Przed udaniem się do Zantyru czekała nas atrakcja w postaci niezwykle malowniczego zamku w Gniewie.
Dotarliśmy tam bez przeszkód piękną trasą widokową. Szczególnie utkwił mi w pamięci nowy most przez Wisłę w Korzeniewie, który wygląda jak z bajki na tle sielankowej scenerii. Zamek w Gniewie, mimo, że nie jest wysoko położony, dominuje nad okolicą. Jest tak z tej prostej przyczyny, że okolica jest płaska jak patelnia i nie ma na niej żadnej zabudowy oprócz rzadko rozrzuconych domków.
Zamek w Gniewie fot. Czesio1
Dlaczego zależało mi, aby pokazać zlotowiczom ten zamek (pomijając jego niekwestionowane walory estetyczne)? Otóż jest on bardzo podobny do naszego ukochanego zamku w Radzyniu Chełmińskim. Zdaje się, że tak właśnie wyglądałby zamek radzyński, gdyby go w większej części nie zniszczono.
Krótka historia zamku: Jest to zamek krzyżacki wznoszony poczynając od około 1290 roku przez 40 lat na planie czworoboku z basztą na każdym z czterech rogów, jak widać na zdjęciach. Do 1464 roku służył Krzyżakom, początkowo jako siedziba komtura i rzecz jasna, jako budowla obronna (był to najpotężniejszy zamek Krzyżaków na lewym brzegu Wisły). W 1410 roku zajęty przez polskich rycerzy, w 1454 odbity przez Związek Pruski, zmieniał jeszcze kilka razy właścicieli, aby w 1464 ostatecznie skapitulować przed wojskami polskimi i stać się siedzibą polskich starostów. W międzyczasie mocno go naruszono, przeżył parę pożarów.
Na dwa lata zajęły go wojska szwedzkie podczas Potopu. W trakcie pierwszego rozbioru w 1772 roku trafił w ręce Prusaków (którym służył głównie za spichlerz, zburzyli skubańce gdanisko). W 1920 odzyskany przez Polskę, w 1939 przejęty przez hitlerowców pod więzienie, aż do wyzwolenia. Gruntowne odbudowy zamku miały miejsce w latach powojennych. W 2010 roku przejęła go firma prywatna.
Uff... mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłem.
Gdzie ja to skończyłem. Acha, jedziemy na zamek.
Nasza kawalkada samochodów zrobiła małą sensację na dziedzińcu zewnętrznym zamku. Chwilę zajęło szukanie parkingu.
Wejście na wewnętrzny dziedziniec zamku było kolejną miłą niespodzianką. Ta część zamku prezentuje się bowiem imponująco.
Dziedziniec zamku w Gniewie fot. Czesio1
Dziedziniec zamku w Gniewie fot. zbychowiec
Dziedziniec zamku w Gniewie fot. zbychowiec
Najsampierw powiedziono nas do izby tortur, które w Gniewie są bogato wyposażone w przeróżne wymyślne sprzęty.
Nasz przewodnik po zamku w Gniewie fot. Czesio1
Izba tortur fot. Czesio1
Izba tortur fot. Czesio1
Izba tortur fot. Czesio1
Izba tortur fot. Czesio1
Izba tortur fot. Czesio1
Izba tortur fot. Czesio1
Potem kaplica zamkowa.
Kaplica zamkowa fot. zbychowiec
Kaplica zamkowa fot. zbychowiec
Kaplica zamkowa fot. Czesio1
Ołtarz w kaplicy zamkowej fot. Czesio1
Witraże w oknach fot. Czesio1
Witraże w oknach fot. Czesio1
Potem poszliśmy na górę i obeszliśmy zamek wokół poruszając się korytarzami wewnątrz murów obronnych, podziwiając przy okazji piękne widoki okolicy z każdej strony.
Teren przy zamkowy fot. zbychowiec
Miasto Gniew fot. zbychowiec
Miasto Gniew fot. Czesio1
Miasto Gniew fot. Czesio1
Zamkowy korytarz fot. Czesio1
Odwiedziliśmy kilka sal muzealnych z eksponatami archeologicznymi.
