwalszym elementem wyposażenia średniowiecznego kościoła, odpornym zarówno na kradzieże, pożary jak i wojny. Tak samo było z chrzcielnicą w podominikańskim kościele św. Michała w Brześciu Kujawskim, która służy teraz jako ozdoba trawnika.
Kościół w Piekle fot. Czesio1
Chór kościoła fot. Milady
"Organista" Sokole Oko przygotowuje się do mszy fot. Czesio1
Kościół widziany z chóru fot. Milady
Historia Piekła fot. Czesio1
Historia Piekła fot. Czesio1
Porozmawialiśmy jeszcze z księdzem, o chrzcielnicy, o Domu Polskim wybudowanym tu przed wojną i o tym jak mieszka się w miejscowości o takiej nazwie, po czym pojechaliśmy dalej.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez TomaszK, łącznie zmieniany 3 razy.
Kim byli Mennonici?
Mennonici to chrześcijańskie wyznanie protestanckie o charakterze ewangelickim, powstałe w roku 1539 w Holandii. Nazwa ta wywodzi się od założyciela Menno Simmonsa. W wyniku prześladowań wspólnota mennonicka opuściła Holandię w 1555 roku. W Polsce mennonici osiedlili się na Żuławach i w dolinie Wisły, głównie w okolicach Ryjewa i Kwidzyna tworząc tzw. kulturę Olenderską. Pozostawili po sobie wał wiślany długości ok. 45 km budowany przez trzy stulecia, poczynając od XVI wieku kończąc na wieku XIX. W 1945 musieli opuścić tereny z powodu zbliżającej się Armii Czerwonej. Reszta tutejszej ludności została wysiedlona do Niemiec.Cmentarz Barcice położony jest na początku wsi, znacznie podniesiony w stosunku do otoczenia a przed cmentarzem postawiono duży kamień – upamiętniający obelisk z napisami w języku polskim – i niemieckim.
Kamień informacyjny przy dawnym cmentarzu Mennonitów fot. Czesio1
Na pierwszy rzut oka, tuż po wejściu na cmentarz, wydaje się że nic tam nie ma. Ale po bliższym przyjrzeniu się detalom, okazuje się że wszystko jest niesamowicie artystyczne.
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Krwawa Mary
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Czesio1
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Czesio1
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Czesio1
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Czesio1
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Czesio1
Dawny Cmentarz Mennonicki fot. Czesio1
Cmentarz mennonicki różni się znacznie od cmentarza katolickiego i ewangelickiego. Znajduje się na nim 11 steli i 2 drewniane tablice inskrypcyjne.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Eksplorator63, łącznie zmieniany 2 razy.
Przygoda sama Nas znajdzie jak mówi Wieszcz ale też lubi się powtarzać. Tak, tak, tak macie rację jak zawsze dotarłem na chwilę i trakcie zlotu.
Był piękny dzień kiedy swym Viperem dotarłem do Łasina, gdzie grupa operacyjna Zlotu miała spożywać zasłużony posiłek. Na miejscu, a byłem tam drugi, przywitałem się z naszym motocyklistą i już razem czekaliśmy na wygłodniałych przygodobiorców.
Ku memu zaskoczeniu byłem świadkiem nalotu. Zjechały się całe rodziny. Tak dużej frekwencji osobiście nie byłem jeszcze świadkiem.
Nastąpił ten wspaniały moment „witania na misia” przystojnych mężczyzn i pięknych kobiet oraz przybijanie piątki z młodzieżą.
Po przywitaniu i wymianie grzeczności ja skromny żuczek poznałem kilka nowych dla siebie osób. Dodam że bardzo mi było przyjemnie w tak doborowym towarzystwie.
Weszliśmy do jadalni gdzie wszyscy usadowili się wygodnie. Po zamówieniu jedzonka było małe zamieszanie z podawaniem go do odpowiednich stolików ale jesteśmy tak wspaniali i wyrozumiali że rozeszło się to po kościach.
Eksplorator63, Małgosia, PiTT, Maciek, panna Monika i Ola fot. Czesio1
Panna Monika, Ola, Maja, Kinga i Agnieszka fot. Czesio1
Ola i Maja fot. Agnieszka Czesiowa
TomaszK, Yvonne, Wiewiórka, Sokole Oko i Adam fot. Czesio1
Anka, Michał, Wilhelm Tell i johny fot. Czesio1
TomaszL, VdL, Krwawa Mary, Lolo i Iga fot. Czesio1
Agnieszka, Mysikrólik, Cecylia i Robas fot. Czesio1
Barabasz, Szymon, Asia i z przodu Filip fot. Czesio1
Milady, Mirmił, zbychowiec i Hanka fot. Czesio1
Oldmalarz, Kasia, Ola i irycki fot. Czesio1
Nastąpiła konsumpcja.
Po obiadku, kawie i papierosku zaczęliśmy się zastanawiać co dalej. Część osób wybrało się na wieczorne wycieczko–zwiedzania a reszta udała się do bazy noclegowej.
W sekrecie napiszę, że ze zbychowcem pojechaliśmy podziwiać wspaniałości dawnej architektury gdzie spotkaliśmy innych Zlotowiczów ale to już temat na inną relację.
Po przyjeździe do bazy w Rozajnach Małych już na luzie zaczęliśmy biesiadować. Ale atrakcją nie było końca. W tle nastąpiły przygotowania do konkursu tematycznego a my zaczęliśmy kręcić scenki z książki o Templariuszach.
"Pod koniec czerwca, w samo południe, gwałtownie zaterkotał dzwonek przy moich drzwiach. Niechętnie wstałem od biurka, przy którym ślęczałem nad zawiłymi dziejami zakonu templariuszy, otworzyłem drzwi i napotkałem sympatyczne i miłe memu sercu twarze trzech harcerzy: Tella, Wiewiórki i Sokolego Oka.
- Panie Tomaszu! Panie Samochodzik! - wołali jeden przez drugiego. - Szykuje się nowa przygoda, prawda?
