ZWIERZYŃ 2022
19 - Relacja z XIX Forowego Zlotu Bieszczadzkiego Zwierzyń 2022
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16113
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 251 razy
- Otrzymał podziękowań: 126 razy
19 - Relacja z XIX Forowego Zlotu Bieszczadzkiego Zwierzyń 2022
XIX FOROWY ZLOT BIESZCZADZKI
ZWIERZYŃ 2022
ZWIERZYŃ 2022
15-19 czerwca 2022 roku
-
- Zlotowicz
- Posty: 1878
- Rejestracja: 05 maja 2014, 20:31
- Tytuł: Hanka
- Miejscowość: Brześć Kujawski
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 89 razy
- Otrzymał podziękowań: 80 razy
Re: 19 - Relacja z XIX Forowego Zlotu Bieszczadzkiego Zwierzyń 2022
1. Hanka
Początek zlotu
Wszystkie opisane w tej relacji wydarzenia nie są jedynie wytworem mojej wyobraźni a istotnie miały miejsce podczas zlotu w czerwcowy długi weekend. Bohaterami byli członkowie forum „Z przygodą na ty” i ich rodziny. Życie pisze najciekawsze i czasami najmniej prawdopodobne scenariusze. Pakując walizkę na zlot marzyłam o tym, by podczas wspólnych wojaży spotkały nas same miłe chwile i ciekawe przygody, o których później z uśmiechem możemy pisać w relacjach.Razem z panną Moniką i jej córkami Olą i Zaliczką (Niną) postanowiłyśmy wyruszyć do Zwierzynia dzień wcześniej. We wtorek odpaliłam swojego rumaka i niczym Struś Pędziwiatr pognałam do Łodzi. Tam na dźwięk dzwonka oznaczający moje przybycie nie mogły się już doczekać dziewczynki. Po powitaniach poszłyśmy przepakować moje bagaże do dużego i bardzo wygodnego samochodu panny Moniki. Jeśli ktoś uważa, że spakowanie czterech kobiecych walizek do bagażnika jest proste to bardzo się myli. Ktoś oglądający nasze zmagania na parkingu musiał mieć niezły ubaw. Po wielu wysiłkach wszystko, co jest potrzebne podczas pięciodniowego wyjazdu znalazło się w samochodzie i magiczna klapa dała się docisnąć. Całą drogę myślałam o tym, co będzie, gdy się okaże, że podczas podróży będzie nam potrzebne coś, co spakowałyśmy do bagażnika.

Hanka, panna Monika i dzieczynki ruszają na szlak przygody
fot. panna Monika
Podróż minęła nam w przyjemnej atmosferze. O 20:00 dotarłyśmy do Zwierzynia, do miejsca naszego pobytu. Gdy wysiadłam z samochodu odebrało mi mowę, wręcz zaniemówiłam z zachwytu. Tak pięknej miejscówki nie mieliśmy na zlocie jeszcze nigdy. Dostałyśmy pokój na piętrze, z balkonu roztaczał się cudowny widok na połoniny bieszczadzkie. Było tak cicho, sielsko, spokojnie. Na łące pasły się króliki, w ostatnich promieniach zachodzącego słońca wygrzewał się kotek. Fantastyczny początek zlotu.

Bieszczady miejscem naszej kolejnej przygody
fot. Hanka

W tle miejsce naszej bazy noclegowej w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Główna baza noclegowa w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Ogródek w naszej zlotowej miejscówce
fot. Czesio1

Ogródek w naszej zlotowej miejscówce
fot. Czesio1

Oczko wodne
fot. Czesio1

Lilia wodna w oczku wodnym
fot. Czesio1

Grill w bazie noclegowej
fot. Czesio1

Solidny zapas drzewa na potrzeby wieczonych spotkań
fot. Czesio1

Altanka przy apartamencie zlotowym
fot. Czesio1

Apartament zlotowy
fot. Czesio1

San w okolicy Zwierzynia
fot. Czesio1

San w okolicy Zwierzynia
fot. Czesio1
Następnego dnia po śniadaniu, mimo, że nasz pensjonat to magiczne, niesamowicie dopieszczone miejsce, postanowiłyśmy pojechać do Leska. Swe kroki skierowałyśmy na Cmentarz żydowski. Ten położony na wzgórzu kirkut to największy w Polsce zespół tak starych nagrobków żydowskich. Został założony przed 1548 r. Do dziś na powierzchni 3 ha zachowało się 2 tys. macew. Niespiesznie, starając się za mocno nie poparzyć o rosnące pokrzywy, pooglądałyśmy nagrobki odczytując (choć nie znałyśmy hebrajskiego) umieszczone tam napisy.

Cmentarz żydowski w Lesku
fot. Hanka
Kolejnym obiektem, który zwiedziłyśmy, była synagoga. Po wielu pracach renowacyjnych w tej XVII wiecznej budowli utworzono Galerię Bieszczadzkiej Grupy Twórców Kultury.

Synagoga żydowska w Lesku
fot. Hanka
Obejrzałyśmy jeszcze Zamek w którym obecnie mieści się hotel oraz sąsiadujący z nim Zamek Kmitów. Ponieważ troszkę zgłodniałyśmy, zaczęłyśmy się rozglądać za kawiarnią, w której byśmy mogły wypić kawę i zjeść cos niesamowicie słodkiego.

Słodkości w cukierni
fot. Hanka
Dalsze plądrowanie leskich zabytków i sklepów przerwał nam telefon od Czesia. Jego samochód zbliżał się już do Zwierzynia. Popędziłyśmy więc, by witać się z lubelską ekipą.
Razem wybraliśmy się na obiad. Potem pospacerowaliśmy po Zaporze Wodnej w Myczkowcach.

Zabawa dziewczynek w Myczkowcach
fot. Czesio1

Jezioro Myczkowskie
fot. Czesio1

Jezioro Myczkowskie
fot. Czesio1

Pierwsza mini-zbiorówka na tle Jeziora Myczkowskiego
fot. Czesio1
Czesio z dziewczynkami poszedł jeszcze obejrzeć cudowne źródełko w Zwierzyniu. Słońce przygrzewało a my podziwiając piękną panoramę gór cieszyliśmy się z tego, że znów możemy być razem.

Cudowne źródełko w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Cudowne źródełko w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Cudowne źródełko w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Cudowne źródełko w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Cudowne źródełko w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Cudowne źródełko w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Cudowne źródełko w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Cudowne źródełko w Zwierzyniu
fot. Czesio1
Gdy wróciliśmy do naszej miejscówki trzeba było pomyśleć o rozpaleniu grilla, by po przybyciu reszty zlotowiczów można było tradycyjnie upiec kiełbaski, wypić kieliszek miodku i winka oraz pośpiewać patrząc na płonący w kominku ogień. Wieczorem, posilając się zgromadzonymi na stole pysznościami cieszyliśmy się wszyscy ze spotkania.