Na końcu zebraliśmy się w sali prezentacyjnej, gdzie wysłuchaliśmy słuchowiska o bitwie pod Grunwaldem z efektami specjalnymi.
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Sala prezentacyjna zamku fot. Czesio1
Zdjęcie grupowe na zamkowym dziedzińcu fot. zbychowiec
Zdjęcie grupowe na zamkowym dziedzińcu fot. zbychowiec
Nasyciwszy oczy i inne zmysły zamkiem w Gniewie, obraliśmy kierunek: Zantyr.
Ostatnio zmieniony 04 lip 2018, 20:14 przez Czesio1, łącznie zmieniany 2 razy.
Podczas gdy uczestnicy zlotu wybrali się na zwiedzanie Malbork mała grupka maruderów w osobach mojej, Mirmiła oraz zbychowca postanowiła zrealizować własny krótki plan zwiedzania okolicy.
Na początku udaliśmy się do Ryjewa, gdzie na wzgórzu znajduje się Pomezańskie Sanktuarium św. Rodziny.
Pomezańskie Sanktuarium św. Rodziny fot. Milady
Pomezańskie Sanktuarium św. Rodziny fot. Milady
To co nas kusiło najbardziej to widok na okolicę ze wspomnianego wzgórza. Po obejściu świątyni udaliśmy się dalej na wzgórze szukając dogodnego miejsca, skąd moglibyśmy podziwiać widoki. Niestety po półgodzinie poszukiwań postanowiliśmy wracać, ponieważ wzgórze było zalesione a spora jego część ogrodzona siatką. Ja grzecznie ruszyłam w dół, natomiast Mirmił i zbychowiec postanowili przedrzeć się w jednym miejscu przez siatkę i jeszcze raz poszukać widoku, którego się spodziewaliśmy.
Zbychowiec przedziera się przez krzaczory fot. Milady
Udało im się wypatrzeć zalew. Problem pojawił się gdy chcieli opuścić ogrodzony teren. Na szczęście udało się im znaleźć miejsce, gdzie drzewo oparło się o siatkę, mimo tego, przejście przez drut kolczasty nie należało ani do łatwych ani do przyjemnych rzeczy.
Następnie skrótami poznanymi dzięki wskazówkom miejscowych dotarliśmy do pierwszego z cmentarzy znajdujących się w Barcicach. Nie będę się nad nim w tym miejscu rozwodzić, ponieważ wróciliśmy w to miejsce z resztą zlotowiczów następnego dnia co już zostało opisane.
Drugi cmentarz znajdował się kilka kilometrów dalej i poza pozostałościami nekropolii zastaliśmy w jednym z drzew drzewnego dziada.
Drzewny dziad w drzewie kasuje opłatę za zwiedzanie fot. Milady
Drzewny dziadek po uiszczeniu mu opłaty w wysokości trzaśniętego pamiątkowego zdjęcia puścił nas dalej w trasę. Cmentarz wydawał się być większy od pierwszego jednakże niewiele zachowało się widocznych mogił.
Jedna z lepiej zachowanych na cmentarzu mogił fot. Milady
Cmentarz fot. Milady
W drodze do Stogów szukaliśmy grodziska znajdującego się w miejscowości Węgry, niestety bez powodzenia. Jednak skusiła nas po drodze możliwość wejścia na wał w miejscowości Rudniki i podziwiania promieni słońca odbijających się w wodach Wisły. Z miejsca, w którym stanęliśmy mogliśmy wypatrzeć również zamek w Gniewie.
Wisła a w oddali zamek w Gniewie fot. Milady
Rzuciliśmy też okiem na zabytkową chatę mennonicką.
Chata mennonicka fot. Milady
Pojechaliśmy dalej przez Malbork skąd mieliśmy piękny widok na zamek krzyżacki znad Nogatu. W Stogach bez problemów odnaleźliśmy cmentarz menonicki. Pokusiliśmy się o jego odwiedzenie, ponieważ jest to ponoć jeden z piękniejszych obiektów tego typu w Europie. Zachowało się tam dużo widocznych grobów oraz charakterystycznych dla kultury menonickiej stell.
