03 - Relacja z III Forowego Zlotu Frombork 2012

Relacje z oficjalnych forowych spotkań Miłośników Samochodzikowej Przygody
Zablokowany
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16377
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 385 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

03 - Relacja z III Forowego Zlotu Frombork 2012

Post autor: Czesio1 »

III FOROWY ZLOT
"OPERACJA FROMBORK 2012"

24-26 sierpnia 2012 roku



Rozdział 1 - Konfiturek

Spotkanie z władzami Fromborka

 
 

W końcu docieramy do punktu zbornego mieszczącego się na polu biwakowym przy ulicy Braniewskiej. Z jednej strony ogromna ulga... Nareszcie na miejscu! Już za chwilę rozpocznie się coś, na co czekaliśmy od wielu tygodni! Z drugiej strony obawa... To już trzeci zlot. Większość jego uczestników zna się jak przysłowiowe łyse konie. Część pojawi się po raz pierwszy. Jak będzie? Kim "w realu" są sympatyczni bywalcy pana-samochodzikowego forum? A może w ogóle nikt nie przyjechał?
Obawy mijają po wjeździe na parking. Tak! Są tam! Poznaję Czesia! Jest Jacek z Wienią! Obok chyba Aldona! Nie wszystkich jednak można rozpoznać. Zresztą... Nic dziwnego. Okazuje się bowiem, że oprócz "pełnoetatowych zlotowiczów" na spotkanie wychodzi nam Pani Burmistrz Fromborka - Krystyna Lewańska wraz z zastępcą - Panem Zbigniewem Kędziorą!


Obrazek
Od lewej: Jacekxt, Zastępca Burmistrza Fromborka Zbigniew Kędziora,
kierowca władz Fromborka, Burmistrz Fromborka Pani Krystyna Lewańska

fot. Czesio1

Następują tradycyjne w takich momentach wymiany uprzejmości, uściski, poznawanie się i pierwsze wymiany poglądów. Zlot osiągnął zasięg ogólnopolski, więc kompletacja ekipy zapewne się przeciągnie. Ale to nieważne. Nikt nie odczuwa upływającego czasu. Bo Zlot zaczął się praktycznie w momencie, gdy spotkały się dwie pierwsze osoby.
Pani Burmistrz po przywitaniu się z każdym uczestnikiem Zlotu przekazuje mu symboliczne pamiątki z Grodu Kopernika. Mini-przewodniki, mapy i opisy tras wycieczkowych po okolicach Fromborka - słowem wszystko to, co warto mieć i warto znać, zanim rozpocznie się zwiedzanie tego pięknego zakątka kraju.


Obrazek
Pani Burmistrz Krystyna Lewańska z drobnymi
upominkami dla Zlotowiczów

fot. Czesio1

Padają oczywiście pytania dotyczące znajomości twórczości Zbigniewa Nienackiego. Z rąk do rąk krąży egzemplarz "Zagadek Fromborka". Nie obyło się bez okolicznościowego wpisu.
Pamiątkowe zdjęcie obowiązkowo. Jacek, z wrodzoną sobie lekkością, nie zważając na "powagę urzędu" naszych gospodarzy, lokuje się, oczywiście, w pozycji parterowej - burmistrz burmistrzem, ale tradycja musi być!


Obrazek
Od lewej: Jestem Genek, Zastępca Burmistrza Zbigniew Kędziora,
Wienia, Czesio1, Burmistrz Pani Krystyna Lewańska, kierowca władz
Fromborka, Aldona, Helena Kozłowska
U dołu: Jacekxt

fot. Konfiturek

W międzyczasie pojawia się pan Marek Nowosad, który okazuję się być fotoreporterem, przedstawicielem Radio Gdańsk. Trzeba przeprowadzić wywiad. Fason musi być, więc na pierwszy ogień idzie Czesio. Powierzchowność ma budzącą szacunek, wstydu nie będzie... Padają oczywiście pytania dotyczące genezy powstania forum oraz pomysłu organizacji zlotu we Fromborku. Okazuje się, że do Fromborka przyjechali ludzie z tak szerokiego spektrum wiekowego, zawodowego, ideologicznego i osobowego, że trudno byłoby określić jednoznacznie, kim jest typowy "samochodzikowy fan". Magia przygód Pana Samochodzika urzeka każdego. Jacek nie byłby sobą, gdyby nie mógł rozwinąć myśli Ojca Prowadzącego. Całość wywiadu dopełnia Aldona, która z wrodzonym sobie wdziękiem przedstawia własne przemyślenia dotyczące nie tylko samej twórczości Nienackiego, ale także, co ważne, właściwego sposobu jej przyswajania.

Obrazek
Zlotowicze udzielają wywiadu fotoreporterowi Radio Gdańsk
fot. Konfiturek

Nieco zamieszania wprowadza Jestem Gienek, który z boku krzykiem stara się "uzupełnić" wywiad faktem udziału w zlocie przedstawicieli tzw. przemysłu ciężkiego, którego reprezentantem jest m.in. wyżej wymieniony. Jednak jego głos, jako niekulturalnego nowicjusza, nie jest brany pod uwagę. Część powitalno-medialna kończy się około godziny 12:30. Po wstępnym rozlokowaniu się w domkach spotykamy się przy stoliku, gdzie nasz wspaniały przewodnik, pan Czesław Kozłowski (czyli nasz forowy Kolega czekoz) oraz Jego żona, pani Lena, wspomagając się mapką, przedstawiają nam wszystkie lokalne atrakcje - zarówno te typowo turystyczne, jak i te związane z naszym głównym celem przyjazdu, czyli z książką "Pan Samochodzik i Zagadki Fromborka".