Hanka z Agnieszką dumnie prezentują forowy baner
fot. Czesio1

Zbiorówka zlotowa
fot. Hanka

Zbiorówka zlotowa
fot. Hanka

Ogniska już dogasa blask...
fot. panna Monika
- PiTT
- Zlotowicz
- Posty: 921
- Rejestracja: 26 kwie 2017, 00:20
- Miejscowość: Gd./Tcz.
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 2 razy
- Otrzymał podziękowań: 6 razy
Re: 19 - Relacja z XIX Forowego Zlotu Bieszczadzkiego Zwierzyń 2022
2. PiTT
Bieszczadzka Kolejka Wąskotorowa

Stacja Bieszczadzkiej Kolejki Wąskotorowej w Majdanie
fot. TomaszL
W powieściach o przygodach Pana Samochodzika nieczęsto pojawia się kolej jako środek transportu. W sumie nic w tym dziwnego, gdyż w niemal każdym z tomów detektyw-muzealnik zyskuje szansę na szosowy pojedynek – pościg, w którym udowadnia wspaniałe cechy wehikułu, od którego wziął swe przezwisko. Bohaterowie serii najczęściej przemieszczają się samochodami, jachtami, czasami pieszo.
Nie jest jednak tak, że pociągi w ogóle się w książkach Nienackiego nie pojawiają. W trakcie potyczek z Niewidzialnymi Tomasz i dyrektor Marczak podróżują pociągami międzynarodowymi. Zniechęceni wiadomością o niewygodach związanych z dotarciem koleją do Janówki, panna Wierzchoń i Bigos decydują się pojechać samochodem wraz z Tomaszem. W poprzedzającym serię Pozwoleniu na przywóz lwa podróż Koleją Transsyberyjską odgrywa niebagatelną rolę. Wzmianek o podróżach po szynach jest pewnie jeszcze kilka, ale nie ma ich wiele.
Zupełnie inaczej rzecz ma się – co oczywista – z obiektami historycznymi. W książkach o przygodach Pana Samochodzika zwiedzanie i poznawanie takich miejsc, przygody w nich i w ich okolicach stanowią istotny element świata przedstawionego.
Bieszczadzka Kolejka Leśna, ze swoją historią sięgającą 1898 roku i wpisem do rejestru zabytków, stanowi zatem atrakcję, którą można się zainteresować z perspektywy poznawania przeszłości w duchu wypraw Pana Samochodzika.
Podróż kolejką może stanowić malutką przygodę – skromną, podobnie jak niewielki jest rozstaw torów wąskotorówki. A podczas podróży podziwiać można przecież piękno Bieszczad, opisanych choćby w Tajemnicy Tajemnic…
Podróż rozpoczyna się w miejscowości Majdan niedaleko Cisnej. Znajduje się tam główna stacja kolejki. W budynkach zapewniono trochę dodatkowych atrakcji dla turystów. Możliwe jest między innymi zapoznanie się z losami wąskotorówki, która przeszła ciekawą historię od obsługi głównie przewozu drewna, poprzez transport towarowo-pasażerski, późniejszy upadek znaczenia i niemalże całkowitą likwidację, aż po dzisiejszą rolę niezwykle popularnej atrakcji turystycznej.

Zlotowicze w oczekiwaniu na podróż
fot. PiTT
Przed podróżą pociągiem dobrze jest mieć bilet. Oczywiście nasze zloty są przykładem idealnej organizacji, więc bilety zostały nabyte z odpowiednim wyprzedzeniem i pozostało nam tylko czekać na podstawienie relatywnie niewielkiego pociągu.

Zbiorówka na tle wagoniku kolejki
fot. Czesio1
Oczekiwanie na podróż stało się okazją do pamiątkowego zdjęcia. Część zlotowiczów prezentowała dumnie logotyp forum na swych koszulkach.

Spalinowa lokomotywa kolejki
fot. PiTT
Bieszczadzka Kolejka Leśna dysponuje dwoma typami lokomotyw – parowymi i spalinowymi. I właśnie spalinową lokomotywę rumuńskiej produkcji typu Lyd2 doczepiono do naszego pociągu. Kilkadziesiąt lokomotyw tego typu dostarczono do Polski w końcówce lat 70. i na początku lat 80. Lokomotywy te, co podobno jest dość rzadkie w konstrukcjach z dieslowskimi silnikami, mają koła połączone wiązarami, podobnie jak ma to miejsce w parowozach.

Pasażerowie gotowi do odjazdu
fot. Czesio1
Uśmiechnięci zlotowicze niecierpliwie oczekiwali na początek podróży. Póki pociąg nie ruszył, wszyscy grzecznie siedzieli. Nieco później, podczas jazdy – w przeciwieństwie do większości pozostałych pasażerów – fani przygód Pana Samochodzika niemal cały czas stali, rozglądając się wokół i chłonąc bieszczadzkie krajobrazy.

Pasażerowie gotowi do odjazdu
fot. Czesio1

Pasażerowie gotowi do odjazdu
fot. Czesio1

Pasażerowie gotowi do odjazdu
fot. Czesio1
Przejazd bieszczadzką kolejką nie był naszą pierwszą wyprawą wąskotorówką. Nasz pociąg poruszał się jednak nieco szybciej niż sfatygowane wagoniki na torfowisku. Trasa wiedzie przez mosty nad górskimi potokami, wije się pomiędzy wzgórzami. Kolejka wyraźnie zwalnia pod górę, potem przyspiesza. Co ciekawe, w pociągu są wyodrębnione stanowiska dla hamulcowych - nie ma wspólnego hamulca dla całego składu.

Potok Solinka
fot. PiTT
Na bocznicach obok torów można podziwiać różne typy historycznych zniszczonych wagoników: zabudowane pasażerskie, towarowe, ale także stare lokomotywy, a nawet pług śnieżny. Taki widok uświadamia, że kolejka przemieszcza się po górskich trasach od dziesiątków lat.

Stare zniszczone wagoniki przy trasie kolejki
fot. PiTT

Stare zniszczone wagoniki przy trasie kolejki
fot. PiTT

Stare zniszczone wagoniki przy trasie kolejki
fot. PiTT
Nie tylko stare wagoniki, ale także wrastające lub wciąż aktywne inne stare pojazdy – ciężarówki i traktory, to częsty widok na początku trasy. Potem robi się znacznie bardziej odludnie – trasa wiedzie przez tereny, na których nie ma zbyt wielu zabudowań.

Stara ciężarówka przy trasie
fot. PiTT

Bieszczadzkie pustkowia
fot. Czesio1

Bieszczadzkie połoniny w tle
fot. PiTT
Oprócz wagonów otwartych, tj. bez okien, kolejka miała doczepiony jeden wagonik z oknami i wystrojem przypominającym nieco stare tramwaje.

Wagonik przypominający stary tramwaj
fot. TomaszL

Stacja w Balnicy
fot. TomaszL
Podróż kolejką odbywa się na tej samej trasie w dwie strony. Zanim pociąg pojedzie tymi samymi torami z powrotem, zatrzymuje się w Balnicy. Tam turyści mogą pospacerować, zrobić zdjęcia, skorzystać z punktów gastronomicznych lub – jak widoczna na zdjęciu Matylda – wstąpić do sklepu z artykułami pochodzącymi ze Słowacji.

Zakupy w przystacyjnym klepiku
fot. PiTT
Na obiad wybraliśmy się do restauracji Ośrodka Wypoczynkowego Wołosań w Cisnej.

Zupa grzybowa
fot. Czesio1

Danie główne
fot. Czesio1

Danie główne
fot. Czesio1

Dziecięce danie główne
fot. Czesio1
Trochę zaskoczyły nas dekoracje – wypchane zwierzęta.