Cmentarz Mennonicki fot. Milady
Cmentarz Mennonicki fot. Milady
Cmentarz Mennonicki fot. Milady
Pewnie dla niektórych to nowum, ale jasnym jest, że niektóre płaskorzeźby na mennonickich nagrobkach przedstawiają dwie rakiety międzykontynentalne w locie z atomowymi głowicami bojowymi wieszczące III wojnę światową. A tak poważnie, to wg niektórych cmentarze mennonitów stanowią sekretny (nie taki sekretny skoro parę osób o tym wie) portal do innego świata. I to bynajmniej nie do dobrego świata, raczej świata zła, zniszczenia, pożogi i demonów. Dla pikanterii dodam, że w grę wchodzą masoni oraz reptylianie, którzy jak wiadomo od setek lat wraz z różnymi mniejszościami narodowymi zza morza, knują jak by tu przejąć władzę nad światem. Dowodem na tą tezę jest to, że nie ma żadnych dowodów bo zostały skrzętnie ukryte. Gdzie? Być może właśnie pod jakąś kamienną płyta z wizerunkiem motyloskorpiona. Tak czy inaczej, cmentarze te są perełką architektoniczną, którą warto zobaczyć będąc w okolicy.
Oldmalarz odłączył się od grupy zlotowiczów zwiedzającej Malbork i spotkał się z nami w Rodowie.
Dlaczego w Rodowie? Po pierwsze zawsze chciałam to miejsce zwane wsią cudów zobaczyć. Po drugie było to miejsce, które mogło jakkolwiek (pozytywnie czy negatywnie) zainteresować oldmlarza, ponieważ związane było ze sztuką. Od około 15 lat odbywają się tam na przełomie czerwca i lipca międzynarodowe plenery malarsko – rzeźbiarskie. Powstałe prace artystyczne stanowią następnie ozdobę ulic, ogrodów i domów wsi Rodowo. Jakkolwiek wrażenia mogą być naprawdę różne jedno jest pewne – drugiej takiej wioski nie spotkałam.
Mirmił na tle malowideł fot. Milady
Rzeźby w Rodowie fot. Milady
Mirmił obok dziwnie wyglądającego drzewa fot. Milady
Zbychowiec fot. Milady
Oldmalarz obserwuje kolejne dzieło w Rodowie fot. Milady
Milady w masce fot. Milady
Niektóre dzieła zastanawiają co autor miał na myśli, a chyba o to po części chodzi. W każdym razie, mimo braku cudownego obrazu czy latającego sołtysa wieś Rodowo zasługuje na miano wsi cudów.
Rzeźba w Rodowie fot. Milady
Malowidło na budynku fot. Milady
Dzieła na ogrodzeniu fot. Milady
Ostatni punkt naszej wycieczki Prabuty. Riesenburg zachwyca piękną fontanną Rolanda oraz dostępnością lodów Calypso w lokalnym spożywczaku.
Zatrzymaliśmy się na rynku skąd obeszliśmy konkatedrę, następnie rzuciliśmy okiem na zarys murów miejskich oraz kościół polski - kiedyś kaplicę pw. Najświętszej Marii Panny. Spacer zakończyliśmy na ruinach zamku biskupiego w Prabutach znajdującego się na skarpie nad jeziorem Liwieniec. Na miejscu zamku poza jego szczątkowymi pozostałościami mogliśmy podziwiać miniaturę zamku i miasta z XIV w. Dzieło to zrobiło nawet wrażenie na oldmalarzu.
Miniatura zamku i miasta Prabuty z XIV wieku fot. Milady
Miniatura zamku i miasta Prabuty z XIV wieku fot. Milady
Towarzyszył nam piękny widok na jezioro Liwieniec przy zachodzie słońca.
I pewnie moglibyśmy stać na skarpie dłużej jednak odezwał się mój telefon – to Czesio wzywa na bazę, skończyli zwiedzać Malbork. A my przecież z nadmiaru atrakcji nie zdążyliśmy nawet zjeść obiadu.
Aż tyle udało nam się zobaczyć.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Milady, łącznie zmieniany 1 raz.
Lubimy towarzystwo, ale nie mo?emy znie?? ludzi ca?y czas ko?o siebie. Wi?c gdzie? si? gubimy, potem wracamy i znów znikamy w diab?y.
