Żagle na Jezioraku?
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5306
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 19 razy
- Otrzymał podziękowań: 109 razy
Na miejscu. Dotarłem chwilę przed zmrokiem.
Łódka fajna i z tego co się zorientowałem obszerna, ale wyposażenie pozostawia trochę do życzenia. Przede wszystkim nie zapaliły się światła a rozdzielnia prądu nie jest w najlepszym stanie. Naliczyłem tylko 7 szklanek i 7 płaskich talerzy, o sztućcach ni e wspomnę, ale jeść obiady mamy na lądzie a poza tym może jutro uzupełnią. Nie widziałem też żadnej patelni czy garnka, ale może ślepy jestem. Czajnik jest.
światło jest!!!
Łódka fajna i z tego co się zorientowałem obszerna, ale wyposażenie pozostawia trochę do życzenia. Przede wszystkim nie zapaliły się światła a rozdzielnia prądu nie jest w najlepszym stanie. Naliczyłem tylko 7 szklanek i 7 płaskich talerzy, o sztućcach ni e wspomnę, ale jeść obiady mamy na lądzie a poza tym może jutro uzupełnią. Nie widziałem też żadnej patelni czy garnka, ale może ślepy jestem. Czajnik jest.
światło jest!!!
Ostatnio zmieniony 13 wrz 2019, 19:55 przez Mysikrólik, łącznie zmieniany 3 razy.
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5306
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 19 razy
- Otrzymał podziękowań: 109 razy
Wypłynęliśmy ok. 11ej. Wieje momentami nieźle, ale Hanka daje radę.
A teraz na obiad do ¬ródełka w Makowie.
A teraz na obiad do ¬ródełka w Makowie.
Ostatnio zmieniony 14 wrz 2019, 13:54 przez Mysikrólik, łącznie zmieniany 1 raz.
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5306
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 19 razy
- Otrzymał podziękowań: 109 razy
- panna Monika
- Zlotowicz
- Posty: 852
- Rejestracja: 04 sie 2013, 14:53
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 61 razy
- Otrzymał podziękowań: 53 razy
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5306
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 19 razy
- Otrzymał podziękowań: 109 razy
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5306
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 19 razy
- Otrzymał podziękowań: 109 razy
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5306
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 19 razy
- Otrzymał podziękowań: 109 razy
Podsumowanie
Na początek podziękowania dla wszystkich. Szkoda że Wiewiórka, Adam i Seth ostatecznie nie dotarli.
Jak wspominałem kilka razy, miał to być też rekonesans przed zlotem Jeziorakowym.
Jak wypadło? Różnie.
Jeśli chodzi o łódkę, to jest to chyba model o jaki nam chodzi. Bardzo przestronna, rzeczywiście 8 osób może w niej się wyspać bez problemów, a jeśli będą ciepłe noce, to i ze dwie kolejne w kokpicie dadzą radę. Wewnątrz można stać swobodnie co daje dodatkowy komfort.
Niestety jeśli chodzi o ożaglowanie, to akurat łódka na której pływaliśmy była daleka od ideału. Żagle były już mocno "zmęczone" co z resztą spowodowało, że w niedzielę płynęliśmy w zasadzie na silniku, choć duże znaczenie tez miał czas.
W piątek wieczorem do przystani Skarbek dotarłem ok. 19.30. Chwile po mnie przyjechał Pitt z Psychologiem, a w nocy zjawiła się jeszcze Hanka. Mieliśmy więc pierwszej nocy komfortowe warunki do spania. Każdy wylegiwał się na podwójnej koi.
Rano Hanka pojechała na dworzec do Iławy po Yvonne i Barabasza z Szymkiem, a ja z Pittem zażyliśmy ożywczej kąpieli w jeziorze.
W tym czasie załatwiliśmy formalności w marinie i mogliśmy wypływać, co udało nam się ok. 11tej. Nie spieszyliśmy się zbytnio, bo wiatr był dość dobry i nie powinniśmy mieć problemów z dotarciem na czas tam gdzie chcieliśmy.