Obrazek
Pan Czesław (czekoz) przedstawia propozycję pierwszej
wędrówki po Fromborku

fot. Konfiturek

Powstają pierwsze konkretne zarysy programu Zlotu. Jako, że nie dotarli jeszcze wszyscy zlotowicze (dotychczas zjawili się: Wienia, Jacek, Czesio1, Misia wraz z synem, Aldona, Konfiturek oraz Jestem Gienek), postanawiamy w pierwszej kolejności udać się na zwiedzanie bunkrów, których, jak się właśnie dowiedzieliśmy, jest tu w okolicy spora ilość. O godz. 13:20 wyruszamy na nasz pierwszy wspólny rajd.

Rozdział 2 - Aldona

Bunkry i spotkanie z harcerzami
 
Byliśmy mocno zaskoczeni informacjami od Czesława, bo nikt z nas wcześniej nie myślał, że zachowała się jakakolwiek część tego przedłużenia odcinka centralnego Trójkąta Lidzbarskiego (Heilsberger Dreieck). Wyruszyliśmy w trasę i słuchając opowieści, a przed oczami mieliśmy ten kawałek historii, który ciągle jest na tyle nieznany, że zawsze można coś odkryć i dowiedzieć się czegoś nowego. Łatwa to nie była droga, gęste krzaki w lesie, potem pole uprawne i na koniec znowu las.

Obrazek
Droga do bunkrów
fot. Aldona i Konfiturek

Ale w końcu zobaczyliśmy bunkier w bardzo dobrym stanie - w sam raz jako miejsce do uwięzienia Skałbany z Wyspy Złoczyńców.

Obrazek
Uwięziony w bunkrach Skałbana
fot. Aldona

Jacek znalazł łuskę niewątpliwe od mausera, chociaż tak szybko ją ukrył, że nie przyjrzeliśmy się jej dokładnie. Nic więcej nie udało nam się znaleźć podczas penetrowania terenu gdyż bardziej uważaliśmy aby nie zjechać gdzieś z górki. Nie zobaczyliśmy wszystkiego, gdyż umocnienia ciągną się przez cały las aż do rejonów rzeki Baudy.

Obrazek
Jeden z bunkrów fromborskich
fot. Czesio1

W przeważającej części to obiekty do prowadzenia ognia czołowego (taki właśnie obejrzeliśmy), ale dalej lasy kryją też schrony z kopułą pancerną i schrony obserwacyjne. Z opowieści Czesława wiemy, że większość bunkrów jest w stanie katastrofalnym, kompletnie zniszczonych i z roku na rok coraz bardziej poddających się okolicznej przyrodzie.
Wracając, oczywiście znowu lasem, Czesław zaprowadził nas do obozowiska harcerzy z Hufca ZHP Braniewo.


Obrazek
Zlotowicze z harcerzami
fot. misia

Baza biwakowa jest zlokalizowana nad rzeką Baudą i jest to była Baza Górników. Dowiedzieliśmy się, że zarówno dla zuchów jak i harcerzy jest to miejsce wypadowe na wszelkie imprezy hufca. Mają tam wszystko co potrzeba, bo jest świetlica, kuchnia z pełnym wyposażeniem. Niestety, szkoda, że tych młodych ludzi, którzy z taką radością i zarazem troską opiekują się tym miejscem spotykają przykrości. Otóż już nie raz zniszczono ich skromny dobytek. Ale nie poddają się i cały czas pełni wiary na nowo zaczynają wszystko układać.
W miejscu obozowiska znajduje się również strzelnica, która należy do kół łowieckich, a z której harcerze również korzystają.
Nie rozpalaliśmy ogniska, bo czas nas gonił i w dzień nie byłoby efektu, ale fantastycznie się bawiliśmy śpiewając harcerskie piosenki, które pamiętaliśmy ze swoich młodych lat, oraz wspaniałą pieśń, która w pełni oddawała atmosferę i miejsca i tych młodych wspaniałych ludzi:

"Jestem wędrowcem ziemi przejrzystej
Jestem harcerzem z krwi i kości czystej
Zapatrzony w szare klucze żurawie
Zasłuchany w polne kwiaty w trawie
Kim byłbym gdyby nie rozkaz bycia
Kim gdyby nie skautowy styl życia
A tak swe istnienie przypisuję tobie
I harcerstwu czyli temu co robię
Nie zamienię tego kawałka chleba
Do samego końca aż pójdę do nieba
A tam w mundurkach i krótkich spodenkach
Będziemy Boga nosić na rękach"


Obrazek
Koncert harcerskiej piosenki
fot. Konfiturek

Rozdział 3 - misia

Katedra nocą
 
Dla większości Forowiczów piątek był pierwszym dniem Zlotu, ale nie dla wszystkich. Oto bowiem misia wraz z synem zjechała na fromborski kemping już w czwartek wieczorem. Dzięki temu miała okazję poznać kolegę Vega1, który od kilku dni przebywał we Fromborku. Forowa delegacja nie omieszkała spędzić tego wieczoru wspólnie, poznając się nawzajem w realu. Niestety Veg1 wraz żoną bardzo wcześnie rano musieli wyjechać, czym przyczynili się do smutku i żalu u wielu forowiczów. Misia postanowiła ich podrzucić swoim, jak się okazało uszkodzonym wcześniej na jerzwałdzkiej kamienistej drodze, wehikułem "do miasta", a oni pokazali jej Frombork o poranku, który to pierwszy raz w życiu widziała na oczy. Wschód słońca powitali w porcie, zerkając na przecudne kolory świtu mieniące się nad ujściem rzeki Baudy, a nam jednoznacznie kojarzące się z noclegowiskiem Waldemara Batury:

