Tajemnicza wyspa
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8881
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 390 razy
Tajemnicza wyspa
Jedną z ulubionych książek mojego dzieciństwa była „Tajemnicza Wyspa” Juliusza Verne. Czytając ją zdawałem sobie sprawę, że wyspa opisana w książce była fikcyjna, chociaż umiejscowiono ją w pobliżu realnie istniejącej wyspy Marii Teresy (w książce wyspa Tabor), którą znalazłem w atlasie geograficznym.
W „Tajemniczej wyspie”, nie ma bliższych wzmianek na temat jej lokalizacji, jest natomiast szczegółowo opisana w innej książce Juliusza Verne „Dzieci kapitana Granta”. Jak pamiętacie, bohaterowie książki znajdują butelkę z listem, w którym opisano jej położenie geograficzne, ale czytelna była tylko szerokość geograficzna – 37 równoleżnik. Podróżnicy szukający rozbitków okrążają południową półkulę, podążając wzdłuż 37 równoleżnika, przez Argentynę, Australię, Nową Zelandię, aż wreszcie dopływają do wyspy Tabor. Mieli problem z odczytaniem nazwy wyspy, bo w liście zachował się fragment nazwy „Tabor”, podczas gdy na angielskich mapach figurowała pod nazwą wyspy Marii Teresy. Wyspa miała znajdować się w miejscu zaznaczonym kółkiem - na południe od Polinezji Francuskiej i na wschód od Nowej Zelandii
Jak się jednak niedawno okazało, ta wyspa nigdy nie istniała !
Odkrycie wyspy zostało zgłoszone w 1843 roku przez Aspaha P. Tabera, kapitana statku, który spotkał ją na swojej trasie. Podróżnik podał jej lokalizację - 37 S 151 W i została umieszczona na mapach. Juliusz Verne wykorzystał jej odkrycie w swojej książce, bo była tajemnicza, niezbadana i odległa. Wyspa była zamieszczana na kolejnych mapach, pomimo, że nikt jej później nie widział. W latach 70-tych i 80-tych XX wieku, kilkakrotnie organizowano ekspedycje w poszukiwaniu wyspy, ale okazało się, że nie tylko jej tam nie ma, ale morze ma w tym miejscu głębokość 5km, co raczej uniemożliwia istnienie jakiegokolwiek lądu. Dopiero zdjęcia satelitarne jednoznacznie wykluczyły istnienie wyspy Tabor.
To nie jedyna widmowa wyspa w tym rejonie. Na mapie PWN z 1962 roku zaznaczone są kolejne – rafa Ernesta Legouve oraz ławica (czyli wyspa nie wystająca ponad wodę) Wachusett. Jak się okazało, te miejsca też nie istnieją. Natomiast skała Ernesta Legouve (tak była określana w angielskich mapach) mogła być dla Juliusza Verne pierwowzorem Wyspy Lincolna, z której jak pamiętamy pod koniec „Tajemniczej wyspy”, pozostała tylko skała stercząca z morza.
A przez kolejne 100 lat, na mapach Oceanii, można było zobaczyć nie tylko nie istniejące wyspy, ale nawet ukształtowanie szelfu wokół nich. Podobno nadal zdarzają się wydania kartograficzne, na których te wyspy są uwzględniane.
W „Tajemniczej wyspie”, nie ma bliższych wzmianek na temat jej lokalizacji, jest natomiast szczegółowo opisana w innej książce Juliusza Verne „Dzieci kapitana Granta”. Jak pamiętacie, bohaterowie książki znajdują butelkę z listem, w którym opisano jej położenie geograficzne, ale czytelna była tylko szerokość geograficzna – 37 równoleżnik. Podróżnicy szukający rozbitków okrążają południową półkulę, podążając wzdłuż 37 równoleżnika, przez Argentynę, Australię, Nową Zelandię, aż wreszcie dopływają do wyspy Tabor. Mieli problem z odczytaniem nazwy wyspy, bo w liście zachował się fragment nazwy „Tabor”, podczas gdy na angielskich mapach figurowała pod nazwą wyspy Marii Teresy. Wyspa miała znajdować się w miejscu zaznaczonym kółkiem - na południe od Polinezji Francuskiej i na wschód od Nowej Zelandii
Jak się jednak niedawno okazało, ta wyspa nigdy nie istniała !