Pożeglowaliśmy więc na północ, a naszym pierwszym przystankiem było Makowo, gdzie zaplanowaliśmy sobie postój na posiłek. Są tam dwie opcje. Bar ¬ródełko i Knajpa "Pod żaglami". Wybór padł na to pierwsze i chyba nie żałowaliśmy, bo jedzenie było co najmniej dobre. Ku mojej rozpaczy lin w śmietanie nie był dostępny, ale sandacz był niezgorszy. Bardzo dobrze wyglądały też zupy. To dobre miejsce na mapie Jezioraka, żeby coś wciągnąć na ciepło.
Dalej popłynęliśmy w stronę Chmielówki, którą wybraliśmy na nocleg. Po drodze mijaliśmy Gierczaki i nie mogliśmy nie zacumować w przesmyku miedzy nimi. Na Małym Gierczaku, od strony przesmyku jest spora polana, na której śmiało można rozbić wiele namiotów. Jest tam też miejsce na ognisko. śmiało można tam rozbić obóz w czasie zlotu. Plan był taki żeby przy okazji się wykąpać, ale po kilkuminutowym brodzeniu w wodzie, ochota na całościowe zanurzenie przeszła wszystkim.
Chmielówka była tuż, ale Pittowi było mało, więc postanowił opłynąć jeszcze wyspę Łąkową zanim zawiniemy do mariny. Szło całkiem nieźle, ale wraz z nastaniem wieczoru, wiatr "zdechł" więc na "diselgrocie" dopłynęliśmy do przystani.
Chmielówka okazała się być przyjemnym miejscem. Za 15 zł, mogliśmy zacumować jacht, podłączyć się do prądu i skorzystać z dobrodziejstw cywilizacji, choć akurat prysznic dodatkowo kosztuje 5 zł. Znajduje się tam również bar w którym, uwaga TomaszKu, serwują ślimaki w dwóch wersjach. Szczegóły poznała Yvonne, myślę że się podzieli wiedzą, ale obie brzmiały pysznie. Nie skosztowaliśmy, bo kuchnia już nie pracowała gdy się dowiedzieliśmy o tych specjałach. Zdaje się że jakieś ciasto było konsumowane. W cenie mieliśmy też nieograniczone ilości drewna do ogniska, z czego skrzętnie skorzystaliśmy. Ognisko wypadło całkiem przyzwoicie. Były śpiewy i integracja z innymi żeglarzami, a Barabasz udowodnił, że wiele racji miał Felicjan Andrzejczak. Dobrze tańczyć to nie wszystko, trzeba jeszcze ruszać się.
Ranek przywitał nas pochmurną pogodą. Zapowiadał się mocny wiatr. Większość ekip nawet nie próbowała rozwijać żagli, tylko od razu odpływała na silniku. My postanowiliśmy jednak pożeglować. Odeszliśmy ładnie na foku od pomostu i zaczęliśmy stawiać grota. Wtedy wyszło że żagle są już jednak mocno podniszczone i fok strzelił nam przy samym rogu szotowym. Zwinęliśmy więc foka i postanowiliśmy popłynąć na samym grocie. Wkrótce jednak okazało się, że wiatr jest na tyle silny, że konieczne będzie zarefowanie grota. Ref na pierwszej listwie okazał się nieskuteczny, bo osłabiony żagiel strzelił nam przy refsejzingu i konieczne było zarefowanie na maksa. Mimo to ze mieliśmy już na prawdę mało żagli, wiatr nadal potrafił nam nieraz przechylić nieźle łódkę. To nie koniec przygód tego dnia. Yvonne i Barabasze mieli pociąg z Iławy po 16ej i jasnym stało się, że przy wietrze wiejącym praktycznie prosto z południa, nie damy rady na czas dopłynąć do macierzystej mariny. Co więcej nie mieliśmy też wystarczającej ilości paliwa żeby dopłynąć na silniku. Zapadła decyzja żeby zawinąć ponownie do Makowa, gdzie pożegnaliśmy się z Yvonne, Barabaszem i Szymkiem, którzy dalszą drogę postanowili odbyć w śmierdzącym mustangu. My uzupełniliśmy zapasy paliwa w sklepie spożywczym(dobrze wiedzieć, że jest taka opcja) i już na silniku, bo istniała obawa ze ja również nie zdążę na swój pociąg o 18.30, popłynęliśmy w stronę Iławy. To oczywiście nie koniec. Gdy marina była już przed naszymi oczami, a do mety brakło ok. 200 metrów, silnik zgasł. Skończyło się paliwo. Mieliśmy jeszcze zapas w baniaku, napełniliśmy bak, ale próby odpalenia spełzły na niczym. Wiatr zdmuchnął nas w trzciny. Po konsultacji z bosmanem, który sprzedał nam kolejny patent do wykorzystania w przyszłości, uruchomiliśmy silnik i już bez przeszkód pokonaliśmy ostatnie metry.
