Wyspa Złoczyńców - mapy i plany sytuacyjne

Dział poświęcony pierwszej przygodzie Pana Samochodzika
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Rozdział X

"Skałbana się nazywam – dodał, jakby to miało znaczyć, że powinienem stanowczo kupić szczupaka.
(..)
Bo ja, panie, mieszkam po tamtej stronie rzeki (1), mały domek kryty czerwoną dachówką, i niejedno tu widziałem.
(...)
Zabrałem się do smażenia szczupaka. Gdy skończyłem tę pracę i zjadłem chyba połowę usmażonej ryby - było już południe. Teraz powędrowałem za rzeczkę, gdzie pracami wykopaliskowymi kierowała Zaliczka (2).
(...)
O czternastej skończył się dzień pracy na wykopaliskach, pomaszerowaliśmy wszyscy do obozu antropologicznego. Ułożyłem się w swym namiociku na popołudniową drzemkę, a gdy się obudziłem i wyszedłem na dwór, zobaczyłem Zaliczkę w gronie Łuczników. Siedzieli gromadką na skraju lasu. Zaliczka opowiadała chłopcom o antropologii.
(…)
Nie słuchałem dalej wywodów Zaliczki. Oto bowiem na skraju lasu pojawiła się Hania i kiwnęła na mnie ręką. Przyniosła mi płaszcz.
(...)
- Czy nie sądzi pan, że moglibyśmy pojechać do Ciechocinka?
(...)
Wyprowadziłem „sama” z płóciennego garażu. Zaprosiłem dziewczynę do auta. Pojechaliśmy (3).
(...)
Ulice miasteczka wyprowadziły nas właśnie na szosę do Ciechocinka (4).
(...)
Zatrzymałem samochód na brzegu szosy, sięgnąłem do portfela i wyjąłem z niego arkusik papieru (5).
- Proszę sobie przeczytać. Jest to pismo z Muzeum Narodowego, stwierdzające, że zlecono mi poszukiwania zaginionych zbiorów starożytności dziedzica Dunina.
(...)
Schowałem pisemko do portfela i ruszyliśmy w dalszą drogę (6). Hanka milczała, ja także nie odzywałem się."


Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Przy okazji rozdziału 10 dowiadujemy się, że Tomasz jedzie z Hanką do Ciechocinka aby przekonać się kim jest właściciel czarnej limuzyny. Ciechocinek wiemy gdzie znajduje się na mapie. Jeżeli założymy, że Otłoczyn to Antoninów to prawdopodobnie Tomasz jechał przez miejscowość Wołuszewo a do Ciechocinka wjeżdżał ulicą Wołuszewską.
Myślę, że warto abyśmy ten fragment trasy pokonali i my w czasie Złoczyńcowego Zlotu.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Rozdział XI

"Ciechocinek jest bardzo ładną, choć ostatnio nie nazbyt modną miejscowością wypoczynkową. Dość daleko jest stamtąd do lasu, nie ma w pobliżu wzgórz, nawet do Wisły trzeba iść spory kawałek drogi - około dwóch kilometrów. Otaczają Ciechocinek łąki i pola uprawne (1), rozciągające się w dawnym korycie Wisły.
(...)
W samym centrum Ciechocinka, tuż obok wielkiej fontanny w kształcie grzyba, jest parking strzeżony (2). Czarna limuzyna stała na nim pośród kilkunastu innych samochodów. Gdy zobaczyłem ów czarny wóz, podjechałem swym wehikułem pod budkę dozorcy parkingu.
- Zaparkować go chciałbym - wskazałem swojego „sama”.
(...)
- Ciekawe, ile kosztował ten samochód - powiedziałem. Dozorca znowu popatrzył na mojego „sama”.
- Na pański wóz na pewno się nie zamieni. Zresztą zapytaj go pan - roześmiał się. Wydało mu się, że powiedział doskonały dowcip. - Tak, tak, zaproponuj mu pan zamianę. Ten pan poszedł teraz do „Zdrojowej” (2). Ma czarną malutką bródkę, Na pewno zamieni się z panem na samochody.
(...)
Przygotowanie rachunku trwało strasznie długo. Pan z bródką zdążył już opuścić „Zdrojową”. Na szczęście nie uszedł daleko. Skierował się na parking do swego samochodu, gdzie przez krótką chwilę rozmawiał z dozorcą. Gdy wsiadł do swego czarnego auta, ja i Hanka także siedzieliśmy w „samie”.
- Czyżby zamierzał go pan śledzić? - rzekła szyderczo Hanka. - Jego wóz wyciąga co najmniej sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę, a pański ledwo dyszy przy sześćdziesięciu. Jedyna nadzieja, że on pojedzie do pensjonatu.
Nie sprawdziły się te przewidywania. Pan Hertel ruszył szosą do Torunia (3). Potem skręcił na drogę do Antoninowa (4).
(...)
Minęliśmy Antoninów (5).
- Myślałam, że on jedzie do naszego lasu - rzekła Hanka.
(...)
Raptem zwolniłem, pozostawiając tylko światła postojowe. Pragnąłem, aby Hertel nabrał przekonaniaf że samochód, który za nim jechał, nie wytrzymał takiego tempa i wlecze się daleko w tyle. Lecz wóz Hertla nagle skręcił w drogę-żwirówkę (6).
- Już wiem - pisnęła Hanka - tędy także można dojechać do lasu. Tylko że od drugiej strony.
(...)
Minęliśmy wioskę (7), potem przesunęły się obok nas budynki cukrowni (8). Wkrótce zaczął się las - wysoko-pienny, gęsty, rozległy (9).
Był to ten sam las, który zbliżał się do Wisły i do miejsca, gdzie obozem rozłożyła się ekspedycja antropologiczna.
Droga przez las obfitowała w liczne i ostre zakręty (10). Czerwone światełka, umieszczone z tyłu samochodu Hertla, raz po raz znikały mi z oczu, nie mogłem bowiem jechać za nim zbyt blisko, aby nie odniósł wrażenia, że jest śledzony, W pewnej chwili znowu przestałem je widzieć - odtąd nie zobaczyłem ich więcej. Jechałem i jechałem - a czerwone światełka nie pojawiły się przed nami.
- Umknął. Słowo honoru, umknął - rozpaczała Hanka,
(...)
Przebyliśmy jeszcze kilkadziesiąt metrów i oto ukazała mi się dobrze znajoma okolica. Żwirówka skończyła się, dalej był piasek i łagodny zjazd do Wisły (11).
Skręciłem w las i zatrzymałem wóz na krawędzi drogi (12). Wygasiłem silnik i wszystkie światła. Wyszliśmy z samochodu.
(...)
Trzech ludzi z żelastwami zeszło nad Wisłę, ale nie w tym miejscu, gdzie piaszczysta droga stykała się z rzeką i gdzie kiedyś przybijał prom, lecz nieco dalej (13). Rosły tam krzaki, usłyszeliśmy ich szelest i potem stuk wiosła o burtę łódki.