Wypchane zwierzęta dekoracją restauracji
fot. Czesio1

Wypchane zwierzęta dekoracją restauracji
fot. PiTT
W drodze powrotnej część osób zatrzymała się przy niewielkim obelisku z pamiątkową tablicą upamiętniającą Aleksandra Fredrę, którego rodzina miała majątki w okolicach Leska. Na tablicy mieszczono słowa pochodzące z pamiętników Fredry zatytułowanych Trzy po trzy: „Tam granica świata. Za Baligrodem wjeżdża się jak w czarne gardło. Droga i rzeka jest to jedno i toż samo, a od rzeki z jednej i z drugiej strony wznoszą się czarne ściany jodeł i smereków”.
Co ciekawe, słowa te – ponoć odnalezione przez profesora Hilarego i następnie zacytowane przez Baśkę za przewodnikiem – pojawiają się w książce Pan Samochodzik i Tajemnica Tajemnic w zniekształconej postaci: „Za Baligrodem, tam granica świata. Wjeżdża się jak w czarne gardło. Droga i rzeka to jedno i to samo, a od rzeki z jednej i drugiej strony wznoszą się czarne ściany jodeł i smreków”.

"Trzy po trzy" - wydanie z 1880 roku
źródło: internet
Zadziwiająco czytelny rękopis „Trzy po trzy”.

Rękopis "Trzy po trzy"
źródło: internet

Obelisk poświęcony pamięci Aleksandra Fredry
fot. Czesio1

Obelisk poświęcony pamięci Aleksandra Fredry
fot. Czesio1
- TomaszL
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 1515
- Rejestracja: 14 lip 2016, 10:19
- Miejscowość: wielkopolskie
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 293 razy
- Otrzymał podziękowań: 89 razy
Re: 19 - Relacja z XIX Forowego Zlotu Bieszczadzkiego Zwierzyń 2022
3. TomaszL
Konkurs
I w końcu nadszedł ten czas. Czas, gdy „mali” i „duzi” Forowicze mogli się zmierzyć ze sobą, gdzie każdy ma równe szanse, ale zawsze warto postawić na umiejętności całej drużyny. Czas KONKURSU! Może dla Czesia to jest zabawa, jakkolwiek niektórzy walczyli tam o honor. No bo czy jest możliwe zapamiętanie wszystkich sytuacji z wielu książek o Panu Samochodziku. Nawet jeśli jesteś geniuszem, to organizator konkursu zawsze wymyśli specjalnie zadanie takie, że nawet Pan Tomasz z Harcerzami nie daliby rady. Może ewentualnie w ostatnim odcinku jakiegoś długiego serialu.

Organizator konkursu
fot. kadr z filmu zlotowego
Ale do rzeczy. Drużyny zostały skompletowane – 6 wspaniałych par „mały” + „dorosły”. To nic, że czasami „mały” był wyższy od „dorosłego”.

Kapitanowie drużyn
fot. kadr z filmu zlotowego
„Unicorny”, „Legenda Lasu”, „Myślimy najlepiej”, „Czarownice z Leska”, „Bieszczadnicy” no i „Bajeczka” stanęli przed skromną liczbą 358 pytań (zredukowanych na szczęście w ostatniej chwili do 116).

„Unicorny”
fot. kadr z filmu zlotowego

"Myślimy najlepiej"
fot. kadr z filmu zlotowego

„Czarownice z Leska”
fot. kadr z filmu zlotowego

„Bajeczka”
fot. kadr z filmu zlotowego

„Bieszczadnicy”
fot. kadr z filmu zlotowego

„Legenda Lasu”
fot. kadr z filmu zlotowego
Na początek „Unicorny” – poprosiły o pierwsze, zapewne najłatwiejsze pytanie. HA, ha, ha !!! Jeżeli to było najłatwiejsze, to zapraszamy do tańca: „Ile (prawdopodobnie) lat miała Helenka, można się pomylić o 3”. No grubo. Jak już wchodzimy na prawdopodobieństwo, to wszystko jest możliwe. A jak Czesio i Helenka, to może jednak PR Trójka z Lista Przebojów i „Helen”? Podobno 26. Kto to jest ta Helenka???? Czyżby ta Czeszka, Helenka Dohnalowa? Ta która zauważa, że Pan Tomasz jest przeciwnikiem równouprawnienia kobiet? Oj, wiecie co by było, gdyby feministki dokonały analizy Pana Samochodzika??? Skoro ze względów na poprawność polityczną poprawiają książki o Jamesie Bondzie to co za problem zrobić to z Panem Samochodzikiem. Niby konkurs a tu takie ważne problemy w 1–ym pytaniu. Ciekawe co będzie w następnym ...
Potem „Myślimy najlepiej” pokazali że myślą najlepiej, bo na pytanie „Jaki kolor włosów miał Pókijaniec” odpowiedzieli poprawnie, czyli „rudy”. W kontekście poprawności politycznej, nie chcę sobie wyobrażać co poprawność polityczna zrobiłaby z „rudym Pókijańcem”.
„Czarownice z Leska” wiadomo co musiały dostać! „Ile lat miał Skwarek?”. Zaczynam podejrzewać, że większość pytań to cyferki, kolorki. Zaraz to sprawdzimy. Ale najpierw odpowiedź – 30!!! Trafili !!!!.
„Legenda Lasu” dostała pytanie z kolejnego obszaru zainteresowań Czesia: motoryzacja. „Gdzie Tomasz dogonił Skwarka – przed Leskiem czy za Leskiem?”. Wiadomo że przed Leskiem. Przecież w Lesku są ciągle korki na rondzie i tam wszyscy stoją. A potem dają gazu by zdążyć na czas do Cisnej. A tam jest taka fajna długa prosta i obszar zabudowany i na samym końcu obszaru zabudowanego stoi nasza kochana Policja.
To teraz my, „Bieszczadnicy”. Wiadomo, że walczymy o honor od samego początku. Zatem wszystkie inne pytania możemy położyć, ale pierwsza odpowiedź musi być idealna. Jest motoryzacja – „Jakiego kolory był samochód Smitha?”. Lepiej nie mogliśmy trafić z pytaniem. Przecież każdy Bieszczadnik marzy o „białym Porsche”. Yes, Yes, Yes. To teraz możemy zawalić resztę pytań jak Marcinkiewicz swoją karierę (ten od tego "Yes, Yes, Yes")
OK. poczekajmy co jeszcze interesuje Czesia oprócz cyferek, koloru włosów, motoryzacji: cyferki, cyferki, cyferki w każdym zastosowaniu. W przerwie Czesiu „dobił” nas układaniem kwadratu magicznego. Znowu cyferki.