Ich twarze wyrażały ogromne zaaferowanie. Nie zapytali nawet, czy mam czas na rozmowę."
fot. kadr z filmu zlotowego
"Rozłożyłem płachtę gazety. Natychmiast wpadł mi w oczy tytuł wydrukowany grubą czcionką:
CZY SKARBY TEMPLARIUSZY
ZNAJDUJ¡ SIę W POLSCE?
Wyznaję, że zrobiło mi się na przemian zimno i gorąco."
fot. kadr z filmu zlotowego
"Nagle odezwał się Sokole Oko, który przez dłuższą chwilę kręcił się koło mojego biurka, łypiąc swoimi bystrymi oczami na rozłożone na biurku książki i szpargały.
– Panie Tomaszu – powiedział z powagą – komu pan chce puszczać dym w oczy? Ludziom, którzy pomogli panu odnaleźć zbiory dziedzica Dunina? A co to wszystko znaczy? – wskazał ręką biurko. – Studiuje pan książki o templariuszach."
fot. kadr z filmu zlotowego
"Nie słyszałem już, co powiedział doktor, bo słowa jego zagłuszył straszliwy wrzask chłopców. Wydawali z siebie głośne okrzyki triumfu i radości, klepali się po plecach i dawali sobie kuksańce, Potem skakali wokół mego biurka.. Zakończyłem więc szybko rozmowę telefoniczną."
fot. kadr z filmu zlotowego
"Ziewnąłem, przekręciłem się na drugi bok i nasunąłem koc na głowę. Byłem wciąż jeszcze śpiący."
fot. kadr z filmu zlotowego
"– Ej, panie! – zapukała w szybę. – Czy wie pan, która godzina? Dwunasta w południe. Przyjechał pan na wczasy czy szukać skarbów? Panie Samochodzik, pora wstawać!"
fot. kadr z filmu zlotowego
"Znowu podniosłem głowę.
– Wypraszam sobie nazywanie mnie panem Samochodzikiem.
– Więc jeszcze nie jesteśmy przyjaciółmi?
– Nie znam pani, Nic o pani nie wiem.
– Przedstawię się panu. Nazywam się Anna W., ale może pan do mnie mówić: Anka. Pracuję jako dziennikarka. Teraz przebywam na urlopie w ośrodku dziennikarskim po drugiej stronie jeziora."
fot. kadr z filmu zlotowego
"Na polu campingowym ktoś właśnie składał namiot, szykując się w dalszą drogę. Kobieta przecierała szmatką szybę niebieskiej skody."
fot. kadr z filmu zlotowego
"Ubrałem się i poszedłem w tamtą stronę,
– Dzień dobry, panie Bahomet – odezwałem się do grubego, pucołowatego jegomościa składającego namiot. – Jak się pan wydostał z zamku? Nie miał pan żadnych kłopotów?"
fot. kadr z filmu zlotowego
"– Ależ ja... nic takiego... – niezręcznie wykręcał się Bahomet. Jego żona złożyła ręce jak do modlitwy i powiedziała błagalnie:
– Niech mu pan daruje. On to zrobił z głupoty. Przysięgam panu, że my już nie będziemy poszukiwać dalej skarbu templariuszy. Nigdy nie wejdziemy panu w drogę. Rezygnujemy z poszukiwań i odjeżdżamy."
fot. kadr z filmu zlotowego
"– Powiem panu! Naturalnie, że powiem! – Bahomet ucieszył się, że tylko tyle od niego żądam, Myślał, biedak, że poproszę go, aby wraz ze mną ścigał po nocach groźnego przestępcę. – Powiem panu wszyściutko, co wiem. Otóż mój przyjaciel zaznaczał w końcowej części swego listu, że Zygfryd von Feuchtwangen, myśląc o przyszłej stolicy zakonu krzyżackiego, niekoniecznie musiał mieć na względzie Malbork, który przecież nazywał się Marienburg, a nie Serce Twoje. Nie jest wykluczone, że Feuchtwangen zamierzał wybudować stolicę gdzieś w nowym miejscu i tam właśnie rozpoczął swe prace Piotr z Awinionu. Potem, jak wiemy z historii, dość nagle wyniknęła sprawa przeniesienia jej do Prus. A ponieważ budowa stolicy była dopiero rozpoczęta, Feuchtwangen przyjechał do Malborka, gdzie był już zamek o stosunkowo dużych rozmiarach. W tym czasie zresztą Piotr z Awinionu powrócił do Francji i tam zginął, co zahamowało prace przy budowie stolicy. A być może z chwilą przeniesienia się wielkiego mistrza do Malborka zarzucono w ogóle plany budowy nowej stolicy, a wysiłek następców Feuchtwangena poszedł w kierunku rozbudowy zamku malborskiego."
fot. kadr z filmu zlotowego
Skromnie dodam iż mój Viper oraz limuzyna Mysikrólika brały w tym przedsięwzięciu główną rolę. Wnioskuję też o dyplom uznania dla iryckiego za wspaniale odegraną rolę.
"Nagle Petersen jak sarna rzucił się do swego lincolna. Zza wycieraczki na przedniej szybie wyjął złożoną w czworo kartkę papieru. Rozwinął ją, zerknął na nią okiem i następnym skokiem znalazł się obok mnie."
fot. kadr z filmu zlotowego
"– Masz pan, czytaj, bo napisane jest po polsku. Podpis widzę znajomy – i aż zazgrzytał zębami w bezsilnej złości."
fot. kadr z filmu zlotowego
fot. kadr z filmu zlotowego
"Przeczytałem tłumacząc na angielski:
Panno Petersen! Zdobyłem nowe i cenne informacje, które zaprowadzą panią do skarbu. Chcę za nie dwanaście tysięcy złotych. Proszę przyjechać dzisiaj o jedenastej w nocy na pięćdziesiąty kilometr drogi nn Chojnice. Tam będą na panią czekał. Tylko proszę przyjechać samej, bo inaczej się nie zjawię. I żadnych pułapek.