Bardzo proszę. Aktualna lista chętnych na foto-album z Kortumowa: Czesio1
Yvonne
johny
Hanka
Mysikrólik
TomaszK
TomaszL
Eksplorator63
Czy ktoś jeszcze jest chętny?
„Oto zobaczyliśmy szeroko rozlaną Wisłę i ogromny most. Na wysokiej górze widniało malownicze miasto Chełmno.”
Posileni i zrelaksowani po wspaniałym obiedzie w restauracji, nomen omen „Relaks” w Chełmnie, udaliśmy się na zwiedzanie tego uroczego miasta.
Zespół Szkół Ogólnokształcących Nr 1 przy
ul. Dominikańskiej fot. zbychowiec
Zespół Szkół Ogólnokształcących Nr 1 przy
ul. Dominikańskiej (dawniej Gimnazjum) fot. zbychowiec
Na szczęście zaopiekowała się nami pani Przewodniczka. Na szczęście, gdyż ilość zabytków i ciekawych miejsc w tym niewielkim przecież mieście jest naprawdę imponująca. Bez znajomości tajników lokalnej historii moglibyśmy przegapić najciekawsze z nich.
Zaczęliśmy od zwiedzenia Klasztoru Sióstr Miłosierdzia.
Miejsce to niezwykłe. Obejrzeliśmy przepiękny witraż; zwiedziliśmy klasztorny skarbiec, którego zawartość zaskoczyła chyba wszystkich, którzy byli tam po raz pierwszy; następnie kościół;
Wnętrze Kościoła Rzymskokatolickiego pw. św. Jana Chrzciciela
i Jana Ewangelisty. Pani Przewodnik opowiada o zabytkach
znajdujących się w kościele, Barabasz zasłuchany fot. zbychowiec
Wnętrze Kościoła Rzymskokatolickiego pw. św. Jana
Chrzciciela i Jana Ewangelisty fot. zbychowiec
Wnętrze Kościoła Rzymskokatolickiego pw. św. Jana
Chrzciciela i Jana Ewangelisty fot. zbychowiec
Wnętrze Kościoła Rzymskokatolickiego pw. św. Jana
Chrzciciela i Jana Ewangelisty fot. zbychowiec
Kolejny kościelny zabytek wart obejrzenia. Zlotowicze
z ciekawością przysłuchują się opowieściom przewodniczki fot. zbychowiec
„Wnętrze kryte jest sklepieniem gwiaździstym, niska część pod
emporą – krzyżowym, wspartym na 2 filarach” fot. zbychowiec
Pomieszczenie klasztorne fot. zbychowiec
Panna Monika i Oldmalarz wpatrzeni w piękny obraz
w pomieszczeniu klasztornym fot. zbychowiec
Droga krzyżowa fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
Eksponaty w klasztornym skarbcu fot. zbychowiec
a na koniec zajrzeliśmy do krypty, w której spoczywa Ksieni Magdalena Mortęska – wielka osoba z historii klasztoru, pani mądra a dobra, która naprawdę niezwykle jak na czasy, w których żyła, dbała o edukację dziewcząt. Ksieni Mortęska była wielką reformatorką. Zakon Benedyktynek w Chełmnie zmienił się dzięki niej z kontemplacyjnego w nauczający. Wiele zawdzięczają jej dziewczęta, nad którymi roztoczyła wyjątkową opiekę.
Krypta fot. zbychowiec
Krypta fot. zbychowiec
Krypta fot. zbychowiec
Piękna panorama na przedmieścia Chełmna, dalej widać
miasto świecie, jest to podobno najpiękniejszy widok na świecie fot. zbychowiec
Trumna w krypcie Ksieni Magdaleny Mortęskiej fot. zbychowiec
Następnie odbyliśmy długi spacer z wieloma przystankami, na których pani Przewodnik pokazywała przeróżne ciekawe miejsca i opowiadała historie z nimi związane. Nie będzie przesadne stwierdzenie, że o każdym mijanym budynku usłyszeliśmy jakieś ciekawostki.
fot. zbychowiec
Kolejnym punktem na mapie okazała się imponująca fara, czyli Kościół archiprezbiterialny Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Chełmnie z ciekawym barometrem wewnątrz.