Kwadrat magiczny
fot. kadr z filmu zlotowego

„Unicorny”
fot. kadr z filmu zlotowego

„Bieszczadnicy”
fot. kadr z filmu zlotowego

„Myślimy najlepiej”
fot. kadr z filmu zlotowego

„Czarownice z Leska” i „Myślimy najlepiej”
fot. kadr z filmu zlotowego

„Bajeczka”
fot. kadr z filmu zlotowego
Po przerwie znowu my – „Bieszczadnicy”. Jak przegrać to z klasą. Niech będzie pytanie, które każdy omijał, no bo czego można oczekiwać po pytaniu numer 13: „Jaką wysokość ma najwyższy szczyt Bieszczad – Tarnica?”. I tutaj Zonk. Bo mieliśmy przegrać z klasą i honorem, czyli odpowiedzieć rewelacyjnie na pierwsze pytanie a potem same porażki. A tutaj takie pytanie, na które „Bieszczadnicy” nie mogą sobie pozwolić nie odpowiedzieć. Musimy na nie odpowiedzieć. Może i nie zrealizujemy planu (1 miejsce od końca) ale 2–ga pozycja (od końca) też nie jest zła. Przecież ja 30 lat wcześniej z plecakiem lazłem od Komańczy aż do Tarnicy i na końcu liczyło się każdy metr. Także w górę. Tym bardziej, że na pożegnanie Bieszczady uraczyły nas wtedy niezłą burzą na tej Tarnicy. Każdy metr powtarzało się dwa razy w pamięci. 1346m !!!!!
Dobra, potem były pytania spoza dziedziny „cyferki” i zrobił się „gorąco”. W przerwie Czesiu rzucił krzyżówkę z imionami i nazwiskami i tym samym podniósł poprzeczkę o kolejny szczebelek.

Kolejne zadanie do rozwiązania - krzyżówka
fot. kadr z filmu zlotowego

„Bajeczka”
fot. kadr z filmu zlotowego

„Czarownice z Leska”
fot. kadr z filmu zlotowego

Co ten Czesiek jeszcze wymyśli? - zastanawia się PiTT
fot. kadr z filmu zlotowego
Imiona, nazwiska, nazwy, czyli „tradycyjne” pytania wywołały uśmiech na twarzach, tylko raz to były uśmiechy z radości a raz z przerażenia. A do tego doszły rozważania nad poprawnością nazwy Jeziora Myczkowskiego i gdzie mieszkali madzy angielscy w Krakowie, gdy przybyli do tego miasta w 1584. A jak ktoś myślał, że to był koniec, że Czesio już nie wróci do swoich kochanych cyferek i kwadratu magicznego, to był w błędzie. Na końcu pojawił się mega kwadrat magiczny, nad którym do dzisiaj myślę i myślę.

To może jeszcze jedno zadanie...
fot. kadr z filmu zlotowego

...kwadrat magiczny w rozbudowanej wersjii
fot. kadr z filmu zlotowego

PiTT z Matyldą
fot. kadr z filmu zlotowego

TomaszK z Olą
fot. kadr z filmu zlotowego

Wszyscy próbują rozwiązać kwadrat magiczny
fot. kadr z filmu zlotowego

Hanka z Kiką
fot. kadr z filmu zlotowego
Ale wracając do wyników:
Legenda Lasu – 29 punktów
Bieszczadnicy – 30 punktów
Bajeczka – 32 punkty
Czarownice z Leska – 33 punkty
Unikorny i Myslimy najlepiej – po 35 punktów
Walczyliśmy zaciekle o zaszczytne 1 miejsce (od końca) i prawie nam się udało zrealizować cel. Niestety padło pytanie o Tarnicę na które musieliśmy odpowiedzieć . Może w następnym roku będzie lepiej.

Pora na rozstrzynięcie konkursu
fot. kadr z filmu zlotowego

Miejsce 6. „Legenda Lasu”
fot. kadr z filmu zlotowego

Miejsce 5. „Bieszczadnicy”
fot. kadr z filmu zlotowego

Miejsce 4. „Bajeczka”
fot. kadr z filmu zlotowego

Miejsce 3. „Czarownice z Leska”
fot. kadr z filmu zlotowego

Miejsce 1. Ex aequo: „Myślimy najlepiej” i „Unicorny”
fot. kadr z filmu zlotowego

Nagrody dla wszystkich
fot. kadr z filmu zlotowego
Ale to nie wszystko, bo na zakończenie z wielką radością podziękowaliśmy Czesiowi za niesamowite starania i niestety prezent dla Czesia chyba wyznaczył kolejny kierunek naszych przygód – Mapa Zdrapka Tatr Polskich. Mamy nadzieję, że Czesio oglądając drugi prezent, specjalne wydanie Fotoalbumu, zapomniał o Zlotach w Tatrach bo to by oznaczało bieg na orientację (a raczej bieg o przetrwanie) z Łysej Polany, przez Morskie Oko, Dolinę Pięciu Stawów do Łysej Polany. Oczywiście w założonym z góry limicie czasu. Kto się nie zmieści w limicie to następnego dnia poprawka


Hanka wręcza organizatorowi upominki
fot. kadr z filmu zlotowego

Mapa Zdrapka Tatr Polskich.
fot. kadr z filmu zlotowego

Fotoalbum „Czesiowy”
fot. kadr z filmu zlotowego

Podziwiamy „Czesiowy” fotoalbum
fot. kadr z filmu zlotowego
Ostatnio zmieniony 06 kwie 2023, 22:11 przez TomaszL, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8588
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 37 razy
- Otrzymał podziękowań: 266 razy
Re: 19 - Relacja z XIX Forowego Zlotu Bieszczadzkiego Zwierzyń 2022
4. TomaszK
Muzeum Przemysłu Naftowego w Bóbrce
Pierwszym punktem tego dnia, było Muzeum Przemysłu Naftowego, położone w Bóbrce niedaleko Krosna. Było to trasa ponad kilkudziesięciu kilometrów i ponad godzina jazdy samochodem.
Muzeum Przemysłu Naftowego w Bóbrce
fot. Czesio1
Muzeum zostało założone w najstarszym w Polsce miejscu wydobycia ropy naftowej, eksploatowanym od roku 1854, przez Ignacego Łukasiewicza, wynalazcę lampy naftowej i prekursora destylacji ropy.

Zlotowicze wsłuchani w głos pani przewodnik
fot. PiTT

Zlotowicze przed popiersiem Ignacego Łukasiewicza
fot. Czesio1

Popiersie Ignacego Łukasiewicza
fot. Czesio1

Pomnik pamięci Ignacego Łukasiewicza
fot. TomaszL

Zlotowicze przed pomnikiem Ignacego Łukasiewicza
fot. PiTT

Pomnik pamięci Ignacego Łukasiewicza
fot. TomaszL

Model kopanki z XIX wieku
fot. TomaszL
Jak opowiadała nasza przewodnik, sama ropa była znana od dawna, w pewnych miejscach wyciekała w sposób naturalny, tworząc niewielkie jeziorka. Po upowszechnieniu się wynalazku Łukasiewicza, opłacalne stało się jej wydobycie w sposób przemysłowy. Najstarszym sposobem wydobycia było kopanie głębokich studni, tzw. kopanek i wyciąganie wiadrami ropy przesączającej się z warstw skalnych. Mieliśmy okazję obejrzeć najstarszą zachowaną kopankę „Franek”, a po nachyleniu się, zobaczyć w głębi lustro czarnej cieczy uwalniającej przez cały czas pęcherzyki gazu. Studni towarzyszyły inne akcesoria dawnego przemysłu naftowego – zbiorniki na ropę i wóz z drewnianymi beczkami do transportu surowca, przodkami dzisiejszych cystern.