Malinowski"
fot. kadr z filmu zlotowego
Jak zawsze było bardzo miło, dużo śmiechu i zabawy. Płakałem ze śmiechu. Przez chwilę poczułem się jakbym był w Malborku. Aktorstwo na najwyższym poziomie.
Po kilku wspaniałych chwilach ja musiałem już wyjeżdżać do Iławy ale wierzę że było rozrywkowooooooooo.
Pożegnanie z Hanką... fot. kadr z filmu zlotowego
...johny'm... fot. kadr z filmu zlotowego
...i z Yvonne fot. kadr z filmu zlotowego
Zlotowicze machają na pożegnanie Nilowi77... fot. kadr z filmu zlotowego
...który już niestety musi wracać do domu fot. kadr z filmu zlotowego
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Nil77, łącznie zmieniany 4 razy.
Wieczorem wszyscy zgromadziliśmy się w świetlicy, by wziąć udział w konkursie przygotowanym przez Yvonne. Konkurs dotyczył oczywiście książki Pan Samochodzik i Templariusze, i jak wszystkie konkursy Yvonne był perfekcyjnie przygotowany i poprowadzony.
Zlotowicze gotowi do rozpoczęcia zabawy fot. Czesio1
Zlotowicze gotowi do rozpoczęcia zabawy fot. Czesio1
Organizatorka konkursu Yvonne fot. Czesio1
Najpierw w sali pojawił się Gość Specjalny – ostatni Wielki Mistrz Zakonu Templariuszy Jakub de Molay, w którego wcielił się Sokole Oko. Mistrz wyraził zgodę na to, by zlotowicze wzięli udział w poszukiwaniach Skarbu Templariuszy.
Wielki Mistrz Zakonu Templariuszy Sokole Oko w towarzystwie Lolo fot. Czesio1
Następnie uczestnicy konkursu zostali podzieleni na pięć zespołów – Bracia Zakonni, Spiskowcy z Francji, Załoga Tomasza, Banda Bahometa i Zespół Karen. Mnie przypadło być w Załodze Tomasza.
Spiskowcy z Francji fot. kadr z filmu zlotowego
PiTT naradza się z oldmalarzem fot. kadr z filmu zlotowego
Załoga Tomasza fot. kadr z filmu zlotowego
Narada w Bandzie Bahometa fot. kadr z filmu zlotowego
Konkurs podzielony był na dwie części - pytania i zadania. Za „najdroższe” pytanie, które brzmiało „Wymienić pięć warunków, kto mógł wstąpić do Zakonu Templariuszy”, można było otrzymać aż 5 punktów. Przypadło ono w udziale ekipie Braci Zakonnych (nomen omen ). Za każdy wymieniony warunek otrzymywało się po punkcie, dzielna ekipa Braci wywalczyła tych punktów aż cztery.
Oldmalarz zaskoczony kolejnym pytaniem Yvonne fot. kadr z filmu zlotowego
Banda Bahometa fot. kadr z filmu zlotowego
Załoga Tomasza fot. kadr z filmu zlotowego
Zespół Karen fot. Czesio1
Drugim elementem konkursu było wykonanie zadania. Nasza ekipa musiała przedstawić historię Zakonu Templariuszy, co nieco mało składnie i zacinając się uczynił niżej podpisany.
Milady pisze rozwiązanie fot. kadr z filmu zlotowego
irycki z Załogi Tomasza udziela odpowiedzi fot. kadr z filmu zlotowego
Zespół Braci Zakonnych przygotował piękną mapę dotarcia do skarbu. Inne zespoły także poradziły sobie znakomicie.
Michał johny'ego pomaga kreślić mapę fot. kadr z filmu zlotowego
Mapa prowadząca do skarbu, to dzieło oldmalarza fot. kadr z filmu zlotowego
Konkurs trwał dobrze ponad pół godziny, chociaż to odkryłem dopiero oglądając relację filmową, ponieważ czas przy świetnej zabawie zleciał błyskawicznie i ani się obejrzeliśmy, gdy wszystkie odpowiedzi zostały udzielone, a zadanie wykonane.
Czesio1 przebrał się za Tomasza fot. kadr z filmu zlotowego
Barabasza w odpowiedzi wyręcza syn PiTTa fot. kadr z filmu zlotowego
Nadszedł czas odczytania wyników. Niestety, moja ekipa tradycyjnie zajęła zaszczytne ostatnie miejsce. Konkurs zasłużenie wygrał zespół Braci Zakonnych, który w nagrodę otrzymał od Wielkiego Mistrza skarby templariuszy. Specjalną nagrodę za wykazanie się wiedzą otrzymał także Lolo.
TomaszK udziela odpowiedzi fot. kadr z filmu zlotowego
Takiego świetnego konkursu jeszcze u nas nie było - Mysikrólik
podsumowuje zabawę fot. kadr z filmu zlotowego
Brawa dla Yvonne! fot. kadr z filmu zlotowego
Yvonne podziwia niespodziankę od Hanki czyli mydełko w kształcie samochodzika fot. Czesio1
Yvonne z Filipem Pięknym fot. Czesio1
Zwycięzcy konkursu w towarzystwie Wielkiego Mistrza Zakonu Templariuszy fot. Czesio1
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez irycki, łącznie zmieniany 2 razy.
Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
Wygraliśmy !!! zakon jak zawsze pokazał swoją potęgę. Konkurs dobiegł końca, lans, nagrody, chwila dla reportera etc...nastał ogólny harmider, szum, wszyscy dyskutowali o zakończonym konkursie
Sądziłem że będziemy się zbierać na ognisku a tu niespodzianka... Yvonne powiedziała, że mamy zaczekać bo Milady ma za chwilę dojechać i będzie miała dla nas niespodziankę .
Ki czort pomyślałem, atrakcji tego wieczoru nie dosyć.