Obrazek

No i mamy na mapce pogląd niemal całej okolicy, w której rozgrywa się Wyspa złoczyńców. Przyznam szczerze, że z tym rozdziałem miałem najwięcej problemów. Jakoś udało mi się namalować mapkę, ale czy tak rzeczywiście być mogło? Może ktoś ma jakieś pomysły?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Kynokephalos »

Czesio1 pisze:Może ktoś ma jakieś pomysły?
Pierwszy pościg za limuzyną i związane z nim szlaki drogowe wyobrażam sobie tak:

Obrazek.
Oznaczenia liczbowe jak w Twoim zestawieniu wyżej.

Myślę, że "wioska" to nie miasteczko Antoninów lecz oddzielna osada, nigdzie poza tym w książce nie wspomniana.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Kynokephalos pisze:
Czesio1 pisze:Może ktoś ma jakieś pomysły?
Pierwszy pościg za limuzyną i związane z nim szlaki drogowe wyobrażam sobie tak:

Obrazek.
Oznaczenia liczbowe jak w Twoim zestawieniu wyżej.

Myślę, że "wioska" to nie miasteczko Antoninów lecz oddzielna osada, nigdzie poza tym w książce nie wspomniana.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Nie ukrywam Kyno, że ja cały czas próbuję dopasować mapę przygód Pana Tomasza do rzeczywistej mapy terenu. Opieram się w dużej mierze na mapach niemieckich tamtych okolic z 1937 roku. I może to jest mój problem. Może nie warto aż tak bardzo dopasowywać? Próbowałem już przeprowadzić drogę (ową "żwirówkę") od miejsca cukrowni przez las do miejsca gdzie przebiega droga w pobliżu maliniaka ale jakoś ta wizja mnie nie przekonywała.
Możliwe, że błędnie oceniam położenie cukrowni, Ty umieściłeś ją dalej od Antoninowa, gdzieś w okolicach owej wioski. W sumie określenie "do niedalekiej cukrowni" (rozdział IV) może oznaczać, że mieści się ona nieco dalej. A tym bardziej, że w czasie pościgu za czarną limuzyną między "Minęliśmy Antoninów" a "przesunęły się obok nas budynki cukrowni" Tomasz rozpędził wehikuł do 130 kilometrów na godzinę a w międzyczasie pozwolił nawet Hertlowi na oddalenie się na pewną odległość. Musiał to być zatem kilkukilometrowy odcinek drogi.
Co do wioski to pewnie, że to nie musi być Antoninów. Jak patrzę na mapę z 1937 roku to nawet mam pewną koncepcję, że wioską ową jest... Antoninówek (czyli Otłoczynek).
A wracając do Twojej mapy Kyno to miałbym jedną wątpliwość. Choć też nie jest to do końca jasne. Ze słów "Minęliśmy Antoninów" wynika, że nie przejeżdżali przez miasteczko, tylko boczną drogą przejechali. Taki wariant na mapach niemieckich można odnaleźć. Droga z Ciechocinka do Antoninowa posiada przed samym miasteczkiem odgałęzienie i być może o to tu chodzi?
Tak czy inaczej zainspirowany Twoją wizją mapy pościgu spróbuję dokonać edycji mojej mapy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Naniosłem zmiany na mapę i tak by ona teraz wyglądała:

Obrazek

Tymczasowo mapka bez punktów, ale jak już dopracujemy wszystkie szczegóły to zrobimy oddzielny temat z pełnym opisem.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Rozdział XII

"Zaliczka była bardzo zmartwiona. Pomyślałem, że teraz zapewne na mnie skieruje swoje zainteresowanie, skoro pan Karol obszedł się z nią tak nieżyczliwie. Ja zaś nie chciałem, aby Zaliczka obdarowała mnie swym towarzystwem tylko dlatego, że ktoś inny nim wzgardził. Pośpiesznie więc zapuściłem motor „sama”. (1)
- My z panem! My z panem! - zawołali Wilhelm Tell i Borówka. I obydwaj usadowili się w moim wozie.
- Podwiozę was do obozu — powiedziałem.
Skierowałem „sama” na leśną drogę. Wjeżdżając do lasu (2) rzuciłem spojrzenie na obóz antropologów. Samotna Zaliczka smutnie spoglądała to w stronę pana Karola, przygotowującego wędki, to na nas, znikających w lesie.
Odstawiłem chłopców aż pod zbudowaną z brzozowych żerdzi wysoką bramę obozu harcerskiego (3).
(…)
Jadę tylko na drugą stronę rzeki. Do rybaka nazwiskiem Skałbana.
(…)
Kiwnąłem głową, że zachowam się właśnie tak, jak mi radził. I pojechałem - najpierw do zakrętu z pochyłym krzyżem (4), a potem w stronę rzeki (5), gdzie wczoraj wieczorem Wilhelm Tell przestrzelił ponton kłusowników.
Po drodze spotkałem Hankę.
- Właśnie szłam do pana - oświadczyła mi, gdy zatrzymałem samochód. - Myślałam, że, być może, zdecyduje się pan na ponowną podróż do Ciechocinka?
- Dziś wybieram się do obywatela Skałbany.
(…)
- A może zechce mi pani towarzyszyć? - zaproponowałem.
- Dobrze - odrzekła. - Podjedziemy pod mój dom, zostawi pan auto na podwórzu, a ja przewiozę pana łódką na drugą stronę rzeki.
- Łódką? Ja zamierzam jechać do Skałbany swoim samochodem.
Nic się nie odezwała. Myślała, że żartuję. A ja ruszyłem autem wprost do miejsca, gdzie piaszczysta droga stykała się z brzegiem Wisły (6).
(...)
- Och - pisnęła Hanka, gdy przód wozu nieco głębiej zanurzył się w rzece. W tej chwili zdecydowana była wyskoczyć z auta i nawet chwyciła za klamkę. Lecz „sam” znajdował się już o kilka metrów od brzegu i śmiesznie warcząc: „par-par-par-par” walczył z nurtem rzeki (7), który chciał go porwać. Pozwoliłem, aby woda nieco poniosła samochód ku środkowi rzeki. Teraz gwałtownie skręciłem sterem i ustawiłem „sama” przodem do nurtu. Zwiększyłem obroty silnika i oto mój wehikuł z łatwością pokonywał silny prąd Wisły.
(…)
- Gdzie mieszka Skałbana? - spytałem.
- Za nasypem. O, widzi pan ten czerwony dach (8)? To właśnie tam. Proszę wyjechać autem na tę odrobinę piasku (9). Pozostawimy w tym miejscu pański samochód, a sami przespacerujemy się przez wał, aż do zagrody Skałbany.
Tak zrobiliśmy. „Sam” osiadł na nabrzeżnym piasku, a ja i Hanka wdrapaliśmy się na wał przeciwpowodziowy (10). Za wałem biegła droga wysadzana wierzbami, a po drugiej stronie drogi rozciągała się wioska. Zagroda Skałbany znajdowała się na samym początku wsi. Był to mały dom o dwóch oknach, złożony zapewne z kuchni i pokoju. Małe podwórko oddzielało go od obórki, obok stała buda. Na grubym łańcuchu wściekle szarpał się i ujadał duży kundel.
(…)
Wróciliśmy na brzeg rzeki do „sama”, przeprawiliśmy się na drugą stronę wody. Tu pożegnałem Hankę (11) i pojechałem do obozu."


Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Kynokephalos »

Czesio1 pisze:Ze słów "Minęliśmy Antoninów" wynika, że nie przejeżdżali przez miasteczko, tylko boczną drogą przejechali.
W kontekście podróży samochodem i napotkanych na trasie miejscowości "minąć" może oznaczać "przejechać przez". W twórczości Nienackiego da się znaleźć liczne przykłady takiego zastosowania. Przejechać boczną drogą albo obwodnicą to dla mnie raczej "ominąć".

Ale nie będę się spierał. Rozumiem - że mając na względzie zlot - pragniesz jak najbliżej dopasować opis literacki do rzeczywistego terenu.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Ostatnio zmieniony 19 mar 2014, 16:25 przez Kynokephalos, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Kynokephalos »

Z fragmentu "Przebyliśmy jeszcze kilkadziesiąt metrów i oto ukazała mi się dobrze znajoma okolica. żwirówka skończyła się, dalej był piasek i łagodny zjazd do Wisły." wnioskuję, że nawierzchnia żwirowa ciągnie się aż do rozdroża obok dawnego promu, albo prawie do tego miejsca.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Kynokephalos pisze: Ale nie będę się spierał. Rozumiem - że mając na względzie zlot - pragniesz jak najbliżej dopasować opis literacki do rzeczywistego terenu.
Nie ukrywam, że zlot jest pewną inspiracją, ale chciałbym dopasować mapkę do rzeczywistego terenu także dla wszystkich, którzy chcieliby kiedyś w przyszłości ruszyć śladami Pana Samochodzika. U nas będą mieli całą okolicę rozpisaną i podaną jak na tacy. :564:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Kynokephalos pisze:Z fragmentu "Przebyliśmy jeszcze kilkadziesiąt metrów i oto ukazała mi się dobrze znajoma okolica. żwirówka skończyła się, dalej był piasek i łagodny zjazd do Wisły." wnioskuję, że nawierzchnia żwirowa ciągnie się aż do rozdroża obok dawnego promu, albo prawie do tego miejsca.
Na pewno z lasu w stronę miasteczka "wychodzi" droga piaszczysta. Ja pociągnąłem tą drogę przez las jako piaszczystą prawie do końca bo uznałem że to jest główna droga w tym miejscu, a skręty: najpierw w lewo ku wąwozowi a potem w prawo do miejsca gdzie dobijał prom to jakby boczne drogi. Dlatego wyszło takie dziwne złączenie dróg na samej górze mapki.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Rozdział XIII

"Obok swego namiociku zastałem Hankę (1).
- Panie Tomaszu - powiedziała - na brzegu rzeki, w krzakach, znalazłam łódkę Skałbany.
- Czy to tam, gdzie wczoraj znajdowała się łódka kłusowników?
- Tak, to właśnie tam. Łódka jest wyciągnięta na brzeg, ma zupełnie suche dno, a więc znajduje się tam chyba od wczoraj. W łódce leżą wiosła.
- Chodźmy do niej - zdecydowałem.
Zagłębiliśmy się w las. Było w nim bardzo ciemno, znacznie mroczniej niż na otwartej przestrzeni, gdzie jeszcze pozostały resztki dnia.
Hanka prowadziła mnie wąską ścieżką (2), biegnącą wzdłuż rzeki.
(…)
Hanka poprowadziła mnie w krzaki wikliny aż nad samą wodę (3). Zaświeciłem latarkę elektryczną i zobaczyłem łódkę wyciągniętą na brzeg i pochyloną na lewy bok. W łódce leżały wiosła.
(...)
- Może więc wciągniemy łódkę nieco wyżej? - zaproponowałem.
Zgodziła się. Poczęliśmy podciągać łódkę na dość stromy brzeg, narobiliśmy przy tym chyba sporo hałasu. Nagle koło nas pojawili się Sokole Oko i Borówka.
- Tkwimy tutaj w krzakach na brzegu jako czujka - wyjaśnił Sokole Oko. - Czekamy na przyjazd kłusowników, ale zapewne dziś już nie przypłyną, bo rzeka bardzo wezbrała.
Pomogli nam podciągnąć łódkę Skałbany na skraj lasu. Hanka poszła do domu, a ja jeszcze trochę posiedziałem z harcerzami, oczekując przyjazdu kłusowników. Wreszcie nadszedł drużynowy i kazał chłopcom wrócić do obozu. Na tę noc w zasadzce przy potrzaskach zasiedli gajowi z sąsiedniego lasu i dwaj funkcjonariusze milicji. Pożegnałem harcerzy i ruszyłem w powrotną drogę do swego namiotu.
Byłem jeszcze dość daleko, gdy doszła mych uszu głośna wrzawa podniesionych głosów. Wybiegłem z lasu i zobaczyłem scenę, która z początku wydala mi się bardzo komiczna. Oto do obozu antropologów wdarła się woda (4). Powoli i bezszelestnie wpłynęła do namiotów wreszcie liznęła kogoś ze śpiących. "


Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Rozdział XIV

"Rankiem pobiegłem nad rzekę, gdzie znajdowała się łódka Skałbany (1), i stwierdziłem, że spoczywa ona tak, jak ją pozostawiliśmy. Znaczyło to, że Skałbana nie zjawił się po nią, a tym samym nie powrócił do domu.
(...)
W południe mój przykry nastrój jeszcze bardziej się pogłębił. Zaliczka i studenci Zakładu Antropologii wydobyli ze studni obok wzgórza nad rzeczką (2) - dalsze dwa szkielety.
(...)
Schowałem więc fotografie do kieszeni i wyprowadziłem z garażu swego „sama”. W dziesięć minut później parkowałem samochód na rynku, tuż przed piętrowym, otynkowanym na biało budynkiem Powiatowej Komendy MO (3).
(...)
Wyszedłem z Komendy Powiatowej, wsiadłem do ,,sama” i wróciłem do obozu pod lasem.
(...)
Znaleźliśmy się już na rozstaju z krzyżem (4). Czekał tutaj Wilhelm Tell wraz ze swoją gromadką.
(...)
Sokole Oko stanął na czele grupki i gęsiego poprowadził nas w las wąską ścieżką (5), ledwo zaznaczoną na ziemi zasypanej igliwiem i porośniętej mchami.
(...)
Zrobiło się prawie zupełnie ciemno. Każdy z nas widział tylko plecy idącego przed nim. Sokole Oko miał jednak chyba bardzo bystry wzrok, skoro nieomylnie doprowadził nas do kładki przerzuconej nad rowem przeciwczołgowym (6).
Pomaszerowaliśmy brzegiem rowu. Było tu widniej, bo dokoła rósł młody zagajnik i korony drzew nie zasłaniały nieba. A poza tym uczyniło się jaśniej, zaczął wschodzić księżyc.
(…)
Zamiast badać teren Zaliczka, Sokole Oko i Borówka buszowali wśród krzaków malin (7). Tell począł wszystkich strofować za łakomstwo, a ja przespacerowałem się aż na drogę, po której przybyć miał czarny samochód (7). Tak, tą właśnie drogą przyjechałem przedwczoraj wieczorem ścigając wóz pana Hertla. To chyba właśnie w tym miejscu, za zakrętem w lesie, zginął nam z oczu jego samochód. Hertel widocznie skręcił wtedy na małą polankę obok krzaków malin. Wówczas nie spodziewaliśmy się tego manewru, pojechaliśmy dalej aż nad rzekę, a pan Hertel spokojnie odbył swój tajemniczy spacer w głąb lasu.