Obrazek
Sierpniowy poranek we Fromborku
fot. misia

Vegowie odjechali, a misia wracając dojrzała plamę oleju pod wehikułem, więc wyjaśniło się od razu wcześniejsze świecenie kontrolki. Ok, początek pierwszej przygody zaliczony, ale najważniejsze, że wszystko się dobrze skończyło. A czekając na pojawienie się mechanika w jego zakładzie pracy, dojrzała w śródmieściu Fromborka dwie znajome jej z forum osobistości, znane ze zdjęć i filmików, nie miała więc problemu, aby od razu rozpoznać samego Ojca Prowadzącego Czesia wraz z Aldoną, z którymi się czym prędzej przywitała.
W części oficjalnej z udziałem władz miasta Fromborka (opisanej przez Konfiturka) misia nie brała udziału, gdyż musiała pojechać do Braniewa naprawić auto, ale zdążyła wrócić na zwiedzanie bunkrów i wizytę w obozie harcerskim, które opisała w poprzednim rozdziale Aldona.
Program przez cały czas był tak napięty, że mało czasu było na nicnierobienie. Po bunkrach od razu zajęliśmy się przygotowaniem do ogniska, tym bardziej, że według wszelkich znaków na niebie miało padać i padało z lekka, co nam nie przeszkodziło się dobrze bawić (w towarzystwie namiociku "fałszywego Ornitologa", który okazał się być jednak zwykłym, samotnym turystą rowerowym). Chłopaki dowieźli taczkami drwa, którymi zaraz zajął się TomaszK:


Obrazek
TomaszK szykuje drwa na ognisko
fot. Konfiturek

Dziewczęta przygotowały strawę, a w międzyczasie zaczęli zjeżdżać ostatni zlotowicze, m.in. Milady z johny'm, żoną i synkiem oraz Nietajenko z warkoczem. Wszyscy od razu zintegrowaliśmy się przy ognisku:

Obrazek
Ognisko na kempingu
fot. Konfiturek

Czas uciekał, a mieliśmy jeszcze na wieczór zaplanowane nocne zwiedzanie katedry. Była to najbardziej niesamowita przygoda, która nas spotkała podczas tego spotkania. Już jak przemierzaliśmy trasę od kempingu do katedry można było wyczuć, że czeka nas niecodzienne przeżycie. W lekkim deszczu dotarliśmy na miejsce, a tam czekał już na nas nasz kochany przewodnik z "duszą", pan Tadeusz:

Obrazek
Tadeusz Kochański, nasz wspaniały przewodnik
fot. Konfiturek

To człowiek z pasją i można to było wyczuć od razu, opowiadał o wszystkim z takim przejęciem i ciekawością, że bardzo szybko poddaliśmy się klimatowi panującemu w katedrze.

Obrazek
Duch Milady w Katedrze
fot. misia

Tamtejszy nastrój wieczoru i próby organowe w katedrze zrobiły swoje, chodziliśmy tam jak w amoku, zachwycając się każdym detalem, ogrom tej katedry przytłaczał, jej wymiary to mniej więcej: 100 m długości, 20 m szerokości i 40 m wysokości:

Obrazek
Nocny koncert organowy w katedrze
fot. Czesio1

Obrazek
Katedra nocą
fot. Konfiturek

Na koniec mieliśmy okazję zajrzeć do domniemanego grobu Mikołaja Kopernika, który okazał się kryptą w podziemiach katedry, do której można było zajrzeć przez szklane okienko:

Obrazek
Domniemany grób Mikołaja Kopernika
fot. misia

W takiej niesamowitej atmosferze opuściliśmy katedrę i udaliśmy się na nasze noclegowisko, a po przybyciu na miejsce wieczorne dyskusje w przemiłym towarzystwie trwały do późnej nocy.

Rozdział 4 - johny

Wieża Radziejowskiego
 
Po piątkowych atrakcjach związanych z nocnym zwiedzaniem katedry wszyscy z zapartym tchem czekali na to co przyniesie nowy dzień. Zanim jednak wyruszyliśmy na sobotni maraton z przyjemnością zasiedliśmy do wspólnego śniadania. Było ono kolejną okazją do wymiany zdań i poglądów na temat tego co przeżyliśmy wczoraj i co przyniesie nam dzień dzisiejszy. Wiktuały nie były może zbyt wyszukane aczkolwiek nikomu to nie przeszkadzało, gdyż nie to było najważniejsze.

Obrazek
U góry od lewej: Nietajenko, Konfiturek, Jacekxt, Czesio1.
W środku od lewej: Johny, Aldona Milady.
U dołu od lewej: Wienia, misia, Jestem Gienek, TomaszK

fot. Czesio1

Po wspólnym posiłku nadszedł czas na kolejną wizytę na wzgórzu katedralnym. Wszyscy z nowymi siłami szykowali się na kolejną porcję - niesamowitych - tak nam się wszystkim wydawało wrażeń. Wydarzenia, które miały miejsce później utwierdziły nas w naszym przekonaniu.

Obrazek
Przed Katedralnym Wzgórzem
fot. Czesio1

Przed wejściem do kompleksu katedralnego czekał już na nas nasz nieoceniony przewodnik Tadeusz Kochański. Zwiedzanie zaczęliśmy od Wieży Radziejowskiego, z której roztacza się przepiękny widok na okolice Fromborka z Zalewem Wiślanym na czele oraz na katedrę, która z tej perspektywy jest wyjątkowo monumentalna.