No cóż czekaliśmy i się doczekaliśmy. Milady przybyła i od razu poprosiła ochotników, na szczęście nie trafiło na mnie, bo nie wiem co gdzie i do czego..
Okazało się, że do sztuki teatralnej NECROPOLIS i co ciekawe autorstwa Zbigniewa Nienackiego. Coś podobnego! – pomyślałem – Nienacki i spektakle teatralne. No cóż obaczymy...
Milady, autorka scenariusza do sztuki Zbigniewa Nienackiego fot. kadr z filmu zlotowego
Milady, autorka scenariusza do sztuki Zbigniewa Nienackiego fot. kadr z filmu zlotowego
Milady wybrała aktorów z naszego grona: TomaszKa, Krwawą Mary, zbychowca, VdL'a, Yvonne, Mysikrólika, Hankę, pannę Monikę i Wilhelma Tella.
Milady rozdziela role do sztuki fot. kadr z filmu zlotowego
Milady rozdziela wydruki z rolami fot. kadr z filmu zlotowego
Zbychowiec wysłuchuje ostatnich porad fot. Czesio1
Aktorzy gotowi do przedstawienia fot. kadr z filmu zlotowego
Czy ja dobrze słyszę, czy to gromkie brawa z sali słyszę?? fot. Czesio1
Sztuka ruszyła...
Z początku szło to nieciekawie... ot, jakieś wykopaliska student i studentka i antropolog wykopują stare kości. Szkielety traktują jak puszki po wypitym piwie i niechcianą robotę.
W międzyczasie obserwujemy scenę między burmistrzem nauczycielem a dyrektorem. Sprawa chodziła o jakieś możliwości bądź nie administracyjno–finansowo–lokalowe czyli ogólnie rzecz nudy! Choć Polska Ludowa w tamtych czasach tym właśnie żyła (demagogią?).
Zaczynamy sztukę. W rolę narratora wcieliła się
autorka scenariusza, czyli Milady fot. kadr z filmu zlotowego
Lolo i TomaszK rozpoczęli sztukę fot. kadr z filmu zlotowego
Yvonne z czaszką fot. kadr z filmu zlotowego
I temat jak najbardziej na czasie i adekwatny ówcześnie. W dalszym ciągu nic ciekawego ale ciekawym z pewnością było to że zacząłem analizować grę aktorską naszych świeżo upieczonych aktorów i to juz było zdecydowanie ciekawsze. Na pierwszym miejscu moim faworytem była Krwawa Mary oraz zbychowiec i Yvonne. Choć rólki były epizodyczne też nieźle dawali sobie rade. Tomaszek też mi sie podobał w roli dyrektora. Zdecydowanie gra aktorska naszych milusinskich była bardziej interesująca...
Mysikrólik w akcji fot. kadr z filmu zlotowego
Aktorzy na scenie fot. kadr z filmu zlotowego
Dyrektor TomaszK fot. kadr z filmu zlotowego
VdL nadchodzi fot. kadr z filmu zlotowego
VdL w rozmowie z dyrektorem fot. kadr z filmu zlotowego
Kolejny epizod to gadka jakichś wieśniaczek o facecie który miał być kochankiem i ojcem dziecka którejś. W każdym bądź razie maleńki Franus miał się wychowywać bez ojca a odkopany szkielet wyraźnie wskazywał na tego kochanka. Motyw kryminalny? – trudno orzec, autor jakby to sugerował ale coś nie bardzo mi się widziało.
W każdym bądź razie ja z tej sztuki zrozumiałem tyle, że oficjeli nic nie obchodzi historia i dziedzictwo (wykopaliska).
Ciemne baby będą ciemne i tu się nic nie zmieni choć mamy już 2017 rok. Młodzież (studenci) muszą odwalić swoją czarną robotę choć ich też to niewiele obchodzi. Byle do emerytury, ogólnie była to kpina i profanacja zwłok oraz parodia ówczesnego PRL–owskiego systemu (stylu życia).
Hanka i Krwawa Mary fot. kadr z filmu zlotowego
Olaboga a cóż to za historia? fot. kadr z filmu zlotowego
Panna Monika w aktorskiej roli fot. kadr z filmu zlotowego
Panna Monika i Wilhelm Tell fot. kadr z filmu zlotowego
Panna Monika i Wilhelm Tell fot. kadr z filmu zlotowego
Może błędnie to zinterpretowałem ale sztuka średnio mi sie podobała za to gra aktorska i owszem. Aktorów nagrodzono rzęsistymi brawami za tę mękę pańską. Po czym grono się rozeszło na długo wyczekiwane ognisko.
Na ognisku oczywiście prym wodził VdL w rytm utworu „Jeszce po choince jeszcze po choince” przy dźwiękach gitary i szumnych utworów takich jak morskie opowieści.
Przyjaciele kiedy ten zlot czy krzyżowiec spędziliśmy mile kilkanaście rodzajów trunków i kilkanaście rozmów oraz kilkanaście grupek czyli ogólny harmider, śpiewy, noc i trzask spalanych przez VdL'a choinek...
No bo zimno było, nie?
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez oldmalarz, łącznie zmieniany 5 razy.
Kolejny dzień zaczął się od jajecznicy smażonej na ognisku. Co prawda nie było to w pełni ognisko a kominek, ale patelnia była ta sama co rok temu na wyspie Czarci Ostrów. Mysikrólik przygotował 60 jajek, oraz kiełbasę i cebulę w adekwatnej ilości, po czym rozpalił ogień.
Mysikrólik przyrządza jajecznicę na ognisku fot. Czesio1
Krwawa Mary pomagała mu wbijać jajka, których zmieściła się tylko połowa. Pierwsza porcja została jednak zjedzona tak szybko, że konieczne było dosmażenie reszty jajek.