Została nam jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Walka o kaucje, w kwocie 400 zł, którą wpłaciliśmy przed rejsem. Nie czuliśmy się odpowiedzialni za straty w ożaglowaniu, ale wiadomo jak to jest z kaucjami i z ludźmi którzy te kaucje mają zwrócić gdy coś jest jednak nie w porządku. I tu dochodzimy do kolejnej sprawy, która po tym rejsie jest bardzo na plus. Chodzi o bosmana Pawła z przystani Skarbek. Nie dość że okazał się bardzo życiowo i po ludzku podchodzącym do sprawy człowiekiem, to jeszcze gdy wspomniałem o planowanym zlocie i Panu Samochodziku, odpowiedział że oczywiście zna temat. Mało tego. W okolicach Jerzwałdu jest autorem kilkunastu skrzynek geocachingowych, w tym wiele z nich związanych z PSem. Przeczytał mi fabularną treść do jednej z nich i powiem szczerze, że było to bardzo ciekawe i napisane na prawdę przyjemnym językiem.
https://www.geocaching.com/geocache/GC4 ... nsteina-16
Wyślę Pawłowi zaproszenie smsem do nas. Nasz człowiek nad Jeziorakiem, to byłoby coś.
Miało być w zamyśle kilka słów, a wyszła relacja.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za rejs i zachęcam pozostałych do zgłaszania się w przyszłości. Mamy przecież coraz więcej sterników.
Jak wspominałem kilka razy, miał to być też rekonesans przed zlotem Jeziorakowym.
Jak wypadło? Różnie.
Jeśli chodzi o łódkę, to jest to chyba model o jaki nam chodzi. Bardzo przestronna, rzeczywiście 8 osób może w niej się wyspać bez problemów, a jeśli będą ciepłe noce, to i ze dwie kolejne w kokpicie dadzą radę. Wewnątrz można stać swobodnie co daje dodatkowy komfort.
Niestety jeśli chodzi o ożaglowanie, to akurat łódka na której pływaliśmy była daleka od ideału. Żagle były już mocno "zmęczone" co z resztą spowodowało, że w niedzielę płynęliśmy w zasadzie na silniku, choć duże znaczenie tez miał czas.
W piątek wieczorem do przystani Skarbek dotarłem ok. 19.30. Chwile po mnie przyjechał Pitt z Psychologiem, a w nocy zjawiła się jeszcze Hanka. Mieliśmy więc pierwszej nocy komfortowe warunki do spania. Każdy wylegiwał się na podwójnej koi.
Rano Hanka pojechała na dworzec do Iławy po Yvonne i Barabasza z Szymkiem, a ja z Pittem zażyliśmy ożywczej kąpieli w jeziorze.
W tym czasie załatwiliśmy formalności w marinie i mogliśmy wypływać, co udało nam się ok. 11tej. Nie spieszyliśmy się zbytnio, bo wiatr był dość dobry i nie powinniśmy mieć problemów z dotarciem na czas tam gdzie chcieliśmy.
