Weekend pogodny w tej części świata to nie ma siedzenia. Blisko 70 km zrobione i dwie nocki w terenie. Widziałem wilki (2 sztuki), które były bardzo zdziwione spotkaniem (nie wyczuły mnie przez wiatr od nich). Biegły drogą i się spotkaliśmy na zakręcie. Stanęły jak wryte, ja też. I czmychnęły w las w ułamku sekundy. Na wypięcie aparatu nie było szans. Piękne zwierzęta!!!
Ogólnie było szczęście do zwierząt przelatujących daleko (za daleko na zabrany obiektyw) jak jelenie chociażby albo przelatujących tuz pod nosem (wilki czy łoś). I to właśnie łoś wygrywa spotkanie. Pierwszy raz miałem okazje zobaczyć z tak bliska. Przeleciał przez drogę śródleśną jakieś 10 metrów przede mną. Usłyszałem tylko łomot z prawej, zobaczyłem wielkie cielsko przelatujące ścieżkę i zniknął po drugiej stronie hałasując niesamowicie przy tym.
Kuchnia serwowała kuskus z sosem i suszona rybę, nie chciało się dźwigać, ciepło to woda ważniejsza od jedzenia. Sprawdzałem małą kuchenkę gazową i daje radę.
Nakręciłem się na zebranie takich starych obozowych gadżetów w stylu TomaszaNN. I muszę potrenować z tropami zwierzaków, bo o ile te podstawowe ogarniam to jest wiele do sprawdzenia, więc trzeba się podszkolić. Wiosna wreszcie!
Teraz muszę odpocząć, bo jak wiadomo weekend jest po to, aby się zmęczyć
[gimg small=
http://pansamochodzik.org.pl/przygoda/i ... 536798.jpg medium=
http://s1.postimg.org/6snb8pjr3/100_B6223.jpg large=
http://s1.postimg.org/6snb8pjr3/100_B6223.jpg group=55669][/gimg]