Myślałam, że proces pisania już w tokuCaptain Nemo pisze: Yvonne napisał/a:
„Na tropach Smętka” – Melchior Wańkowicz
Dopisać dalsze losy ?
Nazwisko rodowe do czegoś zobowiązuje
świetnie to, Zbychowiec, ująłeś!zbychowiec pisze:natomiast od tego momentu zaczyna się fabularne disco polo
Tutaj również się z Tobą zgodzę. Bezapelacyjniezbychowiec pisze:Do nielicznych plusów zaliczyłbym tło historyczne oraz sentymentalne opisy przyrody/architektury/wydarzeń z przeszłości. Tutaj Nienacki, na szczęście utrzymuje świetną formę.
zbychowiec pisze:Dla mnie wygląda to tak, jakby do połowy ósmego rozdziału pisał to Nienacki, a następnie oddał to jakiemuś asystentowi do skończenia. Wszyscy znają wszystkich, każdy jest na czyichś usługach, wszyscy biegają/latają/jeżdzą do tych samych miejsc w tym samym czasie, informacja rozprzestrzenia się z prędkością szybszą niż światło, Batura zna się z Moniką i razem imprezują, nie bacząc na tworzenie się toksycznego mafijnego układu między nimi, owiani grozą "Niewidzialni" to jakaś banda kompletnych przygłupów, wszelkie kluczowe wydarzenia wnoszące cokolwiek do fabuły czekają tygodniami specjalnie dokładnie do momentu, aż na miejsce przyjedzie Pan Samochodzik, żeby je dostrzec, a na końcu i tak się okazuje, że Pan Samochodzik (rzecz jasna) do spółki z Milicją wszystko od początku wiedzieli i nawet pozorne wpadki były w planie
Absolutnie nie!zbychowiec pisze:Mam nadzieję, że nikogo nie zanudzę.
To bardzo ciekawe zagadnienie. Nigdy tak o tym nie pomyślałam. Chyba w wolnej chwili zaglębię się w temat, bo nęci mnie po Twoim wpisie.zbychowiec pisze:Otóż od dłuższego czasu (kilkanaście lat) staram się dojść, dlaczego wczesne dzieła wielu ludzi są znacznie lepsze od ich późniejszej twórczości. Te tysiące/miliony dobrze zapowiadających się artystów: pisarzy, filmowców, muzyków, malarzy itp. Jedną z dość silnych poszlak wydaje mi się sława i poziom akceptacji społecznej dla dzieł artysty.
Poruszyłeś bardzo ciekawy wątek. Ja może odniosę się w tym miejscu do muzyki. Właśnie wczoraj skończyłem czytać obszerną biografię Black Sabbath, nie bez powodu określanych miarą Bogów heavy metalu. Na wielu stronach tej książki opisany jest poruszony przez Ciebie problem. BS to było czterech chłopaków z biednych dzielnic Birmiongham, którzy mieli jedną pasję (no może z wyjatkiem Ozzy'ego) - grać muzykę! Dodajmy muzykę inną niż wszyscy pozostali. Ich wspólna pasja, młodzieńcza energia doprowadziła do tego, że nagrali płyty, które do dzisiaj są kanonami nie tylko muzyki metalowej ale i rockowej generalnie. Wchodząc do studia mieli za nic opinie krytyków, panującą modę, możliwość zarobku kasy etc, etc. Gdzieś z głębi ich duszy wypłynęły dźwięki, które w żaden sposób nie były reżyserowane były zaś szczere, naturalne i pionierskie przede wszystkim. To wszystko doprowadziło do tego, że ludzie ich kupili! Ale właśnie tu zaczyna się problem... Idee fix Tony'ego Iommiego było to żeby nie być zwykłym szarpidrutem. On chciał dokonać czegoś co wspominaliby potomni. Dla niego pierwsze sukcesy były tylko trampoliną do czegoś więcej. Tak mu się przynajmniej wydawało. Kążda kolejna płyta miała być czymś więcej, dążeniem do doskonałości.... Efekt był taki, że po Sabbath Bloody Sabbath zaczęli pikować w dół z prędkością światła niemalże. w efekcie kolejne sesje nagrywali nie dlatego żeby zrobić coś dobrego, fajnego ale aby po prostu zarobić na chleb, co wbrew pozorom wcale nie było takie proste. w pewnym momencie rozleciało się prawie wszystko