Jajecznica z ogniska fot. Czesio1
Kolejnym punktem ostatniego dnia zlotu, było Papowo Biskupie, wioska w Ziemi Chełmińskiej istniejąca od XIII wieku. Już dawno temu Templariusz72 odkrył, że Papowo bardzo pasuje do opisu książkowego Kortumowa, a dwa lata temu razem odwiedziliśmy wioskę, w towarzystwie Yvonne i Ace79. Jest tu kościół zbudowany przez Krzyżaków, ruiny zamku z tego samego okresu, tuż obok jezioro, a sama wioska jest tak mała jak opisał to Nienacki. Przygotowując się do obecnego zlotu, kilka miesięcy temu nawiązałem kontakt z księdzem proboszczem, który obiecał nie tylko otworzyć dla nas kościół w czasie zlotu, ale także pozwolić nam wejść do zabytkowej piwniczki znajdującej się tuż przy kościele. Jak powiedział, w piwniczce nie ma studni, ale zawsze jest w niej taki chłód, że służyła do przechowywania warzyw, mleka i masła. Zupełnie jak w „Templariuszach”. (TomaszK)
W książkowym Kortumowie , czyli jak kto woli Papowie Biskupim pojawiłem się po raz pierwszy dobre 20 kilka lat temu, zafascynowany Panem Samochodzikiem, Templariuszami i ich mitycznym skarbem. Długie noce przesiedziałem nad różnymi mapami (dla młodszego pokolenia, o internecie nawet nikt nie marzył w tamtych czasach) by ostatecznie wytypować to miejsce jako potencjalne Kortumowo...
Na zlot przybyłem grubo przed resztą ekipy, snując się w okolicy kościółka, wdałem się w pogawędkę z wiekowym już Panem (kościelnym jak mniemam), który podzielił się ze mną informacją o zasypanym przejściu podziemnym, biegnącym między plebanią a kościółkiem, odkrytym zupełnie przypadkowo podczas prac remontowych. (Templariusz72)
Templariusz72 fot. Czesio1
"Kortumowo, wioska w Ziemi Chełmińskiej nad jeziorem o tej samej nazwie. We wsi znajduje się kościółek z początku XIV wieku, parafia pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny..."
Kościół w Papowie zbudowany jest z dużych kamieni polnych, tylko wieża powstała w XVIII wieku zbudowana jest z cegły.
Kościół w Papowie Biskupim fot. Milady
Wnętrze tak jak w książkowym kościele barokowe (panna Monika stwierdziła, że to rokoko), pomalowane na biało.
Wnętrze Kościoła w Papowie Biskupim fot. Czesio1
Wnętrze Kościoła w Papowie Biskupim fot. Milady
Wnętrze Kościoła w Papowie Biskupim fot. Milady
Wnętrze Kościoła w Papowie Biskupim fot. Milady
Wnętrze Kościoła w Papowie Biskupim fot. Milady
Później kościelny zaprowadził nas do piwniczki, która rzeczywiście wygląda na bardzo starą i chociaż położona jest na terenie przykościelnego cmentarza, rzeczywiście musiała kiedyś służyć do przechowywania produktów spożywczych.
Piwniczka przy Kościele fot. Milady
Kościelny otwiera piwniczkę ze skarbami fot. Czesio1
Wypatrzyliśmy nawet zarys studni w podłodze a między pajęczynami nad nią, znak Templariuszy „9 metrów”.
Znak Templariuszy na ścianie piwniczki fot. Czesio1
Znak Templariuszy na ścianie piwniczki fot. Milady
TomaszowiL niestety nie udało się odnaleźć skarbów fot. Czesio1
Ale najlepsze dopiero nas czekało. Staruszek – kościelny opowiedział, że zarówno w piwnicy plebani, zbudowanej z takiego samego materiału jak kościół, jak i w krypcie kościoła, widoczne są ślady zamurowanych wejść do korytarza, o którym wcześniej opowiedział Templariuszowi. Do plebanii nie mieliśmy szans wejść, więc poprosiliśmy chociaż o wejście do krypty. Ku naszej radości kościelny się zgodził. Krypta znajduje się pod kaplicą św. Huberta (na wprost eksplorowanej przez nas piwniczki) i jest przykryta płytą z grubych desek.
Płyta kryjąca wejście do krypty fot. zbychowiec
Po podniesieniu (z trudem i z emocjami) płyty, ukazały się schody schodzące do nisko sklepionej piwnicy.
Schody prowadzące do krypty fot. Milady
Wnętrze krypty fot. Milady
Posadzka piwnicy usłana była fragmentami spróchniałych desek, odłamkami ludzkich kości i metalowymi okuciami trumien. W prawej ścianie znajduje się duża wnęka, w której ktoś ułożył kilkadziesiąt czaszek i kości pochodzących zapewne od pochowanych tu osób.
Czaszki we wnęce krypty fot. Milady
Mirmił na tle czaszek w krypcie fot. Milady
Wnętrze krypty fot. Milady
W tylnej ścianie wnęki, widać było miejsce zamurowania z użyciem innych cegieł niż reszta ścian. Czyżby było to wejście do korytarza o którym mówił kościelny? Staruszek opowiedział nam jeszcze, że podobne krypty znajdują się pod całą powierzchnią kościoła, ale wejście do nich znajdujące się w zakrystii, przysłonięte jest ciężką szafą i nie da się tam wejść. Sam był tam przed laty, w kryptach są trumny ze szkieletami dawnych mieszkańców Papowa, a być może nawet Krzyżaków.
Nagraliśmy jeszcze scenki z Tomaszem wychodzącym z podziemi i straszącym kościelnego…
Mysikrólik w roli diabła fot. zbychowiec
"A właśnie maleńki, siwy staruszek, zapewne kościelny, zamiatał podłogę między ławkami. Zobaczył mnie, rzucił miotłę i z krzykiem: „Diabeł! Diabeł!”, pognał do wyjścia. "
…oraz z harcerzami nabierającymi ją na prądy błądzące, po czym poszliśmy na zamek.