Kopanka "Franek" z 1860 roku
fot. Czesio1

Kopanka "Franek" z 1860 roku
fot. TomaszL

Kadź na wydobytą ropę
fot. PiTT

Zbiorniki na odparowującą ropę
fot. TomaszL

Wóz do transportu beczek z ropą
fot. TomaszL
Kolejna kopanka „Janina”, prezentowała już zmechanizowany sposób wydobycia, przy użyciu tzw. „kiwona” albo „konika pompowego” – swoistej pompy napędzanej mechanicznie. Takie kiwające się powoli koniki pompowe były w użytku przez kolejne 150 lat i rozrzucone w okolicznych polach stały się symbolem przemysły naftowego. Kiedy byłem tutaj 25 lat temu, było ich mnóstwo. Zniknęły w 2004 roku, kiedy upadła rafineria przerabiająca bieszczadzką ropę. Kopanka Janina jest najstarszym na świecie czynnym szybem wydobywczym. Wydobywana w nim ropa, w ilości 50 litrów na dobę, jest używana do konserwacji drewnianych konstrukcji muzealnych i sprzedawana w malutkich buteleczkach jako pamiątka muzeum w Bóbrce.

Kopanka "Janina" z 1878 roku
fot. TomaszL

Kopanka "Janina" z 1878 roku
fot. Czesio1

Kopanka "Janina" z 1878 roku
fot. PiTT
Dalej były prezentowana ewolucja urządzeń drążących szyby wiertnicze, bo bardzo szybko zrezygnowano z ręcznego kopania. Mogliśmy więc zobaczyć wiertnicę udarową napędzana kieratem – kołem ze szczeblami podnoszącym świder, napędzanym przez pracownika wspinającego się po szczeblach. Po podniesieniu do poziomu gruntu świder był opuszczany i z hukiem spadał w dół, krusząc kolejny kawałek skały. Kolejnym unowocześnieniem było zastosowanie do podnoszenia ,świdra udarowego, lokomobili – samojezdnej maszyny parowej, opalanej oczywiście ropą. W szczytowym okresie funkcjonowania kopalni pod koniec XIX wieku, było tu kilkadziesiąt szybów, głębokich nawet na 250 metrów.

Udarowa wiertnica kanadyjska ręczna
fot. TomaszL

Lokomobila wiertnicy kanadyjskiej
fot. PiTT

Udarowa wiertnica kanadyjska ręczna
fot. Czesio1

Dawny CPN
fot. TomaszL
Kolejna część ekspozycji została urządzona w dawnym budynku dyrekcji. Zrekonstruowano laboratorium Łukasiewicza, który dzięki technikom multimedialnym opowiada o destylacji ropy, a za ścianą funkcjonuje kierowana przez niego apteka.

Ignacy Łukasiewicz
fot. Czesio1

Apteka
fot. PiTT
Jest też jego gabinet z oryginalnym wyposażeniem i kolekcja zabytkowych lamp naftowych.

Zabytkowe lampy
fot. PiTT

Gabinet Ignacego Łukasiewicza
fot. Czesio1

Zlotowicze wsłuchani w głos pani przewodnik
fot. TomaszL

Pani przewodnik opowiada o życiu Ignacego Łukasiewicza
fot. TomaszL

Kuźnia
fot. Czesio1

Muzeum Przemysłu Naftowego w Bóbrce
fot. Czesio1

Zlotowicze w Bóbrce
fot. TomaszK
Potem zjedliśmy obiad w „Kanadyjce”, restauracji w zrekonstruowanym budynku szybu z wysoką drewnianą wieżą, działającego ongiś według ówczesnej technologii kanadyjskiej. Były jeszcze warsztaty i kuźnia, prezentujące dawne narzędzia wydobywcze – prosiaki, żabki, gruszki, pasterki i łyżki.

Zlotowicze w Bóbrce
fot. Czesio1
Na zakończenie zwiedzania mogliśmy zobaczyć nowocześniejsze i współczesne urządzenia wydobywcze – wieże, wiertnice, koronki wiertnicze, zawory i pompy. Ozdobą tej części ekspozycji jest prewenter z Karlina, zawór mający zapobiegać wytryśnięciu ropy po dowierceniu się do złoża. Wtedy, w 1980 roku zawiódł, i kiedy tryskająca ropa zapaliła się tworząc ogromna pochodnię, nie dało się go usunąć. Został ostrzelany z haubicy wojskowej, stąd zniszczenia widoczne na eksponacie.

Kiwony pompowe
fot. Czesio1

Pojazd do rozbudzania drgań sejsmicznych, stosowany od 1976r.
fot. TomaszL

Wiertnica „URB”
fot. Czesio1

Muzeum Przemysłu Naftowego w Bóbrce
fot. Czesio1

Wiertnica
fot. Czesio1

Muzeum Przemysłu Naftowego w Bóbrce
fot. Czesio1

Muzeum Przemysłu Naftowego w Bóbrce
fot. Czesio1

Muzeum Przemysłu Naftowego w Bóbrce
fot. Czesio1

Prewenter z otworu "Karlino 1"
fot. Czesio1
Jeszcze tylko końcowe zakupy w sklepie z pamiątkami. Oprócz publikacji o kopalni i muzeum, można tu nabyć słoiczek ropy i pastylki czekoladowe z apteki magistra Łukasiewicza. Naprawdę takie kiedyś sprzedawano, czekolada poprawiała smak leków dla dzieci.

Słoiczek ropy naftowej i tabletki czekoladowe
fot. TomaszK
- panna Monika
- Zlotowicz
- Posty: 815
- Rejestracja: 04 sie 2013, 14:53
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 41 razy
Re: 19 - Relacja z XIX Forowego Zlotu Bieszczadzkiego Zwierzyń 2022
5. Panna Monika
Skansen Archeologiczny Karpacka Troja
Karpacka Troja, miejsce nieznane wcześniej niektórym forowiczom, w tym piszącej te słowa, okazało się fantastyczną niespodzianką. Na 8 ha z wielkim rozmachem połączono park archeologiczny, zrekonstruowane grodzisko, skansen i nowoczesną placówkę muzealną.
Skansen Archeologiczny Karpacka Troja
fot. Czesio1