Obrazek

Wydaje mi się że gdzieś już poruszony był temat, gdzie znajduje się Komenda MO do której Tomasz pojechał z odbitkami czaszki zrekonstruowanej przez Opałkę. Czy to nie TomaszK w swoich opracowaniach o tym pisał?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Nietajenko
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 938
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:34
Tytuł: Użytkownik chwilowo nieaktywny
Miejscowość: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Nietajenko »

Według mnie bunkry są nie tam gdzie powinny się znajdować. To samo dotyczy rowu przeciwczołgowego. Jak wrócimy do opisu pierwszej wyprawy Tomasza w tamte tereny to dowiadujemy się, że idzie on wzdłuż brzegów Wisły. Po drodze mija dom Hanki. Dochodzi do drogi prowadzącej ku dawnej przeprawy promowej. Przekracza tą piaszczystą drogę by znaleźć się w nieznanej części lasu właśnie z bunkrami. Jest jeszcze wzmianka, że stanowiska strzelnicze skierowane są w stronę rzeki. Zatem rów również powinien biec równolegle do rzeki w jej niedalekiej odległości.
Refert non fatigo et consolatoria calceamenta...
Harpagan http://www.harpagan.pl/rajd/
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Nietajenko pisze:Według mnie bunkry są nie tam gdzie powinny się znajdować. To samo dotyczy rowu przeciwczołgowego. Jak wrócimy do opisu pierwszej wyprawy Tomasza w tamte tereny to dowiadujemy się, że idzie on wzdłuż brzegów Wisły. Po drodze mija dom Hanki. Dochodzi do drogi prowadzącej ku dawnej przeprawy promowej. Przekracza tą piaszczystą drogę by znaleźć się w nieznanej części lasu właśnie z bunkrami.
Zgoda, Tomasz idzie wzdłuż rzeki bo tam biegnie ścieżka. Zagrody Hanki nie mija tylko do niej zachodzi licząc na to, że zdoła tam kupić mleka. Nie wiemy czy wypędzony z zagrody dalej szedł wzdłuż rzeki. Ze słów: "Przekroczyłem piaszczystą drogę, którą jechałem kiedyś „samem”, i znalazłem się w nie znanej mi części lasu." nie wynika w którym miejscu przekroczył tę drogę a ona wije się na dużej przestrzeni.
Zerknąłem teraz na Twoją mapkę i jest coś co trochę wyklucza taki układ. Ale to w dalszej części książki. Rzućmy okiem na fragment zasadzki na czarną limuzynę:
"Zrobiło się prawie zupełnie ciemno. Każdy z nas widział tylko plecy idącego przed nim. Sokole Oko miał jednak chyba bardzo bystry wzrok, skoro nieomylnie doprowadził nas do kładki przerzuconej nad rowem przeciwczołgowym.
(...)
Zamiast badać teren Zaliczka, Sokole Oko i Borówka buszowali wśród krzaków malin. Tell począł wszystkich strofować za łakomstwo, a ja przespacerowałem się aż na drogę, po której przybyć miał czarny samochód. Tak, tą właśnie drogą przyjechałem przedwczoraj wieczorem ścigając wóz pana Hertla."


Skoro Tomasz z harcerzami najpierw doszli do kładki przez rów, dostali się po niej na teren bunkrów a stamtąd przespacerował się aż na piaszczystą drogę to wynika z tego raczej, że droga jest za bunkrami, otacza i zamyka klamrą ten teren. Droga ta biegnie wgłąb lasu, zatem nie może znajdować się wzdłuż rzeki a to wyklucza raczej takie umiejscowienie bunkrów o jakich piszesz.
Nietajenko pisze:Jest jeszcze wzmianka, że stanowiska strzelnicze skierowane są w stronę rzeki. Zatem rów również powinien biec równolegle do rzeki w jej niedalekiej odległości.
Czemu powinien? Jak spojrzysz na mapkę to bez problemu można na bunkrach ustawić stanowiska strzelnicze skierowane wzdłuż rzeki.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Rozdział XV

"Pochyliliśmy się nad włazem, naradzając się półgłosem, czy zejść w dół już teraz, czy też zaczekać do rana. Przecież mogło być tak, jak mówiła Teresa. Kto wie, czy we włazie i dalej, w podziemnym ganku, hitlerowcy nie pozostawili min, które wybuchną, jeśli nieostrożnie nadepniemy na jedną z nich.
(...)
Wygramoliliśmy się na powierzchnię. Harcerze, Zaliczka i Teresa w milczeniu i z ciekawością przyglądali się Skałbanie, który jeszcze raz powtórzył historyjkę, mającą wyjaśnić jego przymusowy pobyt w podziemiu. Zakryliśmy pokrywą właz i odprowadziliśmy Skałbanę aż na brzeg rzeki do jego łódki (1). Pomogliśmy mu zsunąć łódkę na wodę, a gdy odpłynął w stronę swojego domu.
(...)
Pożegnałem się z chłopcami na rozstaju z krzyżem (2) i wraz z Zaliczką i Teresą wróciłem do naszych namiotów (3).
Natychmiast położyłem się spać. Obudziłem się późnor około południa. Naprędce przyrządziłem sobie śniadanie, a potem zauważywszy Teresę siedzącą samotnie na brzegu rzeki zaproponowałem jej przejażdżkę „samem”. Ucieszyła ją ta propozycja, nie domyślała się, że kryje w sobie pułapkę.
Przejechaliśmy miasteczko, znaleźliśmy się na szosie do Ciechocinka. Dodałem gazu, samochód nabrał dużej szybkości, a wtedy odezwałem się do dziewczyny:
(…)
Ukazały się pierwsze domy Ciechocinka. Dziewczyna chwyciła za klamkę drzwi (4). Przycisnąłem hamulec.
- Chcę tutaj wysiąść. Mam dosyć pańskiego towarzystwa - burknęła. Przystanąłem.
- Ciao - rzuciła mi drwiąco, zatrzaskując drzwiczki.
Zawróciłem i pomknąłem do obozu (3).
Na pagórku obok studni zbója Barabasza zastałem Zaliczkę w otoczeniu Łuczników. Zaliczka właśnie spełniała dane harcerzom przyrzeczenie: opowiadała im o rasach i typach ludzkich. Przysiadłem się do nich, aby posłuchać wykładu. „Kto wie - pomyślałem - czy ta odrobina wiedzy o antropologii nie będzie jedyną korzyścią, jaką wyniosę z tegorocznego urlopu?”"


Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Rozdział XVI

"Pomyślałem: „Doradziłem oficerowi milicji, żeby porozmawiał z plotkarską panią Pilarczykową. A czemu ja zaniedbałem tego źródła informacji?”
Szybkim krokiem pomaszerowałem do „sama”, zapuściłem silnik i pomknąłem do miasteczka (1). Po drodze motor zaczął parskać, krztusić się. ,,Oho, pewnie gaźnik zapchany” - przestraszyłem się, ale po chwili motor znowu pracował równo i spokojnie.
Sklep Pilarczykowej był jeszcze otwarty.
(…)
Zapłaciłem pani Pilarczykowej za niepotrzebne mi cygarniczki i wyszedłem na ulicę. Już miałem wsiąść do samochodu i wrócić do obozu, gdy wydało mi się, że w głębi ulicy mignęła postać pana Karola. „To jednak nie poszedł na ryby” - pomyślałem.
(...)
Tak, to był pan Karol. Wszedł do cukierni (2), mieszczącej się obok przystanku autobusowego.
(...)
Pojechałem do obozu. Był już wieczór. Pochmurny letni wieczór, powietrze przesycała wilgoć. „W nocy zapewne spadnie deszcz” - pomyślałem.
Postawiłem „sama” tuż obok namiotu, popatrzyłem na rzekę, ciągle jeszcze wezbraną i brązową od niesionego mułu. ,,O tej porze ojciec Hanki zwykł zapalać światła w bojach ostrzegawczych - przypomniałem sobie. Ciekawe, czy i dzisiaj będzie to robił i czy rozlegnie się trzykrotne wołanie: Ba-ra-basz”.
I znowu wyprowadziłem „sama”. Pojechałem w las i w miejscu, gdzie ongiś dobijał prom rzeczny, wjechałem w wodę (3). Płynąłem wolno pod prąd, środkiem rzeki (4), aby nie zostać zauważonym z domu Hanki, znajdującym się tuż nad brzegiem. Potem wpłynąłem w jedną z odnóg i wkrótce przybiłem do Wyspy Złoczyńców (5).
(…)
Wolnym krokiem odszedłem od mogiły bandy Barabasza. Znalazłem się na drugiej polanie, rozejrzałem się. Koło drewnianej szopy ktoś stał (6). Był odwrócony plecami do mnie, a twarzą do rzeki. Z daleka widziałem tylko sylwetkę.
(…)
- Co pan tu robi? - spytała mnie Hanka, wychodząc zza drewnianej szopy.
- To pani? - odpowiedziałem zaskoczony.
- Ojca wezwano na milicję i jeszcze do tej pory nie wrócił. Zapada ciemność, ktoś musi zapalić światła. Wiem, że w tej szopie ojciec miał zapasową latarnię, więc przyjechałam po nią łódką.
- Pomogę pani - zaofiarowałem się. Kiwnęła głową. Była wyraźnie uradowana spotkaniem ze mną.
(…)
Przy brzegu znajdowała się łódka Kondrasów. Hanka włożyła do niej zapasową latarnię i popłynęliśmy wzdłuż rzeki.
Było już zupełnie ciemno, gdy Hanka odwiozła mnie z powrotem na wyspę, gdzie pozostawiłem „sama” (5). Dopiero teraz zdecydowałem się zadać jej najważniejsze dla mnie pytanie:
- Dlaczego pani ojca wezwano na milicję? Czy to jakaś poważna sprawa?
- Nie wiem - szepnęła.
(…)
Była noc. Zerwał się lekki wietrzyk, zachmurzone niebo poczynało się przecierać, ukazywały się gwiazdy. Wbrew moim przewidywaniom zapowiadała się pogoda.
- Czas wracać do domu - powiedziałem.
Uścisnąłem dłoń Hanki. Wskoczyła do łódki przycumowanej przy brzegu, a ja przez pogrążoną w ciemnościach Wyspę Złoczyńców powędrowałem do „sama”, który cierpliwie oczekiwał na mnie ukryty w krzakach wikliny."


Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Rozdział XVII - część I

"Głos trąbki sygnalizacyjnej dopędził mnie na rozstaju dróg leśnych (1). Trąbka harcerska zdawała się gwałtownie wzywać do czynu, do akcji. Jedna mogła być tylko przyczyna nocnego alarmu u harcerzy: kłusownicy.
Zawróciłem i skierowałem auto w stronę obozu. Trąbka ostro i przenikliwie przerywała nocną ciszę. Gdy dojechałem tam, obóz był już pusty (2), a trąbka umilkła. Podążyłem więc w kierunku rzeki i zjazdu do starego promu (3). Tutaj w świetle reflektorów „sama” dojrzałem sporą grupkę harcerzy. Stali na brzegu, patrzyli na wodę i gniewnie wymachiwali rękami.
(...)
Wjechałem w rzekę. Zrobiłem to bez zastanowienia. Samotnie zacząłem ścigać kłusownika (4), który, być może, był uzbrojony.
(...)
Kłusownik znajdował się w pobliżu prawego brzegu, dzieliło go ode mnie najwyżej dwieście metrów.
(...)
Jeśli z początku zamyślał uciekać z prądem rzeki, to nagle zmienił decyzję. Wiedział, że swoją łódką nie umknie, więc zapragnął znaleźć się na brzegu.
(...)
Łódka zaryła się w brzeg. Zobaczyłem, że kłusownik wyskoczył z niej i pomknął w krzaki wikliny (5)".


Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Kynokephalos »

Czesio1 pisze:Rozdział XII
[--]I pojechałem - najpierw do zakrętu z pochyłym krzyżem (4), potem w stronę rzeki (5), gdzie wczoraj wieczorem Wilhelm Tell przestrzelił ponton kłusowników.
1. Alternatywną lokalizacją obozu jest fragment lasu pomiędzy Wisłą a drogą obóz archeologów - krzyż - stary prom. Byłaby bardziej zgodna z uwagą, że obóz był "rozłożony w pobliżu Wisły".
Przy okazji - można nanieść na mapkę plażę nad Wisłą gdzie kąpali się harcerze - w małej odnodze rzecznej blisko Wyspy Złoczyńców.