Obrazek
Widok na Katedrę i Zalew Wiślany z Wieży Radziejowskiego
fot. Konfiturek

Pan Tadeusz opowiadał nam o miejscach, w których dzieje się akcja powieści oraz o wielu innych ciekawych historiach związanych z Fromborkiem, a my z radością odnotowaliśmy fakt, iż od strony zachodu chmury z każdą sekundą ustępowały pięknemu sierpniowemu słońcu.
Wchodząc na wieżę dłuższą chwilę zatrzymaliśmy się przed wahadłem Focaulta, które obrazuje ruch obrotowy ziemi.


Obrazek
Wahadło Focaulta
fot. misia

Schodząc z wieży naocznie przekonaliśmy się o tym ile czasu zabrał nam pobyt na niej. Płaszczyzna pod wahadłem przesunęła się w prawo o jakieś kilkadziesiąt centymetrów. A właściwie rzec by należało, iż to nasza planeta pokonała kolejne centymetry w swojej codziennej podróży wokół swojej osi.

Obrazek
Wahadło Focaulta
fot. Konfiturek

Dzięki uprzejmości władz miasta zostaliśmy zaproszeni na projekcję filmu dokumentalnego Wspomnienie o Mikołaju Koperniku, który obejrzeliśmy w małej sali kinowej przy Muzeum.
W filmie omówiono krótko poszukiwania grobu Kopernika oraz przedstawiono w ciekawy sposób sylwetkę Wielkiego Astronoma. Cała nasza ekipa oczywiście była zachwycona projekcją, chłonęliśmy wszystko o Koperniku aby jak najbardziej wczuć się w klimat iście fromborski. Salka była mała ale na szczęście wszyscy się pomieściliśmy i nikt nie musiał siedzieć nikomu na kolanach. Po projekcji ruszyliśmy do zwiedzania Muzeum.

Rozdział 5 - Czesio1

Muzeum Kopernika
 
Po projekcji krótkiego filmu poświęconego Kopernikowi kontynuowaliśmy zwiedzanie Muzeum Kopernika. Po Wieży Radziejowskiego pora na drugi z czterech obiektów wchodzących w skład Muzeum czyli dawny Pałac Biskupi na Wzgórzu Katedralnym. To tutaj obejrzeliśmy wystawę poświęconą poszukiwaniom grobu Kopernika, które były podjęte w 2004 roku przez zespół prof. Jerzego Gąssowskiego oraz pracowników Instytutu Antropologii i Archeologii Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku. Poszukiwania rozpoczęto pod ołtarzem świętego Krzyża, który to według dokumentów powierzono pieczy Kopernikowi.

Obrazek
Poszukiwanie grobu Mikołaja Kopernika w 2004 roku
fot. Konfiturek

Niestety tego roku nie udało się odnaleźć szczątków astronoma, natomiast poszukiwania okazały się owocne rok później, kiedy to odnaleziono trumny i kilka szkieletów. Dokładne badania potwierdziły przypuszczenia, że jeden z tych szkieletów należy do Mikołaja Kopernika. Niestety wciąż brakowało dowodów. Ostateczna identyfikację szczątków podjęto w oparciu o porównanie materiału genetycznego z kilkoma włosami znalezionymi w księdze należącej do astronoma księdze Stöfflera, którą po potopie Szwedzi zabrali a obecnie jest w muzeum w Uppsali. Materiał genetyczny pobrany z kilku włosów znalezionych w księdze w dwóch okazał się identyczny z materiałem genetycznym osoby, której szczątki odnaleziono w katedrze fromborskiej. To uznano za wystarczający dowód na to, że odnaleziono szczątki Mikołaja Kopernika.

Obrazek
Szczątki Mikołaja Kopernika
fot. Konfiturek

Odnalezioną czaszkę poddano rekonstrukcji odtwarzając twarz Mikołaja Kopernika.

Obrazek
Rekonstrukcja twarzy Mikołaja Kopernika
autorstwa mgr. Dariusza Zajdla

fot. Czesio1

Oglądając prace na wystawie byliśmy skłonni uwierzyć, że stało się to na co liczył Nienacki w "Zagadkach Fromborka" pisząc, że "może jeszcze jedna zagadka Fromborka zostanie rozwiązana". Lecz późniejsza projekcja filmu Michała Juszczakiewicza ukazującego szczegóły tych wszystkich praca podkopała naszą wiarę w to, że przy czwartym filarze możemy oglądać trumnę ze zwłokami Mikołaja Kopernika.
W muzeum oglądaliśmy ponadto m.in. Witraże braniewskie, popiersie Mikołaja Kopernika, odtworzony gabinet uczonego oraz słynny obraz Jana Matejki przedstawiający Mikołaja Kopernika.


Obrazek
Jan Matejko: Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem
fot. Czesio1

Opuszczając Wzgórze Katedralne udaliśmy się na Wieżę Wodną skąd roztacza się wspaniała panorama widokowa na Zalew Wiślany z jednej strony a na Katedrę z drugiej.

Obrazek
Katedra we Fromborku - widok z Wieży Wodnej
fot. Konfiturek

Jeszcze tylko pamiątkowa fotka Zlotowiczów na Wieży Wodnej...

Obrazek
U góry od lewej: Nietajenko, Milady, Jestem Gienek,
żona Johny'ego z synkiem i misia.
U dołu od lewej: Ornitolog, Catharinea, Jacekxt i Czesio1

fot. Czesio1

...i pora ruszać na poszukiwanie Diablej Góry.

Rozdział 6 - Aldona

Diabla Góra
 
Zaczynamy poszukiwania Diablej Góry. Wsiadamy do wehikułów i za przewodnikiem Czesławem i jego żoną Lenką rusza kawalkada aut wszelakich plus jeden motor.