Pożeglowaliśmy więc na północ, a naszym pierwszym przystankiem było Makowo, gdzie zaplanowaliśmy sobie postój na posiłek. Są tam dwie opcje. Bar ¬ródełko i Knajpa "Pod żaglami". Wybór padł na to pierwsze i chyba nie żałowaliśmy, bo jedzenie było co najmniej dobre. Ku mojej rozpaczy lin w śmietanie nie był dostępny, ale sandacz był niezgorszy. Bardzo dobrze wyglądały też zupy. To dobre miejsce na mapie Jezioraka, żeby coś wciągnąć na ciepło.
Dalej popłynęliśmy w stronę Chmielówki, którą wybraliśmy na nocleg. Po drodze mijaliśmy Gierczaki i nie mogliśmy nie zacumować w przesmyku miedzy nimi. Na Małym Gierczaku, od strony przesmyku jest spora polana, na której śmiało można rozbić wiele namiotów. Jest tam też miejsce na ognisko. śmiało można tam rozbić obóz w czasie zlotu. Plan był taki żeby przy okazji się wykąpać, ale po kilkuminutowym brodzeniu w wodzie, ochota na całościowe zanurzenie przeszła wszystkim.
Chmielówka była tuż, ale Pittowi było mało, więc postanowił opłynąć jeszcze wyspę Łąkową zanim zawiniemy do mariny. Szło całkiem nieźle, ale wraz z nastaniem wieczoru, wiatr "zdechł" więc na "diselgrocie" dopłynęliśmy do przystani.
Chmielówka okazała się być przyjemnym miejscem. Za 15 zł, mogliśmy zacumować jacht, podłączyć się do prądu i skorzystać z dobrodziejstw cywilizacji, choć akurat prysznic dodatkowo kosztuje 5 zł. Znajduje się tam również bar w którym, uwaga TomaszKu, serwują ślimaki w dwóch wersjach. Szczegóły poznała Yvonne, myślę że się podzieli wiedzą, ale obie brzmiały pysznie. Nie skosztowaliśmy, bo kuchnia już nie pracowała gdy się dowiedzieliśmy o tych specjałach. Zdaje się że jakieś ciasto było konsumowane. W cenie mieliśmy też nieograniczone ilości drewna do ogniska, z czego skrzętnie skorzystaliśmy. Ognisko wypadło całkiem przyzwoicie. Były śpiewy i integracja z innymi żeglarzami, a Barabasz udowodnił, że wiele racji miał Felicjan Andrzejczak. Dobrze tańczyć to nie wszystko, trzeba jeszcze ruszać się.
Ranek przywitał nas pochmurną pogodą. Zapowiadał się mocny wiatr. Większość ekip nawet nie próbowała rozwijać żagli, tylko od razu odpływała na silniku. My postanowiliśmy jednak pożeglować. Odeszliśmy ładnie na foku od pomostu i zaczęliśmy stawiać grota. Wtedy wyszło że żagle są już jednak mocno podniszczone i fok strzelił nam przy samym rogu szotowym. Zwinęliśmy więc foka i postanowiliśmy popłynąć na samym grocie. Wkrótce jednak okazało się, że wiatr jest na tyle silny, że konieczne będzie zarefowanie grota. Ref na pierwszej listwie okazał się nieskuteczny, bo osłabiony żagiel strzelił nam przy refsejzingu i konieczne było zarefowanie na maksa. Mimo to ze mieliśmy już na prawdę mało żagli, wiatr nadal potrafił nam nieraz przechylić nieźle łódkę. To nie koniec przygód tego dnia. Yvonne i Barabasze mieli pociąg z Iławy po 16ej i jasnym stało się, że przy wietrze wiejącym praktycznie prosto z południa, nie damy rady na czas dopłynąć do macierzystej mariny. Co więcej nie mieliśmy też wystarczającej ilości paliwa żeby dopłynąć na silniku. Zapadła decyzja żeby zawinąć ponownie do Makowa, gdzie pożegnaliśmy się z Yvonne, Barabaszem i Szymkiem, którzy dalszą drogę postanowili odbyć w śmierdzącym mustangu. My uzupełniliśmy zapasy paliwa w sklepie spożywczym(dobrze wiedzieć, że jest taka opcja) i już na silniku, bo istniała obawa ze ja również nie zdążę na swój pociąg o 18.30, popłynęliśmy w stronę Iławy. To oczywiście nie koniec. Gdy marina była już przed naszymi oczami, a do mety brakło ok. 200 metrów, silnik zgasł. Skończyło się paliwo. Mieliśmy jeszcze zapas w baniaku, napełniliśmy bak, ale próby odpalenia spełzły na niczym. Wiatr zdmuchnął nas w trzciny. Po konsultacji z bosmanem, który sprzedał nam kolejny patent do wykorzystania w przyszłości, uruchomiliśmy silnik i już bez przeszkód pokonaliśmy ostatnie metry.