Książkowa gospodyni prosi harcerzy aby zaizolowali piwnicę... fot. kadr z filmu zlotowego
...i w tym celu daje chłopcom klucze do piwnicy fot. kadr z filmu zlotowego
"Przy drzwiach do piwnicy zobaczyliśmy grubą gospodynię księdza. Chwytała za kłódkę przy drzwiach, to znów odskakiwała od niej - popiskując, wrzeszcząc, złorzecząc.
- Co się stało? - spytałem, zadyszany biegiem.
- Nie wiem. Kłódka parzy. Niech pan dotknie, parzy - to mówiąc ostrożnie dotknęła kłódki i odskoczyła od niej jak oparzona.
(…)
- Zapewne płynie tędy jakiś podziemny strumień prądu - odezwał się Sokole Oko. - Czy słyszała pani o prądach błądzących?
- Ludzie kochani, prądy błądzące? - przeraziła się gospodyni. - I kawaler myśli, że ten prąd aż tutaj się zabłąkał? A skąd on się wziął, proszę kawalera?
- Nie wiadomo - odrzekł Sokole Oko. - Prawdopodobnie gdzieś daleko, może o dwieście kilometrów, przerwała sią linia wysokiego napięcia. Prąd zamiast płynąć po drutach, w ziemię uciekł. I pod ziemią błądził, błądził... błądził... błądził... - opowiadał Sokole Oko przewracając oczami - i tutaj się zabłąkał. Drzwi do piwnicy są żelazne, kłódka na nich żelazna, a to są dobre przewodniki elektryczności.
(…)
Gospodyni załamała ręce:
- I nie ma żadnej rady, żeby ten prąd błądzący poszedł sobie gdzie indziej?
- Owszem, jest rada - zapewnił ją Sokole Oko. - Należy piwnicę zaizolować.
- Co takiego? - znowu przeraziła się gospodyni.
- Z a i z o l o w a ć - powtórzył dobitnie.
(…)
- Cóż to za mądre i miłe chłopaki - patrzyła z wdzięcznością na Sokole Oko. - Kto by pomyślał o tych prądach błądzących. Tak, tak, musicie mi zaizolować piwnicę. "
Zamek zbudowany jest z takich samych kamieni jak kościół, co jest chyba rzadkością wśród budowli krzyżackich, gdzie dominującym materiałem jest cegła.
Tablica informacyjna przy ruinach zamku w Papowie Biskupim fot. Czesio1
Ruiny zamku w Papowie Biskupim fot. Milady
Zachowało się niewiele – refektarz i kaplica z zarysem łukowych sklepień oraz zewnętrzne ściany innych pomieszczeń.
Ruiny zamku w Papowie Biskupim fot. Milady
Ruiny zamku w Papowie Biskupim fot. Milady
Ruiny zamku w Papowie Biskupim fot. Milady
Ruiny zamku w Papowie Biskupim fot. zbychowiec
Ruiny zamku w Papowie Biskupim fot. zbychowiec
Ruiny zamku w Papowie Biskupim fot. zbychowiec
Tu także nagraliśmy kilka scenek…
Gosposia w rozmowie z harcerzami... fot. kadr z filmu zlotowego
...nadchodzi Pan Konfiturek... fot. kadr z filmu zlotowego
...i pyta, kto ma klucz do starej piwnicy. fot. kadr z filmu zlotowego
Odpowiedź gosposi jest konkretna i jednoznaczna fot. kadr z filmu zlotowego
"Gospodynię spotkaliśmy w ogrodzie. (…) Postanowiliśmy zabrać się do izolowania piwnicy - powiedział Sokole Oko salutując po harcersku przed gospodynią.
- Czy to potrwa bardzo długo? - zatroskała się.
- Najwyżej do wieczora - stwierdził kategorycznie Wilhelm Tell.
Na drodze do kościoła zobaczyliśmy idącego powoli pana Kozłowskiego.
- O, pan Kozłowski! - zawołał radośnie Sokole Oko. - Pan Konfiturek!
- Kto taki? Konfiturek? To chyba nie jest nazwisko? - zdumiała się gospodyni.
- Naturalnie, że to nie jest nazwisko. Ten pan jest naszym znajomym z Malborka. Przezwaliśmy go „Pan Konfiturek”, ponieważ strasznie lubi wszelkiego rodzaju konfitury i powidła. Jak gdzieś zobaczy słoik konfitur lub powideł, to aż się trzęsie z łakomstwa. A nas znowu, proszę pani, aż mdłi na widok konfitur.
(..)
Zobaczyliśmy pana Kozłowskiego zbliżającego się do gospodyni.
Skłonił się i zapytał:
- Czy nie byłaby pani tak uprzejma poinformowac mnie, do kogo należy piwnica znajdująca się ogrodzie?
Gospodyni ujęła się pod boki i huknęła głośno:
- A do mnie należy, proszę pana!
-- Do pani? - ucieszył się Kozłowski.- Interesuje mnie architektura tej piwnicy. Ona wydaje mi się niezwykle starożytna. Czy nie byłaby pani uprzejma pożyczyć mi klucz? Chciałbym tam zerknąć
- Co? - wrzasnęła gospodyni, - Klucz? Do mojej piwnicy?
- Bardzo chcę poznać jej architekturę...
- Architekturę czy konfiturę?! - krzyczała gospodyni. - Ja pana znam, proszę pana! Ktoś już panu powiedział o moich konfiturach! Znam pana, słyszałam o panu, panie Konfiturek.
- Nazywam się Kozłowski, a nie Konfiturek - próbował wyjaśnić.
Lecz gospodyni jeszcze bardziej się rozeźliła:
- Ja wiem, że Konfiturek to nie jest pańskie nazwisko. Pana tak tylko przezywają, ponieważ pan bardzo lubi konfitury i powidła.
(…)
- Pani jest wariatką! - krzyknął. - Proponuję pani uczciwy interes, a pani mi tu jakieś bzdury opowiada!
- Wariatką? Ja jestem wariatką? Ludzie kochani! Zjawił się tu jakiś przybłęda i obraża uczciwą kobietę!"