Obrazek
Zlotowicze ruszają na poszukiwanie Diablej Góry
fot. Czesio1

Dojeżdżamy do mostku nad rzeką Baudą i kierujemy się na widoczne po lewej stronie wzgórze. Jest cudowne. Niegdyś płaski teren, dzisiaj porosły swobodnie krzaki jeżyn, malin, wysokie trawy a także kalina czerwona i przeróżne polne kwiatki a drzewa wyrosły okazale tworząc spory zagajnik. Widać, że to teren mało odwiedzany gdyż ścieżki w chaszczach żadnej nie widać.

Obrazek
Krzaczory na Diablej Górze
fot. Johny

Idziemy rządkiem i penetrujemy teren głośno zastanawiając się jak wzgórze wyglądało kiedy Nienacki zobaczył je pierwszy raz. Czy są tutaj skarby? Czy kryje się tutaj zagadka?
Wiedzieliśmy, że tutaj było miejsce kultu pogańskich Prusów, czyli, że tutaj składali ofiary swoim bogom. Nietajenko tradycyjnie nakleił naszą forową naklejkę na uschniętym drzewku i po sesji zdjęciowej ruszyliśmy na kolejną przygodę.


Obrazek
Na Diablej Górze
fot. Konfiturek

Obrazek
Diabla Góra
fot. Aldona

Schodząc z Diablej Góry weszliśmy do lasku. Po chwili przed nami pokazał się Wąwóz Asa.
Krótkie zamieszanie, rozdanie ról i mamy scenkę wyjętą z książki - wyjazd Asa z Wąwozu. W roli Asa wspaniała maszyna Jacka (na pokładzie Milady i Jacek oczywiście) w roli Wąwozu naturalnie piękny fromborski teren. Jacek po uruchomieniu maszyny zjeżdża w dół wąwozu a my razem z własną wyobraźnią uśmiechamy się do Nienackiego za prawdziwość tego obrazka.


Obrazek
AS w wąwozie na drodze Zlotowiczów
fot. Ornitolog

Następny punkt programu to wykopaliska archeologiczne w grodzisku w Bogdanach.
Czesław opowiedział nam, że odkryto tutaj ślady palenisk osadników, którzy byli już na tych ziemiach w XII wieku.


Obrazek
Wykopaliska w grodzisku Bogdany
fot. Ornitolog

Teren wykopalisk był ogrodzony, stąpaliśmy bardzo delikatnie, żeby nie zniszczyć pracy archeologów. Ale przyglądaliśmy się każdemu wykopowi z uwagą. W jednym odkryliśmy historyczne skarabeusze czyli nasze zwykłe polskie żuki.
Następnie wróciliśmy do naszego obozowiska, gdzie pożegnaliśmy się z Czesławem i Lenką Kozłowskimi.

 
 
 
Ostatnio zmieniony 24 sie 2018, 10:17 przez Czesio1, łącznie zmieniany 29 razy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16377
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 385 razy
Otrzymał podziękowań: 195 razy

Post autor: Czesio1 »

Rozdział 7 - Jacekxt
Tajemnica grobu Kopernika
Do godziny 19-tej pozostało niewiele czasu, więc trzeba było się spieszyć, bo Planetarium czekało na nas z filmem. Wielu z nas już bywało na seansie we fromborskim Planetarium, więc byliśmy przekonani, że i dzisiaj zobaczymy tam programowy filmik, jaki wyświetla się turystom.
Zebraliśmy się wiec wszyscy (bez Aldonki, Milady i Nietajenki, którzy pojechali do Tolkmicka szukać... kesza-kesze) pod Planetarium.


Obrazek
Keszowcy w akcji
fot. Aldona

Dochodziła już godzina 19-ta. Przed Planetarium spotkaliśmy naszego kolegę forowego, szefa tego obiektu, Andrzeja Pilskiego, który rozmawiał z jakimś mężczyzną. Ów mężczyzna wydawał się nam znany. Jacek podszedł bliżej i zapytał: - Przepraszam, ja Pana dobrze kojarzę? Mężczyzna uśmiechnął się przyjacielsko. Tak, to bez wątpienia znany aktor - Michał Juszczakiewicz. Czyżby Pan Michał zwiedza sobie Frombork i przy okazji "załapał się" z nami na seans w Planetarium?
Jakże wielkie i nieopisane było nasze zdziwienie, gdy zasiedliśmy wszyscy w Planetarium (oprócz Aldonki, Milady i Nietajenki, którzy jeszcze ryli gdzieś glebę pod Tolkmickiem) i nasz forowy kolega Ornitolog, przedstawił nam Michała Juszczakiewicza, jako nie tylko gościa, ale i autora wyjątkowego filmu o historii poszukiwań grobu Mikołaja Kopernika, pt. "Tajemnica grobu Kopernika". Ten wyjątkowy film, nie emitowany jeszcze w żadnej ze stacji TV, został wyświetlony specjalnie dla nas, przez co czuliśmy się wielce wyróżnieni.
Ale nim doszło do projekcji, Michał Juszczakiewicz zdradził nam w słowie wstępnym wiele faktów związanych z powstaniem tego przeciekawego obrazu (w międzyczasie dotarli zziajani "keszowcy", więc byliśmy w komplecie).