Została nam jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Walka o kaucje, w kwocie 400 zł, którą wpłaciliśmy przed rejsem. Nie czuliśmy się odpowiedzialni za straty w ożaglowaniu, ale wiadomo jak to jest z kaucjami i z ludźmi którzy te kaucje mają zwrócić gdy coś jest jednak nie w porządku. I tu dochodzimy do kolejnej sprawy, która po tym rejsie jest bardzo na plus. Chodzi o bosmana Pawła z przystani Skarbek. Nie dość że okazał się bardzo życiowo i po ludzku podchodzącym do sprawy człowiekiem, to jeszcze gdy wspomniałem o planowanym zlocie i Panu Samochodziku, odpowiedział że oczywiście zna temat. Mało tego. W okolicach Jerzwałdu jest autorem kilkunastu skrzynek geocachingowych, w tym wiele z nich związanych z PSem. Przeczytał mi fabularną treść do jednej z nich i powiem szczerze, że było to bardzo ciekawe i napisane na prawdę przyjemnym językiem.
https://www.geocaching.com/geocache/GC4 ... nsteina-16
Wyślę Pawłowi zaproszenie smsem do nas. Nasz człowiek nad Jeziorakiem, to byłoby coś.
Miało być w zamyśle kilka słów, a wyszła relacja.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za rejs i zachęcam pozostałych do zgłaszania się w przyszłości. Mamy przecież coraz więcej sterników.
Ostatnio zmieniony 16 wrz 2019, 21:58 przez Mysikrólik, łącznie zmieniany 2 razy.
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13053
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 192 razy
Kilka słów ode mnie.
Wczoraj nie dałam rady nic napisać. Padłam
Dziękuję za kolejny wspaniały weekend żeglarski. Uwielbiam te spotkania! Nie ma nic piękniejszego niż żeglowanie, zwłaszcza po Jezioraku, gdzie z każdej strony otacza nas klimat samochodzikowy.
Trzeba przyznać, że miniony weekend był najbardziej emocjonujący żeglarsko z wszystkich, jakie spędziliśmy do tej pory, a kilka ich już było
Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom za cały weekend, a szczególnie:
- Mysikrólikowi za organizację na medal
- Hance za podwózkę z dworca do mariny
- Pittowi za jego profesjonalizm i spokój, który na łodzi jest niezbędny. Gdyby nie Pitt, na naszej Moni wybuchłaby panika, do której było już bardzo blisko ...
- Psychologowi za pomoc i ciekawe rozmowy. Jesteś chłopak na medal!!!
- Barabaszowi i Szymkowi za wspólną powrotną podróż
Żal jedynie tych podartych żagli ...
Gdyby nie ten pech, pomknęlibyśmy na grzbietach fal niczym Krasula w "Złotej rękawicy"
Ale to na pewno jeszcze przed nami
Wczoraj nie dałam rady nic napisać. Padłam
Dziękuję za kolejny wspaniały weekend żeglarski. Uwielbiam te spotkania! Nie ma nic piękniejszego niż żeglowanie, zwłaszcza po Jezioraku, gdzie z każdej strony otacza nas klimat samochodzikowy.
Trzeba przyznać, że miniony weekend był najbardziej emocjonujący żeglarsko z wszystkich, jakie spędziliśmy do tej pory, a kilka ich już było
Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom za cały weekend, a szczególnie:
- Mysikrólikowi za organizację na medal
- Hance za podwózkę z dworca do mariny
- Pittowi za jego profesjonalizm i spokój, który na łodzi jest niezbędny. Gdyby nie Pitt, na naszej Moni wybuchłaby panika, do której było już bardzo blisko ...