odszedł Ozzy a reszta pogrążała się w alkoholowo - narkotycznej destrukcji. Z wielkich sal koncertowych zeszli do klubów a publika zaczęła się od nich odwracać czując, że to co robią nie jest szczere. Konsekwencją braku tej szczerości była muzyczna nijakość... Zostali outsiderami...Trochę a właściwie bardzo dużo impulsu dał im Ronnie James Dio, który swoją charyzmą i talentem sprawił, ze znów byli wielcy. Jak bumerang jednak problemy wcześniejsze wracały. Nikt nie potrafił im pomóc włączając w to ich samych. Sinusoida artystyczna trwała zatem w najlepsze. Wiele lat później już po ich reaktywacji w prawie oryginalnym składzie - wyłączają Billa Warda. - nagrywali nowy krążek "13". Za producenta płyty wzięli sobie Ricka Rubina, który dla wielu kapel metalowych jest guru w kwestii produkcji. Co zrobił Rick? Zebrał Ozz'ego, Iommiego i Geezera w studiu, włączył im pierwsze dwie bodajże płyty i rzekł:zbychowiec pisze: Otóż od dłuższego czasu (kilkanaście lat) staram się dojść, dlaczego wczesne dzieła wielu ludzi są znacznie lepsze od ich późniejszej twórczości. Te tysiące/miliony dobrze zapowiadających się artystów: pisarzy, filmowców, muzyków, malarzy itp. Jedną z dość silnych poszlak wydaje mi się sława i poziom akceptacji społecznej dla dzieł artysty.
We wczesnych okresach twórczości artyści tworzą niejako do szuflady, ciągle jeszcze chcą stworzyć coś, do dla nich samych będzie bliskie perfekcji, szlifują to coś wiele razy od każdej strony, chuchają i dmuchają, oglądają skrupulatnie z każdej strony przed dodaniem do dzieła. Jednocześnie z powodu postrzeganej samotności twórczej (nie są uznani w środowisku) czują coś w rodzeju tęstknoty, niespełnienia. Ich środki są ograniczone, ich warsztat jeszcze ewoluuje. Ich ogląd świata jest inny niż elity artystycznej, patrzą na ten świat z pozycji outsidera.
Dodam jeszcze kilka moich uwag do rozdziału 14:zbychowiec pisze:Krótkie podsumowanie rozdziału 14: W tym rozdziale dochodzi do spotkania z panną Krostek, podczas którego Pan Samochodzik nabiera pewności, że Krostkowie kłamią. Później wychodzi na jaw, że próbują ułożyć się potajemnie z Bucherem. Rozdział kończy scena spotkania Batury, Moniki, Kędziorka, Pięknego Lolo i panny Krostek, podczas którego panna Krostek wykazuje zainteresowanie osobą Kędziorka.
Czesio1 melduje, że z powyższej listy przeczytał wszystkie które ma czyli pierwsze cztery. Dziś skończyłem "Archipelag ludzi odzyskanych".Yvonne pisze:Postanowiłam, że do zlotu przeczytam wszystkie książki, o których mowa w Niewidzialnych. A co!
Dołączacie? Moglibyśmy jeden z wieczorów przeznaczyć na rozmowy o tych książkach. Co Wy na to?
(domyślam się, że Czesio już czyta )
Na razie wypisałam takie:
„Dzieci Jerominów” – Ernst Wiechert
„Puszcza” – Jerzy Putrament
„Na tropach Smętka” – Melchior Wańkowicz
„Archipelag ludzi odzyskanych” – Igor Neverly
„W cieniu tytanów” – Lili Braun
Gratuluję, CzesioCzesio1 pisze:Czesio1 melduje, że z powyższej listy przeczytał wszystkie które ma czyli pierwsze cztery.
Wspaniale!Czesio1 pisze:Już za trzy tygodnie poczujemy klimat z tych książek!!
o kruca bomba! Nieźle!Barabasz pisze:Jeżeli interesuje was temat Mazur, ciekawe archiwalne filmy można znaleźć na stronie
http://www.archiv-akh.de
dla przykładu polecam:
http://www.archiv-akh.de/filme?utf-8=&# ... =masuren#7
Jest tam mnóstwo filmów z czasów okupacji. Niektóre w kolorze !!!. Ja znalazłem tam jedyny film z okupacji Ciechocinka (Hermannsbad) i nadal wertuję te wielką bazę naprawdę można znaleźć cudeńska.