Obrazek
Michał Juszczakiewicz opowiada o swoim filmie
"Tajemnica grobu Kopernika"

fot. Ornitolog

Michał Juszczakiewicz jeszcze jako nastolatek pragnął zostać astronomem. Przygotowywał się do tego bardzo poważnie. Wiedzę swoją zweryfikował zdobywając na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Astronomicznej 11 miejsce. Produkcja i reżyseria filmu dokumentalnego "Tajemnica grobu Kopernika" o poszukiwaniu i identyfikacji zaginionego grobu Mikołaja Kopernika, była dla niego powrotem do pasji z młodości. Produkcja "Tajemnicy grobu Kopernika" zajęła mu aż pięć lat. Film otrzymał nagrodę na festiwalu filmów dokumentalnych w Szanghaju. Aktualnie Michał pisze doktorat z astronomii.
Po projekcji filmu, który nas autentycznie poraził, rozmawialiśmy długo z przesympatycznym autorem w Planetarium, ale czas naglił, bo czekała na nas "skromna" kolacja w restauracji, na którą zaprosili nas włodarze Fromborka.
Michał Juszczakiewicz też został zaproszony na kolację, co nas strasznie ucieszyło.
Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że będziemy biesiadować wraz z artystami – plastykami, uczestnikami VII Warmińskich Spotkań Twórczych. Artyści powitali nas niezwykle serdecznie i obdarowali wspaniałymi upominkami, które sami wykonali. (w/w upominki są nagrodami w konkursie – Zagadkowy Frombork autorstwa Aldonki i Czesia)
Po naprawdę wystawnej kolacji (a nie "skromnym poczęstunku") rozmów nie było końca. TomaszK, Ojciec Czesio, johny i Nietajenko, o Jacku nie wspominając, oblegaliśmy przemiłego Michała Juszczakiewicza, człowieka o niesamowitej wiedzy i poczuciu humoru. Wydawało nam się, że znamy się z Michałem co najmniej parę lat.


Obrazek
U góry od lewej: Aldona, Czesio1, TomaszK i Johny.
U dołu od lewej: Tadeusz Kochański, Michał Juszczakiewicz i Jacekxt

fot. Konfiturek

I jakże żałowaliśmy, ze musimy niestety się rozstać, bo już czekała na nas tajemnicza, otulona nocą, Żurawia Góra z Obserwatorium Astronomicznym. Ruszyliśmy więc poza miasto. Kierunek wyznaczał nam pięknie prezentujący się Księżyc.

Obrazek
Księżyc zaprasza zlotowiczów do Obserwatorium
fot. Aldona


Rozdział 8 - TomaszK
Obserwatorium
Prosto z uroczystej kolacji pojechaliśmy do obserwatorium astronomicznego. Wadą tej wyprawy było to, ze kierowcy samochodów nie mogli napić się piwa z Michałem Juszczakiewiczem, ale zaletą – wspaniała wycieczka po sierpniowym niebie. Fromborskie obserwatorium znajduje się na skraju lasu, na polodowcowym wzniesieniu za miastem. Naszymi gospodarzami był astronom dr Marek Muciek oraz grupa młodych adeptów astronomii, którzy najwyraźniej spędzali noc w obserwatorium, o czym świadczyły śpiwory rozłożone w budynku największego teleskopu.

Obrazek
Od lewej: Jestem Gienek, Milady, Nietajenko,
Jacekxt, dr Muciek, TomaszK, Aldona, syn misii.
U dołu: Czesio1

fot. Konfiturek

Od tego budynku rozpoczęliśmy wizytę, ale dr Muciek ostudził nasze zachwyty nad wielkością teleskopu, wyliczając błędy konstrukcyjne uniemożliwiające korzystanie z tego przyrządu.

Obrazek
Największy teleskop w obserwatorium
fot. Konfiturek

Potem astronom pokazywał nam gwiazdozbiory i gwiazdy widoczne gołym okiem i to pokazywał dosłownie, posługując się niesamowitym laserem, którego zielony promień prawie dotykał gwiazd na niebie. Zobaczyliśmy miedzy innymi Andromedę, Smoka, Łabędzia, Drogę Mleczną, ale przede wszystkim Wielki i Mały Wóz, o których dr Muciek powiedział "jak dla was oczywiście Wielki i Mały Samochodzik". Na zakończenie poszliśmy do pawilonu obserwacyjnego z dwoma mniejszymi teleskopami zwierciadlanymi, gdzie po rozsunięciu dachu pokazano nam obiekty niebieskie niewidoczne już gołym okiem – gromadę kulistą, gromadę rozproszoną, tzw. układ podwójny, galaktykę podobną do naszej oraz na moją prośbę – mgławicę w gwiazdozbiorze lutni, która wyglądała jak donut, czyli pączek z dziurką w środku. Najciekawszym obiektem była jednak grupa gwiazd w kształcie wieszaka na płaszcze.

Obrazek
Grupa gwiazd w kształcie wieszaka na płaszcze
źródło: www.guidescope.net/starfields/coathanger.htm

Kończąc wizytę w obserwatorium pozostało nas 12 osób na dwa samochody. Podobno w drodze powrotnej, w drugim samochodzie ktoś jechał w bagażniku...


Rozdział 9 - Czesio1
Nocne spacery po Fromborku.
Zbliżała się północ. Frombork spowity nocą rozświetlony był blaskiem srebrnego księżyca. Tego samego, którego oglądaliśmy kilka godzin temu przez lunety obserwatorium. Gwiazdy migotały na niebie jakby chciały do nas przemówić. Miasteczko tonęło we śnie a Zlotowicze podzieleni na dwie grupy. Jedna została w bazie noclegowej, szykując się do snu po dniu pełnym niesamowitych wrażeń. Druga grupa, to nocne marki, którym ani w głowie iść spać w tak piękną noc. Sobota dobiegała końca a ekipa w składzie Aldona, Milady, Czesio1, Jestem Gienek i Nietajenko wyruszyła na nocny spacer po fromborskich uliczkach. Dookoła cisza, spokój, wydaje się że wszyscy śpią, ale niestety nie wszystkim dane spać tej nocy, Oto bowiem z miejskiej remizy wyruszyli strażacy, nieco dalej policyjny samochód z włączonym niebieskim kogutem. Idąc dalej zobaczyliśmy na jednej z ulic rozbity samochód. Na szczęście były to późne nocne godziny, ulice puste więc chyba nic nikomu się nie stało.
Chcieliśmy poczuć klimat Fromborka z kart "Zagadek Fromborka", kiedy to właśnie nocą, aby nie wywoływać niepotrzebnej sensacji, magister Pietruszka udał się na cmentarz by dokonać otwarcia pierwszego schowka pułkownika Koeniga.
My też udaliśmy się nocą na tenże fromborski cmentarz. Nasze aparaty nie przeniknęły nocnych ciemności spowijającej cmentarz wiec zdjęcia mogliśmy zrobić dopiero nazajutrz, ale wtedy nie było to dla nas najważniejsze.