Kolejny zabytek sakralny w Chelmnie fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
fot. zbychowiec
Ołtarz z obrazem św Walentego fot. zbychowiec
Relikwie świętego od miłości fot. zbychowiec
Kościół farny w Chełmnie fot. zbychowiec
Kościół farny w Chełmnie fot. zbychowiec
Kościół farny w Chełmnie fot. zbychowiec
Kościół farny w Chełmnie fot. zbychowiec
Nasz chełmiński spacer zakończyliśmy na rynku przy ratuszu będącym jednym z najcenniejszych zabytków polskiego renesansu.
Renesansowy ratusz fot. zbychowiec
Po pożegnaniu sympatycznej Pani Przewodnik grupa podzieliła się na dwie podgrupy. Pierwsza podgrupa to ci, którzy udali się w drogę do swoich domów. Podgrupa numer dwa, czyli Łasuchy, to ci, którzy ulegli czarowi uroczej kawiarni znajdującej się na piętrze kwiaciarni znajdującej się przy chełmińskim rynku. Pisząca te słowa należała oczywiście do grupy drugiej i poświadczyć może, że zlot ten zakończył się bardzo słodko.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Yvonne, łącznie zmieniany 2 razy.
Niewielka odległość Lipienka od Papowa Biskupiego sugerowała, że przejazd pozbawiony będzie niespodzianek. Mimo to kręte drogi (chyba ostatniej klasy odśnieżania) oraz znaczna ilość automobili powodowało, że nasza kolumna zrobiła się zbyt rozciągnięta i typowa nawigacja, polegająca na tym, aby mieć w zasięgu wzroku pojazd przed i za nami, nie była łatwa. Mimo tych trudności, udało nam się w komplecie dotrzeć na zaimprowizowany parking przed XIX w. dworem w Lipienku, obecnie... sklepem.
Udaliśmy się na poszukiwanie ruin krzyżackiego zamku z przełomu XIII/XIV w.
Jak czytamy w Wikipedii: „Zamek krzyżacki zbudowany został przypuszczalnie w końcu XIII wieku lub w latach 1300–1330. Według prof. Sławomira Jóźwiaka, w latach 1285-1334 była to główna siedziba komtura ziemi chełmińskiej, a po likwidacji tej komturii była to siedziba wójta krzyżackiego o nadzwyczajnych uprawnieniach, ponieważ podległego bezpośrednio tylko wielkiemu mistrzowi w Malborku.
Zamek był na tyle silny, że jesienią 1330 roku nie był w stanie go zdobyć król Władysław Łokietek mimo wsparcia wojsk węgierskich i litewskich, w związku z czym 18 października 1330 król zawarł tu rozejm z Krzyżakami. W 1410 roku zamek zajęły wojska Władysława Jagiełły. W 1411 roku Krzyżacy pojmali na zamku wspierającego Polskę rycerza Mikołaja z Ryńska, którego następnie ścięli na rynku w Grudziądzu. Od II pokoju toruńskiego z 1466 roku zamek przyłączony został do Polski i od tego czasu aż do 1655 roku była to siedziba polskich starostów z rodu Kostków i osób z nim spokrewnionych. Ostatnim starostą z rodu był Stanisław Franciszek Kostka. Po nim starostwo przejął z dniem 16 września 1655 Albrecht Czerski.
Zabudowania zostały częściowo zniszczone w czasie wojen polsko-szwedzkich w XVII wieku, a po I rozbiorze Polski w 1772 r. rozebrane w większości przez Prusaków.
Zamek zbudowano na długim półwyspie wchodzącym daleko w jezioro (obecnie częściowo wyschnięte). Zamek główny był regularny i czteroskrzydłowy, w planie zbliżony do kwadratu o wymiarach 38 × 39 m, z wieżą na rogu. Posiadał dwie kondygnacje naziemne i magazynowe poddasza. Dziedziniec obiegały ganki, a w narożu północno-wschodnim znajdowała się wieża główna.