2. Tak jak w Twojej, również i w proponowanej przeze mnie lokalizacji obozu jego brama wychodziłaby na południe od drewnianego krzyża, zgodnie z cytatem z rozdziału XII, który powtórzyłem we wrotce. Ale inaczej wynika z rozdziału XVII:
[Tomasz wraca wehikułem z Wyspy do swojego namiotu] "Głos trąbki sygnalizacyjnej dopędził mnie na rozstaju dróg leśnych. [--] Zawróciłem i skierowałem auto w stronę obozu. [--] Gdy dojechałem tam, obóz był już pusty, a trąbka umilkła. Podążyłem więc w kierunku rzeki i zjazdu do starego promu."
Jeśli za rozstaje dróg leśnych uznać to z krzyżem - a nie widzę innej możliwości - to brama obozu harcerskiego wychodzi na drogę na północ od tego rozstaja, niezależnie od tego, w którym miejscu umieścimy obóz. Trudno mi pogodzić te dwa fragmenty.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Kynokephalos pisze: 1. Alternatywną lokalizacją obozu jest fragment lasu pomiędzy Wisłą a drogą obóz archeologów - krzyż - stary prom. Byłaby bardziej zgodna z uwagą, że obóz był "rozłożony w pobliżu Wisły".
W pierwszej wersji lokalizacji obozu umieściłem go właśnie w tym miejscu o którym piszesz. Mniej więcej w połowie drogi między mostkiem nad rzeczką pod Antoninowem a rozstajem dróg przy krzyżu. Później jednak przeniosłem lokalizację tam gdzie teraz właśnie z powodu owego "zawróciłem" od rozstaju dróg przy krzyżu w stronę obozu harcerskiego.
I to jest chyba jedyna lokalizacja obozu bo:
"Odstawiłem chłopców aż pod zbudowaną z brzozowych żerdzi wysoką bramę obozu harcerskiego.
(...)
Kiwnąłem głową, że zachowam się właśnie tak, jak mi radził. I pojechałem - najpierw do zakrętu z pochyłym krzyżem, a potem w stronę rzeki, gdzie wczoraj wieczorem Wilhelm Tell przestrzelił ponton kłusowników."

W tym przypadku pojęcie "w pobliżu Wisły" powinniśmy traktować z przymrużeniem oka. Dla harcerzy odległość do Wisły nie stanowiła problemu odległości.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Kynokephalos pisze: Przy okazji - można nanieść na mapkę plażę nad Wisłą gdzie kąpali się harcerze - w małej odnodze rzecznej blisko Wyspy Złoczyńców.
Bardzo proszę:

Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Rozdział XVII - część II

"(...) zaprosiwszy pana Karola do „sama”, pojechałem do naszego obozu (1).
- Jak to się stało, że jeden z kłusowników zniknął wam z oczu, jakby się pod ziemię zapadł? - zagadnąłem po drodze pana Karola.
- Znajdował się od nas w oddaleniu najwyżej dwudziestu kroków. Przebiegł kładkę na rowie przeciwczołgowym i raptem jakby się rozwiał w powietrzu.
(...)
Obudziłem się dość późno, z uczuciem wielkiego głodu. Moje zapasy żywnościowe już się skończyły, obóz antropologów był pusty, wszyscy poszli do pracy na wykopaliskach, nie miałem od kogo pożyczyć nawet kawałka chleba. Nie pozostało mi nic innego, jak na czczo pojechać do miasta (2).
Zjadłem śniadanie w barze mlecznym w uliczce obok kościoła. Na rynku napotkałem Tella i jego chłopców.
- Idziemy na wykopaliska w parku dziedzica Dunlna - oświadczył Wilhelm Tell, - Pani magister Alina obiecała nam opowiedzieć o tym, co tam do tej pory wykopano.
(…)
Obsiedli mój samochód i pojechaliśmy do parku dziedzica Dunina (3).
(...)
Dosiadłem „sama” i wróciłem do miasta. W sklepach porobiłem zakupy, zjadłem obiad w gospodzie ludowej i o drugiej po południu znalazłem się koło swego namiotu (1).
(…)
Znowu wsiadłem do samochodu. Tym razem pojechałem w las, drogą do rozstaju z krzyżem i do miejsca, gdzie kiedyś przybijał do brzegu prom rzeczny. Tu skrąciłem na lewo, na szlak mojej gonitwy za czarnym samochodem Hertla. Dojechałem do maliniaka (4), zatrzymałem wóz w tym samym miejscu, gdzie przystawał Hertel. Potem pieszo powędrowałem w stronę starych bunkrów. Minąłem właz do żelazobetonowej komory, w której odnaleźliśmy związanego Skałbanę, i znalazłem się obok przeciwczołgowego rowu wypełnionego wodą. Powędrowałem jeszcze kilkadziesiąt kroków, aż do kładki na rowie, i skręciłem w lewo do bunkra (5).
Zatrzymałem się, Obok ścieżki leśnej siedział ktoś na pieńku ściętego drzewa. Pękła z trzaskiem gałązka pod moją nogą, ten „ktoś” obejrzał się i kiwnął ku mnie ręką. Był to oficer z Komendy Głównej."


Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
johny
Moderator
Moderator
Posty: 11667
Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
Miejscowość: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 250 razy
Otrzymał podziękowań: 207 razy

Post autor: johny »

Nie nadążam z analizą (brak czasu) ale bardzo mi się to podoba. Mam nadzieję na wydanie drukiem! :564:
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

johny pisze:Nie nadążam z analizą (brak czasu) ale bardzo mi się to podoba. Mam nadzieję na wydanie drukiem! :564:
Już niedługo kończę johny. Jeszcze tylko ostatni rozdział plus zakończenie. Przy czym w zakończeniu niewiele było pod kątem map. Pozostanie jeszcze stworzenie planu Antoninowa i powoli możemy przygotowywać się do zlotu i do odszukania tych wszystkich miejsc w terenie.
A jeśli chodzi o wydanie drukiem to hmmmm jakiś skrypt można z tego zrobić. Zwłaszcza gdybyśmy zebrali ciekawe materiały na samym zlocie to w połączeniu z naszymi treści książki i inspiracjami napisanymi przez TomaszKa mogłoby stworzyć ciekawą pozycję.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Rozdział XVIII - część 1