Obrazek
Fromborski cmentarz
fot. czekoz

Nie, nie otwieraliśmy żadnych nagrobków, cieszyliśmy się tylko naszą obecnością w miejscu gdzie kilkadziesiąt lat temu zakopany był ogromny skarb zawierający wspaniałą kolekcję polskich monet.

Obrazek
Fromborski cmentarz
fot. czekoz

Długo spacerowaliśmy uliczkami Fromborka delektując się ciszą tego położonego niemalże na końcu świata miasteczka. Trafiliśmy również na katedralne wzgórza podziwiając przepięknie rozświetloną Katedrę.

Obrazek
Katedra nocą
fot. Konfiturek

Moglibyśmy tak spracować bez końca pamiętaliśmy jednak, że jutro (a właściwie to już dzisiaj) też jest dzień i też czeka na nas kilka atrakcji. Czas zatem udać się w objęcia Morfeusza.


Rozdział 10 - Nietajenko
Cmentarz Kanoników
Drugi zlotowy poranek zaczął się podobnie jak pierwszy. Wszyscy wstali (oczywiście nie jednocześnie) i po dokonaniu porannych ablucji przystąpili do konsumpcji najważniejszego bądź co bądź posiłku dnia – śniadania. O, nie! Była pewna różnica względem dnia poprzedniego. Tą różnicą było pojawienie się w drzwiach domku o numerze 7 (przed tym domkiem następowała konsumpcja) osoby Nietajenki z rozpuszczonymi świeżo umytymi hair’ami. Zaraz potem posypały się propozycje jak ten fakt wykorzystać. W ruch poszły aparaty fotograficzne, którymi zaczęto popełniać zabawne zdjęcia a koniec końców Nietajenko otrzymał dłońmi Milady wspaniały francuski harcap na głowie, z którym dumnie paradował tego dnia po Fromborku.

Obrazek
Milady rozczesuje hair'y Nietajenki
fot. Konfiturek

Po śniadaniu nadszedł czas na kolejną atrakcję zlotową, a mianowicie wizytę na cmentarzu kanoników fromborskich.

Obrazek
Cmentarz Kanoników
fot. misia

W to romantyczne miejsce wprowadził nas w swojej szczodrości gospodarz zacnego miasta Frombork w osobie zastępcy burmistrza, Pana Zbigniewa Kędziory.

Obrazek
Zastępca Burmistrza Zbigniew Kędziora naszym
przewodnikiem po cmentarzu

fot. Czesio1

Spacer okazał się niezwykle romantyczny, a cmentarz pomimo swojej funkcji miejscem pełnym uroku, zwłaszcza w przedpołudniowych promieniach słonecznych. Cmentarz założono w 1908 roku z powodu braku miejsca na kolejne pochówki w katedrze fromborskiej. Leży tam, pośród wiekowych lip, dwudziestu dwóch kanoników i jeden wikariusz katedralny. Część pomników niestety wymaga renowacji ale sądząc po zaangażowaniu władz Fromborka można tego oczekiwać w niedługim czasie, wszak to jedna z jego wizytówek.

Obrazek
Cmentarz Kanoników
fot. Konfiturek

Spacerując pośród nagrobków oddawali się wszyscy zlotowicze zadumie i refleksji, tudzież prowadzili półgłosem rozmowy odczytując nazwiska kanoników, z których wiele posiadały polskie cechy. Tam też pożegnaliśmy się oficjalnie z władzami (czyt. z P. Kędziorą) miasta z obietnicą ponownej wizyty ze strony zlotowiczów a przychylności i życzliwości ze strony włodarzy Fromborka.


Rozdział 11 - Milady
Pożegnania nadszedł czas
Jednym z końcowych już punktów naszego spotkania było odwiedzenie Szpitala św. Ducha, w którym obecnie znajduje się fromborskie muzeum.

Obrazek
Szpital św. Ducha. Muzeum Kopernika
fot. Konfiturek

Obrazek
Szpital św. Ducha. Muzeum Kopernika
fot. Aldona

No cóż, na tym etapie nastroje nie dokazywały szczególnie. Wszyscy wiedzieliśmy, że oto nieubłaganie zbliża się czas pożegnania.
Zwiedzanie muzeum było bardzo przyjemne, jednakże niewiele z niego pozostało w naszej pamięci. Głowy zaprzątnięte były już innymi myślami. Po zwiedzaniu wystaw wewnątrz muzeum przeszliśmy do ogrodu. Jakże urokliwe były jego alejki w sierpniową niedzielę.
Opuszczając Szpital św. Ducha spotkała nas jeszcze jedna miła niespodzianka. Oto pod domem przy ul. Starej siedział nikt inny jak sam Dąbrowski!