…i przeszliśmy nad jezioro – niewielkie, otoczone pasem trzcin, położone bardzo blisko zarówno zamku, jak i kościoła. (TomaszK)
Yvonne na tle jeziora w Papowie Biskupim fot. zbychowiec
Jezioro w Papowie Biskupim fot. zbychowiec
Przystań przy jeziorze fot. zbychowiec
Harcerze nad brzegiem jeziora fot. zbychowiec
"Stanęliśmy rzędem na brzegu jeziora o krok od chłodnej toni. Jeden spoglądał na drugiego, nikt nie chciał być pierwszym, który się zetknie z wodą. "
W oddali kościół fot. zbychowiec
Wielka szkoda że piwnice zamku krzyżackiego, które jeszcze kilkanaście lat temu można było penetrować , są obecnie niedostępne. Jeśli stojąc w centrum tych ruin , wczytamy się w „Templariuszy”, w szczególności fragment w którym Tomasz błądzi po podziemiach i wybierając korytarz w prawo wychodzi nad brzegiem jeziora, utwierdzimy się w przekonaniu że właśnie to miejsce opisał Nienacki w swojej książce. (Templariusz72)
Jeżeli Nienacki był tu na początku lat 60–tych i od poprzednika obecnego kościelnego usłyszał te same historie co my, to po wzbogaceniu o pewne szczegóły, mógł je wykorzystać w swojej książce. Studni niestety nie znaleźliśmy, ale taka studnia jak w Kortumowie – z odchodzącymi na kilku poziomach korytarzami, znajduje się na zamku w Malborku. Dwa dni wcześniej powiadał nam o tym przewodnik, który oprowadzał nas po malborskim zamku. (TomaszK)
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez templariusz72, łącznie zmieniany 2 razy.
Niewielka odległość Lipienka od Papowa Biskupiego sugerowała, że przejazd pozbawiony będzie niespodzianek. Mimo to kręte drogi (chyba ostatniej klasy odśnieżania) oraz znaczna ilość automobili powodowało, że nasza kolumna zrobiła się zbyt rozciągnięta i typowa nawigacja, polegająca na tym, aby mieć w zasięgu wzroku pojazd przed i za nami, nie była łatwa. Mimo tych trudności, udało nam się w komplecie dotrzeć na zaimprowizowany parking przed XIX w. dworem w Lipienku, obecnie... sklepem.
Udaliśmy się na poszukiwanie ruin krzyżackiego zamku z przełomu XIII/XIV w.
Jak czytamy w Wikipedii: „Zamek krzyżacki zbudowany został przypuszczalnie w końcu XIII wieku lub w latach 1300–1330. Według prof. Sławomira Jóźwiaka, w latach 1285-1334 była to główna siedziba komtura ziemi chełmińskiej, a po likwidacji tej komturii była to siedziba wójta krzyżackiego o nadzwyczajnych uprawnieniach, ponieważ podległego bezpośrednio tylko wielkiemu mistrzowi w Malborku.
Zamek był na tyle silny, że jesienią 1330 roku nie był w stanie go zdobyć król Władysław Łokietek mimo wsparcia wojsk węgierskich i litewskich, w związku z czym 18 października 1330 król zawarł tu rozejm z Krzyżakami. W 1410 roku zamek zajęły wojska Władysława Jagiełły. W 1411 roku Krzyżacy pojmali na zamku wspierającego Polskę rycerza Mikołaja z Ryńska, którego następnie ścięli na rynku w Grudziądzu. Od II pokoju toruńskiego z 1466 roku zamek przyłączony został do Polski i od tego czasu aż do 1655 roku była to siedziba polskich starostów z rodu Kostków i osób z nim spokrewnionych. Ostatnim starostą z rodu był Stanisław Franciszek Kostka. Po nim starostwo przejął z dniem 16 września 1655 Albrecht Czerski.
Zabudowania zostały częściowo zniszczone w czasie wojen polsko-szwedzkich w XVII wieku, a po I rozbiorze Polski w 1772 r. rozebrane w większości przez Prusaków.
Zamek zbudowano na długim półwyspie wchodzącym daleko w jezioro (obecnie częściowo wyschnięte). Zamek główny był regularny i czteroskrzydłowy, w planie zbliżony do kwadratu o wymiarach 38 × 39 m, z wieżą na rogu. Posiadał dwie kondygnacje naziemne i magazynowe poddasza. Dziedziniec obiegały ganki, a w narożu północno-wschodnim znajdowała się wieża główna.
Od wschodu zamek poprzedzony był rozległym otoczonym murem przedzamczem na planie trapezu, ze stodołą, oborą, kuźnią, browarem i gorzelnią. Wjazd prowadził przez wieżę bramną zwieńczona gotyckimi szczytami. Z murów przedzamcza zachowała się jedynie sklepiona kolebkowo gotycka piwnica i pozostałości kamiennego muru ograniczającego przedzamcze od zachodu.
Obecnie po zamku widoczne są na powierzchni nieliczne relikty, a jego teren jest trudno dostępny.”
I rzeczywiście, nie było łatwe dotarcie do ruin zamku ze względu na spore chaszcze i inną, nieco złośliwą roślinność.
Krzaczory w drodze do ruin zamku w Lipienku fot. zbychowiec
ścieżka wiodącą ku ruinom zamku w Lipienku fot. zbychowiec
Czesio czeka na Zlotowiczów aby utrwalić ich wędrówkę na taśmie filmowej fot. zbychowiec
Hanka na czele pochodu fot. kadr z filmu zlotowego
Same ruiny niestety są bardzo słabo zachowane. Zobaczyliśmy w zasadzie tylko kamienne mury gdzieniegdzie przypominające osuwisko, na których bardzo widać upływający czas i siłę natury.