Od wschodu zamek poprzedzony był rozległym otoczonym murem przedzamczem na planie trapezu, ze stodołą, oborą, kuźnią, browarem i gorzelnią. Wjazd prowadził przez wieżę bramną zwieńczona gotyckimi szczytami. Z murów przedzamcza zachowała się jedynie sklepiona kolebkowo gotycka piwnica i pozostałości kamiennego muru ograniczającego przedzamcze od zachodu.
Obecnie po zamku widoczne są na powierzchni nieliczne relikty, a jego teren jest trudno dostępny.”
I rzeczywiście, nie było łatwe dotarcie do ruin zamku ze względu na spore chaszcze i inną, nieco złośliwą roślinność.
Krzaczory w drodze do ruin zamku w Lipienku fot. zbychowiec
ścieżka wiodącą ku ruinom zamku w Lipienku fot. zbychowiec
Czesio czeka na Zlotowiczów aby utrwalić ich wędrówkę na taśmie filmowej fot. zbychowiec
Hanka na czele pochodu fot. kadr z filmu zlotowego
Same ruiny niestety są bardzo słabo zachowane. Zobaczyliśmy w zasadzie tylko kamienne mury gdzieniegdzie przypominające osuwisko, na których bardzo widać upływający czas i siłę natury.
Pozostałości po dawnym zamku krzyżackim w Lipienku fot. zbychowiec
Pozostałości po dawnym zamku w Lipienku fot. Czesio1
Zapadające się wejście do piwnic zamkowych fot. zbychowiec
Zapadające się wejście do piwnic zamkowych fot. zbychowiec
Wchodzimy do zamkowych piwnic fot. Czesio1
Nawet otaczające zamek jezioro dostosowało się do okolicy i prawie w całości wyschło. W nieco lepszym stanie zachowały się zamkowe piwnice.
Zamkowa piwnica fot. zbychowiec
Zamkowa piwnica fot. zbychowiec
Zamkowa piwnica fot. zbychowiec
Zamkowa piwnica fot. zbychowiec
Z pewnością można było do nich bezpiecznie wejść, choć tylko po to, aby przekonać się, że pod powierzchnią także działa niszczycielska siła. Jest nią człowiek.
W zamkowych piwnicach odnaleźliśmy ślady
bytności człowieka fot. Czesio1
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Vasco, łącznie zmieniany 1 raz.
Miałem straszną ochotę zabrać stamtąd jedną ze średniowiecznych cegieł na pamiątkę, ale poczucie poszanowania dla zabytków, zwyciężyło.
A może po prostu nie chciało mi się dźwigać ?
TomaszK pisze:Miałem straszną ochotę zabrać stamtąd jedną ze średniowiecznych cegieł na pamiątkę, ale poczucie poszanowania dla zabytków, zwyciężyło.
A może po prostu nie chciało mi się dźwigać ?
Ufff, kolejny niesamowity zlotowy dzień za nami. Zamek w Malborku jest pięknym obiektem, pełnym wielu tajemnic. A gdy jeszcze dane jest zwiedzać go z tak wspaniałym Przewodnikiem jakiego mieliśmy i do tego w towarzystwie naszego Gościa specjalnego Pana Michała Szewczyka to czegóż chcieć więcej? Pełni niesamowitych wrażeń opuściliśmy gościnny Malbork. Delegacja w osobach Czesia, johny'ego i VdL odwiozła Pana Szewczyka i Jego syna do zarezerwowanego hotelu w pobliskiej Groblance. Z niekłamanym żalem rozstaliśmy się z naszym Gościem, który udał się na zasłużony odpoczynek. Wierzę, że dla Niego również miłym przeżyciem było powrócić do miejsc, gdzie kilkadziesiąt lat temu w roli Kozłowskiego towarzyszył Petersenom w poszukiwaniu skarbów Templariuszy.
Kawalkadą wehikułów opuściliśmy Malbork udając się do naszej głównej bazy w Rozajnach Małych. Piszę głównej, bowiem noclegowni mieliśmy jeszcze dwie w czasie tego zlotu. Pierwszą, czyli zamkowe lochy w Radzyniu Chełmińskim, opisał już johny w jednej z poprzednich opowieści. Druga mieściła się w niedalekim Jaromierzu, gdzie kwaterę mieli zbychowiec, Milady z Mirmiłem i VdL z Lolo i Igą. A wszystko dlatego, że zabrakło dla wszystkich domków w Rozajnach Małych. Cóż, nikt nie spodziewał się, że aż tyle osób przybędzie na Templariuszowy Zlot.