Skansen Archeologiczny Karpacka Troja
fot. Czesio1

Pasterska ludność
fot. Czesio1

Osada obronna grupy pieszowskiej
fot. Czesio1

Produkcja wyrobów krzemiennych i kamiennych
fot. TomaszL

Produkcja wyrobów z brązu
fot. Czesio1

Zabytki kultury Otomani–Füzesabony
fot. Czesio1

Pochówek kobiety z dzieckiem
fot. Czesio1

Tkanie płótna (VIII-X w. n.e.)
fot. Czesio1

Orka radłem (VIII-X n.e.)
fot. Czesio1

Powrót Słowian z wyprawy (VIII w. n.e.)
fot. Czesio1

Obrona grodu (I poł. XI w.)
fot. Czesio1

Ukrywanie skarbu (I poł. XI w.)
fot. Czesio1

Pochówek księcia 'Stos ciałopalny' (I poł. XI w.)
fot. Czesio1

Rekonstrukcja osady ludności Otomani–Füzesabony (1650-1350 p.n.Ch.)
fot. Czesio1

Rekonstrukcja osady ludności Otomani–Füzesabony (1650-1350 p.n.Ch.)
fot. Czesio1

Rekonstrukcja osady ludności Otomani–Füzesabony (1650-1350 p.n.Ch.)
fot. Czesio1

Rekonstrukcja osady ludności Otomani–Füzesabony (1650-1350 p.n.Ch.)
fot. Czesio1

Rekonstrukcja osady ludności Otomani–Füzesabony (1650-1350 p.n.Ch.)
fot. Czesio1

Rekonstrukcja osady ludności Otomani–Füzesabony (1650-1350 p.n.Ch.)
fot. TomaszL

Rekonstrukcja osady ludności Otomani–Füzesabony (1650-1350 p.n.Ch.)
fot. Czesio1

Rekonstrukcja osady ludności Otomani–Füzesabony (1650-1350 p.n.Ch.)
fot. Czesio1

Rekonstrukcja osady ludności Otomani–Füzesabony (1650-1350 p.n.Ch.)
fot. Czesio1

Kozy karpackie
fot. Czesio1

Szkockie bydło górskie i węgierskie, długorogie bydło szare
fot. Czesio1

Rekonstrukcja wioski słowiańskiej (IX-X w. n.e.)
fot. Czesio1
Wśród odtworzonych obiektów zobaczyć można 9 odcinków wałów obronnych o łącznej długości 150 m, kilka chat słowiańskich i kultury Otomani oraz 2 bramy prowadzące do grodu. Zwiedzając multimedialną ekspozycję można odbyć błyskawiczną podróż w czasie.

Skansen Archeologiczny Karpacka Troja
fot. Czesio1

Rekonstrukcja odcinka obronnego wału wczesnośredniowiecznego
fot. Czesio1

Skansen Archeologiczny Karpacka Troja
fot. Czesio1

Skansen Archeologiczny Karpacka Troja
fot. Czesio1

Miejsce ukrycia skarbu
fot. Czesio1

Skansen Archeologiczny Karpacka Troja
fot. Czesio1

Skansen Archeologiczny Karpacka Troja
fot. Czesio1

Chata wczesnośredniowieczna (X w. n.e.)
fot. Czesio1

Półziemianka wczesnośredniowieczna (VIII-X w. n.e.)
fot. Czesio1
Jak zwykle mieliśmy szczęście do oprowadzających – młodzi ludzie, „po szkołach”, z pasją i znawstwem opowiadali nie tylko o obiekcie, snuli dygresje na szeroko pojęte tematy historyczne. Obecna podczas zwiedzania młodzież szkolna i nieco starsza mogła się dowiedzieć na czym polegała wyjątkowość Mieszka II i czy to prawda, że pierwsi Jagiellonowie byli abstynentami.
Dodatkową atrakcją jest 44-metrowa platforma widokowa, pozwalająca na całościowe spojrzenie na Karpacką Troję i dająca szansę podziwiać monumentalność grodziska i geniusz inżynieryjny naszych przodków.

Widok z wieży w skansenie Archeologicznym Karpacka Troja
fot. Czesio1

Widok z wieży w skansenie Archeologicznym Karpacka Troja
fot. Czesio1

Widok z wieży w skansenie Archeologicznym Karpacka Troja
fot. TomaszL

Ekipa wspinaczkowa na na wieży widokowej w skansenie Archeologicznym Karpacka Troja
fot. Czesio1
- johny
- Moderator
- Posty: 11440
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 161 razy
- Otrzymał podziękowań: 125 razy
Re: 19 - Relacja z XIX Forowego Zlotu Bieszczadzkiego Zwierzyń 2022
6. johny
Ruiny zamku w Sobieniu
A po całym wyczerpującym dniu poszliśmy na kremówki. No co wy, żart to był oczywiście. Zaproponowałem chętnym aby wybrać się w nieodległe bardzo ciekawe i urokliwe miejsce. Mianowicie do ruin zamku Sobień. Byłem tam wielokrotnie, ale za każdym razem z wielką radością. Wszak roztacza się stamtąd cudowny widok na dolinę Sanu. Siła chłopa się zgłosiła na tę ekskursje... PiTT, TomaszL i Bartek. Wsiedlim zatem w wehikuł i pojechalim.
Droga z bazy do wejścia na szlak nie była zbyt długa. Tuż za Leskiem skręciliśmy w prawo i po kilku kilometrach zatrzymaliśmy się na parkingu przed wejściem na ścieżkę prowadzącą w górę do ruin.

W drodze do ruin zamku Sobień
fot. PiTT

Tablica informacyjna rezerwat "Góra Sobień"
fot. PiTT
Okazało się, ze wejście jest zatarasowane, zamknięte. Powód, jakieś prace przy punkcie widokowym. Oczy nasze nie dostrzegły żywej duszy dlatego hulnęlim szybko na nielegalu na krótki szlaczek. Parę minut marszu pod górę i byliśmy na miejscu. Warto było, oj warto złamać zakaz. Naprawdę widoki są imponujące. Pozostałości po zamku jest co prawda niewiele, ale świetnie komponują się z otaczającą przyrodą tworząc bardzo klimatyczne, romantyczne miejsce.

Ruiny zamku Sobień
fot. PiTT

Ruiny zamku Sobień
fot. PiTT

Ruiny zamku Sobień
fot. PiTT

Punkt widokowy
fot. PiTT

Punkt widokowy
fot. PiTT

Punkt widokowy
fot. PiTT

Punkt widokowy
fot. johny
Faktycznie na miejscu zastaliśmy dość spory punkt widokowy, który jednak nie był jeszcze ukończony. Sporo było dziur w konstrukcji podłogi jak również żadnych barierek. Nie mogliśmy jednak odpuścić i nie wejść tam aby zrobić parę pamiątkowych zdjęć.
Odbyliśmy, pamiętając o przepisach BHP, sesję fotograficzną i dokładnie obejrzeliśmy ruiny. To miejsce robi wrażenie bo jest nieco na uboczu i nie każdy o nim wie, tym bardziej człowiek czuje się dobrze bo jest ono praktycznie tylko dla niego.

Zbiorówka na punkcie widokowym zamku Sobień
fot. PiTT

Johny na punkcie widokowym
fot. johny

Sokole Oko w roli fotografa
fot. PiTT

Sokole Oko i TomaszL "szczelają" foty
fot. PiTT

Trzech dżentelmenów przy ruinach zamku Sobień
fot. PiTT

Ruiny zamku Sobień
fot. PiTT
Jak to z wieloma zamkami bywa, to i Zamek Sobień skrywa swoją tajemnicę. Kasztelan Kmita miał zamurować w lochach swoją niewierną żonę. Według legendy piękna żona kasztelana zakochała się w węgierskim rycerzu, który często odwiedzał zamek. Nawiązał się między nimi bardzo płomienny romans, gdyż Kmity bardzo często nie było w zamku. Jednak sługa wydał kasztelanowi niewierną żonę. W złości kasztelan postanowił osadzić ją w lochu, dając jej dzbanek z wodą, po czym kazał ją zamurować. Niewierna miała umrzeć z głodu.

Ruiny zamku Sobień
fot. PiTT

Ruiny zamku Sobień
fot. PiTT

Ruiny zamku Sobień
fot. PiTT
Popatrzyliśmy, popodziwialiśmy i niestety trzeba było się zbierać. Szkoda wielka bo zachód słońca pięknie się nam tam prezentował.