"Oficer milicji z wielką nieufnością usadowił się w „samie”, a gdy wjechałem w wodę (1) - o mało nie wyskoczył z samochodu. Uspokoił się stwierdziwszy ze zdumieniem, że mój wehikuł nie zanurza się głęboko i na wodzie tak samo świetnie pracuje jego silnik.
(…)
Tak oto żartobliwie rozmawiając, przepływaliśmy Wisłę (2). Była to przejażdżka bardzo przyjemna - niebo się wypogodziło i świeciło teraz gorące popołudniowe słońce. Rzeka miała piękną barwę nieba, tu i ówdzie złociły się piaszczyste wysepki, woda bowiem gwałtownie opadała po niedawnej powodzi.
Wreszcie znaleźliśmy się na drugim brzegu.
Pozostawiłem „sama” w krzakach wikliny (3) i poprowadziłem milicjanta do wioski leżącej tuż za wysokim nasypem przeciwpowodziowym.
Znowu powitało nas gwałtowne ujadanie psa na podwórzu. Zapukaliśmy do drzwi, a gdy nikt nie odpowiedział, oficer nacisnął klamkę. Dom Skałbany (4) był otwarty. Weszliśmy najpierw do ciemnej sionki, z której jeszcze jedne drzwi wiodły do izby mieszkalnej.
(…)
W tym bałaganie dopiero po chwili spostrzegliśmy Skałbanę. Siedział w ciemnym rogu izby na krześle, a raczej był do krzesła przywiązany sznurem. Usta i część twarzy owinięte miał szalikiem.
(…)
- Wolnego - rzekł oficer i zbliżył słę do Skałbany. - Jestem z miłicji. Aresztuję was pod zarzutem zabójstwa Nikodema Pluty, zwolnionego z więzienia. Przewieziemy was do aresztu w Komendzie Powiatowej MO.
Dał mi znak, abym rozwiązał sznury.
- I nie próbujcie uciekać, Skałbana - dodał, niedwuznacznie dotykając ręką kieszeni marynarki, gdzie miał ukryty pistolet.
(…)
Usiedliśmy w „samie”, ja przy kierownicy, obok mnie Skałbana, a za jego plecami oficer.
(…)
I wtedy Skałbana skoczył do wody (5). Zerwał się ze swego miejsca i dał nura wprost pod dziób statku. Byliśmy zaprzątnięci niebezpieczeństwem, skorzystał z tego i uciekł. Prysnął w wodę. Nurt okazał się jednak silniejszy, niż przewidywał, bo gdy wychylił się z rzeki, uderzył głową o dziób statku. Zapewne natychmiast strącił przytomność.
(...)
Statek odpłynął. A my chyba z godzinę kręciliśmy się po rzece, szukając Skałbany, łudząc się, że może wypłynie żywy lub martwy.
(...)
- Sam sobie wymierzył sprawiedliwość - powiedziałem wreszcie.
"


Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Rozdział XVIII - część 2

"Dalsze szukanie wydało mi się już bezużyteczne. Dobiliśmy do brzegu (1). Wjechałem „samem” na leśną drogę.
- Teraz do bunkrów - jak rozkaz rzucił oficer.
(...)
- Nie czas na wyjaśnienia. Być może i tak przybędziemy za późno...
Dojechaliśmy do maliniaka (2). Pozostawiłem tu samochód i wraz z oficerem pieszo udaliśmy się w stronę starych bunkrów i rowu przeciwczołgowego (3).
- Niech pan patrzy. Tędy niedawno przejeżdżał samochód. Trawa jest zgnieciona kołami - zwrócił mi uwagę oficer.
Weszliśmy w sosnowy zagajnik. Przedarliśmy się przez niego na ukos, aby skrócić drogę do kładki na rowie (4).
(...)
Wybiegliśmy z zagajnika. I oto zobaczyliśmy czarny samochód, stojący w przesiece leśnej, oddalonej od nas o sto metrów. Obok czarnego samochodu sterczała Zaliczka, bacznie rozglądając się dookoła. Zauważyła nas i pisnęła z przestrachem. Na jej pisk zza drzew wybiegło dwóch ludzi: pan Karol i Hertel. Nieśli coś w rękach i to „coś” prędko rzucili do auta. Nim dobiegliśmy do czarnego samochodu, silnik jego zawarczał i czarna limuzyna poczęła toczyć się po przesiece.
Zaliczka pobiegła za autem, jakby błagając o zabranie jej do środka. Ale Hertel nie zatrzymał wozu.
- Za nimi! — wrzasnął oficer.
Rzuciliśmy się z powrotem w zagajnik, w stronę „sama”, pozostawionego obok maliniaka. Istniała szansa, że auto Hertla nie wyprzedzi nas zbyt znacznie. Przecież na przesiece Hertel musiał jechać wolno, aby nie połamać resorów. My zaś biegliśmy po przekątnej (3).
(...)
- Prędzej! prędzej - przynaglał mnie oficer - na drodze jeszcze się unosi kurz. Oni przed chwilą tędy przejeżdżali.
Gwałtownie ruszyłem z miejsca...
(…)
Przestałem zwracać uwagę na ich dialog, bo droga miała ostre zakręty (5).
Minęliśmy miasteczko (6). Dopiero na szosie do Ciechocinka, na długim odcinku prostej drogi, dojrzałem wreszcie czarny wóz Hertla (7). Przycisnąłem pedał gazu, diabełek począł kiwać głową przypominając mi o ostrożności w czasie jazdy.
(…)
Na liczniku miałem sto czterdzieści kilometrów, lecz wydawało mi się, że ani odrobinę nie zmniejszyła się odległość między „samem” i czarnym samochodem Hertla.
- Skręcili! Skręcili na szosę do Torunia! - krzyknął oficer (8).
Przycisnąłem hamulce, aż rozległ się głośny pisk. I również wjechałem na toruńską szosę. Z początku biegła przez las (9), potem zbliżyła się do Wisły.
Znowu wzrastała szybkość „sama”. Sto pięćdziesiąt, sto sześćdziesiąt kilometrów... Dopiero teraz zauważyłem, że jednak dość znacznie zbliżam się do czarnej limuzyny. Potem odległość ta jeszcze zmalała, bo Hertel musiał zwolnić tempo jazdy, gdyż na szosie ukazało się kilka furmanek.
Na niewielkim odcinku drogi udało mi się osiągnąć prędkość stu osiemdziesięciu kilometrów na godzinę. Mój „sam” okazał się wspaniałym samochodem.
Dogoniliśmy Hertla pod Toruniem. Gdy spróbowałem go wyprzedzić, zjechał na lewą krawędź szosy i chciał mnie zepchnąć do rowu. Zahamowałem w porę i wycofałem się do tyłu. Schwytaliśmy ich przed zamkniętym szlabanem kolejowym.
(…)
-A teraz z powrotem do lasu, do starych bunkrów - rzekł do mnie oficer. "


Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Kynokephalos »