Po wieczornej toalecie zgromadziliśmy się wszyscy w miejscu przeznaczonym na ognisko. Tuż nad samym jeziorem. Piękne to było miejsce. Nasz ogniomistrz Mysikrólik błyskawicznie przygotował stos drew i starych naciętych choinek, podłożył zapałkę i buchnął wielki ogień.
Wielkie ognisko już płonie fot. Czesio1
Zlotowicze przy ognisku fot. Czesio1
Ognisko wciąż płonie fot. kadr z filmu zlotowego
Ognisko wciąż płonie fot. kadr z filmu zlotowego
Nie dało się stać zbyt blisko ogniska, taki panował tam żar. Kiedy jednak wielkie konary przepaliły się można było nadziać na stalowe długie widelce kawałki kiełbaski i piec je nad ogniskiem.
Za plecami na ławce przygrywał na gitarze oldmalarz. Polską wersję „Domu wschodzącego słońca” Animalsów wyśpiewywała Krwawa Mary. Nie zabrakło oczywiście kolejnej próby odśpiewania naszego forowego hymnu, którego tekst napisał irycki.
A jedną z głośniejszych piosenek, które odśpiewała zlotowa brać były nieśmiertelne „Morskie opowieści”.
Widok dogasającego ogniska z pomostu nad jeziorem,
Zlotowicze śpiewają właśnie "Morskie opowieści" fot. kadr z filmu zlotowego
Ognisko powoli dogasało a nam nie chciało się iść spać. Chwilo trwaj...
Ogniska już dogasa blask fot. kadr z filmu zlotowego
Ogniska już dogasa blask fot. kadr z filmu zlotowego
Ostatnio zmieniony 04 lip 2018, 20:18 przez Czesio1, łącznie zmieniany 1 raz.
Miło mi donieść, że wreszcie udało nam się ukończyć relację z Kortumowa. Mamy już wszystkie części. Niedługo całość w chronologicznej kolejności znajdzie się w dziale z relacjami.
A my możemy przystąpić do robienia foto-albumu z Kortumowa.
TomaszK pisze:Ponoć w dziale "Relacje" nie można wpisywać komentarzy, więc wpiszę tutaj komentarz do relacji Nila: byłem jak dotychczas na wszystkich zlotach i z niejednego pieca (właściwie w niejednym lokalu) jadłem, ale najlepsze jedzenie było właśnie w Łasinie (i jeszcze w Brześciu Kujawskim).
TomaszKu, a czy Ty przypadkiem nie jadłes tam pizzy?
Ponoć w dziale "Relacje" nie można wpisywać komentarzy, więc wpiszę tutaj komentarz do relacji Nila: byłem jak dotychczas na wszystkich zlotach i z niejednego pieca (właściwie w niejednym lokalu) jadłem, ale najlepsze jedzenie było właśnie w Łasinie (i jeszcze w Brześciu Kujawskim).
A to się będzie działo w tym roku w Radzyniu. Karta 7 szczególnie interesująca. Ekipa forowa chyba musi się pojawić. Kto chętny?
Ostatnio zmieniony 09 maja 2018, 22:01 przez johny, łącznie zmieniany 1 raz.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
johny pisze:A to się będzie działo w tym roku w Radzyniu. Karta 7 szczególnie interesująca. Ekipa forowa chyba musi się pojawić. Kto chętny?
Jakies szczegóły? Bo zuupełnie nie wiem o co kaman?
Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
panna Monika pisze:
I znowu bym przegapiła zapisy na album. Poproszę album z Kortumowa.
A propos foto-albumu to czy ktoś z osób, których nie ma na liście zapisów na album jest chętny do partycypowania w kosztach zakupu foto-albumów dla Pana Michała Szewczyka, naszego Przewodnika po Malborku i Pani Kustosz zamku w Radzyniu Chełmińskim?