Zachód słońca na zamku Sobień
fot. PiTT

Zachód słońca na zamku Sobień
fot. PiTT

Zachód słońca na zamku Sobień
fot. PiTT
Wracać trzeba jednak było do naszej kompaniji, która szykowała już atrakcje na wieczór. Mam osobiście nadzieję, że moim towarzyszom spodobało się to miejsce!
Stop PLANDEMII COVID-1984
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- panna Monika
- Zlotowicz
- Posty: 815
- Rejestracja: 04 sie 2013, 14:53
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 49 razy
- Otrzymał podziękowań: 41 razy
Re: 19 - Relacja z XIX Forowego Zlotu Bieszczadzkiego Zwierzyń 2022
7. Panna Monika
Zapora w Solinie, Polańczyk
„Dwa są wielkie zbiorniki wody w Bieszczadach. Jezioro Myczkowskie i trochę dalej - Jezioro Solińskie, powstałe na skutek budowy tam dla hydroelektrowni. Rzeki San, Solina i Czarny Potok oddają swe wody Solińskiemu Jezioru, potem opuszczają je wąskim korytem, aby znowu rozlać się szeroko, tworząc Jezioro Myczkowskie”.Tak opisał Solinę Zbigniew Nienacki. Aż trudno uwierzyć, że „w chwili, gdy działa się niniejsza historia, tylko w Myczkowcach znajdował się ośrodek wczasowy”. W naszych czasach brzeg Jeziora upstrzony jest ośrodkami, budami, małą gastronomią i ludzkim tłumem.
Nie zmieniło się jedno - szeroko rozlane, czyste, błękitne wody i zieleń gór bieszczadzkich.

Jezioro Solińskie
fot. Czesio1

Zielone wzgórza nad Soliną
fot. TomaszL

Jezioro Solińskie
fot. panna Monika

Ryby w Jeziorze Solińskim
fot. Czesio1

Zbiorówka na zaporze w Solinie
fot. Czesio1

Turyści, zapora, jezioro
fot. TomaszL

Jezioro Solińskie
fot. TomaszL

PiTT przygotowuje się do kąpieli w Jeziorze Solińskim
fot. panna Monika
Podczas gdy część forowiczów ruszyły eksplorować dawną wieś Hulskie, nasza podgrupa postanowiła zweryfikować, czy aby walory uzdrowiskowe Polańczyka nie są przereklamowane.

Plaża w Polańczyku
fot. Kinga

Plaża w Polańczyku
fot. Kinga
Malownicze położenie w Bieszczadach, na zachodnim brzegu Jeziora Solińskiego sprawia, że Polańczyk upodobali sobie zwolennicy urokliwych kurortów leczniczych oraz wielbiciele pieszych wędrówek po pięknych górach. Polańczyk nazywany bywa „polską Chorwacją” – wg fascynatów tego miejsca z uwagi na niezwykłe walory krajobrazowe, a wg złośliwych z uwagi na gęstą, powstałą w latach 60. i 70. XX wieku zabudowę turystyczną i nieprzebrane rzesze turystów.

Żagle w Polańczyku
fot. Hanka
Nieco zmęczeni trudami zwiedzania postanowiliśmy odpocząć nad wodą. Pobyt w Polańczyku w zupełności spełnił nasze oczekiwania - popływaliśmy, poplażowaliśmy i skorzystaliśmy z oferty gastronomicznej „polskiej Chorwacji”.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8588
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 37 razy
- Otrzymał podziękowań: 266 razy
Re: 19 - Relacja z XIX Forowego Zlotu Bieszczadzkiego Zwierzyń 2022
8. TomaszK
Hulskie, w poszukiwaniu zaginionych bieszczadzkich wsi
Po rozstaniu z grupą zażywająca kąpieli w Zalewie Solińskim, w dwa samochody pojechaliśmy do nieistniejącej wioski Hulskie. Część ekipy pojechała jak pan Bóg przykazał asfaltową szosą naokoło, ale część wybrała drogę na skróty, wskazywaną przez GPS. Niestety okazało się, że system nie widzi znaków zakazu wjazdu, a taki znak zablokował nam drogę po kilkunastu kilometrach jazdy po wertepach. Musieliśmy zawrócić i jechać naokoło.

Pierwsza część ekipy na punkcie widokowym w drodze do Hulskiego
fot. Czesio1
Podobnie jak wiele innych wiosek w Bieszczadach, Hulskie zostało opuszczone pod koniec lat 40-tych, kiedy wysiedlano miejscową ludność w ramach akcji „Wisła”. Odwiedziłem to miejsce 25 lat temu, po bokach drogi były widoczne zarysy fundamentów licznych domów i resztki sadów z drzewami owocowymi, a nawet łany zdziczałych astrów ogrodowych, zawalone studnie, były nawet świeże ślady kopania pozostawione przez poszukiwaczy pamiątek. No i ruiny cerkwi z dzwonnicą i resztkami cmentarza.

Zespół cerkiewny w Hulskiem
fot. PiTT

Ruiny cerkwi
fot. Czesio1

Ruiny cerkwi
fot. Czesio1

Ruiny cerkwi
fot. Czesio1

Zespół cerkiewny w Hulskiem
fot. Czesio1

Zespół cerkiewny w Hulskiem
fot. PiTT

Zespół cerkiewny w Hulskiem
fot. Czesio1
Kiedy jako drudzy dojechaliśmy na miejsce, zastaliśmy pierwszą część ekipy wracającą już do samochodu. Byli zawiedzeni, bo nie było nic z opowiadanych przeze mnie wspomnień sprzed 25 lat. Idąc dalej wzdłuż drogi którą pamiętałem jako ulicę biegnąca przez resztki wsi, widzieliśmy tylko wysokie, wielometrowe zarośla, porastające dawne Hulskie. Z wioski pozostały tylko ruiny cerkwi, pozostałą część zawłaszczyła natura. Tylko miejscami widać było że rosnące przy drodze drzewo, to wiśnia, jabłoń albo grusza.

Droga ku zaginionej bieszczadzkiej wiosce Hulskie
fot. PiTT

Ekipa poszukująca śladów zaginionej bieszczadzkiej wioski Hulskie
fot. PiTT

Stara grusza
fot. Czesio1

Stara czereśnia
fot. Czesio1

PiTT przygląda się starym drzewom owocowym
fot. TomaszK

Hulski potok
fot. Czesio1

Hulski potok
fot. Czesio1

Hulski potok
fot. PiTT
W pewnym momencie droga rozszerzyła się w polanę z drewnianą chatką, małym ogródkiem warzywnym i kilkudziesięcioma ulami.

Polana z drewnianą chatką
fot. PiTT

Polana z drewnianą chatką
fot. Czesio1

Polana z drewnianą chatką
fot. Czesio1

Drewniana chatka w Hulskiem
fot. Czesio1

Drewniana chatka w Hulskiem
fot. PiTT
I to był koniec drogi przez Hulskie, dalej chaszcze były nie do przejścia, nie było nawet leśnej ścieżki. Ale na pocieszenie przywitały nas kot i pies, które nadeszły od strony chatki. Pies wprawdzie nas oszczekał, ale tylko dla zachowania pozorów, bo dał się głaskać, podobnie jak kot.