Odkrycie wyspy zostało zgłoszone w 1843 roku przez Aspaha P. Tabera, kapitana statku, który spotkał ją na swojej trasie. Podróżnik podał jej lokalizację - 37 S 151 W i została umieszczona na mapach. Juliusz Verne wykorzystał jej odkrycie w swojej książce, bo była tajemnicza, niezbadana i odległa. Wyspa była zamieszczana na kolejnych mapach, pomimo, że nikt jej później nie widział. W latach 70-tych i 80-tych XX wieku, kilkakrotnie organizowano ekspedycje w poszukiwaniu wyspy, ale okazało się, że nie tylko jej tam nie ma, ale morze ma w tym miejscu głębokość 5km, co raczej uniemożliwia istnienie jakiegokolwiek lądu. Dopiero zdjęcia satelitarne jednoznacznie wykluczyły istnienie wyspy Tabor.
To nie jedyna widmowa wyspa w tym rejonie. Na mapie PWN z 1962 roku zaznaczone są kolejne – rafa Ernesta Legouve oraz ławica (czyli wyspa nie wystająca ponad wodę) Wachusett. Jak się okazało, te miejsca też nie istnieją. Natomiast skała Ernesta Legouve (tak była określana w angielskich mapach) mogła być dla Juliusza Verne pierwowzorem Wyspy Lincolna, z której jak pamiętamy pod koniec „Tajemniczej wyspy”, pozostała tylko skała stercząca z morza.
A przez kolejne 100 lat, na mapach Oceanii, można było zobaczyć nie tylko nie istniejące wyspy, ale nawet ukształtowanie szelfu wokół nich. Podobno nadal zdarzają się wydania kartograficzne, na których te wyspy są uwzględniane.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez TomaszK, łącznie zmieniany 4 razy.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8881
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 390 razy
Ja prawdę mówiąc historię wyspy Tabor też znalazłem w Wikipedii https://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Theresa . W wersji angielskiej jest też o pozostałych widmowych wyspach tego rejonu. Ale atlas z zaznaczonymi wyspami mam w domu.zbychowiec pisze: Historia z Wikipedii (niestety nie przetłumaczona na wersję polską i nie potwierdzona w pewnych źródłach) mówi, że: ...
Sprawdź czy jest tam informacja podana kiedyś przez Gazetę Wyborczą, że kapitan Nemo początkowo miał być Polakiem, który walczył w Powstaniu Styczniowym.Barabasz pisze: A na dniach zamówiłem właśnie i jeszcze nie dotarła biografia Juliusz Verne'a autorstwa Huberta Lottmanna.
- Barabasz
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 3900
- Rejestracja: 25 sie 2015, 10:43
- Miejscowość: Antoninów
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 117 razy
- Otrzymał podziękowań: 137 razy
Faktycznie. Kapitan Nemo nie tylko miał być Polakiem, a nawet nim był przynajmniej w rękopisie (20000 mil podwodnej żeglugi) przekazanym przez Juliusza Verne'a do swojego wydawcy celem druku. Kapitan Nemo narodowości polskiej był zdecydowanym mścić się na Rosjanach, zaborcach i ciemiężycielach jego kraju. Miał być osobą nacechowaną nienawiścią, który reagując gwałtownie a nawet zatapia rosyjski okręt swoim Nautilusem. Jego żona miała być zabita po uderzeniu knutem, a dzieci zginęły na Syberii.TomaszK pisze: Sprawdź czy jest tam informacja podana kiedyś przez Gazetę Wyborczą, że kapitan Nemo początkowo miał być Polakiem, który walczył w Powstaniu Styczniowym.
Niestety autorytarny wydawca Pierre Hetzel nie zgodził się na wydruk książki z takim kapitanem Nemo gdyż uważał Rosję za przyjaciela Francji, dodatkowo Rosjanie prenumerowali czasopisma wydawane przez tego wydawcę. Po długich bojach autor Juliusz Verne zgodził usunąć pierwotną narodowość i pobudki kapitana.
Chociaż z tego co pamiętam to kaptan Nemo miał w swojej kajucie zdjęcie swego bohatera - Tadeusza Kościuszki.