- Psychologowi za pomoc i ciekawe rozmowy. Jesteś chłopak na medal!!!
- Barabaszowi i Szymkowi za wspólną powrotną podróż
Żal jedynie tych podartych żagli ...
Gdyby nie ten pech, pomknęlibyśmy na grzbietach fal niczym Krasula w "Złotej rękawicy"
Ale to na pewno jeszcze przed nami
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13053
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 192 razy
Małe sprostowanie.Mysikrólik pisze:W sobotę wieczorem do przystani Skarbek dotarłem ok. 19.30. Chwile po mnie przyjechał Pitt z Psychologiem, a w nocy zjawiła się jeszcze Hanka. Mieliśmy więc pierwszej nocy komfortowe warunki do spania. Każdy wylegiwał się na podwójnej koi.
Chodzi oczywiście o piątek, nie sobotę
Barabasz jako tancerz był rewelacyjny!!!Mysikrólik pisze:Ognisko wypadło całkiem przyzwoicie. Były śpiewy i integracja z innymi żeglarzami, a Barabasz udowodnił, że wiele racji miał Felicjan Andrzejczak. Dobrze tańczyć to nie wszystko, trzeba jeszcze ruszać się.
Czuję, że jak urządzimy kiedyś wieczorek taneczny, to pójdzie w pierwszej parze
Oczywiście, że mieliśmy czas, bo było dopiero przed 20, a kuchnia była czynna do 21.Mysikrólik pisze:Chmielówka okazała się być przyjemnym miejscem. Za 15 zł, mogliśmy zacumować jacht, podłączyć się do prądu i skorzystać z dobrodziejstw cywilizacji, choć akurat prysznic dodatkowo kosztuje 5 zł. Znajduje się tam również bar w którym, uwaga TomaszKu, serwują ślimaki w dwóch wersjach. Szczegóły poznała Yvonne, myślę że się podzieli wiedzą, ale obie brzmiały pysznie. Nie skosztowaliśmy, bo kuchnia już nie pracowała gdy się dowiedzieliśmy o tych specjałach.
Ale po sytym obiedzie w "¬ródełku" nie byliśmy głodni.
Specjalnie dla Tomaszka i innych zainteresowanych wrzucam propozycje z karty dań w Chmielówce ze ślimakami w roli głównej:
ZBOCZONE śLIMAKI - smażone ślimaki śródziemnomorskie w boczku z sosem czosnkowym
POWOLNA ROZKOSZ - ślimaki śródziemnomorskie w towarzystwie makaronu tagliatelle
Kto ma ochotę?
Ostatnio zmieniony 16 wrz 2019, 13:34 przez Yvonne, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8891
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 50 razy
- Otrzymał podziękowań: 404 razy
Ja !Yvonne pisze:Specjalnie dla Tomaszka i innych zainteresowanych wrzucam propozycje z karty dań w Chmielówce ze ślimakami w roli głównej:
ZBOCZONE śLIMAKI - smażone ślimaki śródziemnomorskie w boczku z sosem czosnkowym
POWOLNA ROZKOSZ - ślimaki śródziemnomorskie w towarzystwie makaronu tagliatelle
Kto ma ochotę?
Chciałem wstawić zdjęcie ze ślimakami ze zlotu fantomasowego, ale nie mogę ich znaleźć. To na pewno były te śródziemnomorskie.
Ostatnio zmieniony 16 wrz 2019, 20:19 przez TomaszK, łącznie zmieniany 1 raz.
- oldmalarz
- Zlotowicz
- Posty: 1046
- Rejestracja: 15 lis 2016, 12:26
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 59 razy
- Otrzymał podziękowań: 100 razy
ale kuźwa pech .. dwa żagle szlag trafił .... u nas też dzisiaj prawie pąteczka ..miejscami ..na samym grocie i też zrefowanym...
Ostatnio zmieniony 16 wrz 2019, 21:17 przez oldmalarz, łącznie zmieniany 1 raz.