Kot przed chatą
fot. PiTT

Matylda bawi się z kotem
fot. TomaszK
Postanowiliśmy zapukać do chatki i spytać o dalszą drogę. Wtedy poznaliśmy gospodarza, bieszczadzkiego samotnika, który uciekł od cywilizacji i utrzymuje się z produkcji miodu. Z wyglądu ma około 50 lat, włosy spięte w kucyk, jak ustaliłem w Internecie ma na imię Piotr. Opowiadał, że nie potrzebuje elektryczności, po zakupy jeździ do miasta samochodem, uprawia ogródek, mieszka tylko z psem i kotami. Rozgadał się o pszczołach, widać że to jego pasja. Kupiliśmy od niego słoik miodu, dostając w gratisie słoik wosku pszczelego.
Nie pytaliśmy go kim jest, bo nie wypadało. Wspomniałem tylko, że jak byłem tu przed laty, to tego domu nie było, ale powiedział że był na pewno. Jak byłem w Hulskiem 25 lat temu, nie dotarliśmy do tego miejsca bo idąc wzdłuż potoku, przeszliśmy wcześniej na jego drugą stronę . Ale zapamiętałem informację z ówczesnego przewodnika, że jeden z dawnych mieszkańców wioski powrócił po latach i odbudował dom rodzinny. Ale to chyba nie on, raczej przejął dom po tamtym i wątpię, żeby to był jego potomek. To nie jest prosty chłop z zapadłej wioski na krańcach Rzeczypospolitej, bo w rozmowie ma duży zasób słów, co wskazuje na inteligencję. Zresztą tamten pierwotny mieszkaniec mógł tu wrócić przez sentyment, ale jego dzieci co naturalne, wolą już mieszkać w mieście. Żeby osiedlić się na takim odludziu, trzeba być bieszczadzkim samotnikiem.

Drewniane ule
fot. PiTT

Mieszkaniec Hulskiego opowiada o swoich pszczołach
fot. TomaszK
W drodze powrotnej do samochodu, odwiedziliśmy ruiny cerkwi, jedyne zadbane miejsce w Hulskiem. Trawa na cmentarzu była wykoszona, próbowaliśmy zgadywać napisy na kamiennych nagrobkach. Agnieszka wodziła po nich palcem, jak Helenka Dohnalowa na cmentarzu w Lesku, ale niewiele dawało się już odczytać.

Ruiny cerkwi
fot. PiTT

Agnieszka w roli Helenki odczytuje napis na nagrobku
fot. PiTT
W drodze powrotnej mogliśmy jeszcze zobaczyć jeden z symboli Bieszczad – stare żelazne retorty do wypalania węgla drzewnego. Przed laty było je tu widać niemal na każdym kroku, wypełniano je klocami drewna, które palono następnie bez dostępu powietrza przez kilka dni. Teraz zostały zastąpione produkcją przemysłową, a tych złomiarze nie zabrali chyba tylko dlatego, że stoją w Parku Narodowym.

Stare żelazne retorty
fot. TomaszK

Stare żelazne retorty
fot. TomaszK
- TomaszL
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 1515
- Rejestracja: 14 lip 2016, 10:19
- Miejscowość: wielkopolskie
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 293 razy
- Otrzymał podziękowań: 89 razy
Re: 19 - Relacja z XIX Forowego Zlotu Bieszczadzkiego Zwierzyń 2022
9. TomaszL
Wieczorne atrakcje
Wieczorne atrakcje to przede wszystkim wieczorne spotkania przy grillu. Grill tym razem był wyjątkowy - oprawa artystyczna grilla była niesamowita. Płaskorzeźby, figurki, kompozycje drewniano-roślinne. Cud-malina.
Miejsce wieczornych spotkań przy grillu
fot. Czesio1

Drewniana orkiestra u Mirka i Dorotki w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Drewniana orkiestra u Mirka i Dorotki w Zwierzybiu
fot. Czesio1
Ale do grilla jeszcze dojdziemy. Dosłownie i w przenośni. Bo pewnego popołudnia zebrała się silna grupa "wspinaczkowa" z zamiarem zdobycia najbliższego szczytu. Jak na Bieszczady przystało, droga była "dzika" a szczyt przyszło nam zdobywać w trudzie, bo wprawdzie to było tylko 576m n.p.m. ale Czesio podkręcił tempo co najmniej dwukrotnie. Chciał oderwać się od peletonu i samotnie podjąć wyzwanie, niestety grupa trenowała miesiącami przed Zlotem i nie pozwoliła Czesiowi na samotne zwycięstwo.

Drewniana orkiestra u Mirka i Dorotki w Zwierzybiu
fot. Czesio1

Ekipa „wspinaczkowa” w drodze na Czulnię
fot. Czesio1

Ekipa „wspinaczkowa” w drodze na Czulnię
fot. PiTT

Szlak na Czulnię
fot. PiTT

Czulnia zdobyta!
fot. Czesio1

Czesio na Czulni
fot. Czesio1
Widoczki były przednie, łącznie z oczkami leśnymi. Atmosferę przygody trochę psuł sprzęt do transportu drewna, ale to w końcu Bieszczady a nie Himalaje.

Punkt widokowy
fot. TomaszL

Oczko leśne
fot. Czesio1

Ciężki sprzęt do transportu drzewa
fot. Czesio1

Wycinka drzew
fot. PiTT

Wycinka drzew
fot. PiTT

Sztuczna przeszkoda w drodze powrotnej do bazy
fot. PiTT

Pomnik przyrody
fot. Czesio1
Wracając natknęliśmy się na bunkier linii Mołotowa w Zwierzyniu. PiTT oczywiście był przygotowany na błądzenie po licznych korytarzach umocnień, niestety bunkier to nie Międzyrzecki Rejon Umocniony i błądzenie skończyło się po kilku krokach.

Bunkier linii Mołotowa w Zwierzyniu
fot. Czesio1

Bunkier linii Mołotowa w Zwierzyniu
fot. PiTT

Bunkier linii Mołotowa w Zwierzyniu
fot. PiTT

Bunkier linii Mołotowa w Zwierzyniu
fot. PiTT

Bunkier linii Mołotowa w Zwierzyniu
fot. PiTT

Bunkier linii Mołotowa w Zwierzyniu
fot. PiTT
Jedną z atrakcji naszej miejscówki była balia z podgrzewaną wodą, ale kto by ograniczał się do tych mniej więcej 2 metrów sześciennych wody, gdy obok płynął San a pogoda wprost zachęcała do kąpieli na lokalnym kąpielisku. Lokalne kąpielisko to bród wyłożony płytami betonowymi. Woda była naprawdę zimna, ale przepływająca woda pobudzała organizm do działania, bardzo pozytywnie wpływała na układ odpornościowy. Przy wysokiej temperaturze powietrza i słonecznym popołudniu nie chciało się wychodzić z Sanu. Tym bardziej, że do grilla był jeszcze czas.

Wieczorne kąpiele w Sanie
fot. PiTT

Wieczorne kąpiele w Sanie
fot. PiTT

Wieczorne kąpiele w Sanie
fot. PiTT
Czas grilla, grilla czas!!! Zazwyczaj ognisko i pieńki na ziemi a tu pełen komfort. Oczywiście musiały być śpiewy, z naszego śpiewniczka i nie tylko. Nie mogło zabraknąć "Jolki" ale też leciały utwory o Bieszczadach. Było tych śpiewanych godzin tak dużo, że już nie pamiętam, czy przeboje zespołu Wołosatki też leciały, czy dopiero natknąłem się na nie po Zlocie. Ale na pewno był KSU z super kawałkiem "Moje Bieszczady".

Wieczorne spotkanie przy grillu
fot. Czesio1

Wieczorne spotkanie przy grillu
fot. PiTT