Innym wątkiem związanym z Polską było oskarżenie Juliusza Verne'a o to, że ukrywa swą narodowość i naprawdę jest Polakiem pochodzenia żydowskiego. Rzekomo pierwotnie nazywał się Juliuszem Olszewicz (pl: Olcha - fr. Verne). Mimo iż zarzuty wydawały się niedorzeczne, bardzo zdenerwowały autora, który miał poglądy antysemickie.
Bardzo też interesował się uniwersalnym językiem Esperanto stworzonym przez Polaka Ludwika Zamenhoffa. W końcówce życia miał nawet napisać książkę z tym związaną ale nie zdążył.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8881
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 390 razy
Ciekawe kto go oskarżał, bo to akurat jest typowo polskie - oskarżanie o żydowskie pochodzenieBarabasz pisze:Innym wątkiem związanym z Polską było oskarżenie Juliusza Verne'a o to, że ukrywa swą narodowość i naprawdę jest Polakiem pochodzenia żydowskiego. Rzekomo pierwotnie nazywał się Juliuszem Olszewicz (pl: Olcha - fr. Verne). Mimo iż zarzuty wydawały się niedorzeczne, bardzo zdenerwowały autora, który miał poglądy antysemickie.
Książki Juliusza Verne są mi bliskie i poniekąd książki Nienackego są do nich podobne. Tyle że Nienacki pisał o tajemnicach historycznych, a Verne o geograficznych.
- Nemsta
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 2098
- Rejestracja: 13 wrz 2014, 23:23
- Tytuł: Łajza archeologiczna
- Miejscowość: Wyk
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
TomaszK, nie nazwałbym tego oskarżeniem. Poszła plota w niemieckiej prasie, przedrukowali to Polacy jak pamiętam z książki w Kłosie i plotka sobie żyła, chociaż dowody genealogiczne były po stronie Francuza. Ostatecznie w 20-leciu międzywojennym wyjaśnił to jakiś badacz i chodziło o to, że faktycznie był nijaki Olszewiec i przyjął nazwisko de Verne ale imię miał zbieżne tylko w zdrobnieniu z pisarzem Skąd ja to znam Jules a Julien to dwa różne imiona, jak u Słowackiego i Tuwima.
Węgłowski to w Labiryncie Verne'a ładnie tłumaczy.
Węgłowski to w Labiryncie Verne'a ładnie tłumaczy.
Ostatnio zmieniony 02 sty 2017, 01:00 przez Nemsta, łącznie zmieniany 1 raz.
- Barabasz
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 3900
- Rejestracja: 25 sie 2015, 10:43
- Miejscowość: Antoninów
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 117 razy
- Otrzymał podziękowań: 137 razy
Masz racje - wg. przeczytanej przeze mnie biografii Verne'a faktycznie odwiedził polski dziennikarz przekonany, że autor jest żydem urodzonym w Polsce.TomaszK pisze: Ciekawe kto go oskarżał, bo to akurat jest typowo polskie - oskarżanie o żydowskie pochodzenie
Być może tak było jak mówisz ale Lotmann w biografii opisuję też sytuację otrzymania dwóch listów z Polski od Hermana Olszewicza, który uważał go za swojego brata. Może faktycznie ten Olszewicz go pomylił z innym Vernem. Autor tu tego nie wyjaśnia, bardziej skupia się na reakcji autora na te zabawne insynuacje.Roch pisze:TomaszK, nie nazwałbym tego oskarżeniem. Poszła plota w niemieckiej prasie, przedrukowali to Polacy jak pamiętam z książki w Kłosie i plotka sobie żyła,
- Barabasz
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 3900
- Rejestracja: 25 sie 2015, 10:43
- Miejscowość: Antoninów
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 117 razy
- Otrzymał podziękowań: 137 razy
Wg Lottmanna Verne uwielbiał morze i statki. Sam głównie podróżował swoimi jachtami na morzach wokół Francji to jest w akwenach morza śródziemnego (Tunezja, Algieria, Malta), Północnego a nawet Bałtyckiego (Kopenhaga, Sztokholm). Odbył rejs transatlantykiem do Nowego Yorku (podczas swego tygodniowego pobytu zwiedzał między innymi wodospad Niagara). Miał tez krótka bo 24 minutową wycieczkę balonem.