Czesio1 pisze:Minęliśmy miasteczko (6). Dopiero na szosie do Ciechocinka, na długim odcinku prostej drogi, dojrzałem wreszcie czarny wóz Hertla (7).
To mi zupełnie nie pasuje do mapki. Miasteczko to miasteczko (Antoninów) a nie wioska. Szosa do Ciechocinka to droga z Antoninowa do Ciechocinka, a nie z cukrowni do Antoninowa.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Kynokephalos pisze:
Czesio1 pisze: odcinku prostej drogi, dojrzałem wreszcie czarny wóz Hertla (7).
To mi zupełnie nie pasuje do mapki. Miasteczko to miasteczko (Antoninów) a nie wioska. Szosa do Ciechocinka to droga z Antoninowa do Ciechocinka, a nie z cukrowni do Antoninowa.
Jeszcze kilkadziesiąt minut temu zasiadając do komputera i zaczynając pisanie tego postu byłem tego samego zdania Kyno. Nawet skierowałem czarno oznakowany szlak spod maliniaka w prawo. Po chwili jednak dokonałem modyfikacji mapy na tą, którą zamieściłem, Dlaczego? Po pierwsze zasugerowałem się w dużej mierze sinusoidą drogi od maliniaka. Pamiętasz Kyno, gdy Tomasz z Hanką ścigali czarną limuzynę dojechali od zachodniej strony do maliniaka (czyli jechali w odwrotnym kierunku niż teraz zaznaczyłem) i tam mieliśmy "Droga przez las obfitowała w liczne i ostre zakręty." Teraz było podobnie: "Przestałem zwracać uwagę na ich dialog, bo droga miała ostre zakręty." Dostrzegłem w tym opisie pewną analogię. Gdybyśmy skręcili w prawo od maliniaka musielibyśmy natknąć się na te ostre zakręty. Być może one tam są ale w treści książki chyba nigdzie o tym nie ma napisane.
Po drugie, w jednym z początkowych rozdziałów mamy, że "Dość daleko jest stamtąd do lasu, nie ma w pobliżu wzgórz, nawet do Wisły trzeba iść spory kawałek drogi - około dwóch kilometrów. Otaczają Ciechocinek łąki i pola uprawne, rozciągające się w dawnym korycie Wisły." Jeśli teraz uznamy, że "minęliśmy miasteczko" oznacza "minęliśmy Antoninów" i wtedy mamy dość długi fragment szosy, na której Tomasz na odległość wzrokową dogonił Hertla, to tuż po skręcie na szosę do Torunia powinien być las. A z opisu Ciechocinka wynika, ze do lasy jest dość daleko. Dlatego dla mnie te dwa opisy wykluczają się.
Poza tym gdyby mijali Antoninów to musieliby przejechać po mostku nad rzeczką, musieliby przejeżdżać w pobliżu ekspedycji antropologicznej. To są miejsca dość charakterystyczne w treści książki stąd brak ich opisu przy pościgu czarnej limuzyny jest dla mnie cokolwiek rażący.
Dlatego poprowadziłem nową szosę na poziomie między Anotninowem a Ciechocinkiem. Czy słusznie? Tego nie wiem.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Kynokephalos
Forowy Badacz Naukowy
Forowy Badacz Naukowy
Posty: 1066
Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
Miejscowość: z dużego miasta
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 0
Otrzymał podziękowań: 0

Post autor: Kynokephalos »

Nie chodziło mi o to, żeby trasę pościgu prowadzić piaszczystymi drogami przrz rozstaje z krzyżem i obok obozu naukowców. Z opisów w wielu miejscach wynika, że one nie nadają się do szybkiej jazdy samochodem. Można założyć, że uciekając Hertel obrał taką drogę, jakiej zwykle używał jeżdżąc do bunkrów - czyli tę samą, po której wcześniej śledzili go aż od Ciechocinka Pan Samochodzik i Hanka.

Podczas rozmowy o tamtej pogoni napisałeś:
A wracając do Twojej mapy Kyno to miałbym jedną wątpliwość. Choć też nie jest to do końca jasne. Ze słów "Minęliśmy Antoninów" wynika, że nie przejeżdżali przez miasteczko, tylko boczną drogą przejechali.
I dlatego narysowałeś tę agrafkę przy Antoninowie.

Nie do końca się z tym zgadzam i drogę poprowadziłbym bardziej na wprost, ale przyjmijmy Twoją wersję. W takim razie podczas drugiego pościgu analogiczne określenie "minęliśmy miasteczko" odpowiadałoby tej samej agrafce pokonanej tym razem w przeciwnym kierunku. I wtedy w następnym zdaniu "na szosie do Ciechocinka" znaczyłoby rzeczywiście "na szosie, która prowadzi do Ciechocinka". Czyli punkt 6 przeniósłbym na agrafkę koło Antoninowa, punkt 7 na drogę Antoninów - Ciechocinek.
Jeśli tak, to punkt 8 (i wybiegająca z niego szosa na Toruń) powinien być również gdzieś przy tej drodze. Gdzie? Zgodnie z tym co znalazłeś o lasach - niezbyt blisko Ciechocinka.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Obrazek Obrazek
Wonderful things...
Awatar użytkownika
Czesio1
Administrator
Administrator
Posty: 16445
Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
Tytuł: Ojciec Prowadzący
Płeć: Mężczyzna
Podziękował;: 423 razy
Otrzymał podziękowań: 211 razy

Post autor: Czesio1 »

Kynokephalos pisze:Nie chodziło mi o to, żeby trasę pościgu prowadzić piaszczystymi drogami przrz rozstaje z krzyżem i obok obozu naukowców. Z opisów w wielu miejscach wynika, że one nie nadają się do szybkiej jazdy samochodem. Można założyć, że uciekając Hertel obrał taką drogę, jakiej zwykle używał jeżdżąc do bunkrów - czyli tę samą, po której wcześniej śledzili go aż od Ciechocinka Pan Samochodzik i Hanka.
Dokładnie tak myślę.
Kynokephalos pisze:I dlatego narysowałeś tę agrafkę przy Antoninowie.
Tą agrafkę to przyznam szczerze narysowałem zainspirowany niemieckimi mapami okolic Otłoczyna z 1937 roku. Tam jest coś podobnego tylko nieco poniżej samego miasteczka.
Kynokephalos pisze: Nie do końca się z tym zgadzam i drogę poprowadziłbym bardziej na wprost, ale przyjmijmy Twoją wersję. W takim razie podczas drugiego pościgu analogiczne określenie "minęliśmy miasteczko" odpowiadałoby tej samej agrafce pokonanej tym razem w przeciwnym kierunku. I wtedy w następnym zdaniu "na szosie do Ciechocinka" znaczyłoby rzeczywiście "na szosie, która prowadzi do Ciechocinka". Czyli punkt 6 przeniósłbym na agrafkę koło Antoninowa, punkt 7 na drogę Antoninów - Ciechocinek.
Jeśli tak, to punkt 8 (i wybiegająca z niego szosa na Toruń) powinien być również gdzieś przy tej drodze. Gdzie? Zgodnie z tym co znalazłeś o lasach - niezbyt blisko Ciechocinka.
Ok, spróbuję wieczorkiem nakreślić mapkę ze zmianami, które zaproponowałeś. Wizja ta jest oczywiście realna tylko z tym lasem może być problem. Ale spróbuję.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wyspa złoczyńców”