Obrazek
Jacekxt jako Stefan Dąbrowski z Zagadek Fromborka
fot. Czesio1

„Przed malutkim domkiem, na ławeczce, obok klombu z maciejką siedział pan Dąbrowski”.

Chcieliśmy z nim odbyć nawet krótką rozmowę na tematy dotyczące wojny oraz pułkownika Koeniga.
Po pożegnaniu staruszka nadszedł nieuchronny moment naszych pożegnań. Oto Milady wraz z johnym oraz jego rodziną, musieli odjechać w rodzinne strony, również misia opuszczała już Frombork kierując swój wehikuł w stronę Pojezierza Iławskiego, do domów ruszyli także Aldona, Konfiturek, Jestem Gienek i Nietajenko. Nastąpiły uściski, poklepywania, padały miłe słowa, które na zawsze pozostaną w naszej pamięci.


Obrazek
Rozstania nadszedł czas
fot. Konfiturek

Niejedno z nas uroniło w tym momencie łzy. Nasze spotkania zawsze są za krótkie a pożegnania bolesne. Dane nam było poznać wspaniałych ludzi, za którymi będziemy mocno tęsknić. Związała nas przygoda przeżywana u boku Pana Samochodzika. Czy jeszcze kiedyś zobaczymy się wszyscy razem? Tego nikt nie wie. Ale marzenia na szczęście jeśli bardzo się tego chce potrafią się spełniać.
I odjechali... Pozostał tylko Jacek z Wienią i Czesio1, którzy jako delegacja fromborskiego zlotu mieli udać się na koncert organowy do Katedry.



Rozdział 12 - Czesio1
Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej
Na niedzielne popołudnie w programie zlotu zaplanowany był koncert organowy we fromborskiej Katedrze w ramach Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej. Tym razem była to jubileuszowa 45 już edycja tego festiwalu. Patronat objął nad nim Jego Ekscelencja ks. Arcybiskup Warmiński dr Wojciech Ziemba oraz Marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego Jacek Protas.
Niestety większość Zlotowiczów ze względu na odległe miejsce zamieszkania oraz perspektywę udania się do pracy w poniedziałkowy poranek musiała już w niedzielne południe udać się w drogę powrotną wyznaczając skromną delegację na ostatni już niestety punkt fromborskiego Zlotu. Do Katedry udali się Czesio1, Jacek z Wienią oraz Ornitolog.
Kolejka po bilety przed fromborską Katedrą była długa niczym włosy Nietajenki czesane przez Milady, ale udało się nam zdobyć cztery papierki dzięki którym zostaliśmy wpuszczeni do wnętrza wspaniałej Katedry, którą mieliśmy okazję zwiedzić w ciągu ostatniego czasu tak za dnia jak i nocą.


Obrazek
Fromborskie organy
fot. Aldona

Organy fromborskie sięgają swoją historią XVI wieku, jednak instrument stworzony wtedy przez Jana z Chojnic został zrabowany przez Szwedów w czasie wojny w latach 1626-1629.
Twórcą nowych organów był organmistrz Daniel Nitrowski z Gdańska, który w latach 1683-1686 na zlecenie ówczesnego biskupa warmińskiego Michała Radziejowskiego stworzył organy na 27 głosów. Barokową dekorację malarską wykonał Jerzy Piper z Lidzbarka Warmińskiego. Po licznych remontach, renowacjach i przeróbkach w okresie minionych lat, doskonale służą wykonawcom muzyki do dziś. Przez lata przyciągają nie tylko wybitnych wykonawców muzyki ale i słuchaczy.
Kilka minut po czternastej rozpoczął się koncert. Jeśli ktoś nigdy nie był na koncercie muzyki organowej być może wydawało się, że jest to coś mało ciekawego. Ale gdy tylko usłyszał tą porywającą, biegnącą gdzieś w niebo muzykę musiał zmienić zdanie i pokochać te dźwięki płynące z tych wspaniałych fromborskich organów.
Mistrzem ceremonii organów był wybitny organista i pedagog akademicki Andrzej Chorosiński, a towarzyszył mu jego syn Michał Chorosiński recytujący poezje...


Obrazek
Michał Chorosiński recytuje poezje
fot. Ornitolog

...a całości dopełniał Kwintet Dęty Filharmonii Narodowej w Warszawie. Wnętrze Katedry co chwilę rozbrzmiewało rzęsistymi oklaskami.

Obrazek
Kwintet Dęty Filharmonii Narodowej w Warszawie
fot. Ornitolog

Po koncercie delegacja Zlotowiczów w osobach Jacka, Ornitologa i Czesia raz jeszcze zatrzymała się przy domniemanym grobie Mikołaja Kopernika oddając Mu ostatni hołd w czasie kończącego się zlotu.

Obrazek
Zlotowicze oddają hołd szczątkom Mikołaja Kopernika
fot. Czesio1

Jeszcze tylko kawa i ciastko przy Wieży Wodnej i nadszedł niestety czas rozstania. Jacek z Wienia wskoczyli na swojego rumaka udając się do domu a Czesio jako że miał jeszcze trochę czasu do odjazdu autobusu udał się na ostatni spacer na fromborską przystań. Pięknie prezentował się Zalew Wiślany w to sierpniowe niedzielne popołudnie. Aż żal było stamtąd odjeżdżać.

Obrazek
Zalew Wiślany
fot. Czesio1

Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Dobiegł końca i nasz III Forowy Zlot Miłośników Pana Samochodzika "Operacja Frombork 2012". Czesio, jak na prawdziwego kapitana przystało, ostatni opuścił Frombork udając się w długą podróż do domu...
Ostatnio zmieniony 29 cze 2018, 19:09 przez Czesio1, łącznie zmieniany 20 razy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Zablokowany