Pozostałości po dawnym zamku krzyżackim w Lipienku fot. zbychowiec
Pozostałości po dawnym zamku w Lipienku fot. Czesio1
Zapadające się wejście do piwnic zamkowych fot. zbychowiec
Zapadające się wejście do piwnic zamkowych fot. zbychowiec
Wchodzimy do zamkowych piwnic fot. Czesio1
Nawet otaczające zamek jezioro dostosowało się do okolicy i prawie w całości wyschło. W nieco lepszym stanie zachowały się zamkowe piwnice.
Zamkowa piwnica fot. zbychowiec
Zamkowa piwnica fot. zbychowiec
Zamkowa piwnica fot. zbychowiec
Zamkowa piwnica fot. zbychowiec
Z pewnością można było do nich bezpiecznie wejść, choć tylko po to, aby przekonać się, że pod powierzchnią także działa niszczycielska siła. Jest nią człowiek.
W zamkowych piwnicach odnaleźliśmy ślady
bytności człowieka fot. Czesio1
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Vasco, łącznie zmieniany 2 razy.
„Oto zobaczyliśmy szeroko rozlaną Wisłę i ogromny most. Na wysokiej górze widniało malownicze miasto Chełmno.”
Posileni i zrelaksowani po wspaniałym obiedzie w restauracji, nomen omen „Relaks” w Chełmnie, udaliśmy się na zwiedzanie tego uroczego miasta.
Zespół Szkół Ogólnokształcących Nr 1 przy
ul. Dominikańskiej fot. zbychowiec
Zespół Szkół Ogólnokształcących Nr 1 przy
ul. Dominikańskiej (dawniej Gimnazjum) fot. zbychowiec
Na szczęście zaopiekowała się nami pani Przewodniczka. Na szczęście, gdyż ilość zabytków i ciekawych miejsc w tym niewielkim przecież mieście jest naprawdę imponująca. Bez znajomości tajników lokalnej historii moglibyśmy przegapić najciekawsze z nich.
Zaczęliśmy od zwiedzenia Klasztoru Sióstr Miłosierdzia.
Miejsce to niezwykłe. Obejrzeliśmy przepiękny witraż; zwiedziliśmy klasztorny skarbiec, którego zawartość zaskoczyła chyba wszystkich, którzy byli tam po raz pierwszy; następnie kościół;
Wnętrze Kościoła Rzymskokatolickiego pw. św. Jana Chrzciciela
i Jana Ewangelisty. Pani Przewodnik opowiada o zabytkach
znajdujących się w kościele, Barabasz zasłuchany fot. zbychowiec
Wnętrze Kościoła Rzymskokatolickiego pw. św. Jana
Chrzciciela i Jana Ewangelisty fot. zbychowiec
Wnętrze Kościoła Rzymskokatolickiego pw. św. Jana
Chrzciciela i Jana Ewangelisty fot. zbychowiec
Wnętrze Kościoła Rzymskokatolickiego pw. św. Jana
Chrzciciela i Jana Ewangelisty fot. zbychowiec
Kolejny kościelny zabytek wart obejrzenia. Zlotowicze
z ciekawością przysłuchują się opowieściom przewodniczki fot. zbychowiec
„Wnętrze kryte jest sklepieniem gwiaździstym, niska część pod
emporą – krzyżowym, wspartym na 2 filarach” fot. zbychowiec
Pomieszczenie klasztorne fot. zbychowiec
Panna Monika i Oldmalarz wpatrzeni w piękny obraz
w pomieszczeniu klasztornym fot. zbychowiec
Droga krzyżowa fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
a na koniec zajrzeliśmy do krypty, w której spoczywa Ksieni Magdalena Mortęska – wielka osoba z historii klasztoru, pani mądra a dobra, która naprawdę niezwykle jak na czasy, w których żyła, dbała o edukację dziewcząt. Ksieni Mortęska była wielką reformatorką. Zakon Benedyktynek w Chełmnie zmienił się dzięki niej z kontemplacyjnego w nauczający. Wiele zawdzięczają jej dziewczęta, nad którymi roztoczyła wyjątkową opiekę.
Krypta fot. zbychowiec
Krypta fot. zbychowiec
Krypta fot. zbychowiec
Piękna panorama na przedmieścia Chełmna, dalej widać
miasto świecie, jest to podobno najpiękniejszy widok na świecie fot. zbychowiec
Trumna w krypcie Ksieni Magdaleny Mortęskiej fot. zbychowiec
Następnie odbyliśmy długi spacer z wieloma przystankami, na których pani Przewodnik pokazywała przeróżne ciekawe miejsca i opowiadała historie z nimi związane. Nie będzie przesadne stwierdzenie, że o każdym mijanym budynku usłyszeliśmy jakieś ciekawostki.
fot. zbychowiec
Kolejnym punktem na mapie okazała się imponująca fara, czyli Kościół archiprezbiterialny Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Chełmnie z ciekawym barometrem wewnątrz.
Kolejny zabytek sakralny w Chelmnie fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
Ołtarz z obrazem św Walentego fot. zbychowiec
Relikwie świętego od miłości fot. zbychowiec
Kościół farny w Chełmnie fot. zbychowiec
Kościół farny w Chełmnie fot. zbychowiec
Kościół farny w Chełmnie fot. zbychowiec
Kościół farny w Chełmnie fot. zbychowiec
Nasz chełmiński spacer zakończyliśmy na rynku przy ratuszu będącym jednym z najcenniejszych zabytków polskiego renesansu.
Renesansowy ratusz fot. zbychowiec
Po pożegnaniu sympatycznej Pani Przewodnik grupa podzieliła się na dwie podgrupy. Pierwsza podgrupa to ci, którzy udali się w drogę do swoich domów. Podgrupa numer dwa, czyli Łasuchy, to ci, którzy ulegli czarowi uroczej kawiarni znajdującej się na piętrze kwiaciarni znajdującej się przy chełmińskim rynku. Pisząca te słowa należała oczywiście do grupy drugiej i poświadczyć może, że zlot ten zakończył się bardzo słodko.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Yvonne, łącznie zmieniany 2 razy.